Читать книгу Ostrożnie z miłością - Samantha Young - Страница 7

3

Оглавление

Spoglądałam, osłupiała, to na swój bilet pierwszej klasy, to na miejsce w samolocie.

Następnie wzrokiem, który mógł zabić, zmierzyłam osobę, która miała siedzieć obok mnie.

– To chyba jakiś żart. – Niech cię szlag, Wszechświecie. Między nami wszystko skończone.

Szkot Sukinkot podniósł wzrok znak gazety i lekko potrząsnął głową.

– Błagam, powiedz mi, że nie będziesz siedziała obok mnie podczas lotu trwającego ponad trzy godziny.

– Mnie też to nie cieszy – zapewniłam go, otwierając schowek na bagaż podręczny ponad rzędem foteli.

Gdy unosiłam walizkę, która ważyła tonę (poważnie; to cud, że ją domknęłam), lekko się zachwiałam. Walizka wysunęła mi się z rąk i wyrżnęła Szkota w głowę. Słysząc głuche stęknięcie, uśmiechnęłam się słodko.

– Przepraszam. To było niechcący. – Mój uśmiech mówił jasno, że wcale nie jest mi przykro.

– Pomogę pani. – Facet w moim wieku, ubrany w garnitur szyty na miarę, pośpieszył mi z pomocą, ale Szkot wstał, odsunął go szorstko i wyjął mi z rąk walizkę.

– Lepiej będzie, jeśli sam to zrobię. Inaczej może się to dla mnie skończyć wstrząśnieniem mózgu.

– A to byłoby bardzo przykre. – Wyminęłam go, żeby wsunąć się na swoje miejsce, podczas gdy on zajmował się moim bagażem.

Już wcześniej wyjęłam z walizki czytnik e-booków i włączyłam go, zanim Szkot Sukinkot wrócił na miejsce obok. Chociaż dzieliły nas podwójne podłokietniki z uchwytami na napoje, i tak czułam się przytłoczona jego gabarytami.

Zamierzałam natychmiast zatopić się w lekturze książki i zająć się swoim życiem, jakbym wcale nie siedziała obok gburowatego, zabójczo atrakcyjnego faceta, w którego żyłach bez wątpienia musiała płynąć domieszka krwi wikingów. Postanowiłam go ignorować, ponieważ nie miałam wątpliwości, że usłyszę jakiś grubiański komentarz na temat wagi mojego bagażu. Nie miałam jednak okazji okazać mu swojej obojętności, ponieważ on zrobił to pierwszy. Rozłożył stolik umieszczony z boku fotela, postawił na nim laptopa i go włączył. Jakbym była niewidzialna.

– Panie Scott? – Steward, który mnie powitał, gdy wchodziłam na pokład, stanął nad nami z tacą drinków. – Czy mogę zaproponować coś do picia przed startem? Może szampana?

– Woda – odpowiedział oschle, jak to najwyraźniej miał w zwyczaju.

Pan Scott – Szkot Sukinkot.

Steward wręczył mu szklankę wody i uśmiechnął się do mnie.

– A co dla pani, pani Breevort?

– Poproszę kieliszek szampana – odrzekłam natychmiast, gromiąc wzrokiem sąsiada za taką nieuprzejmość. – Bardzo dziękuję – dodałam z naciskiem.

I znów, nie wiem dlaczego, oczekiwałam od Szkota Sukinkota jakiegoś komentarza, kiedy tuż przed jego nosem sięgałam po napój z bąbelkami. Nie zauważyłam jednak żadnej reakcji.

Ostrożnie z miłością

Подняться наверх