Читать книгу Kruche życie. Historie życia i śmierci prosto z sali operacyjnej - Stephen Westaby - Страница 5

Przedmowa

Оглавление

Woody Allen powiedział kiedyś: „Mózg to mój drugi ulubiony narząd”. Co do mnie, zawsze miałem taki sam stosunek do serca. Lubiłem je obserwować, zatrzymywać, naprawiać, znowu puszczać w ruch – niczym mechanik dłubiący przy silniku. Gdy tylko zrozumiałem, jak działa, reszta przyszła sama. Za młodu zajmowałem się malarstwem. W pewnym momencie zwyczajnie przerzuciłem się z muskania płótna pędzlem na krojenie ciała skalpelem. Traktowałem to bardziej jak hobby niż pracę – przyjemność, a nie obowiązek. Było to po prostu coś, w czym byłem dobry.

Ścieżka, którą obrałem, prowadziła dziwacznymi serpentynami: od nieśmiałego uczniaka po szalenie ekstrawertycznego studenta medycyny, od zabójczo ambitnego młodego lekarza po zamkniętego w sobie pioniera chirurgii i nauczyciela. Po drodze wielokrotnie pytano mnie, co jest tak fascynującego w chirurgii serca. Mam nadzieję, że lektura niniejszej książki uczyni sprawę jasną.

Zanim jednak przejdę do rzeczy, pozwólcie, że podzielę się paroma faktami na temat tego niesamowitego organu. Każde serce jest inne. Jedno otłuszczone, inne chude. Jedno ma grube ściany, inne cienkie. Jedno bije szybciej, inne wolniej. Ale dwóch identycznych się nie znajdzie. Spośród tych 12 000, nad którymi pracowałem, większość była w opłakanym stanie, co skutkowało cierpieniem, gniotącym bólem w piersi, bezustannym przemęczeniem i przerażającymi dusznościami.


Rzeczą najbardziej niezwykłą, jeśli chodzi o ludzkie serce, jest jego funkcjonowanie – jego rytm i wydajność. Dane przyprawiają o zawrót głowy. Aby przepompować pięć litrów krwi, serce uderza przeszło 60 razy na minutę. To daje 3600 uderzeń na godzinę, 86 400 na dobę. W ciągu roku łączna liczba uderzeń sięga 31 milionów, zaś w ciągu 80 lat – aż 2,5 miliarda. Każdego dnia prawa i lewa strona serca przetaczają przez płuca i resztę ciała ponad 6000 litrów krwi. To olbrzymia praca, wymagająca niebywałego wydatku energii. Właśnie dlatego kiedy serce zawodzi, konsekwencje są poważne. A gdy weźmiemy pod uwagę te przyprawiające o zawrót głowy liczby, nasuwa się pytanie: jak to w ogóle możliwe, że komuś przyszło do głowy zastąpić ten kluczowy narząd urządzeniem mechanicznym albo nawet „częścią zamienną” pozyskaną od zmarłej osoby?


Na lekcjach biologii nauczono mnie, że serce spoczywa pośrodku piersi i składa się z czterech części: dwóch jam wlotowych, zwanych prawym i lewym przedsionkiem, oraz dwóch jam pompujących, zwanych prawą i lewą komorą. Na ilustracjach w podręcznikach znajdują się one jedna przy drugiej jak w domu z dwoma sypialniami umiejscowionymi nad salonem i kuchnią. Gąbczaste, rozciągliwe płuca, które otaczają serce, przypominają zaś dach górskiej chaty, a ich zadaniem jest utrzymywanie stałego poziomu tlenu we krwi i wydalanie dwutlenku węgla do atmosfery. (Większość z nas wie także, że z oddechem mogą się ulatniać inne substancje chemiczne, na przykład alkohol, gdy jego stężenie przerośnie możliwości metaboliczne wątroby).

Dobrze natleniona krew opuszcza płuca i dostaje się do lewego przedsionka przez cztery oddzielne żyły, po dwie na każdą stronę. Podczas fazy rozkurczu serca, czyli diastole, krew napływa przez zastawkę dwudzielną – zwaną też mitralną ze względu na kształt przypominający mitrę biskupią – do silnej lewej komory. W czasie skurczu komorowego, inaczej systole, zastawka dwudzielna się zamyka. Zawartość lewej komory zostaje wyrzucona przez zastawkę aorty do samej aorty i dalej przez tętnice do tkanek ciała.

Co ciekawe, prawa komora działa zupełnie inaczej. Ma kształt półksiężyca i opiera się na ścianie lewej komory, zwanej przegrodą międzykomorową. Dzięki takiej formie działa niczym miech kowalski. A zatem obie komory są od siebie zależne. To właśnie rytm pracy serca zawładnął moją wyobraźnią, zupełnie jakbym przyglądał się dłoniom pianisty lub stopom tancerza.

Czy jednak to wszystko naprawdę jest takie proste?

Moja matka zwykła kupować u rzeźnika owcze serca. Były tanie i nie najgorsze w smaku, a przy tym doskonale nadawały się do tego, aby przeprowadzać na nich sekcje. Krojąc je, odkryłem, że w rzeczywistości serca są dużo bardziej złożone i trudniejsze do zrozumienia, niż sugerują ilustracje w książkach, ponieważ komory różnią się nie tylko kształtem, ale i strukturą mięśniową. Nie znajdują się też tak naprawdę po lewej i po prawej stronie, a raczej z tyłu i z przodu. Lewa komora, która ma grubsze ściany, cechuje się stożkowatym kształtem i opleciona jest włóknami mięśni okrężnych, które ją ściskają i obracają. Teraz możemy sobie wyobrazić, jak lewa komora działa w rzeczywistości. Gdy potężny mięsień kurczy się i napina, jama w jego wnętrzu zwęża się i skraca. W czasie rozkurczu – w fazie diastolicznej – lewa komora gwałtownie się rozszerza, a zastawka aorty zostaje zamknięta. Rozkurczająca się jama rozszerza się i wydłuża, wsysając krew z przedsionka przez zastawkę dwudzielną. W związku z tym każdy programowy cykl skurczu i rozkurczu wiąże się ze zwężaniem, skręcaniem i skracaniem, po którym następuje rozszerzanie, rozwijanie i wydłużanie. Prawdziwe tango argentyńskie… z dwoma istotnymi różnicami: cały proces trwa mniej niż sekundę, a taniec nigdy się nie kończy.

Komórki w ludzkim ciele potrzebują krwi i tlenu. Bez nich tkanki obumierają – w różnym tempie: mózg najpierw, kości na końcu. Wszystko zależy od tego, ile tlenu potrzebuje dana komórka. Gdy akcja serca ulega zatrzymaniu, mózg i układ nerwowy ulegają uszkodzeniu w niespełna pięć minut. Następuje śmierć mózgowa.

Teraz jesteście kardiologami. Wiecie, jak działają serce i układ krążenia. Ale jeśli chcecie pomóc swoim pacjentom, nadal będzie wam potrzebny chirurg.

Kruche życie. Historie życia i śmierci prosto z sali operacyjnej

Подняться наверх