Читать книгу Przysłowia żydowskie - Samuel Adalberg - Страница 3
WPROWADZENIE
ОглавлениеJęzyk, czyli tak zwany żargon żydowski do niedawna jeszcze uchodził za gwarę, służącą jedynie do porozumiewania się dla najniższych pod względem inteligiencji warstw żydowskich. Językowi temu (a na nazwę tę, zarówno z punktu badań lingwistycznych, jak i społecznej jego wagi, zasługuje on bezsprzecznie), odmawiano, po części słusznie, nie tylko terminologji naukowej, ale i zdolności wypowiadania głębszych myśli, wyrobienia, które pozwala językowi być tłumaczem wszystkich naszych pojęć i wogóle wątpiono, czy kiedykolwiek posiadać będzie literaturę i czy takowa zajmie jakie stanowisko w dziejach cywilizacji.
Z chwilą, gdy otoczenie, wśród którego żydzi zamieszkują (a mówimy tu o najmniej oświeconej ich warstwie), zaczęło oddziaływać na intelektualny ich rozwój, gdy pojęcia ich w dziedzinie wiedzy zaczęły się rozwijać i ukształcać, odczuli i oni brak jakiegoś nowszego i więcej z pojęciami czasu zgodnego pokarmu duchowego, któryby ich, choć na chwilę odrywał od pełnego trosk życia powszedniego.
Język polski, książkowy, był i jest im obcym jeszcze, hebrajski małej garstce tylko dostępny; pozostawał więc żydowski, w którym też wyszły pierwsze próby literackie, pisane przez siły młode, więcej świeckiemi i postępowemi przejęte prądami, ale nie rozumiejące, czy też niechcące rozumieć, źe język żydowski w ich utworach winien tylko służyć za środek do popularyzowania wiedzy i rozjaśniania tych ciemnych jeszcze osobników, które tylko w tym języku ze źródła oświaty czerpać są zdolne, a które, raz wydostawszy się z ciemnoty i zasmakowawszy w bardziej szlachetnym, niż ich dotychczasowy i z nowszemi pojęciami cywilizacyjnemi zgodnym pokarmie, mogłyby następnie porzucić swój żargon, gdyż język współobywateli stałby się dla nich coraz więcej dostępnym. Utwory ich były tylko lichą kopją skandalicznej literatury powieściowej, często przenicowywane z głośnych utworów, ze zmianą nazwisk bohaterów i przystosowaniem głównej akcji do życia żydowskiego; odniosły one jednak ten szczęśliwy skutek, że obudziły talenta samodzielne, zdolne z własnej myśli i fantazji snuć obrazy życiowe i wpływać na kształcenie i uszlachetnianie umysłów. Dzieła ich, formą i treścią zupełnie na miano literackich zasługujące, nie tylko zostały przez żydów z uznaniem powitane, ale zaczęły wabić autorów obcych literatur, szukających materjałów do życia obyczajowego żydów, a dla studjów podobnych literatura żydowska jest kopalnią nieprzebraną. Jest ona nie tylko jedynie prawdziwem zwierciadłem życia żydowskiego, wiernie odbijającem ich strony dodatnie i ujemne, pozwalającem sądzić żydów bez uprzedzeń, na podstawie ich własnych dokumentów literackich, ale zawiera jeszcze mnóstwo materjału etnograficznego, w którym skrzętny badacz, prócz wielu oryginalnych i na gruncie życia żydowskiego wybujałych kwiatów, jak pieśni, przysłowia, legiendy, podania, znajdzie niemało, co żywo związane jest z naszemi pamiątkami i co niejedno ciemne dotychczas podanie wyświetlić potrafi. Dla filologa, szczególnie dla badacza mowy naszej z w. XVI i XVII, żargon żydowski jest niezmiernie wdzięcznym materjałem. Zawiera on wiele wyrazów polskich, dziś zamarłych, nieużywanych już i słownikami źródłowemi nieobjętych, tak jak i wiele wyrazów z dawnej niemczyzny zapożyczonych.
Ze współczesnych pisarzy polskich pierwszy p. Klemens Junosza zwrócił uwagę na „żargon” i przyswoił rodzimej literaturze kilka celniejszych jego utworów. Przyszły historyk literatury naszej, sądzimy, nie pominie ważnej tej zasługi p. Junoszy.
Lecz zadaniem niniejszego artykułu nie jest wyłączne zajęcie się samym żargonem, bo toby wymagało osobnej i gruntowniejszej rozprawy. Z mnóstwa książek, ukazujących się w tym języku, chcieliśmy zwrócić uwagę na jedną, której treść, wchodząca w zakres pisma tego, niewątpliwie czytelników zajmie. Jest nią broszura, wydana w r. z., zawierająca Ludowe przysłowia żydowskie (ogłosił M. Spektor, z rękopisu znanego miłośnika folkloru p. Ignacego Bernsteina). Zgromadzono w niej 681 przysłów, stanowiących cząstkę materjału, nadesłanego, w skutek odezwy, ze wszystkich zakątków świata, przez żydów „żargon“ znających. Ułożono je w porządku abecadłowym, upodobniając tylko wymowę żydowską do niemieckiej, aby dziełko było dostępniejsze i bardziej zrozumiałe. Do niektórych dodano i objaśnienia.
Aby czytelnikom dać możność ocenienia, jakie myśli, dążenia i przekonania przejawiają się w przysłowiach ludu wśród nas od wieków zamieszkałego, co od nas do swych tradycji przejął i przyswoił, a co nawzajem do naszych przylgnęło pamiątek, postanowiliśmy je przetłumaczyć. Przysłowia żydowskie mało się nadają do przekładu; są one przeplatane mnóstwem wyrażeń hebrajskich i innych, odnoszących się do obrządków religijnych lub zwyczajów; w przekładzie naszym oddaliśmy myśl każdego przysłowia, ale nie byliśmy w stanie odtworzyć niezmiernie oryginalnego ich dowcipu. Cały dowcip tych przysłów (a pod tym względem rzadko która literatura dorówna żydowskiej) polega właśnie na formie językowej, na zręcznem zestawianiu wyrazów, tworzących dość często przysłowie i kalambur. Zmuszeni byliśmy opuścić kilkadziesiąt zdań mniejszej wagi, a trudnych do oddania bez wyczerpujących komentarzy.
Wpływ przysłów polskich na żydowskie spostrzegamy olbrzymi. Na 681 jest przeszło 300 pokrewnych myślą, a wiele i formą językową. Oddziaływanie „żargonu” na przysłowia polskie jest również niezaprzeczone, np. dziurawe aber git; ryby fisz, gield auf dem tisz; niech będzie chazer, aby się dobrze nażer; purym nie święto, febra nie choroba; mecyjo karczma we wsi i mnóstwo innych. Ciekawem zjawiskiem jest wpływ polskich form gramatycznych na tworzenie się przysłów żydowskich np. polskie: nie grzesz, nie pokutuj ma odpowiednie żydowskie (opuszczone przez zbieracza): nie ganwaj, nie fastaj, przypominające formą polskie: nie daj, nie taj. Ganwać i fastać znaczy kraść, pościć; nie ulega wątpliwości, że z biegiem czasu przysłowie to powiększy liczbę makaronicznych.
Godnem uwagi jest, że handel, prawie wyłącznie wypełniający życie żydów, w przysłowiach bardzo mało zostawił śladów; te, które zbiór zawiera, są i innym narodom znane.
Do poniżej zamieszczonych przysłów dorzucamy od siebie kilka jeszcze ciekawych, a opuszczonych przez zbieracza: ze szlachcica może się stać chłop, ale z chłopa szlachcic nigdy; kiedy żyd świszcze, a szlachcic się za uchem skrobie, to zły znak; kto się urodził na grochowinach i był owijany w płachty, ten nie należy do szlachty; żydowskie „zaraz” a polskie „dalibóg” djabła warte. Rozgoryczony żyd, który mimo pozbycia się wszystkich pozorów swej odrębności, nie mógł się dostać między szlachtę, skargę swą przekazał w przysłowiu: co mi z tego, że mówię po polsku, kiedy mię do dworu nie chcą wpuścić dowcipną i trafną charakterystykę czterech rodów szlacheckich zawiera przysłowie:
Potockes umnes, Czartoryskes dumnes,
Radziwiłes szaławiłes, Małachowskes pikes.
Ostatnia część przysłowia niemało kłopotu nabawiła Darowskiego (Przysłowia od imion szlacheckich str. 50), który wyjaśnienia jego szukał w źródłach dziejowych. Pik fein, lub w skróceniu pikes, używają żydzi w mowie na określenie czegoś bardzo doskonałego i szlachetnego, co też zastosowali i do Małachowskich, chcąc tem wyrazić, że są szlachtą w całem tego słowa znaczeniu. [Numer po każdem przysłowiu odpowiada kolejnemu, zamieszczonemu przy zdaniu w broszurze oryginalnej i służyć może dla tych czytelników, którzyby chcieli poznać oryginał każdego przysłowia.].