Читать книгу Wyznanie Crossa - Sylvia Day - Страница 6

3

Оглавление

– Aniołku.

Zanim otworzyłam oczy, poczułam zapach kawy.

– Gideon?

– Hmm?

– Jeśli nie ma jeszcze siódmej, skopię ci tyłek.

Na dźwięk jego cudownego śmiechu podkuliłam palce u stóp.

– Jest wcześnie, ale musimy porozmawiać.

– Tak? – Otworzyłam jedno oko, potem drugie, żeby w pełni podziwiać jego trzyczęściowy garnitur. Wyglądał w nim tak bosko, że miałam ochotę zedrzeć z niego ten strój zębami.

Usiadł na brzegu łóżka niczym uosobienie pokusy i powiedział:

– Zanim wyjdę, chciałem się upewnić, że między nami wszystko okej.

Podniosłam się i oparłam się o zagłówek, nie zakrywając nagich piersi, bo wiedziałam, że będziemy rozmawiać o jego byłej narzeczonej. Gdy zachodziła taka potrzeba, nie cofałam się przed niczym.

– Do tej rozmowy potrzebuję kawy.

Gideon podał mi kubek i pogłaskał kciukiem mój sutek.

– Jesteś taka piękna – wyszeptał. – Każdy centymetr twojego ciała.

– Próbujesz mnie zdekoncentrować?

– To ty mnie rozpraszasz. Zresztą bardzo skutecznie.

Czy to możliwe, że był aż tak zafascynowany moim ciałem, jak ja jego? Uśmiechnęłam się na tę myśl.

– Brakowało mi twojego uśmiechu, aniołku.

– Znam to uczucie. – Każde nasze spotkanie, podczas którego nie obdarzał mnie swoim uśmiechem, było jak cios prosto w serce, aż w końcu krwawiło ono bez przerwy. Nie mogłam nawet myśleć o tych momentach bez ukłucia bólu. – Gdzie schowałeś ten garnitur, mistrzu? Chyba nie miałeś go w kieszeni?

Wraz ze zmianą ubrania przemieniał się w bogatego, władczego biznesmena. Garnitur był szyty na miarę, uzupełniały go idealnie dopasowana koszula i krawat. Nawet spinki do mankietów świadczyły o dyskretnej elegancji. Rozrzucone na kołnierzyku czarne włosy stanowiły jednak ostrzeżenie, że niełatwo go poskromić.

– To jeden z tematów, które musimy poruszyć. – Wyprostował się, ale wciąż spoglądał na mnie ciepło. – Zająłem sąsiedni apartament. Będziemy musieli stopniowo aranżować nasze pojednanie, więc zachowam pozory, że mieszkam na Piątej Alei, ale jak najwięcej czasu będę spędzał jako twój nowy sąsiad.

– Czy to bezpieczne?

– Nie jestem o nic podejrzany. Policja nawet się mną nie interesuje. Mam żelazne alibi, a przy tym nie mam żadnego motywu. Okażemy jedynie detektywom trochę szacunku, nie uwłaczając ich inteligencji. Utwierdzimy ich w przekonaniu, że zabrnęli w ślepy zaułek.

Upiłam łyk kawy, zyskując w ten sposób czas na przemyślenie jego słów. Być może w tej chwili nic nam nie groziło, ale biorąc pod uwagę to, co zrobił, zawsze będzie nad nim wisiało niebezpieczeństwo. Ta świadomość nie dawała mi spokoju, bez względu na to, jak bardzo starał się mnie pocieszyć. Teraz jednak szukaliśmy drogi powrotnej do siebie i wyczułam, że chce mnie zapewnić, iż przezwyciężymy koszmar ostatnich tygodni. Odpowiadając, przybrałam żartobliwy ton:

– Więc mój były chłopak będzie na Piątej Alei, ale mam za to do dyspozycji przystojnego nowego sąsiada? Brzmi interesująco.

Uniósł brew.

– Masz ochotę na odgrywanie ról, aniołku?

– Chcę cię zadowalać – odrzekłam z brutalną szczerością. – Chcę dać ci wszystko, co kiedykolwiek znalazłeś w innej kobiecie. – W kobietach, które zabierał do swojego kącika do ruchania.

Jego oczy płonęły zimnym niebieskim ogniem, ale przemówił spokojnym, stonowanym głosem:

– Nie mogę się od ciebie oderwać. To powinno stanowić najlepszy dowód, że nie potrzebuję niczego więcej.

Patrzyłam, jak się podnosi. Wziął ode mnie kubek i postawił go na stoliku nocnym, po czym z wprawą pociągnął za brzeg prześcieradła, które okrywało moją nagość.

– Opuść się niżej – rozkazał. – Rozłóż nogi.

Mój puls szaleńczo przyspieszył, gdy wykonywałam jego polecenia. Położyłam się na plecach i rozchyliłam uda. Czułam się całkowicie obnażona i bezbronna pod jego przeszywającym spojrzeniem, ale powstrzymałam instynktowną potrzebę, aby się przykryć. Skłamałabym, twierdząc, że nie podniecała mnie myśl, iż jestem absolutnie naga, podczas gdy on ma na sobie jeden ze swoich wyjątkowo seksownych garniturów. Dawało mu to przewagę, która niesamowicie na mnie działała.

Przeciągnął palcami po delikatnych płatkach między moimi nogami, drażniąc łechtaczkę.

– Ta piękna cipka jest moja.

Poczułam ucisk w brzuchu na dźwięk jego zachrypłego głosu.

Zacisnął na mnie dłoń i spojrzał mi w oczy.

– Zapewne już zauważyłaś, że jestem bardzo zaborczym facetem.

Zadrżałam, gdy czubkiem palca zaczął masować moją pulsującą szparkę.

– Tak.

– Odgrywanie ról, wiązanie, środki transportu, najprzeróżniejsze miejsca... Chętnie wszystkiego z tobą spróbuję. – Z błyskiem w oczach powolutku wsunął we mnie palec. Zamruczał zmysłowo i przygryzł dolną wargę w niesamowicie seksowny sposób, który zdradził mi, że poczuł we mnie swoją spermę.

Ogarnęła mnie fala przyjemności i przez chwilę nie byłam w stanie nic powiedzieć.

– Podoba ci się – wyszeptał.

– Mhm.

Jego palec powędrował głębiej.

– Nie pozwolę, żebyś szczytowała przy użyciu plastiku, szkła, metalu czy skóry. Twoi przyjaciele na baterie będą musieli poszukać sobie innej rozrywki.

Ciepło zalało mnie niczym gorączka. Zrozumiał.

Nachylił się nade mną, oparł rękę na materacu i przywarł ustami do moich ust. Uciskał kciukiem łechtaczkę, masując mnie z wprawą wewnątrz i na zewnątrz. Fala przyjemności rozlała się po moim brzuchu i sutkach. Położyłam dłonie na nagich piersiach i ściskałam je, gdy twardniały. Jego dotyk i pożądanie były jak magia. Nie wiem, jak mogłam bez niego żyć.

– Pragnę cię – powiedział głębokim gardłowym głosem. – Pożądam cię bez przerwy. Wystarczy, że pstrykniesz palcami i jestem gotowy. – Przesunął językiem po mojej dolnej wardze, wdychając mój przyspieszony oddech. – Kiedy dochodzę, dochodzę dla ciebie. Dzięki tobie i twoim ustom, dłoniom i tej nienasyconej małej cipce. I w zamian mam dla ciebie mój język, moje palce, moją spermę. Ty i ja, Evo. Intymnie i ostro.

Nie miałam wątpliwości, że gdy mnie dotykał, stanowiłam centrum jego świata, że widział jedynie mnie i tylko o mnie myślał. Ale nie mogliśmy cieszyć się fizyczną bliskością bez przerwy. Musiałam nauczyć się wierzyć w to, co niewidoczne między nami.

Wiłam się bezwstydnie pod wpływem zanurzającego się we mnie palca. Dodał drugi, a ja wcisnęłam pięty w materac, wychodząc mu na spotkanie.

– Proszę.

– Gdy twoje spojrzenie stanie się rozmyte i rozmarzone, to ja sprawię, że będziesz tak wyglądać, nie zabawka. – Delikatnie skubnął moją szczękę, po czym przesunął usta na piersi, odsuwając moje dłonie. Objął ustami wrażliwy sutek i zaczął delikatnie ssać. Poczułam ostre ukłucie bólu, a moje podniecenie potęgował fakt, że istniała między nami jakaś zadra, której jeszcze nie udało nam się nazwać ani usunąć.

– Chcę więcej – wydyszałam, spragniona jego przyjemności tak samo jak własnej.

– Jak zawsze – wymruczał, wykrzywiając usta w zawadiackim uśmiechu.

Jęknęłam z frustracji.

– Chcę poczuć cię w sobie.

– To bardzo dobrze. – Krążył językiem wokół drugiego sutka, drażniąc go aż do bólu. – Powinnaś pragnąć mnie, nie orgazmu, aniołku. Mojego ciała, moich dłoni. W końcu nie będziesz w stanie przeżyć spełnienia, nie czując dotyku mojej skóry na twojej.

Pokiwałam gwałtownie głową, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Moje ciało skręcało się z pożądania niczym sprężyna, coraz mocniej z każdym kółeczkiem, które kciuk Gideona zataczał na mojej łechtaczce, i każdym ruchem jego palców we mnie. Pomyślałam o moim zaufanym chłopaku na baterie i wiedziałam, że gdyby Gideon przestał mnie teraz dotykać, nic by mnie nie doprowadziło do takiego stanu. Pragnęłam go, a moje pragnienie podsycało jego pożądanie.

Moje uda zadrżały.

– Zaraz... dojdę.

Przykrył swoimi miękkimi ustami moje. To miłość kryjąca się w jego pocałunku popchnęła mnie ku spełnieniu. Krzyknęłam i zadrżałam gwałtownie w krótkim, potężnym orgazmie. Jęknęłam przeciągle, wijąc się w spazmach rozkoszy. Włożyłam ręce pod jego marynarkę, żeby zatrzymać go przy sobie, i pożerałam jego usta, aż opadła fala przyjemności.

Zlizał mój smak ze swoich palców i wymruczał:

– Powiedz, o czym myślisz.

Próbowałam siłą woli uspokoić galopujące bicie serca.

– Nie myślę. Chcę tylko na ciebie patrzeć.

– Nie zawsze. Czasami zamykasz oczy.

– To dlatego, że w łóżku zawsze dużo mówisz, a twój głos jest niesamowicie seksowny. Uwielbiam cię słuchać, Gideonie. Lubię wiedzieć, że sprawiam ci tyle przyjemności, ile ty dajesz mnie.

– Ssij mnie teraz – wyszeptał. – Spraw, żebym doszedł dla ciebie.

W pośpiechu ześlizgnęłam się z łóżka i z niecierpliwością rozpięłam mu rozporek. Był twardy i nabrzmiały w potężnej erekcji. Podniosłam koszulę, zsunęłam bokserki i uwolniłam go. Opadł ciężko w moje dłonie, całą swoją imponującą długością i lśniącym koniuszkiem. Zlizałam dowody jego podniecenia, podziwiając jego opanowanie i sposób, w jaki potrafił kontrolować własne żądze, żeby zaspokoić moje. Wpatrywałam się w jego twarz, biorąc w usta aksamitną główkę. Widziałam, że rozchylił wargi i wstrzymał na chwilę oddech, a jego powieki stały się ciężkie, upojone przyjemnością.

– Eva. – Czułam na twarzy jego rozpalony wzrok. – Och... Tak. Dokładnie tak. Boże, uwielbiam twoje usta.

Jego pochwała dodała mi animuszu. Wzięłam go tak głęboko, jak tylko mogłam. Uwielbiałam to robić, kochałam jego niezwykle męski smak i zapach. Przesunęłam ustami po całej długości, ssąc delikatnie, z uwielbieniem. Nie widziałam nic złego w wielbieniu jego męskości – zasługiwałam na to.

– Podoba ci się to – powiedział wibrującym głosem, wsuwając palce w moje włosy i przytrzymując mi głowę. – Tak samo jak mnie.

– Bardziej. Pragnę to robić godzinami. Doprowadzać cię do finału raz za razem.

Wydał z siebie potężny jęk.

– O tak. Nigdy nie mam dosyć.

Przejechałam językiem po pulsującej żyłce aż do czubka, po czym ponownie wzięłam go w usta, przechylając głowę do tyłu. Usiadłam na piętach z rękami na kolanach, oferując mu siebie. Gideon spojrzał na mnie oczami błyszczącymi pożądaniem i czułością.

– Nie przestawaj. – Stanął szerzej. Włożył mi członek do gardła, po czym wyciągnął go, pokrywając mój język smugą kremowego pierwszego soku. Przełknęłam, delektując się jego wspaniałym smakiem.

Jęknął i przytrzymał moją głowę.

– Nie przestawaj, aniołku. Wyssij mnie do ostatniej kropelki.

Wciągnęłam policzki i znaleźliśmy nasz rytm, synchronizujący nasze serca, oddechy i pogoń za przyjemnością. Może i mieliśmy tendencję do pakowania się w kłopoty, ale nasze ciała rozumiały się instynktownie. Kiedy się dotykaliśmy, wiedzieliśmy, że jesteśmy z właściwą osobą, dokładnie tam, gdzie powinniśmy być.

– Jest mi tak zajebiście dobrze. – Zacisnął mocno zęby, aż zgrzytnęły. – O Boże, zaraz trysnę.

Jego kutas napęczniał w moich ustach. Zacisnął dłonie w pięści, ciągnąc mnie za włosy, a jego ciało zaczęło drżeć targane potężnym orgazmem.

Gideon przeklinał, a ja połykałam. Zalewał moje usta obfitymi falami lepkiego ciepła, jakby nie dochodził przez całą noc. Gdy skończył, drżałam i z trudem łapałam oddech. Podniósł mnie, przeniósł na łóżko i posadził tuż przy sobie. Oddychał ciężko i mocno mnie obejmował.

– Nie to miałem na myśli, przynosząc ci kawę. – Przycisnął na chwilę usta do mojego czoła. – Nie żebym narzekał.

Wtuliłam się w niego, wdzięczna, że znów jesteśmy tak blisko.

– Chodźmy na wagary i będziemy mogli nadrobić stracony czas.

Jego śmiech był wciąż ochrypły po niedawnym orgazmie. Nadal w jego objęciach, czułam, jak delikatnie przesuwa palcami po moich włosach i ramieniu.

– Nie mogłem patrzeć na to, jaka byłaś zraniona i zła. Świadomość, że sprawiałem ci ból, że się ode mnie oddalasz... Oboje byliśmy w piekle, ale nie mogłem ryzykować, że padnie na ciebie jakiekolwiek podejrzenie.

Zesztywniałam. W ogóle o tym nie pomyślałam. Stanowiłam motyw zabójstwa, więc policja mogła założyć, że wiedziałam o zbrodni. To, że nie miałam pojęcia o obecności Nathana, nie było moim jedynym zabezpieczeniem. Gideon postarał się również, żebym miała niepodważalne alibi. Zawsze myślał o moim bezpieczeństwie, bez względu na koszty.

Odsunął się i powiedział:

– Włożyłem ci do torebki telefon na kartę. Ma wgrany numer, który połączy cię z Angusem. Gdybyś mnie potrzebowała, skontaktujesz się ze mną w ten sposób.

Zacisnęłam ze złością dłonie. Mam się kontaktować z moim chłopakiem przez szofera?

– Nienawidzę tego.

– Ja też. Moim priorytetem jest przygotowanie wszystkiego tak, abyśmy mogli znowu być razem.

– Nie narażasz Angusa na niebezpieczeństwo, każąc mu być naszym łącznikiem?

– Pracował kiedyś w MI6. Potajemne rozmowy telefoniczne to dla niego dziecinne igraszki. – Zawahał się, po czym dodał: – Evo, żądam całkowitej otwartości. Mogę namierzyć cię przez ten telefon i będę to robił.

– Co? – Zsunęłam się z łóżka i wstałam. Moje myśli krążyły pomiędzy MI6 – brytyjskimi tajnymi służbami! – i monitorowaniem mojej komórki. Sama nie wiedziałam, do czego przyczepić się najpierw. – Nie ma mowy.

Gideon również się podniósł.

– Skoro nie mogę z tobą być ani rozmawiać, muszę chociaż wiedzieć, gdzie jesteś.

– Nie zachowuj się w ten sposób, Gideonie.

Stał z niewzruszonym wyrazem twarzy.

– Nie musiałem ci nic mówić.

– Chyba żartujesz! – Podeszłam do szafy po szlafrok. – A sam stwierdziłeś, że fakt uprzedzenia kogoś o niewłaściwym zachowaniu nie stanowi żadnego usprawiedliwienia.

– Odpuść mi trochę.

Wciąż wpatrując się w niego, włożyłam czerwony jedwabny szlafroczek i zawiązałam pasek na supeł.

– Po prostu myślę, że zawsze musisz mieć wszystko pod kontrolą i uwielbiasz mnie śledzić.

Założył ręce na piersiach.

– Lubię czuwać nad twoim bezpieczeństwem.

Przypomniałam sobie wydarzenia paru ostatnich tygodni, tyle że tym razem włączyłam do tego obrazu Nathana, i zamarłam. Nagle wszystko zaczęło mieć sens: wściekłość Gideona, gdy pewnego ranka próbowałam pójść na piechotę do pracy, Angus jeżdżący za mną codziennie po mieście, furia Gideona, gdy sprowadził wiozącą mnie windę... W tych wszystkich momentach, gdy prawie nienawidziłam go za to, że był taki zaborczy, on chronił mnie przed Nathanem.

Ugięły się pode mną kolana i nieelegancko opadłam na podłogę.

– Eva.

– Daj mi chwilę. – Już podczas naszego „zerwania” zaczęłam się domyślać prawdy. Wiedziałam, że po tym jak Nathan przyszedł do biura Gideona ze zdjęciami, na których byłam poniżana i gwałcona, mój ukochany nie pozwoliłby mu tak po prostu odejść. Brett Kline zaledwie mnie pocałował, a dostał baty od Gideona. Nathan gwałcił mnie wielokrotnie przez lata i udokumentował to na zdjęciach i nagraniach wideo. Reakcja Gideona na ich pierwsze spotkanie musiała być gwałtowna.

W dniu gdy zastałam Gideona świeżo po wyjściu spod prysznica, z purpurową plamą na mankiecie koszuli, Nathan musiał go odwiedzić w budynku Crossfire. Wtedy myślałam, że to ślady szminki, a to była krew Nathana. Sofa i poduszki w biurze Gideona były w nieładzie w wyniku walki, nie po spotkaniu z Corinne.

Ukucnął obok, wpatrując się we mnie marsowym spojrzeniem.

– Do cholery, myślisz, że chcę cię śledzić? To były wyjątkowe okoliczności. Powinnaś być wdzięczna, że próbowałem pogodzić twoją niezależność z bezpieczeństwem.

Łał. Spojrzenie w przeszłość nie tylko przywróciło wszystkiemu sens, ale także dało mi niezłą nauczkę.

– Rozumiem.

– Nie sądzę. To... – wskazał na siebie – jest zaledwie skorupą. To ty dajesz mi życie, Evo. Rozumiesz? Jesteś moim sercem i duszą. Gdyby coś ci się stało, ja też bym umarł. Czuwanie nad twoim bezpieczeństwem jest jak instynkt samozachowawczy! Jeśli nie jesteś w stanie zrobić tego dla siebie, znoś to dla mnie.

Rzuciłam się na niego, przewracając na plecy, i pocałowałam mocno. Moje serce waliło jak oszalałe, krew pulsowała w uszach.

– Nie chcę cię irytować – wydyszałam pomiędzy desperackimi pocałunkami – ale nieźle musiałam zaleźć ci za skórę.

Zamruczał i mocno mnie przytulił.

– A więc między nami wszystko okej?

Zmarszczyłam nos.

– Może z wyjątkiem telefonu. Telefoniczny monitoring to czyste szaleństwo.

– To tymczasowe.

– Wiem, ale...

Położył dłoń na moich ustach.

– Włożyłem ci do torebki instrukcję, jak monitorować moją komórkę.

Zaniemówiłam. Gideon się uśmiechnął.

– Założę się, że teraz nie wydaje ci się to takim poronionym pomysłem.

– Zamknij się! – Zsunęłam się z niego i pacnęłam go w ramię. – Oboje jesteśmy nieźle popaprani.

– Wolę określenie „selektywni dewianci”. Ale zachowamy je dla siebie.

W jednej chwili ulotniło się kojące wrażenie ciepła i poczułam przypływ paniki na myśl, że musimy ukrywać nasz związek. Kiedy znowu go zobaczę? Za parę dni? Nie wytrzymam powtórki paru ostatnich tygodni. Robiło mi się niedobrze na samą myśl, że nie będzie go ze mną.

– Kiedy znów będziemy razem? – Z trudem wydobywałam z siebie głos przez zaciśnięte gardło.

– Dziś wieczorem, Evo. – Spojrzenie jego pięknych oczu było hipnotyzujące. – Nie mogę znieść tego, jak na mnie patrzysz.

– Po prostu ze mną bądź – wyszeptałam, czując napływające do oczu łzy. – Potrzebuję cię.

Gideon delikatnie przeciągnął palcami po mojej szyi.

– Byłaś ze mną przez ten cały czas. Nie było sekundy, żebym o tobie nie myślał. Jestem twój, Evo. Gdziekolwiek jestem, cokolwiek robię, należę tylko do ciebie.

Przywarłam do jego palców, rozkoszując się dotykiem, który odpędzał chłód.

– Żadnych spotkań z Corinne. Nie mogę tego znieść.

– W porządku – zgodził się ku mojemu zaskoczeniu. – Już jej powiedziałem. Myślałem, że możemy być przyjaciółmi, ale ona pragnie odnowić to, co kiedyś nas łączyło, a ja pragnę ciebie.

– Tej nocy, kiedy zginął Nathan, była twoim alibi. – Nie mogłam powiedzieć więcej. Przerażała mnie myśl, w jaki sposób mógł wykorzystać spędzone z nią godziny.

– Nie, moim alibi był pożar w kuchni. Większą część nocy spędziłem w towarzystwie strażaków, rozmawiając z firmą ubezpieczeniową i załatwiając zastępczy catering dla hotelu. Corinne kręciła się koło mnie przez pewien czas, a gdy poszła, pozostało wielu pracowników, którzy potwierdzą, gdzie byłem.

Ulga, jaką odczułam, musiała być wypisana na mojej twarzy, bo spojrzenie Gideona zmiękło, a w jego wzroku pojawiła się dobrze mi znana skrucha. Wstał i wyciągnął do mnie dłoń.

– Twój nowy sąsiad chciałby cię zaprosić na późną kolację. Powiedzmy o ósmej. Klucze do jego mieszkania – i do apartamentu przy Piątej Alei – znajdziesz na breloczku razem ze swoimi.

Przyjęłam jego dłoń i spróbowałam rozluźnić atmosferę żartobliwą odpowiedzią.

– Jest niesamowicie seksowny. Ciekawe, czy uda mi się go zaciągnąć do łóżka na pierwszej randce?

Jego uśmiech był tak figlarny, że mój puls przyspieszył.

– Myślę, że masz duże szanse na seks.

Roześmiałam się teatralnie.

– Bardzo romantyczne!

– Zaraz pokażę ci romans. – Przyciągnął mnie do siebie, wprawnie łapiąc w talii. Trzymał mnie przyciśniętą do niego od kostek po biodra, wygiętą do tyłu. Poczułam, jak poły mojego szlafroczka rozjeżdżają się, obnażając piersi. Odchylił mnie jeszcze bardziej, wciskając twarde udo w moje wrażliwe miejsce między nogami, a ja podziwiałam niezwykłą siłę, z jaką podtrzymywał nas oboje.

Uwiódł mnie w mgnieniu oka. Pomimo wielu godzin przyjemności i niedawnego orgazmu byłam na niego gotowa, podniecona jego siłą, sprawnością, pewnością siebie, panowaniem nade mną i samym sobą. Ocierałam się o jego nogę powolnymi ruchami, oblizując usta. Mruknął i otoczył mój sutek ustami, oplatając językiem nabrzmiały wierzchołek. Bez wysiłku trzymał mnie w ramionach, pobudzał i posiadał.

Zamknęłam oczy i wyjęczałam swoje oddanie.

*

Ze względu na upał i wilgotność powietrza wybrałam cieniutką lnianą sukienkę i upięłam blond włosy w kucyk. Założyłam złote kolczyki w kształcie kół i zrobiłam bardzo lekki makijaż.

Wszystko się zmieniło. Wróciliśmy do siebie z Gideonem. Żyłam w świecie bez Nathana Barkera. Już nigdy nie wpadnę na niego na ulicy, nie zadzwoni niespodziewanie do drzwi. Nie musiałam się już martwić, że wydarzenia mojej przeszłości zniechęcą do mnie Gideona. Wiedział wszystko i nadal mnie pragnął. Kiełkujący spokój nowej rzeczywistości zakłócał jedynie strach o Gideona – musiałam być pewna, że uniknie oskarżenia. Czy istniał jakiś sposób, żeby raz na zawsze oczyszczono go z zarzutów dotyczących zbrodni, którą przecież popełnił? Czy już do końca naszych dni będziemy żyć w ciągłym strachu, że jego postępek wyjdzie na jaw? I jak to się odbije na naszym związku? Bo nie ma szans, żebyśmy byli tacy sami jak przedtem. Nie po czymś tak straszliwym.

Wyszłam z pokoju, zadowolona, że praca w Waters Field & Leaman, jednej z czołowych agencji reklamowych w kraju, pozwoli mi przez parę godzin o tym nie myśleć. Poszłam do kuchni po torebkę i natknęłam się na Cary’ego, który najwyraźniej miał za sobą równie burzliwą noc jak ja.

Stał oparty o blat, trzymając się rękami krawędzi, podczas gdy jego chłopak Trey tulił w dłoniach jego twarz i namiętnie go całował. Trey był w pełni ubrany, w dżinsy i T-shirt, a Cary miał na sobie jedynie spodnie od dresu, które wisiały seksownie na jego wąskich biodrach. Obaj mieli zamknięte oczy i byli zbyt pochłonięci sobą, aby zauważyć, że nie są już sami.

Nie wypadało mi się tak przyglądać, ale nie mogłam oderwać od nich wzroku. Po pierwsze zawsze fascynował mnie widok dwóch całujących się przystojnych mężczyzn. A po drugie pomyślałam, jak znacząca jest poza Cary’ego. Mimo że na jego pięknej twarzy malowała się bezbronność, fakt, że trzymał się blatu, a nie ukochanego mężczyzny, zdradzał istniejący między nimi dystans.

Złapałam torebkę i zaczęłam wycofywać się po cichu z mieszkania.

Żeby nie rozpuścić się zupełnie przed dojściem do pracy, zatrzymałam taksówkę. Z tylnego siedzenia obserwowałam zbliżający się budynek Crossfire. Charakterystyczna błyszcząca szafirowa iglica była siedzibą zarówno Cross Industries, jak i Waters Field & Leaman.

Praca asystentki Marka Garrity’ego była spełnieniem moich marzeń. Niektórzy – to znaczy mój ojczym, potentat finansowy Richard Stanton – nie mogli zrozumieć, dlaczego przy moich koneksjach i wykształceniu wybrałam tak niskie stanowisko, ale byłam dumna, że do wszystkiego dochodzę samodzielnie. Mark był świetnym szefem, dzielił się ze mną swoim doświadczeniem, ale również stawiał przede mną wyzwania, z których wiele mogłam się nauczyć.

Taksówka podjechała pod budynek i zatrzymała się za czarnym bentleyem, który tak dobrze znałam. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, bo wiedziałam, że Gideon jest gdzieś w pobliżu. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam z przyjemnie chłodnego samochodu w duszne poranne powietrze. Wpatrywałam się w bentleya z nadzieją, że może dostrzegę Gideona. To absurdalne, jak bardzo kręciła mnie ta myśl, biorąc pod uwagę, że całą noc mogłam podziwiać ukochanego w jego nagiej krasie.

Z rozmarzonym uśmiechem przeszłam przez drzwi obrotowe do przestronnego lobby Crossfire. Gdyby budynek mógł personifikować człowieka, Crossfire stanowiłby doskonałe ucieleśnienie Gideona. Wyłożone marmurem ściany i podłogi nadawały temu miejscu aurę zamożności i władzy, a kobaltowa przeszklona fasada była równie efektowna jak jeden z jego garniturów. Crossfire był elegancki i seksowny, tajemniczy i niebezpieczny – dokładnie taki, jak mężczyzna, który go stworzył. Uwielbiałam tu pracować.

Przeszłam przez bramki ochrony i wjechałam na dwunaste piętro. Wychodząc z windy, dostrzegłam siedzącą przy biurku Megumi. Wpuściła mnie przez szklane drzwi i wstała zza biurka.

– Hej – powiedziała na powitanie. Wyglądała bardzo elegancko w czarnych spodniach i jedwabnej koszuli w kolorze złota. Jej ciemne oczy błyszczały z podekscytowania, usta miała podkreślone odważną szkarłatną szminką. – Co robisz w sobotni wieczór?

– Och... – Chciałam spotkać się z Gideonem, ale nie wiedziałam, czy mogę na to liczyć. – Nie wiem. Nie mam jeszcze planów. A co?

– Jeden z kolegów Michaela się żeni i mają w sobotę wieczór kawalerski. Jeśli zostanę sama w domu, oszaleję.

– Michael, czyli twoja randka w ciemno? – zapytałam, domyślając się, że mówi o facecie, z którym umówiła ją jej współlokatorka.

– Tak. – Twarz Megumi rozjaśniła się na moment. – Naprawdę go lubię i wydaje mi się, że on czuje to samo, ale...

– Tak? – rzuciłam zachęcająco.

Niezgrabnie wzruszyła jednym ramieniem i odwróciła wzrok.

– Boi się zaangażować. Wiem, że mu na mnie zależy, ale on ciągle powtarza, że to nic poważnego, że po prostu dobrze się bawimy. A przecież spędzamy ze sobą tak dużo czasu – argumentowała. – Wiem, że musiał przeorganizować swoje życie, aby częściej się ze mną spotykać. I nie chodzi jedynie o seks.

Skrzywiłam się, bo znałam ten typ mężczyzn. Trudno było się wyrwać z takiego związku. Facet wysyłał sprzeczne sygnały, które podsycały pożądanie i zapewniały zastrzyki adrenaliny, a potencjalna obietnica nagrody, jeśli obiekt westchnień zdecydowałby się jednak zaangażować, była zbyt kusząca. Która kobieta nie chciałaby osiągnąć tego, co nieosiągalne?

– Możesz na mnie liczyć w sobotę – obiecałam, nie chcąc jej zawieść. – Na co masz ochotę?

– Pójść na drinka, potańczyć, zaszaleć. – Na twarz Megumi powrócił uśmiech. – Może znajdziemy dla ciebie jakiegoś przystojniaka na pocieszenie po Gideonie.

– Hmm... – Ups. Trochę niezręczna sytuacja. – Właściwie nieźle sobie radzę.

Przyjrzała mi się uważnie.

– Wyglądasz na zmęczoną.

Bo spędziłam całą noc, kotłując się w łóżku z Gideonem.

– Dostałam wczoraj nieźle w kość na zajęciach krav magi.

– Co? Zresztą nieważne. Nie zaszkodzi rozeznać się w sytuacji, prawda?

Poprawiłam paski torebki na ramieniu i oznajmiłam:

– Nie potrzebuję żadnych pocieszycieli.

– Hej. – Położyła ręce na swoich wąskich biodrach. – Sugeruję tylko, żebyś otworzyła się na możliwość poznania kogoś innego. Wiem, że niełatwo będzie zastąpić Gideona Crossa, ale uwierz mi, to byłaby najlepsza zemsta.

Chciało mi się śmiać.

– W porządku, otworzę się na możliwości – zgodziłam się.

Na jej biurku zadzwonił telefon, więc pomachałam jej na pożegnanie i poszłam w kierunku swojego biurka. Potrzebowałam czasu, żeby przemyśleć całą strategię udawania samotnej kobiety, będącej w rzeczywistości w bardzo intensywnym związku. Należałam do Gideona. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mogłabym spotykać się z kimś innym.

Zaczynałam właśnie się zastanawiać, jak powiedzieć Gideonowi o sobotniej nocy, gdy usłyszałam wołającą mnie Megumi. Odwróciłam się w jej stronę.

– To do ciebie – rzekła z uśmiechem. – I mam nadzieję, że to sprawa prywatna, bo ma nieziemsko seksowny głos. Brzmi jak czysty seks oblany czekoladą i bitą śmietaną.

Poczułam nerwowe podekscytowanie, które sprawiło, że podniosły mi się włoski na karku.

– Przedstawił się?

– Tak. Brett Kline.

Wyznanie Crossa

Подняться наверх