Читать книгу Czarnobylska modlitwa. - Swietłana Aleksijewicz - Страница 6

Rozdział 1
Ziemia umarłych
Monolog o tym, dlaczego ludzie wspominają

Оглавление

Ja też mam pytanie… Sam nie umiem na nie odpowiedzieć…

Ale pani chce o tym pisać… O tym? A ja nie chciałbym, żeby ludzie wiedzieli. O tym, czego tam doświadczyłem. Z jednej strony czuję chęć, żeby się odsłonić, wygadać, a z drugiej – czuję się tak, jakbym się obnażał, a tego bym nie chciał.

Pamięta pani, jak było u Tołstoja? Pierre Biezuchow myślał, że po wojnie on i cały świat zmienią się na zawsze – tak wielkiego doznał wstrząsu. Mija jednak jakiś czas i Pierre zauważa, że jak dawniej wymyśla stangretowi, jak dawniej zrzędzi. Dlaczego więc ludzie wspominają, po co? Po to, żeby odtworzyć prawdę? Przywrócić sprawiedliwość? Uwolnić się od przeszłości i zapomnieć o niej? Bo rozumieją, że byli uczestnikami wielkiego wydarzenia? A może w przeszłości szukają obrony? Chociaż wspomnienia to delikatna, efemeryczna materia, nie jest to wiedza ścisła, ale domysły człowieka na własny temat. To jeszcze nie wiedza, na razie tylko uczucia.

Moje uczucie… Męczyłem się, grzebałem w pamięci i nagle przypomniałem sobie…

Tego, co najstraszniejsze, doświadczyłem w dzieciństwie. Wojny…

Pamiętam, jak będąc szczeniakami, bawiliśmy się w „tatusiów i mamusie”: rozbieraliśmy dzieci i kładli jedno na drugie… To były pierwsze dzieci urodzone po wojnie. Cała wieś wiedziała, jakich słów już używały, kiedy zaczęły chodzić. Przez wojnę ludzie zdążyli o dzieciach zapomnieć. Czekaliśmy na pojawienie się życia. W „tatusiów i mamusie” – tak nazywała się nasza zabawa. Chcieliśmy zobaczyć pojawienie się życia. A sami mieliśmy po osiem czy dziesięć lat…

Widziałem, jak kobieta zabijała samą siebie. W zaroślach nad rzeką. Brała cegłę i tłukła się nią po głowie. Była w ciąży z „polica jem”, którego nienawidziła cała wieś. Jeszcze kiedy byłem dzieckiem, widziałem, jak rodzą się kocięta. Pomagałem matce wyjmować cielę z krowy, prowadziłem do knura naszą świnię. Pamiętam. Pamiętam, jak przywieźli zabitego ojca; miał na sobie sweter (mama robiła go sama na drutach); ojca najwyraźniej zastrzelono z automatu albo cekaemu, kawały zakrwawionego ciała wyłaziły ze swetra. Ojciec leżał na naszym jedynym łóżku, nie było miejsca gdzie indziej. Potem pochowano go przed domem. Ziemia dla niego „nie była lekka”, tam była ciężka glina. Ziemia, na której rosły buraki. Dookoła toczyły się walki. Na ulicy leżeli martwi ludzie i zabite konie…

Dla mnie te wspomnienia są czymś do tego stopnia zakazanym, że nigdy nie mówię o tym głośno.

Śmierć odbierałem wtedy tak samo jak narodziny. Miałem mniej więcej jednakowe odczucia, kiedy z krowy wyłaniało się cielę. Kiedy pojawiały się kocięta. I kiedy kobieta w krzakach się zabijała. Jakoś wydawało mi się wtedy, że to jest jedno i to samo. Narodziny i śmierć.

Pamiętam z dzieciństwa, jak pachnie w domu, w którym zabija się świniaka. Pani mnie ledwie tknęła palcem, a ja już upadam, upadam w tamten koszmar. W zgrozę… Lecę…

Pamiętam jeszcze, jak nas, małych, kobiety zabierały ze sobą do łaźni. Wszystkie one (także moja matka) miały wypadające macice (to już rozumieliśmy), więc podwiązywały je szmatkami. Widziałem… To był skutek ciężkiej pracy. Zabrakło mężczyzn (poginęli na wojnie, w partyzantce), koni też zabrakło, kobiety ciągnęły pług same. Orały swoje działki, pola kołchozowe. Kiedy dorosłem i byłem z kobietą, wspominałem tamto. To, co widziałem w łaźni…

Chciałem zapomnieć. Zapomnieć o wszystkim… Powoli zapominałem… Myślałem, że to, co najstraszniejsze, już mi się przytrafiło… Czyli wojna. Że teraz jestem bezpieczny, teraz już tak. Że chroni mnie moja wiedza, chroni to, co wtedy… przeżyłem. A jednak…

Pojechałem do strefy czarnobylskiej. Wielokrotnie już tam byłem. Tam zrozumiałem, że jestem bezradny. Że nie rozumiem. I ta bezradność mnie wykańcza. Bo nie poznaję świata, w którym wszystko się odmieniło. Nawet zło jest inne. Przeszłość już mnie nie broni. Nie uspokaja. Nie ma w niej żadnych odpowiedzi. Kiedyś zawsze były, a dzisiaj nie ma. Wykańcza mnie przyszłość, nie przeszłość (Zamyśla się).

Dlaczego ludzie wspominają? Zadaję sobie takie pytanie. Ale porozmawiałem z panią i coś tymi słowami powiedziałem. Coś zrozumiałem… Teraz nie jestem już taki samotny. A jak to wygląda u innych?

Piotr S.,

psycholog

Czarnobylska modlitwa.

Подняться наверх