Читать книгу Dar duszy - Robert Schwartz - Страница 9
Przedmowa
ОглавлениеJako dziecko byłem ofiarą przemocy emocjonalnej ze strony mojej matki. Zaplanowałem to jeszcze przed swoimi narodzinami.
Pisząc, iż sam zaplanowałem to doświadczenie, mam na myśli to, że wykoncypowała je moja dusza. Nie jestem od niej oddzielony; ona zawiera w sobie moje ciało i energię – całość mojej świadomości. A jednak jest czymś więcej niż ja sam, podobnie jak słońce jest czymś więcej niż jego pojedynczy promień. Moja dusza, jak i twoja, jest rozległa, ekspansywna, nieograniczona oraz zawsze świadoma jedności ze wszystkimi innymi istotami. W miarę jak zdobywam wiedzę i rozwijam się, coraz bardziej dostrajam się do swojej duszy, dzięki czemu może ona, za moim pośrednictwem, wyrażać swoją mądrość, miłość i radość. Moja i twoja dusza oraz, tak naprawdę, wszystkie inne dusze, są zbudowane z energii bezwarunkowej miłości. Wiem, że to prawda, ponieważ – jak przeczytacie później – sam tego doświadczyłem.
Moje największe wyzwania życiowe, łącznie z przemocą, jakiej zaznałem jako dziecko, zostały zaplanowane na planie duchowym jeszcze przed moimi narodzinami, aby przyspieszyć mój rozwój. Jeśli jednak dusza jest miłością, dlaczego planuje takie przeżycia? To dobre pytanie – zadawałem je sobie przez całe życie. Poszukiwanie na nie odpowiedzi doprowadziło mnie do napisania tej książki.
Doświadczyłem dotkliwej i skrajnej przemocy. Chociaż nie znęcano się nade mną bezustannie, przemoc stanowiła nieodłączną część mojego codziennego życia. Szczegóły nie są tutaj istotne. Najważniejsze jest zrozumienie, dlaczego i w jaki sposób dochodzi do takich sytuacji. Przez stulecia ludzkość rozwijała się poprzez cierpienie. Jeśli jednak chcemy wykroczyć poza ten schemat rozwoju, potrzebujemy głębszego zrozumienia.
Ustalenia pomiędzy moją duszą a duszą mojej matki wynikały w dużej mierze z przeszłego wcielenia, kiedy to byłem kobietą, a moja obecna matka była moim synem. Moje małżeństwo nie należało do udanych. W końcu udało mi się je zakończyć i zabrać ze sobą syna, ale moja decyzja o opuszczeniu męża doprowadziła nas do ubóstwa. Syn obwiniał mnie o to i miał do mnie ogromny żal. Umarłem we względnie młodym wieku – mój syn był już dorosły. Został jednak sam, pogrążony w biedzie. Poczuł się przeze mnie opuszczony.
Mój syn (a obecnie moja matka) aż do śmierci nie mógł poradzić sobie ze złością, jaką odczuwał w stosunku do mnie z powodu ubóstwa oraz poczucia opuszczenia. Złość ta stała się częścią jego duszy, energią, która potrzebowała uzdrowienia. Kierując się miłością, moja dusza umożliwiła uzdrowienie tego gniewu w relacji, w której nasze role (matki i syna) zostały odwrócone. Symbolizuje to intencję dusz do „odwrócenia” (uzdrowienia) gniewu. Najlepszą i najbardziej optymalną sytuacją sprzyjającą takiemu uzdrowieniu był najprawdopodobniej taki układ, w którym mój syn z poprzedniego wcielenia miał możliwość okazania mi swojego gniewu. Dlaczego? Ponieważ do głębokiego uzdrowienia dochodzi wtedy, gdy odczuwamy negatywną emocję, ale nie pozwalamy się jej ponieść. (Stłumienie polega na wyparciu „negatywnej” emocji ze świadomości. Mam jednak na myśli samo odczucie emocji, a nie pozwolenie jej na to, by nami zawładnęła.) Gdyby mój syn z poprzedniego wcielenia nie uzyskał pewnej władzy nade mną, mógłby nie mieć okazji do wyrażenia swojego gniewu. Taki był plan naszych dusz – plan, na który zgodziłem się, nim jeszcze przyszedłem na ten świat.
Planując te doświadczenia, moja dusza kierowała się jeszcze innymi pobudkami. Przez co najmniej kilka swoich przeszłych wcieleń nie potrafiłem siebie kochać. Dusze uczą się poprzez przeciwieństwa – moja zdecydowała się na naukę miłości poprzez kontakt z agresywną matką. (Nasze dusze wiedziały, że dojdzie do przejawów przemocy, ale miały nadzieję na ostateczne uzdrowienie.) Na poziomie osobowości decyzja ta może wydawać się sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem, a nawet bezsensowna. Nasze dusze jednak często opracowują takie plany życiowe, dzięki którym zwrócimy uwagę na najbardziej istotne „problemy” i nie będziemy w stanie już ich więcej ignorować. Pozorny brak miłości ze strony mojej matki (która tak naprawdę bardzo mnie kocha, podobnie jak ja ją) odzwierciedlał mój brak miłości do samego siebie. Wybierając syna z poprzedniego wcielenia na matkę, moja dusza zmotywowała czy też zmusiła mnie do zrozumienia pewnej palącej potrzeby: „Naucz się kochać samego siebie”.
Mój ojciec, który zmarł w czasie, gdy pisałem tę książkę, odgrywał istotną rolę w moim planie życiowym. Chociaż szczerze mnie kochał (i nadal kocha) i nie znęcał się nade mną, nie potrafił okazać mi w dzieciństwie uczucia, które mógłbym rozpoznać jako miłość. Na prośbę mojej duszy zgodził się nieustannie mnie krytykować oraz wyrażać zbyt surowe opinie na mój temat. Jego krytyka oraz brak czułości miały służyć mi w taki sam sposób, jak agresja ze strony matki. Miały skierować mnie do własnego wnętrza, abym odkrył płomień miłości do samego siebie i podsycał go przez całe swoje życie. Płomień ten, przypominający na początku bardzo małą, ledwo zauważalną iskrę, z czasem stawał się coraz jaśniejszy. Im więcej dowiaduję się na temat mojego planu życiowego, tym bardziej doceniam odwagę, jaką wykazałem się, podejmując takie, a nie inne decyzje życiowe i przejawiając gotowość do zmierzenia się z ich konsekwencjami. Rozwijam szacunek oraz umacniam miłość do samego siebie.
Co ciekawe – mój ojciec nie potrafił pojąć koncepcji planowania wcieleń, co zapewne było częścią naszych wspólnych ustaleń przedurodzeniowych. Niemniej jednak, w ostatnich latach swojego życia, w obliczu nieuchronnej śmierci, udzielał mi ogromnego wsparcia w podążaniu moją ścieżką życiową oraz w związku z moją twórczością pisarską. (Ponadto, obydwaj wyznaliśmy sobie, że się kochamy.) Na kilka tygodni przed jego powrotem do Ducha, zacząłem mu czytać fragmenty tej książki. Słuchał ich bardzo uważnie, a potem spoglądał na mnie i mówił z rozbrajającą szczerością: „Nie mam pojęcia, o czym piszesz, ale to jest doskonałe!”. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, ale byłem głęboko poruszony jego słowami. Po śmierci dołączył on do grupy istot duchowych, które pomogły mi napisać tę książkę – co wydaje mi się zarówno gestem wspaniałej miłości, jak i ujmującej ironii.
W swoich poprzednich wcieleniach nie potrafiłem uzyskać emocjonalnej niezależności, co także przyczyniło się do wyboru takiej, a nie innej matki. Co to jest „emocjonalna niezależność”? Od Ducha dowiedziałem się, że oznacza ona uznanie siebie za główne źródło dobrego samopoczucia. Poprzez zaplanowanie mojego życia w taki sposób, w jaki ja to zrobiłem, moja dusza doprowadziła do pojawienia się okoliczności, które zmusiły mnie do samostanowienia o swoim samopoczuciu. Podobnie jak miłość do samego siebie, tak i niezależność emocjonalna jest moją lekcją życiową, którą nadal staram się opanować.
W swoich poprzednich wcieleniach czułem się bezradny. Wszystkie dusze natomiast pragną uzdrowić nasze błędne przekonania, także i te, które zaprzeczają ich prawdziwej naturze. One wiedzą, że drzemie w nich ogromna siła. Właśnie dlatego moja dusza zaplanowała, bym narodził się w takiej rodzinie, która odzwierciedli przekonanie o mojej bezsilności. Z tego powodu, z całą mocą ujawniła przede mną problem, który domagał się uzdrowienia.
Moim niestrudzonym towarzyszem w poprzednich wcieleniach było również poczucie bezwartościowości. Warto zdać sobie jednak sprawę z tego, że dusze są iskrami Boskości, a my jesteśmy przejawami naszych dusz, więc także rozpalamy Boskość. Jak przeczytacie w dalszej części książki, odczucia i przekonania związane z bezsilnością lub bezwartościowością są głównymi czynnikami motywującymi duszę do zaplanowania doświadczeń, które odzwierciedlą te aspekty jaźni. Takie odczucia i przekonania są przeważnie, w dużej mierze (lub nawet całkowicie) nieuświadamiane. Dopiero doświadczenia życiowe ukazują nam je, dzięki czemu docierają one do naszej świadomości i mogą zostać uzdrowione. Plany życiowe, które mają na celu rzucenie światła na kwestie bezsilności lub bezwartościowości, są często jednymi z najtrudniejszych, ponieważ zakładają naukę poprzez przeciwieństwa – uwzględniają przeżycie takich doświadczeń, jak przemoc w dzieciństwie, kazirodztwo czy gwałt.
To już druga moja książka związana z tematyką przyczyn planowania określonych sytuacji życiowych przed narodzinami. Różni się ona od poprzedniej pod trzema względami.
W pierwszej książce omawiałem planowanie samych trudnych wyzwań życiowych, a niniejsza książka obejmuje dwa dodatkowe zagadnienia – relacje ze zwierzętami oraz duchowe przebudzenie. Moi czytelnicy często pytają bowiem o plany powzięte wspólnie z ich ukochanymi zwierzętami. A jako że żyjemy w czasach, w którym powszechnie mówi się o duchowym przebudzeniu, uznałem, że warto poruszyć także ten temat.
Po drugie, książka ta obejmuje szerszy aspekt uzdrawiania. Nasze dusze nie chcą, byśmy tkwili uwięzieni w cierpieniu. W przypadku przeżycia traumy, niezależnie od tego, czy zostało to zaplanowane przed narodzeniem, czy też nie, dusza będzie dążyła do uzdrowienia i próbowała nam w tym pomóc. Tak naprawdę uzdrowienie zależy od wielu czynników, z których najważniejszymi są wytrwałość i zaradność. Dusza zawsze będzie nam towarzyszyć w tych zmaganiach i zaprowadzi nas do celu. Nawet to, że udało wam się znaleźć tę książkę, świadczy o waszej otwartości na wskazówki duszy.
Po trzecie, niniejsza książka zgłębia tematykę szczególnie trudnych, zaplanowanych przed narodzinami doświadczeń, takich jak gwałt. Świadomość, iż dusza wykoncypowała przeżycie takiego wydarzenia (w roli sprawcy lub ofiary), może wydawać się przerażająca i trudna do zaakceptowania. Nie chcę jednak nikogo straszyć, ale sprawić, by te aspekty planów życiowych przedostały się do świadomości zbiorowej. Wówczas będziemy mogli wspólnie uzdrowić swoje rany – ukryte wzorce bezwartościowości, bezsilności oraz gniewu – a tym samym położyć kres gwałtom i innym przejawom przemocy. Długo zastanawiałem się, czy poruszać te trudne tematy. Czułem się odpowiedzialny za to, czym dzielę się z czytelnikami. Ale zaprzeczanie temu, że Ziemia jest okrągła, nie sprawi, że stanie się ona płaska. Na podobnej zasadzie możemy negować fakt, że traumatyczne przeżycia, takie jak gwałt, często (chociaż z pewnością nie zawsze) zostają zaplanowane jeszcze przed naszymi narodzinami. Nie spowoduje to jednak, że takie plany znikną. One będą miały miejsce. Jeśli pragniemy stworzyć świat wolny od traum, musimy z odwagą i uczciwością przyjrzeć się przyczynom, które doprowadziły do zaplanowania przez nas takich doświadczeń, a następnie je uzdrowić.
Nie doświadczyłem gwałtu w obecnym wcieleniu, więc nie jestem świadom tego, jak wielkie cierpienie wywołuje. Jako osoba, nad którą znęcano się w dzieciństwie, wiem jednak, jak to jest czuć się bezradną ofiarą, i mam silną motywację do rozwoju oraz uzdrowienia. Doświadczenia mojego dzieciństwa skierowały moją uwagę na to, czym powinienem się zająć i czego chce ode mnie moja dusza w trakcie mojego obecnego wcielenia na Ziemi. Świadomość istnienia zjawiska planowania przedurodzeniowego nie tylko zwiększyła moją motywację do rozwoju oraz pomogła skoncentrować się na istotnych aspektach mojego życia, ale także nadała sens moim przeżyciom z dzieciństwa. Jestem głęboko przekonany, że żadne z nich nie było przypadkowe. Wiem, że nie zostałem ukarany przez gniewnego Boga ani okrutny Wszechświat, a to, co się wydarzyło, służy ostatecznie mojemu najwyższemu dobru.
W prologu przeczytaliście wypowiedź Mikaeli. Jej cierpienie było niewyobrażalne, a jednak doprowadziło ją do głębokiego zrozumienia samej siebie jako duszy. Gdy spytałem ją, co czuje po tym, co przeżyła, odpowiedziała: „Warto było przez to przejść, by dotrzeć tu, gdzie teraz jestem”.
Doświadczenia z dzieciństwa budowały moją ścieżkę do uzdrowienia i przebudzenia, podobnie jak choroba psychiczna Mikaeli. Zamiast traktować wszelkie wyzwania życiowe jako bezsensowne cierpienie, spójrzmy na nie z perspektywy duszy i uzdrówmy swoje głębokie rany, które to cierpienie wyzwalają. Niech wszelkie doświadczenia omówione na kartach tej książki oraz wyzwania, z którymi wszyscy się zmierzamy, posłużą nam jako narzędzia do uzdrowienia, przebudzenia i oświecenia.