Читать книгу Sekret. Historie ludzi, którzy odkryli swoje żydowskie pochodzenie - Sylwia Borowska - Страница 5

Оглавление

Od Au­tor­ki

Se­kre­ty mają wszy­scy – do­ro­śli i dzie­ci. Dziew­czyn­ki z mo­je­go po­dwór­ka ko­pa­ły w zie­mi doł­ki, do któ­rych wrzu­ca­ły list­ki i płat­ki kwia­tów. Przy­kry­wa­ły je ka­wał­ka­mi szkła i za­sy­py­wa­ły zie­mią. Na­zy­wa­ły to se­kre­ta­mi. Po pew­nym cza­sie trze­ba było te se­kre­ty od­kryć. Pa­mię­tam, jak szu­ka­łam swo­je­go, sie­dząc w kuc­ki i grze­biąc w zie­mi. Jest! Zna­la­złam! Co za ra­dość! I wiel­kie roz­cza­ro­wa­nie, je­śli nie uda­ło mi się od­kryć. Gdy do­ro­słam, mia­łam już inne se­kre­ty. Od­kry­wa­łam też cu­dze, a je­den nie­zwy­kły po­nad rok temu.

W trak­cie pra­cy nad swo­ją pierw­szą książ­ką Mój mąż Żyd, umó­wi­łam się na wy­wiad z Zoją, Po­lką, któ­ra wy­szła za Izra­el­czy­ka. Chcia­łam, aby opo­wie­dzia­ła mi, dla­cze­go wy­bra­ła ta­kie­go wła­śnie męża. A może on ją? Z na­szej roz­mo­wy wy­ni­kło, że nie był to przy­pa­dek. Ta mi­łość mia­ła zwią­zek z po­cho­dze­niem Zoji. „Kie­dy mia­łam 15 lat, mama zdra­dzi­ła mi se­kret” – tu­taj Zoja za­wie­si­ła głos. „Jaki se­kret?” – za­in­try­go­wa­ła mnie. „Że je­stem Ży­dów­ką” – od­po­wie­dzia­ła. „Chwi­lecz­kę, ale dla­cze­go to był se­kret?” – zdzi­wi­łam się. Zoja po­pa­trzy­ła wte­dy na mnie tak, jak­bym spa­dła z księ­ży­ca. I za­czę­ła po ko­lei roz­wi­jać po­ję­cia: woj­na, Ho­lo­kaust, an­ty­se­mi­tyzm, trau­ma. Lęk, lęk, lęk. Za­czę­ło mi się w gło­wie roz­ja­śniać. Po­czu­łam się, jak­bym mia­ła 10 lat i grze­ba­ła w zie­mi, szu­ka­jąc ka­wa­łecz­ka szkieł­ka, a pod nim płat­ków róży. Ślub Zoji pod chu­pą zszedł już na dru­gi plan, bo ten se­kret nie da­wał mi spo­ko­ju. Grze­ba­łam więc da­lej, za­da­jąc mnó­stwo py­tań. Gdy usły­sza­łam, że w la­tach 90. dzia­łał te­le­fon za­ufa­nia dla Ży­dów oraz że utwo­rzo­no dla nich spe­cjal­ne gru­py te­ra­peu­tycz­ne, po­czu­łam, że mam już pod pal­ca­mi swo­je szkieł­ko. Od­kry­łam se­kret – te­mat na książ­kę!

Ta­kich hi­sto­rii jak Zoji jest dużo wię­cej. Dzię­ki niej do­tar­łam do lu­dzi, któ­rzy w róż­nych mo­men­tach ży­cia – w dzie­ciń­stwie, przed ślu­bem, na­wet przed eme­ry­tu­rą – od­kry­li se­kret ży­dow­skie­go po­cho­dze­nia. Chcia­łam wie­dzieć, dla­cze­go ich ro­dzi­ce to ukry­wa­li. Co z od­kry­cia tego se­kre­tu wy­ni­kło? Co zna­czy­ło od te­raz być Ży­dem, je­śli do tej pory było się Po­la­kiem? Czy mu­sie­li do­ko­nać wy­bo­ru jed­nej z tych toż­sa­mo­ści? Czy mu­sie­li zbu­do­wać się na nowo?

Nie wszyst­ko da się w ży­ciu zmie­rzyć, zwa­żyć, a wie­lu rze­czy nie da się po pro­stu zro­zu­mieć. Lu­dzie mają prze­czu­cia, coś im się śni, do­świad­cza­ją dziw­nych zbie­gów oko­licz­no­ści, za­uwa­ża­ją ja­kieś zna­ki. Po­tem uda­je się to zło­żyć w ca­łość: a więc je­stem Ży­dem...? Wie­lu po­czu­ło w so­bie ja­kiś we­wnętrz­ny głos, któ­ry pchał ich w tę stro­nę. Mi­cha­el Schu­drich, na­czel­ny ra­bin Pol­ski, w książ­ce Nie ma rze­czy nie­moż­li­wych w roz­mo­wie z Ire­ną Wisz­niew­ską mówi, że 25 lat wcze­śniej usły­szał od pew­ne­go cha­sydz­kie­go ra­bi­na taką oto teo­rię: „Je­śli ktoś czu­je, że ma ży­dow­skie ko­rze­nie, to być może się nie myli. Być może za­czy­na ich szu­kać, po­nie­waż du­sze jego zmar­łych przod­ków mo­dlą się za jego po­wrót do ju­da­izmu”. Jest słyn­na le­gen­da cha­sydz­ka o Dy­bu­ku. W mi­sty­cy­zmie i folk­lo­rze ży­dow­skim ozna­cza ona zja­wi­sko za­wład­nię­cia cia­łem ży­we­go czło­wie­ka przez du­cha zmar­łej oso­by. W ilu lu­dziach Dy­buk sie­dzi?

Daję sło­wo, że by­łam świad­kiem pew­nej roz­mo­wy na uli­cy, przed wej­ściem na te­ren gmi­ny ży­dow­skiej i Sy­na­go­gi No­ży­ków w War­sza­wie. Przy bud­ce ochro­ny na Twar­dej 6 zwró­ci­łam uwa­gę na wy­so­kie­go męż­czy­znę w gar­ni­tu­rze, któ­ry ner­wo­wo cho­dził w tę i z po­wro­tem. Gło­śno roz­ma­wiał przez te­le­fon. Gdy zbli­ży­łam się usły­sza­łam, jak mówi zde­ner­wo­wa­ny: „Więc po­wiedz swo­jej cór­ce, żeby prze­sta­ła pleść ja­kieś bzdu­ry o tym, że jest Ży­dów­ką! Co ona so­bie w gło­wie roi? By­łem przed chwi­lą w gmi­nie i roz­ma­wia­łem na ten te­mat. Nie ma żad­nych do­wo­dów...”. Mu­sia­łam wejść do środ­ka i nie usły­sza­łam dal­sze­go cią­gu roz­mo­wy.

Do­wo­dy? No wła­śnie. Od­kryw­cy se­kre­tu szu­ka­ją ich la­ta­mi. Chwy­ta­ją się jed­ne­go zda­nia. Przy­po­mi­na­ją so­bie ja­kieś sce­ny z prze­szło­ści, sło­wa mat­ki lub bab­ki: „Nie ru­szaj tego garn­ka, bo jest do mle­ka!” albo „Ka­nap­ka z se­rem i wę­dli­ną? To nie­zdro­we! Zjedz z sa­mym se­rem albo samą wę­dli­ną”. Nie zda­wa­li so­bie spra­wy z tego, że może cho­dzić o ko­szer­ność. Czę­sto znaj­du­ją przy­pad­kiem jed­no zdję­cie, ja­kiś list bądź do­ku­ment. Grze­bią, ko­pią, wę­szą do skut­ku, jak naj­lep­si de­tek­ty­wi. Z tej książ­ki do­wie­cie się, jak mrów­czą pra­cę mu­szą wy­ko­nać, aby po­skła­dać w ca­łość swo­jej ro­dzi­ny. Mimo to w drze­wach ge­ne­alo­gicz­nych mają wciąż mnó­stwo pu­stych plam. Do­sko­na­le ro­zu­miem ich fru­stra­cję, bo choć nic mi nie wia­do­mo o tym, że­bym była Ży­dów­ką, to i moje drze­wo jest nie­peł­ne. Sła­bo trzy­ma się ko­rze­nia­mi w zie­mi. W mo­jej ro­dzi­nie też jest se­kret. Nie znam praw­dzi­wej hi­sto­rii mo­je­go dziad­ka Paw­ła, na­wet daty jego uro­dze­nia, choć pa­mię­tam, jak ba­wił się ze mną w dzie­ciń­stwie. Nie wiem z ja­kich po­wo­dów mu­siał opu­ścić Ba­ra­no­wi­cze na Bia­ło­ru­si i ukry­wać się w cza­sie woj­ny w Ra­do­miu. Wciąż za­gad­ką jest dla mnie jego bły­sko­tli­wa ka­rie­ra w apa­ra­cie wła­dzy pań­stwo­wej po 1945 roku. Na do­da­tek jego żona, czy­li moja bab­cia, mia­ła wy­bit­nie nie­sło­wiań­ską uro­dę, co bu­dzi­ło u pew­nych osób po­dej­rze­nia. Bab­cia i dzia­dek nie żyją od wie­lu lat. Za­czął i we mnie Dy­buk sie­dzieć. Gdy wio­sną po­szłam na ko­la­cję sza­ba­so­wą do ży­dow­skie­go klu­bu Bej­tej­nu w War­sza­wie, chcia­łam być uczci­wa: „Nie je­stem Ży­dów­ką”. W od­po­wie­dzi usły­sza­łam dziw­ny po­mruk i zda­nie jed­nej z pań: „Ha! Nie bądź taka pew­na! Wszy­scy, jak tu­taj sie­dzi­my, też kie­dyś my­śle­li­śmy, że nie je­ste­śmy”. Po ko­la­cji, przy ko­szer­nym de­se­rze, dwie oso­by opo­wie­dzia­ły mi kró­ciut­ko hi­sto­rię od­kry­cia swo­ich se­kre­tów. Do jed­nych to przy­szło znie­nac­ka. Inni już od ja­kie­goś cza­su czu­li coś pod­świa­do­mie i chcie­li roz­wią­zać ro­dzin­ną za­gad­kę.

Kil­ku bo­ha­te­rów tej książ­ki przy­zna­je, że byli ja­cyś nie­kom­plet­ni, nie mo­gli so­bie zna­leźć miej­sca w ży­ciu, do­pó­ki nie od­kry­li se­kre­tu. Po od­kry­ciu zro­bi­ło się znacz­nie lżej. Każ­dy z nas prze­cież chce wie­dzieć, kim jest. Moi roz­mów­cy dużo zy­ska­li, ale też coś stra­ci­li. Nie­któ­rzy byli zmu­sze­ni zmie­nić śro­do­wi­sko, pra­cę, a na­wet part­ne­ra. Roz­ma­wia­my czę­sto o an­ty­se­mi­ty­zmie. O tym, że Po­la­cy bu­du­ją i umac­nia­ją swo­ją toż­sa­mość na wro­go­ści wo­bec ob­cych i in­nych. Dzi­siaj LGBT, wczo­raj uchodź­cy, a Żyd? Żyd jest fi­gu­rą wiecz­ną. Ży­dzi żyją wśród nas: pa­stor pro­te­stanc­ki, ar­ty­sta, re­ży­ser, przed­się­bior­ca, urzęd­nicz­ka, co­pyw­ri­ter­ka, pro­fe­sor nauk ści­słych. Mi­ja­my ich na uli­cy, nie zda­jąc so­bie spra­wy z tego, że czu­ją się tak, jak­by wciąż no­si­li na rę­ka­wie żół­tą gwiaz­dę. Boją się od­rzu­ce­nia. Jak ty czy ja.

Syl­wia Bo­row­ska

War­sza­wa, paź­dzier­nik 2019 r.

Sekret. Historie ludzi, którzy odkryli swoje żydowskie pochodzenie

Подняться наверх