Читать книгу To się nie mieści w głowie - Renata Piątkowska - Страница 4
Koza Melania
ОглавлениеJak już będę duża, to zaproszę do Krakowa kozę Melanię. Melania mieszka u cioci na wsi i jest najpiękniejszą kózką na świecie. Na początku trochę się jej bałam, ale tylko na początku i tylko trochę. Zaraz potem pogłaskałam ją po głowie i poklepałam po pleckach. Melanii chyba się to spodobało, bo pierwsza się do mnie odezwała. Powiedziała: „Meee”, co po koziemu miało znaczyć: „Dzień dobry”. Od tego czasu bardzo lubię z Melanią rozmawiać, bo ona mnie słucha, nie przerywa i nie uśmiecha się złośliwie pod nosem. Ale najfajniejsze w Melanii jest to, że ma brodę i dojki. Brodę ma nawet dłuższą niż dziadek i ciągle nią rusza, jakby coś żuła, a za dojki ciocia ciągnie ją co wieczór i wtedy wylatuje z nich mleko.
– Dobra koza, dobra – pochwaliłam ją wczoraj, a Melania nie dość, że znowu pokręciła brodą, to jeszcze zaczęła ruszać owłosionymi uszami, chyba żeby mnie lepiej słyszeć. No to pogłaskałam jej brązowe futerko i opowiedziałam, co robiłam w sobotę po południu.
– Wiesz, kózko, karmiłam na rynku gołębie. Pokruszyłam im dwie bułki, a one zjadły, usiadły mi na głowie i gruchały. A tobie ptaki siedziały kiedyś na głowie i jadły bułki?
Melania pomyślała chwilę, powiedziała: „Meee” i polizała mnie w kolano. Wtedy już wiedziałam, że na urodziny chcę dostać kozę. A kiedy po obiedzie mama stwierdziła, że pora wracać do domu, ucałowałam Melanię i na pożegnanie zaplotłam jej na brodzie warkoczyk. Co prawda niezbyt długi i chudziutki, ale za to z wielką kokardą na końcu. Melania znowu powiedziała: „Meee” i było jasne, że jest zachwycona i że będzie za mną tęsknić. Wtedy zdjęłam z palca mój ulubiony pierścionek z czerwonym oczkiem i założyłam jej na dojkę. Z pierścionkiem i warkoczykiem wyglądała przepięknie.
– Co robiłaś u cioci, Tosiu? – spytał tata, gdy wróciłam do domu.
– Bawiłam się z Melanią. Czy ona może przyjechać do nas na wakacje? Mogłaby spać w moim pokoju. Pokazałabym jej rynek, gołębie i w ogóle całe miasto.
– Tak, a potem poszłybyście na lody i na plac zabaw – śmiał się tata.
A ja pomyślałam, że na placu zabaw wszyscy zazdrościliby mi Melanii i chcieliby ją pogłaskać. Kto wie, może nawet koza zakręciłaby się na karuzeli?
Byłoby super, tylko tego nie da się wytłumaczyć dorosłym.