Читать книгу Dymy nad Birkenau - Seweryna Szmaglewska - Страница 5
ОглавлениеNajważniejsze recenzje
Pierwsza książka Szmaglewskiej stanowiła załącznik do aktu oskarżenia w procesie norymberskim, lecz była nie tylko dokumentem. Dymy nad Birkenau były nie tylko świadectwem i protestem, były utworem literackim o niezaprzeczalnych walorach artystycznych, dowodem jakże trudnej dyskrecji autorki wobec tragicznych przeżyć obozowych. Szmaglewska okazała się obserwatorem niezwykłym: w obliczu śmierci umiała patrzeć i zapamiętywać. W sytuacji, gdy nikt już myśleć nie umiał, gdy bliskość śmierci paraliżowała świadomość, pchała ją w nicość, Szmaglewska umiała spokojnie i uważnie obserwować mechanizm tortur i śmierci.
Adam Budzyński, Powrót do źródeł,
„Kultura” 1966, nr 6
Pierwsza jej publikacja książkowa Dymy nad Birkenau (1945) stanowiła jedną z najbardziej wstrząsających pozycji literackich wydanych w roku powojennym. Książka ta, utrzymana na pograniczu pamiętnika, reportażu, dokumentu i powieści, opisująca w sposób rzeczowy, powściągliwy, dokładny, wierny szczegółom doświadczenia autorki jako wieloletniej więźniarki obozu oświęcimskiego – stanowiła autentyczny, dojrzały w swej artystycznej formie wyraz najcięższych okupacyjnych przeżyć człowieka poddanego torturom faszystowskiego barbarzyństwa.
„Nowe Książki” 1965, nr 24
Ta książka jest wstrząsająca. Każde jej zdanie pisane potem i krwią. Pod symbolami znaczków literowych czujesz żywy, drgający miąższ ludzkiego bólu. Trudny do objęcia i udźwigania jest ciężar nieskłamanych słów o cierpieniu, o ileż trudniejsze i cięższe musiało być cierpienie samo!
Ta książka jest spokojna i skupiona. Nie znajdziesz w niej tanich łez, lirycznej łatwizny, koniunkturalnej kalkulacji na efekt, na egzaltację, na histerię. Znajdziesz za to surowe w swej prostocie, przejmujące prawdą oskarżenie zbrodni, oskarżenie wypisane czarną smugą krematoryjnego dymu.
Ta książka jest krzepiąca i radosna. Trudnym szlakiem, znaczonym milionami unicestwionych żywotów ludzkich, wiedzie do prawdy pozytywnej – o bohaterstwie podjętym nie dla sprawy śmierci, lecz dla sprawy życia.
Kto przeczyta Dymy nad Birkenau, pojmie, że niełatwo mówić, a trudniej jeszcze pisać o takim cierpieniu, takiej zbrodni i takim bohaterstwie.
Wilhelm Mach,
Opowieść o najtrudniejszym zwycięstwie,
„Odrodzenie” 1946, nr 4
W ciągu pierwszych trzech lat po wyzwoleniu pojawiały się opowiadania Hołuja, A. Rudnickiego, Nałkowskiej, Borowskiego, książki Kossak-Szczuckiej, Wandy Żółkiewskiej, Róży Bauminger, Krystyny Żywulskiej, Poli Gojawiczyńskiej, Gustawa Morcinka, Michała Rusinka. Stworzyły one zjawisko „literatury obozowej”, na poły epickiej, na poły dokumentalnej, jakże słusznie określonej przez Kazimierza Wykę „pograniczem powieści”, niezdolnej do zachowania epickiego dystansu wobec świata, który odległość między ludźmi mierzył zasięgiem kija lub kuli karabinowej. Po książce Szmaglewskiej przyszły wstrząsające Medaliony i najokrutniejsza proza światowa o czasach pogardy – proza Borowskiego. Czy więc w tym kontekście Dymy nad Birkenau zbladły w swojej przerażającej prawdzie, czy utraciwszy priorytet jedyności, obroniły swą wartość dokumentalną i literacką? Miarą wartości książki Szmaglewskiej jako dokumentu jest stwierdzenie dość proste. Żaden mianowicie z przywołanych tu autorów nie zawierał w swej książce rozleglejszego obrazu obozu zagłady. I nie jest przecież istotne, czy mamy do czynienia z obozem męskim czy kobiecym, nie jest także istotne, na ile różnią się charaktery funkcjonariuszy niemieckich, na ile różnorodne mogą być sposoby zadawania śmierci. W zakresie bogactwa realiów ta książka wśród innych relacji obozowych nadal zachowuje pierwszeństwo. Obejmując swą powieścią trzy lata funkcjonowania Birkenau, lata 1942–1944 (a nawet do stycznia 1945), była Szmaglewska w stanie ukazać właściwie wszystko, co zawiera się w określeniu „obóz zagłady”. Baraki i łaźnie, kommanda i rewiry, głód i choroby, śmierć i ucieczki, odwszenia i apele, szubienice i bunkry, transporty i krematoria, zezwierzęcenie katów i upodlenie ofiar, przerażenie i obłęd – świat więźnia. I także inny aspekt tego świat – nadzieja, moralna obrona przed zniszczeniem w człowieku ludzkich odruchów, poświęcenie jednostek, szczególny typ solidarności na dnie upadku. W drapieżności widzenia przerasta książkę Szmaglewskiej proza Borowskiego, być może także, iż poetyka Medalionów jest ciekawszym chwytem pisarskim. W wierności opisu Dymów nad Birkenau nie zdystansował dotąd nikt.
Andrzej Z. Makowiecki,
Opowieść o zagładzie: Seweryny Szmaglewskiej
„Dymy nad Birkenau”, „Kultura” 1969, nr 26