Читать книгу Opowieści z meekhańskiego pogranicza. - Robert M. Wegner - Страница 8

Roz­dział 2

Оглавление

Sta­jenni. Ken­neth spoj­rzał jesz­cze raz po twa­rzach swo­ich dzie­sięt­ni­ków i uznał, że jeśli on sam miał taką minę, gdy Kawer Monel wrę­czał mu roz­kaz, to tylko przy­pad­kiem unik­nął nagany za lek­ce­wa­że­nie star­szego stop­niem albo nie­sub­or­dy­na­cję. Sta­jenni – odpadki z odpad­ków.

Czarny miał rację w dwóch spra­wach.

Po pierw­sze – oddziały, które przy­słano, żeby wzmoc­nić Regi­ment Wschodni, były naj­mniej war­to­ściowe ze wszyst­kich, jakie dowódcy puł­ków mieli pod ręką. Nie­któ­rzy posu­wali się do tego, że for­mo­wali kom­pa­nie spe­cjal­nego prze­zna­cze­nia, wybie­ra­jąc po kilka dzie­sią­tek – albo wręcz po kil­ku­dzie­się­ciu żoł­nie­rzy – z pułku i wysy­łali ich na wschód. Nikt, a już na pewno żaden nor­malny ofi­cer, dobro­wol­nie nie pozbę­dzie się naj­lep­szych ludzi, nie odda ich pod obce dowódz­two. Gdyby nie ta nie­szczę­sna potyczka ze Szczu­rami, Szó­sta naj­pew­niej na­dal sta­cjo­no­wa­łaby w Belen­den.

A po dru­gie, to mimo wszystko byli dobrzy żoł­nie­rze. Może tro­chę bar­dziej nie­zdy­scy­pli­no­wani, bar­dziej krnąbrni czy też mniej doświad­czeni niż śred­nia w Gór­skiej Straży, lecz na­dal straż­nicy. Nie na darmo pierw­szy kon­trakt w Straży zawie­rano naj­czę­ściej na rok. Na próbę. Po roku odcho­dzi­łeś, zosta­wa­łeś albo byłeś mar­twy. Żaden z tych, któ­rzy dotarli w Ole­kady, nie słu­żył kró­cej niż rok.

Oczy­wi­ście mógł z nimi być ten sam pro­blem, który Ken­neth miał na początku ze swo­imi ludźmi. Poczu­cie krzywdy za nie­słuszne usu­nię­cie z rodzi­mego pułku i prze­nie­sie­nie na obcy teren. Nie­mniej wszy­scy wie­dzieli, że będą słu­żyć pod Kawe­rem Mone­lem – Czar­nym Kapi­ta­nem, u boku jego Bękar­tów. Ken­neth nie­raz roz­ma­wiał w kan­ty­nie z innymi ofi­ce­rami czy podofi­ce­rami i żaden z nich nawet się nie skrzy­wił, wspo­mi­na­jąc prze­nie­sie­nie. Służba w Ole­ka­dach to był zaszczyt.

Ale i tak w takiej masie żoł­nie­rzy zna­la­zła się garstka, z którą nawet Czarny nie wie­dział, co zro­bić. To zna­czy, jak sam powie­dział, zamie­niłby ich w żoł­nie­rzy, gdyby dać mu czas, ale czasu nie miał. W zamian za to posta­no­wił dołą­czyć ich do Szó­stek.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Opowieści z meekhańskiego pogranicza.

Подняться наверх