Читать книгу Tajemnice wydobyte z jeziora - Sławomir Bogacki - Страница 5
Dramat Prus Wschodnich
ОглавлениеObrona Prus Wschodnich • Generał Georg-Hans Reinhardt próbuje powstrzymać radziecki walec • Hrabina ucieka z pałacu • Przez lód na spotkanie z Armią Czerwoną • Rosjanie atakują
Wydarzenia, które skłoniły nas do podjęcia decyzji o rozpoczęciu poszukiwań na terenie Warmii, a w szczególności nad jeziorem Bęskim i Luterskim w gminie Kolno, miały swój związek z dramatem Prus Wschodnich z początku 1945 roku. Doprowadził do niego rozkaz Adolfa Hitlera, by armia broniła tego terenu Niemiec do „ostatniego naboju”. Kanclerz III Rzeszy już w listopadzie 1944 roku opuścił swoją kwaterę zwaną Wilczym Szańcem (Wolfsschanze) w Gierłoży (Gut Görlitz) koło Kętrzyna (Rastenburg). Oddziały SS otrzymały rozkaz, aby wysadzić ją w powietrze w przypadku zajęcia tego terenu przez Armię Czerwoną. Podejmując tę decyzję, niemieckie dowództwo nie miało wątpliwości co do sytuacji na tym odcinku frontu. Bardzo szybko przekonała się o niej również ludność cywilna.
Z północnej części Prus Wschodnich (obszaru należącego dziś do Obwodu Kaliningradzkiego) nadchodziły niepokojące wieści o rosyjskich aktach terroru. Symbolem tych zbrodni były wydarzenia we wsi Nemmersdorf (dziś Majakowskoje). W październiku 1944 roku żołnierze 3. Frontu Białoruskiego dokonali brutalnych gwałtów i mordów na mieszkańcach tej miejscowości. Niemieckie Ministerstwo Propagandy i Oświecenia Publicznego kierowane przez dr. Josefa Goebbelsa wykorzystało tę tragedię, zawyżając liczbę ofiar i pokazując opinii publicznej szokujące zdjęcia przedstawiające zamordowanych mieszkańców Nemmersdorf, do zmobilizowania oddziałów broniących Prus Wschodnich, aby stawiły fanatyczny opór nadciągającej Armii Czerwonej. W efekcie licznych artykułów prasowych, relacji radiowych i kroniki filmowej wśród mieszkańców wybuchła jednak panika. Syndrom Nemmersdorf skutkował również tym, że ludność cywilna terenów zagrożonych zajęciem przez wojska radzieckie nie zamierzała czekać ani na bohaterską obronę, ani na użycie „cudownych broni” (Wunderwaffe), które miały zmienić sytuację militarną na korzyść Niemiec.
Mieszkańcy Prus Wschodnich zaczęli w pośpiechu opuszczać swoje domy i uciekać na zachód – mimo zapewnień gauleitera Ericha Kocha, że rosyjskie wojska zostaną odrzucone przez rezerwy niemieckiej armii. Część osób uwierzyła jednak w te obietnice. Bezpieczeństwo zapewniły im nie tyle słowa urzędników Ministerstwa Propagandy, co postawa żołnierzy stacjonującej w Prusach Wschodnich Grupy Armii „Środek” – wspieranej siłami 2 (dowodzonej przez generała piechoty Waltera Weissa) i 4 Armii (pod dowództwem generała piechoty Friedricha Hossbacha) oraz 3 Armii Pancernej (dowodzonej przez generała pułkownika Erharda Rausa). Mimo dużej siły bojowej tych jednostek – „wzmocnionych” przez rzesze członków Volkssturmu (nieletnich, inwalidów i starców) – radziecka ofensywa styczniowa pozbawiła niemieckie dowództwo złudzeń co do przebiegu tego starcia.
Erich Koch – gauleiter Prus Wschodnich odpowiedzialny za zbrodnie wojenne popełnione przez Niemców w Polsce i na Ukrainie. To on, będąc fanatycznym zwolennikiem Hitlera, wydał rozkaz obrony Królewca „do ostatniego żołnierza”. Przez kilka lat po wojnie ukrywał się na terenie Niemiec. Został rozpoznany i aresztowany przez Brytyjczyków dopiero w 1949 roku. Wydano go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. W 1959 roku skazano go na karę śmierci, ale wyroku nie wykonano – część badaczy uważa, że darowano mu życie, licząc, że wyjawi miejsce ukrycia Bursztynowej Komnaty zrabowanej przez Niemców w Carskim Siole w 1941 roku. (Bundesarchiv_Bild_183-H13717).
Od strony Narwi na Prusy Wschodnie uderzył 2. Front Białoruski, a od północnego-wschodu 3. Front Białoruski. W obliczu potęgi radzieckich armii dowodzący Grupą Armii „Środek” generał pułkownik Georg-Hans Reinhardt 20 stycznia 1945 roku zdecydował się poinformować Hitlera o konieczności zmiany pozycji niemieckich wojsk. Pozostawienie oddziałów na wcześniejszych stanowiskach groziło ich okrążeniem. Generał otrzymał odpowiedź odmowną. Mimo sprzeciwu kanclerza i groźby utraty stanowiska Reinhardt postanowił jednak przegrupować swoje wojska i wycofać się na zachód, by ustabilizować front na nowych pozycjach. Był to plan niezwykle trudny do realizacji: Dyslokacji oddziałów wojskowych, cierpiących na brak paliwa, przeszkadzały liczne kolumny uciekinierów, tłoczące się na drogach, usiłujące wśród lodu, śniegu i zamieci szukać schronienia. Niektórych poleceń nie dało się po prostu wykonać, ponieważ pojazdy nie miały benzyny[2].
Kolumny uciekinierów przemierzały dniem i nocą zaśnieżone trasy ewakuacji, ciągnąc za sobą dobytek całego życia. W konsekwencji drogi, którymi miały sprawnie posuwać się niemieckie wojska, zostały sparaliżowane przez ludność cywilną, a ich pobocza zasłane były porzuconymi wozami i dobytkiem, co jeszcze bardziej utrudniało poruszanie się obu grupom: Przez tłum uciekinierów nie mogli się przedrzeć nawet łącznicy jadący na motocyklach. Jakakolwiek próba wyliczenia czasu przemarszu pospiesznie zgarniętych rezerw była przedsięwzięciem z góry skazanym na fiasko[3].
Dowódca Grupy Armii „Środek”, generał pułkownik Georg-Hans Reinhardt (drugi od lewej), był odpowiedzialny za obronę Prus Wschodnich. Mimo że przeciwstawił się rozkazom Hitlera – odsuwając tym samym okrążenie swoich wojsk przez Armię Czerwoną i dając czas na ewakuację ludności cywilnej – to ciążą na nim zarzuty udziału w zbrodniach wojennych (jego oddziały tłumiły powstanie warszawskie w 1944 roku). (Bundesarchiv_Bild_101I-209-0076-02).
Był to jednak początek dramatu w Prusach Wschodnich. Każdy kolejny dzień przynosił coraz bardziej niepokojące doniesienia. Ludność cywilna, uwiedziona komunikatami o postępach „niezwyciężonego Wehrmachtu”, decydowała się opuścić swoje domy dopiero w sytuacji realnego zagrożenia – pojawienia się radzieckich oddziałów. Powiatowi funkcjonariusze partyjni na rozkaz Ericha Kocha czekali do ostatniej chwili z wydaniem rozkazu o ewakuacji. Najczęściej było już za późno, by bezpiecznie znaleźć się za linią frontu.
Kolumny ludności cywilnej i wojska próbują pokonać zatłoczone drogi Prus Wschodnich. Panujący chaos i świadome opóźnianie wydania rozkazu o ewakuacji przez władze cywilne uniemożliwiały ucieczkę przed wojskami radzieckimi. Bundesarchiv_Bild_146-1976-072-09).
Wiele osób nie było gotowych, by porzucić swoje domy i dorobek kilku pokoleń. Mimo ostrej zimy Armia Czerwona parła na zachód, zajmując coraz większe obszary Prus Wschodnich. Tempo przemarszu było tak duże, że czołówki radzieckich oddziałów gubiły swoje formacje. Niemieckie wojsko było tak zaskoczone niespodziewanym pojawieniem się Rosjan, że bardzo często nie stawiało nawet oporu.
Piława (Pillau, dziś Bałtijsk w obwodzie kaliningradzkim) w styczniu 1945 roku. W czasie II wojny światowej jeden z głównych ośrodków szkolenia załóg U-bootów oraz port, z którego ewakuowano mieszkańców Prus Wschodnich. (Bundesarchiv_Bild_146-1989-033-33, H. Budahn).
24 stycznia 1945 roku Rosjanie stali już u bram Elbląga (Elbing). Dzień później Hitler zdymisjonował generała Reinhardta i przeorganizował strukturę armii operujących na terenie Prus Wschodnich. Utworzył nowe związki taktyczne, powołując na ich dowódców zaufanych i lojalnych oficerów. Jednak te decyzje nie mogły zmienić sytuacji Prus Wschodnich. Od kilku dni trwały walki o Olsztyn (Allenstein), 26 stycznia padła twierdza Giżycko (Boyen). Wkrótce ten region Niemiec został odcięty od reszty Rzeszy. W tej sytuacji nikt nie wiedział co począć dalej, a wśród uciekinierów kursowały najdziksze pogłoski. W zależności od nich kierunki marszu poszczególnych kolumn wskazywały wszystkie strony świata, krzyżowały się, zderzały się czołowo, a uciekinierzy zapychali drogi, powodując niedający się opanować chaos[4].
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
2 K. Dieckert, H. Grossmann, Bój o Prusy Wschodnie. Kronika dramatu 1944-1945, Gdańsk 2011, s. 119.
3 Ibidem, s. 120.
4 Ibidem, s. 134.