Читать книгу Homo Sapiens 2: Po drodze - Stanisław Przybyszewski - Страница 5
II
ОглавлениеNA drugi dzień przyszedł Falk znowu.
Był niezwykle uprzejmy — wydawał się być bardzo wesołym. Ale z trudem maskował silne nerwowe podrażnienie.
— Przecież nic między nami nie zaszło? Pani o wszystkiem zapomniała? nieprawda? Ja nic nie pamiętam. . .
Maryt uporczywie patrzyła w ziemię.
— Tak, to jest zatrważające. Chwilami tracę zupełnie przytomność — nie! tylko pamięć, a nie jestem pijany. Co prawda, piłem dużo wczoraj, ale przecież nie robiłem wrażenia pijanego człowieka? A może tak? No, to udawałem tylko, że jestem pijany, aby módz bezkarnie wszystko powiedzieć. Ja często tak udaję. . .
Falk mówił bardzo dużo i śmiał się zbyt często.
Maryt patrzała na niego zdziwiona.
— Pana musiało spotkać coś niezmiernie przyjemnego?. . .
— Owszem; otrzymałem bardzo przyjemne wiadomości z Paryża. . . moje książki przetłumaczono na język francuski — przyjęto je bardzo przyjaźnie. Cieszy mnie to bardzo. Wprawdzie nie bardzo zachwycam się Francuzami, ale w każdym razie taki Paryż to metropolja całej współczesnej kultury. . .
— A potem — nie! to muszę pani opowiedzieć, to niesłychanie komiczne. . .
Maryt patrzała na niego. Była zdumioną. Jaki on dziś dziwny.