Читать книгу Wyspa niebieskich lisów - Stephen R. Bown - Страница 8
ОглавлениеPROLOG
KRANIEC ŚWIATA
Jesienią 1741 roku rosyjska jednostka Św. Piotr, raczej wrak niż okręt, z podartymi żaglami i popękanymi masztami brnęła na zachód przez burzowy północny Pacyfik. Z północy nadszedł mróz, zmieniając deszcz w śnieg. Lód pokrył reling i olinowanie. Na pokładzie panował jednak niespotykany bezruch, jako że większa część załogi leżała na dole na kojach, powalona i unieruchomiona przez szkorbut.
Kiedy fale ucichły i niebo rozjaśniło się po ostatnim szkwale, garstka marynarzy wyszła na pokład i wpatrywała się w odległy zarys lądu. Jeden z oficerów zapewniał wszystkich, że to Kamczatka. Okręt cicho wpłynął do portu i kiedy zapadała noc, zarzucił kotwicę. Gdy nadszedł przypływ, silny prąd obrócił okręt, urwał linę kotwiczną i poniósł bezradny okręt na ukrytą rafę. Przerażeni ludzie miotali się po pokładzie, krzycząc, kiedy korpus okrętu osiadł na postrzępionych skałach. Wiedzieli, że gdyby pękł, wszystkich czekałaby zguba w tych lodowatych wodach. W ostatniej chwili silna fala uniosła jednak okaleczony okręt ponad rafą i osadziła go w płytkiej przybrzeżnej lagunie. Ledwie wierząc w nagłe ocalenie, nieliczni jako tako zdrowi ludzie zaczęli wynosić chorych, martwych oraz zapasy na kamienistą plażę – co trwało wiele dni ze względu na wiatry i zamiecie śnieżne.
Powitał ich posępny widok. Targane wiatrem trawiaste wydmy ciągnęły się aż do podnóża pokrytych śniegiem gór. Kiedy tylko marynarze dowlekli się na plażę, dopadła ich chmara warczących lisów polarnych, które zaczęły szarpać załogantów Św. Piotra za nogawki; trzeba je było odganiać kopniakami i krzykami. Mała grupka marynarzy na tyle silnych, że byli w stanie chodzić, wyruszyła na rekonesans i zrozumiała, że znaleźli się na pozbawionej drzew, bezludnej wyspie, której nie ma na żadnej mapie. W rzeczywistości wcale bowiem nie dopłynęli do Kamczatki, swojej bazy, ale – jak później mieli się przekonać – znajdowali się między Ameryką a Azją, na krańcu łańcucha Aleutów. Marynarze natychmiast zaczęli szukać schronienia przed szybko nadciągającą zimą i zdecydowali się na poszerzenie kilku nor, które znaleźli między wydmami a strumieniem. Z wyrzuconych na brzeg kawałków drewna zbudowali prymitywne rusztowania, do których przyczepili lisie skóry i podarte kawałki żagli.
Wokół prowizorycznego obozu zaczęły kręcić się hordy wygłodniałych lisów, przyciągniętych tu z jałowych wzgórz zapachem jedzenia. Zwierzęta kradły ubrania i koce, porywały narzędzia i inne sprzęty, stawały się coraz bardziej agresywne. Rozgrzebując płytkie groby, lisy wyciągały ciała zmarłych i zaczęły się nimi posilać na oczach wycieńczonych marynarzy. Kilkudziesięciu ocalałych, którzy wydostali się z okrętu na brzeg, nie mogło znaleźć się w gorszym położeniu. Czekała ich mroczna zima w prymitywnym obozie na kamienistej plaży. Mieli żywić się tym, co zdołają upolować, wysysać substancje odżywcze ze zwiędłych korzeni traw, patrząc, jak ich towarzysze mrą jeden po drugim. Nie mieli odpowiednich ubrań, a z okrętu zabrali tylko liche zapasy i ekwipunek. Kiedy nadciągnęła zima, musieli znosić nieustępliwe arktyczne wiatry, śnieg po pas, epidemię szkorbutu i niekończące się ataki ze strony feralnych lisów arktycznych.
Św. Piotr był jednym z dwóch okrętów zbudowanych na potrzeby Wielkiej Ekspedycji Północnej (1733–1743), znanej również jako Druga Ekspedycja Kamczacka. Była to najambitniejsza i najlepiej finansowana podróż naukowa w historii. Trwała niemal dziesięć lat, objęła trzy kontynenty, a jej osiągnięcia z zakresu geografii, kartografii i historii naturalnej dorównują rezultatom słynnych wypraw Jamesa Cooka, rejsów naukowych Alessandra Malaspiny i Louisa Antoine’a de Bougainville’a oraz transkontynentalnej przeprawy Lewisa i Clarka. Obserwacje uczestniczącego w ekspedycji naturalisty, Niemca Georga Stellera, przyniosły Europie pierwsze naukowe opisy amerykańskiej pacyficznej fauny i flory, w tym lwa morskiego Stellera, krowy morskiej Stellera i sójki Stellera. Ta niewiarygodna wyprawa zapoczątkowana przez cara Rosji Piotra Wielkiego na początku lat 20. XVIII wieku, prowadzona przez duńskiego żeglarza Vitusa Beringa, kosztowała około półtora miliona rubli, co stanowiło jedną szóstą rocznego dochodu Rosji. Mimo hojnego finansowania i szczytnych celów Wielka Ekspedycja Północna stanowi jeden z najmroczniejszych rozdziałów w dziejach wieku żagli, pełen wraków okrętów, cierpienia i upiornych prób.
Wielka Ekspedycja Północna miała dowieść Europie wielkości i szlachetności Rosji, poszerzając jej imperialne granice w północnej Azji i poprzez Pacyfik aż do Ameryki. Cele naukowe, chociaż podporządkowane interesom państwa, zdumiewają swoją rozległością. Rosja tamtych czasów dopiero niedawno w oczach narodów Europy Zachodniej przekształciła się z barbarzyńskiej prowincji w państwo dość cywilizowane. Jej polityka była niebezpieczna, przesiąknięta korupcją i chwiejna, jak miało się przekonać wielu członków ekspedycji w latach spędzonych na pograniczu i później.
Początkowe plany eksploracyjne Beringa były dość skromne, kiedy jednak ujrzał ostateczne instrukcje carycy Anny, przekonał się, że napuchły one do niewiarygodnych rozmiarów. Miał stanąć na czele olbrzymiej armii liczącej niemal trzy tysiące naukowców, sekretarzy, studentów, tłumaczy, artystów, badaczy, oficerów marynarki, żeglarzy, żołnierzy i rzemieślników, którzy musieli najpierw przejechać przez Syberię, a wielu z nich miało dotrzeć aż do wschodnich wybrzeży Kamczatki.
Musieli przeprawić się przez osiem tysięcy kilometrów pozbawionych dróg lasów, bagien i tundry, niosąc z sobą narzędzia, żelazo, płótna, żywność, lekarstwa, książki i przyrządy naukowe. Zastępcą Beringa został porywczy i dumny rosyjski oficer, Aleksiej Czirikow. Obaj byli uczestnikami poprzedniej wielkiej ekspedycji. Cele naukowe były bardzo rozległe i obejmowały zbadanie flory, fauny i minerałów Syberii, jak również zweryfikowanie nieziemskich plotek na temat zamieszkujących te tereny ludów. Najważniejszym celem wyprawy było zaś skonsolidowanie rosyjskiej dominacji w całym regionie, a także rozbudowa Ochocka i rosyjskich osad na Kamczatce, założenie szkół, wprowadzenie hodowli bydła, odkrycie i eksploatacja rud żelaza, założenie hut oraz budowa doków dla okrętów dalekomorskich. Kiedy strudzona kawalkada dotarła do Ochocka, Bering miał zbudować okręty i pożeglować na południe, by zbadać północne wybrzeża Japonii oraz Wyspy Kurylskie. Następnie nakazano mu zbudowanie dwóch kolejnych okrętów i wypłynięcie do Kamczatki, założenie tam bazy, a następnie ruszenie przez Pacyfik do Ameryki, gdzie miał zbadać linię brzegową aż do Kalifornii.
Ten szaleńczo ambitny projekt mógł być może zrealizować władca absolutny, dysponujący nieograniczonymi środkami, Bering miał jednak ograniczone zasoby i funkcjonował w ramach dziwacznej hierarchii. W każdej chwili jego rozkazy mogły zostać – i niekiedy tak się działo – wywrócone do góry nogami poprzez dodatkowe dyrektywy z Sankt Petersburga, które zwykle były skutkiem oszczerczych listów wysyłanych przez podwładnych Duńczyka, niezgadzających się z jego decyzjami. Cała ekspedycja była więc błędnym kołem dyplomatycznych zabiegów, oszustw i walki o własne interesy.
Ekspedycję prześladował pech. W czerwcu 1740 roku, po wielu latach spędzonych na przekraczaniu Syberii, kiedy stocznie wreszcie zbudowały i wyposażyły okręty Św. Piotr i Św. Paweł, okręt towarowy wiozący większość zaopatrzenia na wyprawę osiadł na mieliźnie. Kiedy oba okręty wypłynęły do Ameryki, miały na pokładzie zapasy wystarczające tylko na jedno lato, a nie na dwuletnią wyprawę, jak początkowo planowano. Kiedy tylko brzeg zniknął z widoku, zaczęły się niesnaski między oficerami, okręty siostrzane wypłynęły więc na wschód bez jasnych wytycznych. Około 150 znajdujących się na pokładzie ludzi czekała jedna z najtragiczniejszych i najbardziej przerażających przepraw w dziejach żeglarstwa i wypraw arktycznych.