Читать книгу Wyznanie Crossa - Sylvia Day - Страница 5
2
ОглавлениеWylądowałam na pupie i opadłam na plecy, a Gideon pochylił się nade mną. Podciągnął mnie wyżej, układając pośrodku łóżka i położył się na mnie. Zanim się zorientowałam, jego miękkie, ciepłe usta ssały już zachłannie mój sutek, podczas gdy dłonią władczo pieścił pierś.
– Boże, tak bardzo za tobą tęskniłem – wyjęczał.
Wspaniale było czuć jego gorącą skórę i ciężar jego ciała po tylu samotnych nocach. Owinęłam nogami jego łydki i wsunęłam dłonie pod spodnie, obejmując jego nagie, jędrne pośladki. Wciągnęłam go na siebie, unosząc biodra, żeby poczuć jego członek przez dzielący nas materiał. Pragnęłam mieć go w sobie, aby przekonać się, że na pewno znowu jest mój.
– Powiedz to – poprosiłam, spragniona słów, które on uważał za nieodpowiednie, niewystarczające.
Uniósł się i popatrzył na mnie z góry, delikatnie odsuwając włosy z mojego czoła. Głośno przełknął ślinę.
Podniosłam się i pocałowałam jego piękne usta.
– A więc powiem to pierwsza: kocham cię.
Zamknął oczy i zadrżał. Otoczył mnie ramionami i ścisnął tak mocno, że z trudem łapałam oddech.
– Kocham cię – wyszeptał. – Za bardzo.
Jego żarliwa deklaracja przeszyła całe moje ciało. Zanurzyłam twarz w jego ramieniu i rozpłakałam się.
– Aniołku.
Zatopił dłonie w moich włosach. Podniosłam głowę i odnalazłam jego usta, a nasz pocałunek był słony od moich łez. Całowałam go z desperacją, jakby miał zaraz zniknąć i obawiałabym się, że nie zdążę się nim nasycić.
– Evo, pozwól mi... – Wziął w dłonie moją twarz, głęboko penetrując językiem moje usta. – Pozwól mi cię kochać.
– Proszę – wyszeptałam, splatając palce na jego karku, żeby go przytrzymać. Jego erekcja ciążyła na wargach mojej szparki, cudownie napierając na pulsującą łechtaczkę. – Nie przestawaj.
– Nigdy. Nie mógłbym.
Wsunął dłoń pod moje pośladki i przycisnął mnie do swoich wprawnie poruszających się bioder. Jęknęłam, czując wszechogarniającą falę rozkoszy, a twarde guziczki moich sutków prawie wbijały się w jego tors, stymulowane do granic wytrzymałości przez delikatne włoski. Moja cipka boleśnie płonęła, błagając o ostre pchnięcia jego kutasa. Przejechałam paznokciami wzdłuż pleców Gideona, od ramion aż po biodra. Wygiął się pod wpływem tej brutalnej pieszczoty i wydał z siebie niski pomruk, odrzucając głowę do tyłu w erotycznym szale.
– Jeszcze raz – rozkazał zachrypłym głosem.
Uniosłam się i zatopiłam zęby w mięśniach tuż nad jego sercem. Gideon syknął i zadrżał z rozkoszy.
Nie mogłam powstrzymać kotłujących się we mnie gwałtownych emocji, które szukały ujścia – miłości i pragnienia, złości i strachu. I bólu. O Boże, ten ból. Cały czas dotkliwie go odczuwałam. Chciałam się wedrzeć w mojego ukochanego. Ukarać go i dać mu rozkosz. Sprawić, żeby poczuł choć przedsmak tego, co ja czułam, gdy mnie odtrącił.
Przesunęłam językiem po niewielkim wyżłobieniu, które zostawiły moje zęby, a Gideon poruszył biodrami tak, że jego kutas prześlizgnął się przez rozwarte wargi mojej cipki.
– Teraz moja kolej – wyszeptał tajemniczo. Oparł się na ramieniu, prezentując pięknie zarysowany, potężny biceps i drugą ręką ścisnął mi pierś, opuścił głowę i otoczył ustami mój wzniesiony sutek. Jego usta wręcz parzyły, a język był niczym szorstki, aksamitny bicz na mojej nadwrażliwej skórze. Gdy złapał zębami sterczący koniuszek, krzyknęłam, wstrząsana dreszczem pragnienia.
Chwyciłam go za włosy, zbyt podniecona, żeby być delikatna, i ciasno objęłam nogami. Chciałam go odzyskać, posiadać. Ponownie uczynić moim.
– Gideon – wyjęczałam. Moje skronie były mokre od łez, gardło miałam ściśnięte z emocji.
– Jestem tu, aniołku – odrzekł, wędrując ustami do drugiej piersi. Jego diaboliczne palce drażniły wilgotny opuszczony sutek, szczypiąc delikatnie, aż podniosłam się, napierając na jego dłoń. – Nie opieraj się. Pozwól mi cię kochać.
Uświadomiłam sobie wtedy, że odciągałam go od siebie za włosy, jednocześnie próbując się do niego zbliżyć. Gideon miał mnie w swojej władzy, uwodził mnie swoją niesamowitą, męską perfekcją i znajomością intymnych zakamarków mojego ciała. I poddawałam się mu. Moje piersi były nabrzmiałe, a wilgotna cipka pulsowała w oczekiwaniu. Ciasno obejmowałam go nogami, błądząc dłońmi szaleńczo po jego ciele.
Ciągle mi się jednak wymykał, szepcząc czułe słówka w okolicy mojego brzucha. „Tak bardzo za tobą tęskniłem... potrzebuję cię... muszę cię mieć...”. Poczułam na skórze gorącą wilgoć, spojrzałam w dół i dostrzegłam, że Gideon również płakał, a na jego pięknej twarzy malowały się te same emocje, które szalały we mnie. Drżącymi palcami dotknęłam jego policzka, próbując osuszyć wilgoć, która natychmiast pojawiała się ponownie. Z żałosnym jękiem ukrył twarz w mojej dłoni i nie mogłam już dłużej tego znieść. Trudniej było mi pogodzić się z jego bólem niż z moim własnym.
– Kocham cię – powiedziałam.
– Eva.
Podniósł się i ukląkł pomiędzy moimi udami, a jego twardy, potężny kutas zakołysał się pod swoim ciężarem. Całe moje ciało napięło się w szalonej żądzy. Jego atletyczna postać była jak wyrzeźbiona z solidnych, wyraźnie zarysowanych mięśni, opalona skóra błyszczała kropelkami potu. Wyglądał niewiarygodnie... elegancko, z wyjątkiem zwierzęcego, upstrzonego grubymi żyłami ogromnego penisa i wiszącego pod spodem ciężkiego woreczka. Mógłby pozować do rzeźby na miarę Dawida Michała Anioła, tyle że z podtekstem erotycznym.
Nie ulega wątpliwości, że Gideon Cross został stworzony po to, aby wyruchać kobietę do nieprzytomności.
– Mój – odezwałam się ochrypłym głosem i niezgrabnie wygięłam się ku niemu, wciskając się w jego pierś. – Jesteś mój.
– Aniołku. – Zajął moje usta w namiętnym, wygłodniałym pocałunku. Podniósł mnie i przekręcił nas tak, że opierał się plecami o wezgłowie łóżka, a ja leżałam na nim. Nasze spocone ciała ocierały się o siebie. Jego dłonie były wszędzie, a silne ciało prężyło się ku mnie, jak przedtem moje. Chwyciłam jego twarz, łapczywie zagłębiając się językiem w jego ustach, próbując nasycić głód, jaki odczuwałam.
Sięgnął pomiędzy moje nogi, zanurzając palce w mojej szczelinie. Szorstkie opuszki drażniły łechtaczkę i drżące wejście. Jęknęłam, przyciskając usta do jego ust i kołysałam biodrami, napierając na jego dłoń. Pieścił mnie niespiesznie, potęgując moje pożądanie, zmieniając łapczywe pocałunki w powolną penetrację moich ust, podczas gdy ja rozpływałam się z rozkoszy. Zadrżałam, gdy położył dłoń na moim wzgórku i powoli wsunął we mnie środkowy palec. Pocierał dłonią moją łechtaczkę, pieszcząc jednocześnie koniuszkiem palca wrażliwe tkanki. Drugą ręką przytrzymywał moje biodra. Byłam unieruchomiona, miał nade mną absolutną kontrolę i uwodził mnie z nieznośną precyzją, ale drżał jeszcze bardziej niż ja i ciężko dyszał. Wydawane przez niego pomruki były zabarwione błaganiem i skruchą.
Odsunęłam się i złapałam jego kutasa w obie dłonie. Również doskonale znałam jego ciało, wiedziałam, czego pragnął i potrzebował. Przesuwałam po nim dłonią od nasady po czubek, wyciskając na szeroką koronę gęste kropelki pierwszej wilgoci. Wcisnął się w wezgłowie łóżka z głośnym jękiem, zginając trzymany we mnie palec. Niczym zahipnotyzowana patrzyłam, jak na jego żołędzi pojawia się gęsta kropla i powoli spływa po całej długości penisa, aż do mojej dłoni.
– Nie – wydyszał. – Jestem zbyt blisko.
Ponownie zaczęłam go pieścić, z zadowoleniem patrząc na tryskający preejakulat. Byłam szaleńczo podniecona jego rozkoszą i świadomością, że potrafiłam doprowadzić do takiego stanu tak zwierzęco seksualnego faceta.
Przeklął i wyjął ze mnie palce. Złapał mnie za biodra, odsuwając moją dłoń, uniósł i opuścił mnie na siebie, unosząc jednocześnie biodra, wnikając w moje wnętrze rozpalonym kutasem. Krzyknęłam i złapałam go za ramiona, a moja cipka zacisnęła się wokół potężnego gościa.
– Eva.
Ujrzałam, jak napinają się jego mięśnie szczęki i szyi, po czym zaczął dochodzić, wlewając we mnie obfite, gorące kaskady.
Fale wilgoci otworzyły mnie na niego. Przesuwałam się wzdłuż jego pulsującej erekcji, aż wypełnił mnie po brzegi. Zatopiłam paznokcie w jego napiętych mięśniach i rozchyliłam usta, desperacko walcząc o oddech.
– Weź to – powiedział, układając mnie w taki sposób, że zanurzył się we mnie aż do końca. – Weź mnie.
Jęknęłam, rozkoszując się przyjemnym bólem, gdy miałam go w sobie tak głęboko. Nagle zalała mnie fala orgazmu i wygięłam się do tyłu, rozpływając się w palącej przyjemności. Zawładnął mną instynkt, biodra poruszały się swoim własnym rytmem, a uda zaciskały się i rozluźniały. Nie liczyło się nic więcej poza obecną chwilą, w której odzyskiwałam mojego mężczyznę. Moje serce.
Gideon spełniał moje żądania.
– O tak, aniołku – zachęcał mnie zmysłowym głosem, a jego penis pozostawał cały czas twardy jak skała, jakby nie przeżył dopiero co potężnego orgazmu. Odsunął ręce na boki i zacisnął pięści na kołdrze. Bicepsy napinały się przy każdym ruchu, a błyszczące od potu, pięknie wyrzeźbione mięśnie brzucha twardniały, gdy na niego napierałam. Jego ciało było jak dobrze naoliwiona maszyna, którą wykorzystywałam do granic możliwości. I pozwalał mi na to. Oddawał mi się całkowicie.
Kołysząc biodrami, czerpałam przyjemność, jęcząc jego imię. Moja cipka zaciskała się rytmicznie, a kolejny orgazm nadchodził zbyt szybko. Nieprzytomna z rozkoszy wydyszałam:
– Proszę. Gideon, proszę.
Złapał mnie za kark i talię, po czym obniżył się, tak że leżeliśmy płasko na łóżku. Przytrzymując mnie mocno, całkowicie unieruchomioną, wypychał do góry biodra, jeszcze i jeszcze, szturmując moje ciało szybkimi, mocnymi pchnięciami. Tarcie jego potężnego kutasa, który zanurzał się i wychodził, doprowadzało mnie na skraj obłędu. Zadrżałam gwałtownie i szczytowałam ponownie, wpijając palce w jego boki.
Gideon wyprężył się i poszedł w moje ślady, zaciskając ramiona tak mocno, że z trudem łapałam oddech. Moje palące płuca wypełniało wydychane przez niego powietrze. Byłam absolutnie bezbronna, posiadł mnie całkowicie.
– Boże, Eva. – Wcisnął twarz w moją szyję. – Potrzebuję cię. Tak bardzo cię potrzebuję.
– Kochany. – Trzymałam go mocno, bojąc się rozluźnić uścisk.
*
Zobaczyłam nad sobą sufit i uświadomiłam sobie, że zasnęłam. Nagle ogarnęła mnie panika, która zwykle towarzyszy przejściu z upojnego snu do koszmarnej rzeczywistości. Zerwałam się, łapczywie wciągając powietrze.
Gideon.
Gdy dostrzegłam, że śpi obok, miarowo oddychając z lekko rozchylonymi ustami, ledwo powstrzymałam łkanie. Kochanek, który złamał mi serce, powrócił. Boże...
Opadłam z powrotem na łóżko i starałam się rozluźnić, upajając się rzadką przyjemnością obserwowania śpiącego Gideona. Jego twarz zmieniała się, gdy przestawał się kontrolować, i przypominałam sobie wtedy, jaki był młody. Łatwo można było o tym zapomnieć, gdy się budził i emanował pewnością siebie, tą samą, która rozłożyła mnie na łopatki przy pierwszym spotkaniu.
Z nabożeństwem odsunęłam z jego policzka czarne kosmyki i dostrzegłam nowe zmarszczki wokół jego oczu i ust. Zauważyłam również, że schudł. Musiał bardzo przeżywać naszą separację, chociaż tak dobrze udawało mu się to ukryć. A może to tylko ja postrzegałam go jako niepokonanego, niewzruszonego.
Sama nie byłam natomiast w stanie ukrywać desperacji. Wierzyłam, że to koniec naszego związku, co było oczywiste dla każdego, kto na mnie spojrzał. Właśnie tego chciał Gideon, nazywał to wiarygodnym zaprzeczeniem. Ja nazywałam to piekłem i dopóki nie będziemy mogli przestać udawać, że się rozstaliśmy, pozostanę w jego otchłani.
Przekręciłam się ostrożnie, podparłam na łokciu i obserwowałam boskiego mężczyznę, który zaszczycił moje łóżko. Obejmował ramionami poduszkę, prezentując swoje wyrzeźbione bicepsy i muskularne plecy przyozdobione zadrapaniami i półokrągłymi śladami moich paznokci. Wpijałam się również w jego pośladki, nieprzytomnie podniecona napinającymi się i rozluźniającymi mięśniami, gdy niestrudzenie przesuwał we mnie swojego grubego, długiego kutasa. Jeszcze i jeszcze.
Niespokojnie poruszyłam nogami, a całe moje ciało zapałało ponownym głodem. Pomimo całej swojej perfekcyjnej miejskiej ogłady, za zamkniętymi drzwiami Gideon zmieniał się w nieokiełznane zwierzę, w kochanka, który za każdym razem obnażał moją duszę. Stawałam się całkowicie bezbronna wobec jego dotyku, nie mogąc oprzeć się przyjemności rozłożenia ud dla tego ognistego, namiętnego samca...
Nagle otworzył oczy, olśniewając mnie jaskrawoniebieskimi oczami. Rzucił mi powłóczyste, namiętne spojrzenie, od którego zadrżało mi serce.
– Hmm... Czyżby to było twoje spojrzenie po tytułem: zerżnij mnie?
– To dlatego, że jesteś tak niesamowicie podniecający – odparłam. – Obudzić się obok ciebie to jak... dostać prezent gwiazdkowy.
Uśmiechnął się.
– Dla twojej wygody jestem już rozpakowany i nie będziesz również potrzebowała baterii.
Poczułam w piersi niewypowiedziane pragnienie. Za bardzo go kochałam. Ciągle martwiłam się, że nie zdołam go przy sobie zatrzymać. Był jak ulotny sen, który usiłowałam zamknąć w dłoniach. Niepewnie wypuściłam oddech i powiedziałam:
– Zdajesz sobie sprawę, że stanowisz dla kobiety wyjątkowy kąsek. Upojny, słodki...
– Cicho bądź. – Przekręcił się i wciągnął mnie pod siebie, zanim zorientowałam się, co zamierza. – Jestem nieprzyzwoicie bogaty, a ty pragniesz jedynie mojego ciała.
Spojrzałam na niego, podziwiając sposób, w jaki ciemne włosy otaczały jego niesamowitą twarz.
– Pragnę serca wewnątrz tego ciała.
– Jest twoje. – Ułożył ręce po obu stronach mojego ciała i splótł nogi z moimi, a szorstkie włosy na jego łydkach drażniły moją nadwrażliwą skórę.
Byłam zniewolona, podporządkowana. Tak wspaniale było czuć na sobie jego ciepłe, jędrne ciało. Westchnęłam i poczułam, jak ulatnia się część moich obaw.
– Nie powinienem był zasypiać – stwierdził.
Głaskałam go po głowie. Wiedziałam, że ma rację, że przez jego koszmary senne i nietypową parasomnię seksualną śpiąca z nim osoba naraża się na niebezpieczeństwo. Potrafił być agresywny przez sen i śpiąc blisko niego, byłam wystawiona na impet szalejącej w nim złości.
– A ja się cieszę, że zasnąłeś.
Złapał mnie za nadgarstek i pocałował moje palce.
– Potrzebujemy czasu dla siebie, gdy nie będziemy musieli ciągle oglądać się w przeszłość.
– O Boże, prawie bym zapomniała. Była tu dziś Deanna Johnson.
W chwili gdy wypowiedziałam te słowa, zauważyłam, że wytworzył się między nami mur. Gideon przymknął na moment oczy i w ułamku sekundy zniknęło z nich całe ciepło.
– Trzymaj się od niej z daleka. To reporterka.
Oplotłam go ramionami.
– Jest żądna krwi – powiedziałam.
– Będzie musiała ustawić się w kolejce.
– Dlaczego tak się tobą interesuje? Jest freelancerką. Nikt nie przydzielił jej zadania polegającego na obserwowaniu ciebie.
– Daj sobie z tym spokój, Evo.
Zirytowała mnie jego niechęć do podjęcia tematu.
– Wiem, że ją zerżnąłeś.
– Nie, nie wiesz. I powinnaś skupić się na tym, że za chwilę mam zamiar zerżnąć ciebie.
Teraz już byłam pewna. Odsunęłam się od niego.
– Skłamałeś.
Szarpnął się do tyłu, jakbym go uderzyła.
– Nigdy cię nie okłamałem.
– Powiedziałeś mi, że odkąd mnie spotkałeś, uprawiasz seks częściej niż przez całe poprzednie dwa lata, a doktorowi Petersenowi oznajmiłeś, że kochałeś się dwa razy w tygodniu. Więc jaka jest prawda?
Przewrócił się na plecy i wpatrywał się w sufit.
– Czy musimy teraz o tym rozmawiać? Akurat dzisiejszej nocy? – zapytał.
Był spięty i przyjął postawę obronną, więc postanowiłam odpuścić. Nie chciałam się z nim kłócić, szczególnie o przeszłość. Ważna była chwila obecna i przyszłość. Musiałam wierzyć w to, że będzie mi wierny.
– Nie, nie musimy – odrzekłam pojednawczo, przekręciłam się i położyłam dłoń na jego piersi. Gdy wzejdzie słońce, znowu będziemy musieli udawać, że nic nas nie łączy. Nie miałam pojęcia, jak długo trzeba będzie podtrzymywać tę fikcję i kiedy znów go zobaczę. – Chciałam cię tylko ostrzec, że Deanna się tobą interesuje. Uważaj na nią.
– Doktor Petersen pytał o kontakty seksualne – wyjaśnił beznamiętnie. – I owszem, zabierałem kobiety do hotelu, ale nie zawsze z nimi sypiałem. Najczęściej nie.
Przypomniałam sobie jego kącik do ruchania, apartament w jednym z jego hoteli wypełniony gadżetami erotycznymi. Dzięki Bogu pozbył się go, choć ja nigdy o nim nie zapomnę.
– Może lepiej nic mi więcej nie mów.
– To ty otworzyłaś te drzwi – odgryzł się. – I musimy przez nie przejść.
Westchnęłam.
– W porządku.
– Czasami nie byłem w stanie znieść samotności, lecz nie miałem również ochoty z nikim rozmawiać. Nie chciałem nawet myśleć, a już tym bardziej coś czuć. Pragnąłem skupić uwagę na kimś innym, ale włożenie kutasa stanowiłoby zbyt wielkie zaangażowanie. Rozumiesz, co mam na myśli?
Niestety rozumiałam go doskonale. Przypomniałam sobie czasy, gdy padałam na kolana przed facetem tylko po to, żeby choć na moment zagłuszyć kłębiące się w głowie myśli. Nie chodziło w tym o zabawę czy seks.
– Więc była jedną z kobiet, które zerżnąłeś, czy nie? – Obrzydliwe pytanie, ale musieliśmy to sobie wyjaśnić.
Odwrócił się i spojrzał na mnie.
– Jeden raz.
– Musiałeś zrobić na niej niezłe wrażenie, skoro cały czas jest taka wściekła.
– Nie mam zielonego pojęcia, nie pamiętam.
– Byłeś pijany?
– Nie. Jezu. – Potarł twarz dłońmi. – Co ona ci naopowiadała?
– Nic osobistego. Wspomniała coś o twojej ciemnej stronie. Uznałam, że ma na myśli seks, ale nie wypytywałam o szczegóły. Usiłowała mnie przekonać, że mamy ze sobą coś wspólnego, gdyż obie nas zostawiłeś. Taka Wspólnota Wzgardzonych przez Gideona Crossa.
Obrzucił mnie chłodnym spojrzeniem.
– Nie bądź zjadliwa. To do ciebie nie pasuje.
– Hej, przepraszam. – Zmarszczyłam brwi. – Nie chciałam zachować się jak ostatnia jędza, ale biorąc pod uwagę okoliczności, mam chyba prawo do odrobiny złośliwości.
– A co miałem, do cholery, zrobić, Evo? Nie miałem pojęcia o twoim istnieniu – rzucił niskim, szorstkim głosem. – Gdybym o tym wiedział, nie spocząłbym, dopóki bym cię nie odnalazł. Ale nie wiedziałem, więc zadowoliłem się byle czym. Tak samo jak ty. Oboje marnowaliśmy czas z niewłaściwymi osobami.
– Tak, to prawda. Byliśmy parą głupców.
Nastała chwila ciszy.
– Jesteś wkurzona? – spytał.
– Nie.
Wpatrywał się we mnie tak intensywnie, że aż się zaśmiałam.
– Szykowałeś się do kłótni, prawda? Możemy to zrobić, chociaż osobiście liczyłam na seks.
Gideon wsunął się na mnie. Wyraz jego twarzy, na której malowały się jednocześnie ulga i wdzięczność, sprawił, że zakłuło mnie w sercu. Przypomniałam sobie, jak ważne dla niego było absolutne zaufanie. Tylko wtedy potrafił się otworzyć.
– Jesteś inna – powiedział, dotykając mojej twarzy.
Oczywiście, że byłam inna. Mój ukochany mężczyzna zabił dla mnie. Po takiej ofierze wiele rzeczy traci znaczenie.