Читать книгу Marvel: X-Men. Saga Mrocznej Phoenix - Stuart Moore - Страница 7

1

Оглавление

Rok później

KITTY PRYDE śmiertelnie się nudziła. Właśnie zaczął się wykład z analizy matematycznej na poziomie podstawówki. Nauczyciel wygadywał takie oczywistości, że mogła wypowiadać każde słowo równocześnie z nim. Wokół niej dwa lata starsze dzieciaki notowały ze zmarszczonymi brwiami, starając się nadążyć.

Na dodatek znowu rozbolała ją głowa.

Kiedy na korytarzu rozległ się dzwonek, wysłała SMS-a do swojej przyjaciółki Robin.

POTRZEBUJĘ TLENU!

Robin była już na dachu, więc Kitty pobiegła tam, przeskakując po dwa schody naraz, i pchnęła drzwi. Miała na sobie tylko dżinsy i koszulę z krótkimi rękawami. Nagle poczuła jesienny chłód i przebiegł ją dreszcz.

Robin stała oparta o balustradę obok ogródka kółka ogrodniczego. Choć wyższa od Kitty, była niezgrabna. Gapiła się w ekran smartfona.

– Hej, Kats – rzuciła, nie podnosząc wzroku.

– Hej, Birds – odparła Kitty. Ruszyła w kierunku przyjaciółki i skrzywiła się. Ból głowy stawał się coraz silniejszy. Miała wrażenie, że promieniuje gdzieś ze środka, jakby ktoś zamontował silnik elektryczny u podstawy jej czaszki.

Robin nawet tego nie zauważyła.

– Tato, daj spokój! – powiedziała, przeciągając palcem po ekranie telefonu. – Dość SMS-ów. Powiedz mi, że nie tylko ja tak mam, Kats. Czy twoi rodzice robią wszystko, by zmienić Boże Narodzenie w koszmar, zaczynając przygotowania do świąt już miesiąc wcześniej?

– Chanukę. Pamiętasz?

– Chanukę, racja – dodała, wciąż wpatrując się w telefon. – Och, wspaniale, kolejne zadanie w historii Dumbass Illinois. Myślałam, że liceum będzie super, Kats. Pamiętasz, że nie mogłyśmy się doczekać Deerfield Middle?

– Tak.

– Ale to miejsce jest do bani. Ciągle. Nikt tutaj nawet nie gra w Dragon Quest oprócz ciebie.

Kitty zachwiała się i oparła o fotel zostawiony po zajęciach z ogrodnictwa. Lekarze nie byli w stanie zidentyfikować źródła bólu głowy, który narastał – a na dodatek pojawiał się coraz częściej. Na przyszły tydzień miała zaplanowany rezonans magnetyczny. Może on coś pokaże…

– Tato, przestań! Weź pigułkę! – Robin nie odrywała wzroku od telefonu. – Odkąd rozeszli się z mamą, nie daje mi spokoju. A co u twoich rodziców? Czy naprawdę się rozwodzą, czy to tylko jakieś dramaty w stylu Żon Beverly Hills?

– B-birds…

Ból zdawał się przewiercać głowę Kitty. Pochyliła się do przodu, łapiąc się za skronie.

Boże, proszę – pomyślała. – Mam tylko trzynaście i pół roku. Nie mogę umierać!

– Och, stara, dzwonek! – Głos Robin wydawał się dochodzić z bardzo daleka.

– Spóźnimy się. Co tam, już mnie to nie obchodzi. Niech mnie zawieszą, zamkną, zastrzelą o świcie. Wszystko jest lepsze niż Deerfield High.

Nagle coś się zmieniło. Miała wrażenie, że ból ustępuje, zmieniając się w dziwne uczucie mrowienia. Rozprzestrzeniało się ono od jej głowy przez tułów, obejmując całe ręce i nogi. Poczuła bezwład i bezradność.

– Kats?

Niemal w zwolnionym tempie Kitty zobaczyła zbliżającą się przyjaciółkę. Potem oczy Robin otwarły się szeroko. Zatrzymała się nagle, a na jej twarzy malował się szok.

Spadam – uświadomiła sobie Kitty. Dach stawał się coraz bliższy… Wyciągnęła ręce, by ochronić twarz przed uderzeniem.

Ale ono nie nadeszło.

Po prostu spadała dalej.

Docierały do niej jakieś mgliste obrazy – drewniane belki, izolacja z włókna szklanego i… zdechły szczur? A potem znalazła się w dużym pomieszczeniu z ekranami, wykresami oraz układem okresowym na ścianach. Dookoła biegały dzieci ubrane w fartuchy laboratoryjne i ochronne okulary, ze zlewkami i rozmaitymi przyrządami w dłoniach. Pani Gennaro, nauczycielka biologii, spojrzała ze zdziwieniem.

Pracownia biologiczna? Ale to…

Kitty wymachiwała rękami i nogami, próbując się zatrzymać. Jej dłoń uderzyła w szklany słoik z karaluchami w formaldehydzie, który spadł z kontuaru i roztrzaskał się na podłodze.

Znowu padła jak długa na posadzkę. Skrzywiła i ponownie jakaś siła zaczęła ją pchać w dół.

Uczucie mrowienia rozchodziło się po jej ciele, stopniowo przeciągając ją przez podłogę…

…do pracowni multimedialnej. Ahmed, jej kolega z klasy, zerwał się na równe nogi, wykrzykując jej imię, gdy runęła u jego stóp.

Przeszła przez jego monitor, podnosząc snop iskier. Ekran zaczął śnieżyć, niszcząc komputerowy model statku kosmicznego, nad którym pracował. Nie miała nawet czasu na przeprosiny…

…zanim poleciała w dół między krokwiami sali gimnastycznej. Nie – pomyślała. – To musi się skończyć. Czymkolwiek to jest, STOP!

Nagle uczucie zniknęło. Ból, mrowienie – wszystko odeszło. Kitty opadła jak głaz. Wylądowała na kilku dziewczynach, zwalając je z nóg. Piłka do koszykówki, którą sobie podawały, spadła na podłogę i odskoczyła.

Oszołomiona Kitty podniosła wzrok. Wokół stało kilkanaście wysokich dziewcząt, wszystkie w krótkich spodenkach i luźnych T-shirtach.

Świetnie. Najstarsza klasa.

– Cześć, dziewczyny. – Skrzywiła się. – Naprzód Deerfield?

Gapiły się. Kilka z niedowierzaniem kręciło głową.

– Co u diabła… – Pan Dido, wuefista, przepychał się przez tłum uczennic. Kiedy zobaczył Kitty, jego zrośnięte brwi się zmarszczyły. – Pryde? Nie masz stroju!

Wysoka czarnoskóra dziewczyna zwróciła się do niego:

– To jest dla pana problem?

– Ona spadła z jakichś dziesięciu metrów! – powiedziała inna dziewczyna.

Kitty spojrzała w sufit. Nie było dziury ani gruzu – żadnego śladu jej przejścia. Oznaczało to, że mogło się wydarzyć tylko jedno.

To, co niemożliwe.

Zanim pan Dido zdołał odzyskać swój nadszarpnięty autorytet, ożywił się starożytny głośnik na ścianie.

UWWWAGA… KKKKATHERINE PRYDE PILLLNIE PROSZSZSZONA DO GABINETU DYREKTORA…

Łał. – Kitty była pod wrażeniem. – Ten dzień naprawdę udało się jeszcze bardziej spieprzyć!

Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej.

Marvel: X-Men. Saga Mrocznej Phoenix

Подняться наверх