Читать книгу Zbudzone furie - Richard Morgan - Страница 7

Prolog

Оглавление

Miejsce, w którym mnie obudzili, musiało być starannie przygotowane.

To samo dotyczyło sali recepcyjnej, gdzie wprowadzili mnie w temat. Rodzina Harlana niczego nie robi połowicznie i, jak może potwierdzić każdy Przyjęty, lubią robić dobre wrażenie. Podkreślone złotem czarne dekoracje pasowały do rodzinnych herbów na ścianach. W tle ledwie słyszalne dźwięki miały wzbudzić głębokie przejęcie obecnością szlachectwa. Jakiś stojący w rogu marsjański artefakt milcząco sugerował przekazanie opieki nad światem przez naszych dawno nieistniejących, nieludzkich dobroczyńców wprost na twarde, nowoczesne ręce oligarchii Pierwszych Rodzin. Poza tym obowiązkowa holorzeźba starego Konrada Harlana w pozie triumfalnego planetarnego odkrywcy. Jedna ręka uniesiona w górę, druga zasłania twarz przed promieniami obcego słońca. Takie tam pretensjonalne bzdety.

W tej właśnie rzeczywistości Takeshi Kovacs, charcząc, wynurzył się ze zbiornika pełnego żelu, upowłokowiony w zupełnie nieznane, nowe ciało. Skromne dworskie sługi w kusych strojach kąpielowych pomogły mu wstać. Dostał ręczniki o niezgłębionej puszystości do starcia większości żelu i szlafrok z podobnego materiału do przykrycia się podczas krótkiego spaceru do następnego pokoju. Prysznic, lustro – lepiej przyzwyczaj się do tej twarzy, żołnierzu – i nowy zestaw ubrań dla nowej powłoki, a później do sali audiencyjnej na rozmowę z członkiem Rodziny. Oczywiście, była to kobieta. Znając moje akta, absolutnie nie mogli zaangażować do tego mężczyzny.

Porzucony w wieku dziesięciu lat przez ojca alkoholika, wychowywany razem z dwoma młodszymi siostrami, w kontakcie z patriarchalnymi przedstawicielami władzy – przejawia sporadyczne reakcje psychotyczne. Nie, to była kobieta. Jakaś wytworna ciotka, zajmująca się tajnymi służbami dla mniej publicznych spraw rodziny Harlana. Subtelna piękność w indywidualnie hodowanej powłoce, prawdopodobnie zaraz po czterdziestce według standardowego przelicznika.

– Witamy z powrotem na Świecie Harlana, Kovacs-san. Wygodnie panu?

– Tak. A pani?

Gładka bezczelność. Szkolenie Emisariusza umożliwia wchłanianie szczegółów z otoczenia z prędkościami nieosiągalnymi dla zwykłych ludzi. Rozglądając się, Emisariusz Takeshi Kovacs w ułamku sekundy zorientował się, wiedział od chwili wyjścia z wanny, że go potrzebują.

– Ja? Może mnie pan nazywać Aiura. – Mówiła w amangielskim, nie po japońsku, ale pięknie skonstruowane niezrozumienie pytania, eleganckie uniknięcie obrażania się bez odwoływania się do oburzenia, jasno wskazywało na kulturalne korzenie Pierwszych Rodzin. Kobieta wykonała równie elegancki gest. – Choć w tej sprawie nie jest istotne, kim jestem. Zapewne nie ma pan wątpliwości, kogo reprezentuję.

– Tak, to jasne. – Może to dźwiękowe tło, może po prostu trzeźwa reakcja kobiety na moją beztroskę, ale stłumiłem arogancję w głosie. Emisariusze wchłaniają to, co ich otacza, i do pewnego stopnia ten proces powoduje skażenie. Człowiek często odkrywa, że instynktownie przejmuje obserwowane zachowanie, zwłaszcza jeśli intuicja Emisariusza uznaje takie zachowanie za dające przewagę w aktualnym otoczeniu. – A więc zostałem oddelegowany.

Aiura delikatnie odkasłała.

– Można tak to ująć.

– Misja solowa?

Samo w sobie nic niezwykłego, ale też rzadko jest to przyjemność. Bycie elementem zespołu Emisariuszy daje poczucie zaufania, na które nie ma szans podczas pracy ze zwykłymi ludźmi.

– Tak. To znaczy, będzie pan jedynym Emisariuszem. Bardziej konwencjonalnymi zasobami może pan dysponować w znacznych ilościach.

– Brzmi nieźle.

– Mamy nadzieję.

– To co takiego mam zrobić?

Kolejne delikatne odchrząknięcie.

– W swoim czasie. Chciałabym ponownie zapytać, czy powłoka jest wygodna?

– Sprawia bardzo dobre wrażenie. – Nagle to sobie uświadomiłem. Bardzo gładkie, reakcje na imponującym poziomie, nawet dla kogoś przyzwyczajonego do powłok bojowych Korpusu. Piękne ciało, przynajmniej od wewnątrz. – To coś nowego z Nakamury?

– Nie. – Czy spojrzenie kobiety umknęło w górę i w lewo? Jest szefową ochrony, pewnie ma wbudowany wyświetlacz siatkówkowy. – Harkany Neurosystems, hodowane na pozaplanetarnej licencji KhumaloCape.

Emisariusze powinni umieć ukryć zaskoczenie. Wszelkie marszczenie brwi powinno pozostać wewnątrz.

– Khumalo? Nigdy o nich nie słyszałem.

– Tak, raczej nie mógł pan.

– Słucham?

– Powiem tylko, że wyposażyliśmy pana w najlepszą dostępną biotechnologię. Wątpię, żebym musiała wyliczać możliwości powłoki komuś z pańskim przygotowaniem. Jeśli chciałby pan poznać więcej szczegółów, przez wyświetlacz w lewej części pola widzenia ma pan dostęp do podręcznika. – Uśmiechnęła się lekko, może ze śladem znużenia. – Harkany nie zostały wyhodowane specjalnie na potrzeby Emisariuszy, ale nie było czasu na przygotowanie niczego indywidualizowanego.

– Macie tu jakiś kryzys?

– Bardzo przenikliwe, Kovacs-san. Tak, sytuację można uznać za krytyczną. Chcielibyśmy, żeby natychmiast podjął pan pracę.

– Cóż, za to właśnie mi płacą.

– Tak.

Czy poruszy teraz kwestię tego, kto właściwie płaci? Raczej nie.

– Jak niewątpliwie już pan zgadł, będzie to tajna misja. Bardzo odmienna od Sharyi. Choć, jak rozumiem, pod koniec kampanii miał pan do czynienia z terrorystami.

– Owszem. Po tym jak zniszczyliśmy ich międzyplanetarną flotę, zagłuszyliśmy systemy transmisji danych, rozbiliśmy ich ekonomię i zasadniczo wyeliminowaliśmy możliwość globalnego nieposłuszeństwa, wciąż pozostali tam twardogłowi, którzy nie zrozumieli wiadomości Protektoratu. Więc ich wyłapaliśmy. Infiltracja, zaprzyjaźnienie się, korupcja, zdrada. Ciche morderstwa. Trochę się tym zajmowałem.

– Dobrze. Ta praca nie będzie się bardzo różnić od tego, co pan robił.

– Macie problem z terrorystami? Znów pojawili się quelliści?

Lekceważąco machnęła ręką. Nikt już nie traktuje poważnie quellizmu. Co najmniej od kilku stuleci. Tych paru wciąż żyjących prawdziwych quellistów przehandlowało swoje rewolucyjne zasady na dochodową, zorganizowaną przestępczość. Podobne ryzyko, a lepsze wynagrodzenie. Nie stanową zagrożenia dla tej kobiety czy reprezentowanej przez nią oligarchii. To pierwsza wskazówka, że sytuacja wcale nie jest tak oczywista.

– Misja ma raczej formę polowania na człowieka, Kovacs-san. Konkretną osobę, bez podtekstów politycznych.

– I chcecie wsparcia Emisariuszy. – Zdziwienie przebiło się nawet przez maskę kontroli i poczułem, że unoszę brwi. Mój głos też mnie pewnie trochę zdradził. – Musi to być ktoś wyjątkowy.

– Tak. Jest. Prawdę mówiąc, to były Emisariusz. Kovacs-san, zanim przejdziemy do szczegółów, myślę, że musimy wyjaśnić jedną sprawę, która...

– Coś z pewnością musi zostać wyjaśnione z moim oficerem dowodzącym. Ponieważ wygląda mi to na marnowanie czasu Korpusu Emisariuszy. Nie robimy tego rodzaju rzeczy.

– ...może być dla pana szokiem. Bez wątpienia wierzy pan, że został upowłokowiony krótko po kampanii na Sharyi. Może zaledwie kilka dni po transferze strunowym.

Wzruszyłem ramionami. Opanowanie Emisariusza.

– Dni czy miesiące, nie robi mi to dużej róż...

– Dwa wieki.

– Co?

– Jak powiedziałam. Był pan w przechowalni prawie dwieście lat. W czasie rzeczywistym...

Opanowanie Emisariusza uleciało przez okno.

– Co, do kurwy nędzy, stało się...

– Proszę, Kovacs-san. Wysłuchaj mnie. – Przerwała mi ostrym tonem rozkazu. A potem, gdy warunkowanie znów mnie wyłączyło, zmuszając do słuchania i uczenia się, powiedziała trochę ciszej: – Później przekażę panu wszystkie szczegóły, jakie zechce pan poznać. W tej chwili niech wystarczy panu fakt, że nie stanowi pan już części Korpusu Emisariuszy jako takiego. Może się pan uznać za osobę pozostającą na utrzymaniu rodziny Harlana.

Odległy o stulecia od ostatnich zapamiętanych na żywo doświadczeń. Upowłokowiony poza czasem. O pokolenia od znanych sobie ludzi i przedmiotów. Jak jakiś pieprzony przestępca. Cóż, technika asymilacyjna Emisariuszy powinna to już opanować, ale...

– W jaki sposób...

– Plik pańskiej osobowości został nabyty przez rodzinę jakiś czas temu. Jak powiedziałam, później mogę podać więcej szczegółów. Nie musi pan się tym zbytnio przejmować. Kontrakt, który chcę panu zaproponować, jest naszym zdaniem wyjątkowo atrakcyjny finansowo. Ważne jest jednak, by zrozumiał pan stopień, do jakiego będzie konieczne wykorzystanie pańskich umiejętności Emisariusza. Nie jest to Świat Harlana, jaki pan znał.

– Z tym sobie poradzę – rzuciłem niecierpliwie. – Tym się zajmuję.

– Dobrze. Teraz, oczywiście, będzie pan chciał wiedzieć...

Właśnie. Stłumić szok, jak opaska uciskowa na krwawiącej kończynie. Jeszcze raz zebrać kompetencję i butną beztroskę. Trzymać się tego, co oczywiste, kluczowego faktu.

– Więc kim, do cholery, jest ten były Emisariusz, którego tak bardzo chcecie złapać?

Może tak to wyglądało.

Z drugiej strony, może nie. Wnioskuję na podstawie podejrzeń i fragmentarycznej wiedzy z później. Budując z tego, co mogę zgadnąć, wykorzystując intuicję Emisariusza do wypełnienia luk. Ale mogę się kompletnie mylić.

Nie wiem.

Nie było mnie tam.

I nie widziałem jego twarzy, kiedy powiedzieli mu, gdzie jestem. Że to ja. I co musi z tym zrobić.

Zbudzone furie

Подняться наверх