Читать книгу Błyskotliwa zieleń - Stefano Mancuso - Страница 6

Rozdział 1
Korzenie problemu

Оглавление

Na początku była zieleń: chaos komórek roślinnych. Potem Bóg stworzył zwierzęta, a na końcu najdoskonalsze z nich: człowieka. Podobnie jak w licznych innych mitach o powstaniu świata, także w Biblii człowiek jest wybrańcem, ukoronowaniem boskiego trudu. Pojawia się dopiero wtedy, kiedy dzieło stworzenia zostało niemal ukończone, kiedy wszystko jest dla niego przygotowane: chętne, by poddać się i podporządkować „władcy świata”.

Jak wiadomo, Bóg dokonał swego dzieła w ciągu siedmiu dni. Rośliny zostały stworzone w dniu trzecim, podczas gdy najdoskonalsze ze stworzeń ujrzało światło dzienne dopiero na samym końcu, szóstego dnia. Kolejność pojawiania się na świecie poszczególnych stworzeń odpowiada mniej więcej również dzisiejszemu stanowi wiedzy, zgodnie z którym już trzy i pół miliarda lat temu istniały na naszej planecie pierwsze komórki zdolne do fotosyntezy, podczas gdy Homo sapiens, tak zwany nowoczesny człowiek, pozostawił po sobie pierwsze ślady dopiero dwieście tysięcy lat temu – według kryteriów ewolucji zaledwie przed kilkoma chwilami. To, że człowiek pojawił się na Ziemi na końcu tego procesu, nie przeszkodziło mu jednak w uznaniu siebie za istotę uprzywilejowaną – mimo że najnowsze badania w zakresie ewolucji dramatycznie umniejszają jego pozycję „władcy świata” i przydzielają mu znacznie mniej prestiżową rolę „ostatniego, który się pojawił”. Nie zapewnia mu już ona a priori władzy nad wszystkimi innymi gatunkami, mimo że liczne uwarunkowania kulturowe właśnie to nam sugerują.

W ciągu stuleci wielu filozofów i naukowców reprezentowało pogląd, iż rośliny mają „mózg” i „duszę” oraz że nawet najprostsze spośród nich potrafią odczuwać bodźce zewnętrzne i na nie reagować. Niektórzy najgenialniejsi myśliciele swoich czasów – od Platona po Demokryta i od Fechnera po Darwina – widzieli w roślinach istoty inteligentne. Jedni wierzyli w ich zdolność odczuwania, inni wyobrażali je sobie jako ludzi tkwiących głową w ziemi: jako czujące, inteligentne istoty dysponujące ludzkimi umiejętnościami, z wyjątkiem tych, które uniemożliwia im osobliwa pozycja.

Dziesiątki wielkich myślicieli sformułowało podwaliny teoretyczne i udokumentowało inteligencję roślin. Mimo to przekonanie, że rośliny są istotami znacznie mniej inteligentnymi i rozwiniętymi nawet od bezkręgowców i że na „drabinie ewolucyjnej” – na której istnienie brakuje jakichkolwiek dowodów, ale jest dobrze zakorzeniona w naszych głowach – znajdują się zaledwie stopień wyżej od obiektów nieożywionych, utrzymuje się we wszystkich kulturach i nieustannie przejawia w naszym codziennym zachowaniu. Ilekolwiek podniosłoby się głosów dowodzących na podstawie naukowych doświadczeń i odkryć, że rośliny są obdarzone inteligencją, to zawsze znajdzie się jeszcze więcej głosów przeczących tej tezie. Zupełnie jakby istniało między nimi ciche porozumienie. Religia, literatura, filozofia i nowoczesna nauka w kulturze Zachodu uczestniczyły w rozpowszechnianiu przeświadczenia, że rośliny są istotami niższymi od innych – o ich inteligencji nawet nie wspominając.

Rośliny i wielkie religie monoteistyczne

„Z każdego gatunku ptactwa, bydła i zwierząt pełzających po ziemi po parze; niechaj wejdą do ciebie, aby nie wyginęły” (Księga Rodzaju 6, 20). Tymi słowami w Starym Testamencie Bóg informuje Noego, które stworzenia powinien uratować przed potopem, aby życie na ziemi mogło toczyć się dalej. Jak mu nakazano, Noe sprowadził na arkę parami ptaki, zwierzęta lądowe i wszystko, co się ruszało: stworzenia „czyste” i „nieczyste”. A rośliny? Nie zostały wspomniane ani słowem. W Piśmie Świętym królestwo roślin nie tylko nie jest uznane za równe królestwu zwierząt, ale jego istnienia w ogóle nie przyjmuje się tam do wiadomości! Rośliny są pozostawione na pastwę losu: albo utoną, albo zdołają się uratować razem z innymi obiektami nieożywionymi. Poświęca im się tak mało uwagi, że nikt nie zadaje sobie trudu, by o nie zadbać.

Jednak sprzeczności zawarte w tym fragmencie nie każą długo na siebie czekać. Pierwsza występuje już w dalszym ciągu opowieści. Kiedy arka osiada na górze Ararat i nadchodzi kilka bezdeszczowych dni, Noe wypuszcza gołębicę, aby przyniosła mu wieści ze świata. Czy jest może gdzieś w pobliżu suchy ląd? Czy nadaje się do zamieszkania? Gołębica wraca, niosąc w dziobie listek z drzewa oliwnego, który jest odpowiedzią na wszystkie pytania Noego. Roślina daje mu pewność, że ląd jest suchy i życie na nim znów jest możliwe. Mimo że Noe nie mówi tego wyraźnie, to wie doskonale, że bez roślin nie ma na ziemi życia.

Informacja dostarczona przez gołębicę już wkrótce się potwierdza: Noe opuszcza arkę razem ze zwierzętami, następnie dziękuje Panu. Spełnił swój obowiązek. I co robi w pierwszym odruchu? Sadzi krzew winorośli. Skąd wzięła się winorośl, o której nikt dotąd nie wspominał? Dla Noego musiała mieć doniosłe znaczenie, skoro zabrał ją na arkę, mimo iż nie należała do istot żywych.

Tym sposobem w święte księgi niemal niezauważalnie dla czytelnika wkrada się więc myśl, że rośliny nie są istotami żywymi. Drzewo oliwne i winorośl służą wprawdzie w Księdze Rodzaju za symbol odrodzenia i życia, mimo to światu roślin w ogólności nie przypisuje się żadnych cech przyrody ożywionej. Jednak nie tylko chrześcijaństwo okazuje się religią odmawiającą roślinom statusu istot żyjących. Także islam i inne religie bronią się przed uznaniem ich za żywe i zaliczają je do przyrody nieożywionej. I tak na przykład sztuka islamu z pasją oddaje się przedstawianiu roślin i kwiatów, ponieważ ma zakazane portretowanie Allacha i wszystkiego, co żywe. Roślinne ornamenty, będące znakiem rozpoznawczym sztuki islamu, świadczą o tym, że rośliny nie uchodzą w tej religii za istoty żywe. W przeciwnym wypadku bowiem ich odwzorowywanie byłoby zabronione. W Koranie nie ma wprawdzie wyraźnego zakazu przedstawiania zwierząt, jednak w którymś z hadisów, będących jednym ze źródeł muzułmańskiego prawa, prorok Mahomet wywodzi go z wiary muzułmańskiej: nie ma Boga oprócz Allacha, on wszystko stworzył i jest we wszystkim. Ale najwyraźniej nie odnosi się to do roślin.

Niektóre religie utrzymują jednak zupełnie inne relacje ze światem roślin. Amerykańscy Indianie i różne ludy pierwotne uważają rośliny wręcz za święte.

Związek pomiędzy gatunkiem ludzkim a roślinami jest pełen sprzeczności. I tak religia żydowska, na której świętych pismach opiera się Stary Testament, zakazuje ścinania drzew bez potrzeby, a nawet obchodzi Nowy Rok Drzew (Tu Bi-Szwat). Widoczna tutaj głęboka sprzeczność polega na tym, że wprawdzie człowiek doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej zależności od roślin, ale wzbrania się przyznać, jak ważną rolę odgrywają one na naszej planecie.

Podczas gdy niektóre religie sakralizują rośliny (a raczej ich części), inne wręcz je demonizują. W czasach inkwizycji ten los spotkał rośliny używane rzekomo przez oskarżone „czarownice” do sporządzania napojów leczniczych: w niektórych przypadkach wytaczano proces nie tylko czarownicom, lecz również czosnkowi, pietruszce i koprowi włoskiemu! Nawiasem mówiąc, rośliny o działaniu psychotropowym do dziś traktowane są w sposób szczególny: podlegają zakazom, kontroli lub są ogłaszane świętymi i używane przez szamanów podczas ceremonii plemiennych.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Błyskotliwa zieleń

Подняться наверх