Читать книгу Serce nie sługa - Tara Pammi - Страница 4

ROZDZIAŁ TRZECI

Оглавление

Sześć tygodni później

„Jesteś w ciąży, Mia”.

Te słowa ginekolog rozbrzmiewały w jej głowie cały dzień, gdy jako drugi trener ćwiczyła piłkarską drużynę szkoły średniej.

Sheila, która znała ją od podstawówki, ujęła jej dłoń.

‒ Wiem, przez co w tym roku przeszłaś. Ta wiadomość jest zapewne szokiem, ale…

‒ Tak, z drugiej jednak strony… – Była tak długo sama, a teraz czuła radość. Tamta noc okazała się nowym rozdziałem w jej życiu, a jego rezultatem była ciąża. – Chcę tego dziecka, Sheila… Pokocham je.

Tego wieczoru, w jej służbowym mieszkaniu na terenie szkoły, wciąż się uśmiechała albo oglądała swój brzuch w lustrze.

Przyjęcie nowej pracy i wyprowadzka z apartamentu, który dzieliła niegdyś z Brianem, okazały się dobrym posunięciem. Doznawała satysfakcji, patrząc na młodych, ambitnych zawodników, ale poza tym miała przed sobą całe życie – otchłań samotności.

Dziecko zmieniłoby wszystko, wypełniało jej dni i noce. Dziecko kochane bezwarunkowo.

Sheila nie pytała, kim jest ojciec.

Ojciec. Mia osunęła się na tapczan w salonie.

Nikandros… Poczuła na czole krople zimnego potu.

To było także jego dziecko.

Od sześciu tygodni nie przestawała myśleć o tamtej nocy. Albo o nim.

Czy mogło być inaczej? W wiadomościach wciąż mówili o Drakonie, śródziemnomorskim klejnocie, i o szaleństwie jego króla Theosa, co tak długo skrywano przed narodem i mediami. Śledzono każdy krok obu książąt.

Chłonęła wiadomości o królewskiej rodzinie; prasa odsądzała Nikandrosa od czci i wiary za obojętność wobec kraju.

Tylko Mia wiedziała, jak bardzo Nikandros przeżywa powrót do ojczyzny, ale zapominała o tym w obliczu szaleństw, jakim się oddawał.

Nie odpowiadał na pytania dziennikarzy – czy pozostanie w Drakonie i weźmie na barki ciężar odpowiedzialności? Czy będzie go dzielił z bratem Andreasem, następcą tronu?

Tylko milczenie z jego strony. Paparazzi już go namierzyli, kiedy bawił się w nocnym klubie przyjaciela albo pędził czerwonym ferrari po krętych drogach Drakonu.

Było jasne, że nieustraszony książę nie zamierza zmieniać swoich nawyków i dźwigać brzemienia odpowiedzialności. Mia miała wrażenie, że jest taki poważny, taki zraniony… a teraz to, na oczach całego narodu.

Czy to wszystko było udawane? Czy uznałby dziecko poczęte tak przypadkowo?

Mia, tłumiąc chęć podzielenia się z nim nowinami, postanowiła zaczekać przynajmniej do chwili, aż będzie dostatecznie silna, by zmierzyć się z jego reakcją na wieść o nienarodzonym jeszcze potomku.


Nikandros stał na wałach królewskiej siedziby i patrzył na panoramę Drakonu i port. Niewielkie wzgórze, na którym usadowił się osiemsetletni pałac, zapewniało strategiczną pozycję obronną wobec niezliczonych ataków potęg pragnących przejąć ten śródziemnomorski klejnot.

Jako dziecko uwięzione w pałacowym hospicjum podczas gorących miesięcy letnich i łagodnych zim, Nikandros pokochał historię Drakonu. Pozwalało mu to przetrwać chorowite i nieszczęsne dzieciństwo. Pochłaniał stare woluminy w wielkiej bibliotece, patrząc na każde skrzydło wzniesione przez kolejne pokolenia, co czyniło pałac nieprzeniknionym. Pozbawiony towarzystwa rówieśników, snuł zawiłe opowieści, w których wraz z Andreasem byli książętami uwalniającymi Drakon od licznych wrogów.

Następca tronu, jego starszy brat, wydawał mu rozkazy, a on, wierny rycerz, spełniał każde polecenie.

„Dlaczego mnie nie odwiedza, maman?” – zadręczał matkę tym samym pytaniem, ilekroć widzieli w telewizji Andreasa stojącego dumnie obok ojca.

„Przyłączysz się do niego, kiedy poczujesz się lepiej, ma cherie” – odpowiadała jego maman.

Andreas nigdy nie miał czasu dla złaknionego uwagi i na ogół chorego Nikandrosa. Tak jak król Theos, który co najwyżej pytał lekarzy, czy jego potomek przeżyje.

Aż do chwili, gdy Nikandros ukończył dziewiętnaście lat i wbrew medycznym prognozom pozbył się wszelkiej chorowitości, która go całe życie prześladowała. I dopiero wtedy Theos pojawił się w jego życiu.

‒ Powinienem był przysłać straż, żeby cię pilnowała – usłyszał głos Andreasa.

Na ustach starszego brata błąkał się uśmiech, jakby chodziło o słodkie wspomnienie, typowe dla rodzeństwa. To znaczy, normalnego rodzeństwa, nie zaś uwielbianego syna i spadkobiercy nieco szalonego i opętanego władzą króla, i tego młodszego, ledwie tolerowanego.

‒ Nie mam pojęcia, o czym mówisz – odparł Nik niedbale.

‒ Pielęgniarki szukały cię po całym pałacu i znajdowały cię tutaj, na wałach, wywijającego gumowym mieczem. To było twoje ulubione miejsce – przypomniał Andreas, stając obok Nika.

‒ A skąd miałbyś o tym wiedzieć, u diabła? – spytał Nik i pomyślał: Prawie mnie nie widywałeś.

‒ Z okna gabinetu w moim skrzydle widać doskonale ten taras. Obserwowałem, jak walczysz z wyimaginowanymi wrogami. – Smutek w głosie Andreasa poruszył Nika.

W ciszy, która zapadła, spojrzał na twarz brata pogrążoną w cieniach zmierzchu, a spojrzenie w jego oczach poruszyło nim do głębi.

Jego brat zmagał się od lat z ojcowskim szaleństwem, podupadającym moralnie krajem i głodną władzy Najwyższą Radą.

Poczuł ukłucie winy. Wiedział, co się dzieje, a jednak nie chciał wrócić.

‒ Trochę za późno udawać, że łączy nas braterska więź.

Ten budzący gniew spokój nie zniknął z oczu jego brata. Nik wolałby, żeby Andreas walnął go pięścią albo nazwał jego postępowanie nikczemnym. Ale nigdy się tak nie zachował.

Nawet wtedy, gdy Nik mu powiedział, co zrobił z jego narzeczoną.

‒ Więc dlaczego wróciłeś, Nik? Zrobiło ci się mnie żal? Czy też mam żywić nadzieję, że przeważyło poczucie obowiązku wobec kraju?

Uczynił to, bo odezwało się w nim dziedzictwo Drakonu, którego jako chłopiec zawsze chciał być częścią? A może dlatego, że opuszczenie kraju oznaczałoby zmierzenie się z prawdą – że te wszystkie drobnostki, które sprawiały mu taką przyjemność, traciły na znaczeniu, kiedy myślał o pewnej byłej piłkarce?

‒ Obiecałem matce, że zjawię się na twojej koronacji.

Andreas zacisnął usta.

‒ Koronacja została przełożona.

Nik wiedział, że przez kilka ostatnich lat to Andreas kierował wszystkim zza kulis. Więc dlaczego teraz, szykowany do roli króla, przekładał koronację?

‒ Drakon potrzebuje cię u swego steru – przypomniał.

‒ Więc jednak myślisz o kraju.

‒ Dlaczego prosiłeś mnie, żebym wrócił? Powiedz prawdę.

Nik popatrzył na niego wyzywająco, ale Andreas nie dał się sprowokować.

‒ Potrzebuję cię, Nikandrosie.

Nik pomyślał, że nastał czas niespodzianek. Najpierw Brian, potem Mia, potem ojciec, a teraz Andreas.

Jego brat westchnął.

‒ Rada jest coraz bardziej zaniepokojona moim stanem kawalerskim. Chodzi o konsekwencje polityczne. Gdybym nagle jutro zmarł, traktat z naszym potężnym sąsiadem traci moc i grozi nam aneksja. Gospodarka jest w kiepskim stanie i nic nie wskazuje, by miała się szybko podźwignąć.

‒ Więc dlaczego nie ożeniłeś się z tamtą… kobietą i nie spłodziłeś dotąd potomków? – spytał Nik, czując wstręt na samą myśl o tym, co uczynił.

‒ Gdybyś zechciał choć raz nas odwiedzić, dowiedziałbyś się, że zerwałem zaręczyny z Isabellą zaraz po twoim wyjeździe.

‒ Nic o tym nie słyszałem.

‒ Ponieważ chodziło nam o to, by świat wierzył, że jesteśmy jeszcze zaręczeni. Jej brat chciał, żeby uważano, że sama odrzuciła następcę tronu Drakonu. Zgodziłem się.

‒ Ojciec musiał być wściekły.

‒ Ojciec i ja nauczyliśmy się rozumieć nawzajem znacznie lepiej – odparł enigmatycznie Andreas.

‒ Więc to, co zrobiłem, było…

‒ Nie chcę zagłębiać się w przeszłość. Nie przysłużyłoby się to żadnemu z nas, prawda? Potrzebuję twojej pomocy. Muszę ogłosić, że ojciec jest niezdolny do rządzenia, odbudować gospodarkę i morale narodu i sprawić, by Rada przestała decydować o moim życiu.

Nikandros wiedział dzięki własnym źródłom o niepokojach wśród ludności kraju, o niezrealizowanych umowach i odpływie inwestorów, którzy wiedzieli, że Andreas nie spieszy się z ogłoszeniem zaręczyn, nie mówiąc już o ślubie, i że nie chce się przychylać do żądań Rady, a jego brat już dawno stracił zainteresowanie Drakonem.

Serce nie sługa

Подняться наверх