Читать книгу Walczyły w cieniu mężczyzn - Thomas Gordon - Страница 7

Wstęp

Оглавление

Podczas II wojny światowej po raz pierwszy w historii zaczęto szkolić kobiety do walki z bronią w ręku oraz jako tajne agentki, które na spadochronach miały być zrzucane za liniami wroga. Podczas tej wojny uległy zmianie stare zasady dotyczące płci, a agencje wywiadu stworzyły specjalne szkolenia i funkcje z myślą o kobietach. Właśnie wtedy szefowie wywiadów uświadomili sobie ich potencjał – jako kurierek, operatorek radiostacji, szpiegów, sabotażystek, a nawet przywódczyń ruchu oporu.

Zmiany zapoczątkował brytyjski premier Winston Churchill, wydając w lipcu 1940 roku rozkaz „podpalenia Europy”. Jednostką, która miała go wykonać, było Kierownictwo Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE) – nowy rodzaj służby wywiadowczej. Churchill nazywał tych agentów „członkami mojej tajnej armii, którzy działają i walczą w cieniu”.

Kobiety stały się szpiegami i sabotażystkami, wyszkolonymi w kryptografii, kartografii, analityczkami, ekspertkami w sztuce werbunku, komunikacji, dowodzenia ruchem oporu oraz partyzantką. Służyły w pełnych napięcia dniach wojny w każdym teatrze wojny w Europie.

W Stanach Zjednoczonych 13 czerwca 1942 roku, sześć miesięcy po japońskim ataku na Pearl Harbor, prezydent Franklin D. Roosevelt wydał rozkaz sformowania Biura Służb Strategicznych (Office of Strategic Services, OSS). Prezydenckie pióro otworzyło amerykańskim kobietom drogę do działania za liniami wroga razem z SOE.

Spektrum agentek było szerokie: od dziewcząt, które dopiero co opuściły szkołę, po dojrzałe matrony; od kobiet z klasy robotniczej po córki arystokratów; od przeciętnych po piękności; od skromnych i pruderyjnych po skandalistki. Każdą z nich przeszkolono, by potrafiła wtopić się w lokalną społeczność, a nawet w razie konieczności zmienić wygląd, kulejąc lub zakładając okulary. Włamywacze uczyli je otwierać wytrychami zamki i sejfy. Specjaliści pokazywali im, jak używać gumowych pałek, broni maszynowej, automatów Smith & Wesson z tłumikiem oraz jak zabijać za pomocą noża o wypolerowanym oraz o matowym ostrzu. Instruowano je, jak rzucać granatami, wyskakiwać z szybko jadących pociągów i przyczepiać bomby do kadłubów statków. Te, które miały pełnić funkcję radiotelegrafistek, uczono wysyłania zaszyfrowanych wiadomości i aranżowania zrzutów broni dla bojowników ruchu oporu, z którymi współpracowały. Wszystkie wiedziały, że w przypadku porażki stawką były tortury i śmierć.

Odważne i przedsiębiorcze kobiety, gotowe narazić własne życie w służbie ojczyźnie, pracowały pod przykrywką fałszywej tożsamości. Wypełniały przydzielone im zadania, czasem wykorzystując zaawansowane technicznie urządzenia, choć żadne z nich nie było w stanie zastąpić osobistej inteligencji i determinacji. Średnia wieku agentek wynosiła dwadzieścia pięć lat, niektóre były młodsze. Ich kobiecość stanowiła wartość samą w sobie, gdyż uważano, że były mniej narażone na rewizję lub aresztowanie przez Niemców, gdy przewoziły wiadomości lub obsługiwały radiostacje. Jednak praca ta często wymagała wielkiego poświęcenia. Dla wielu agentek wstąpienie do czynnej służby wiązało się z pozostawieniem w domu dzieci, nawet niemowląt. Wiele też za swoją odwagę zapłaciło najwyższą cenę. Historia każdej z nich zasługuje na specjalne miejsce w historii brytyjskiego i amerykańskiego wywiadu z czasów II wojny światowej. Te potajemne zmagania, a wreszcie sama wojna nie zostałyby wygrane bez odwagi i poświęcenia walczących w cieniu bohaterek.

* * *

Tego samego dnia, w którym Churchill wydał rozkaz utworzenia SOE, Adolf Hitler przemawiał w Reichstagu, głosząc, iż Trzecia Rzesza przetrwa tysiąc lat. Przy akompaniamencie gromkich braw przypomniał zgromadzonym, że w ciągu kilkumiesięcznej wojny błyskawicznej (blitzkrieg) Niemcy podbiły Polskę, Czechosłowację, Danię, Norwegię, Belgię, a teraz Francję. Pozostała jedynie Anglia. Na niebie nad Londynem Królewskie Siły Powietrzne (Royal Air Force, RAF) toczyły heroiczny bój z niemieckim Luftwaffe, podczas gdy tysiące cywili tłoczyło się nocami w schronach przeciwlotniczych i tunelach metra. Wychodząc z nich rano, znajdowali w gruzach kolejne setki rannych i zabitych. Od czasów Wielkiego Pożaru w 1666 roku w Londynie nie było aż tak gwałtownych płomieni. Wielka Brytania trwała samotnie, strzegąc swoich wybrzeży, a zagrożenie inwazją kładło się na kraju mrocznym cieniem.

Churchill w przemówieniu do Izby Gmin podkreślił swoją wizję przyszłości i zakończył słowami:

– Spodziewam się, że bitwa o Brytanię dopiero się rozpoczyna. Od tej bitwy zależy przetrwanie cywilizacji chrześcijańskiej, życie Brytyjczyków oraz ciągłość naszych odwiecznych instytucji i naszego imperium. Wkrótce nieprzyjaciel skieruje na nas całą swą furię i potęgę. Hitler wie, że albo pokona nas na tej wyspie, albo przegra wojnę. Jeśli mu się przeciwstawimy, Europa będzie wolna, a życie świata wkroczy na szerokie słoneczne wyżyny. Lecz jeśli poniesiemy porażkę, wówczas cały świat, również Stany Zjednoczone, wszystko, co znamy i na czym nam zależy, pogrąży się w otchłani nowego wieku ciemności, który światła wypaczonej nauki uczynią jeszcze dłuższym i bardziej złowieszczym. Stańmy zatem na wysokości zadania, by jeśli Imperium Brytyjskie i Wspólnota Narodów przetrwają tysiące lat, ludzie wciąż powtarzali: „To była ich najlepsza godzina”.

Tego wieczoru przekazał swojemu Gabinetowi Wojennemu, jak zamierza to osiągnąć:

– Należy pilnie i niezbędnie dołożyć wszelkich starań, aby w tajemnicy pozyskać najlepsze dostępne informacje na temat niemieckich sił zbrojnych w różnych krajach, nawiązać bliskie kontakty z lokalnymi społecznościami i umieścić wśród nich naszych agentów.

Oznajmił, że SOE nie tylko będzie podnosiło morale narodu, ale także pokaże światu, iż opór stawiany przez Wielką Brytanię zdeterminuje przebieg wojny.

– Nasz naród będzie walczył z Niemcami na plażach i na polach, w wioskach, miasteczkach, miastach i wreszcie w Londynie. SOE utoruje nam drogę do zwycięstwa.

Na stanowisko ministra wojny ekonomicznej Churchill powołał doktora Hugh Daltona, wysokiego łysego mężczyznę ze stopniem naukowym w dziedzinie ekonomii, który w skrojonych na miarę garniturach i ręcznie szytych koszulach, z krawatem klubu krykietowego Marylebone, wyglądał jak ucieleśnienie brytyjskiej elity władzy, niczym bankier lub prezes dużej firmy. Bogaty socjalista i przeciwnik polityki ustępstw, w latach trzydziestych poświęcił większość swojego czasu i majątku na ostrzeganie przed zagrożeniem, jakie stanowił Hitler, i otwarcie podziwiał Churchilla. Dalton wiedział, że to stanowisko, a zwłaszcza tytuł nie zapewnią mu ciepłego przyjęcia przez zwolenników cięć budżetowych ani w Ministerstwie Skarbu, ani Spraw Zagranicznych. Ponadto, jak podejrzewał, starsi oficerowie w Ministerstwie Wojny nie uznają go za odpowiednio przygotowanego pod względem wojskowym do kierowania resortem Wojny Ekonomicznej. W ciągu czterech lat, jakie spędził na frontach I wojny światowej, nie nauczył się niczego o wywiadzie i kontrwywiadzie, nie mówiąc już o kosztach ich funkcjonowania.

Churchill zapewnił Daltona, że wybrał kogoś, kto ma wystarczające doświadczenie wojskowe, by poradzić sobie z ministrami brytyjskiego rządu (Whitehall), a zarazem stworzyć tajną armię, która wysłana do Europy przechyli szalę wojny na niekorzyść nazistów. Tym kimś był brygadier Colin McVean Gubbins, który dowodził brytyjską armią w Norwegii po inwazji niemieckich sił zbrojnych (Wehrmachtu) na ten kraj w 1940 roku. Pochodził z rodziny szkockich górali, której potomkowie służyli w brytyjskiej armii od czasów kampanii Oliwera Cromwella w XVII wieku. Został odznaczony Krzyżem Wojskowym (Military Cross) podczas I wojny światowej i był utalentowanym dowódcą, odważnym, współczującym, urodzonym przywódcą dla młodszych. Był również przekonany, iż „kobiety mogą wykonywać pracę tajnych agentów równie dobrze jak mężczyźni”.

Premier wiedział, że Gubbins przeczytał tłumaczenie podręcznika wojskowego Sztuka wojny Sun Tzu – od dwóch tysięcy lat najważniejszej lektury chińskich dowódców. Churchill spotkał się z Gubbinsem, aby przedyskutować kluczowy element strategii Sun Tzu: infiltrację terytorium wroga przez tajnych agentów w celu gromadzenia danych wywiadowczych i dokonywania aktów sabotażu. Postrzegał Gubbinsa jako „połączenie patrioty i szpiega”. Jego nazwisko figurowało w aktach premiera na liście „ludzi użytecznych” i postanowił, iż Gubbins obejmie w SOE jedno z kluczowych stanowisk.

W 1919 roku Gubbinsa wysłano do Rosji, gdzie służył w Armii Białej pod dowództwem brytyjskiego generała Edmunda Ironside’a i rosyjskiego generała Antona Denikina. Po zwycięstwie Armii Czerwonej w wojnie domowej Gubbins wrócił do kraju i służył w Irlandii. Jego doświadczenia z Rosji i Irlandii dały mu znaczącą wiedzę o naturze wojny partyzanckiej i napisał na ten temat kilka broszur, między innymi Sztukę wojny partyzanckiej, Podręcznik dowódcy partyzantki i Jak używać materiałów wybuchowych. Zawierały one praktyczne wskazówki: jak zorganizować zasadzkę na drodze, unieruchomić silnik lokomotywy czy zabijać nieprzyjaciół. Jego prace stały się obowiązkową lekturą w Sandhurst oraz innych szkołach oficerskich Imperium Brytyjskiego. Churchill przeczytał wszystkie podręczniki Gubbinsa i postanowił powierzyć mu kluczową rolę w szkoleniu i selekcji agentów. Gubbins opowiedział premierowi o roli, jaką w Rosji i Irlandii odegrały kobiety, pełniące funkcję kurierek, przenoszące broń dla mężczyzn i szpiegujące. Po klęsce Polski w 1939 roku to właśnie kobiety ochraniały sztab generalny wycofujący się z Warszawy do Bukaresztu.

Premier poprosił Gubbinsa o podzielenie się przemyśleniami na temat roli, jaką kobiety mogłyby odegrać w SOE. Wiedząc, iż Churchill wymaga zwięzłych raportów, Gubbins ograniczył się do jednej kartki, na której uzasadnił, dlaczego powinno się rekrutować i szkolić znające języki obce kobiety, by wysłać je za linie wroga w okupowanej Europie.

Kobiety muszą umieć wtopić się w miejscowe społeczności i przejść wystarczający trening, by przetrwać wśród niemieckich okupantów. Przekażą bojownikom ruchu oporu wiedzę, którą nabędą, również na temat broni i materiałów wybuchowych. Kluczowe będzie szkolenie radiotelegraficzne. Instruktaż musi obejmować walkę z bronią w ręku oraz sposoby cichego zabijania. Muszą zostać przygotowane w takim stopniu, aby dorównać poziomem swoim męskim odpowiednikom.

Churchill zdecydował, że kobiety będą werbowane do SOE i szkolone jako tajne agentki. Wysłał Daltonowi rozkaz, by wszyscy oficerowie werbunkowi zwracali uwagę na znajomość języków u kobiet, a informacje wysyłali do Ministerstwa Wojny Ekonomicznej.

W międzyczasie SOE umieszczono w rządowej zastrzeżonej książce telefonicznej jako Inter Services Research Bureau z adresem przy Baker Street 64. O ich obecności tam świadczyła jedynie czarna marmurowa tabliczka przy wejściu. Tylko kilkoro drzwi dzieliło ten pięciopiętrowy budynek od domu, w którym Arthur Conan Doyle ulokował siedzibę Sherlocka Holmesa[1], co niezmiernie bawiło Churchilla. W ciągu kolejnych miesięcy SOE zarekwirowało kilka wiejskich posiadłości, by przekształcić je w ośrodki szkoleniowe, nie tylko dla mężczyzn, lecz również dla kobiet, jak w swojej notatce opisał to Gubbins. Lecz gdzie można było szukać kandydatek? Zwrócił się do departamentu imigracyjnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z prośbą o dostarczenie nazwisk kobiet, które uciekając przed nazistami, przybywały do Wielkiej Brytanii z całej Europy. Następnie wystosował za pośrednictwem audycji BBC apel o nadsyłanie do siedziby Ministerstwa Wojny Ekonomicznej w Whitehall w Londynie zdjęć „szczególnie interesujących miejsc w Europie”. Nadawcy powinni załączyć również krótką notkę biograficzną. W ciągu kilku tygodni nadeszły dziesiątki listów. Wiele z nich było od kobiet: sprzedawczyń, maszynistek, urzędniczek, pielęgniarek, recepcjonistek hotelowych, a także od córki wydawcy gazety i zawodowej tancerki. Niektóre zawierały wakacyjne zdjęcia nadawczyń, zrobione głównie we Francji w latach przed wojną. Rodzice kilku z nich byli Francuzami, a one wychowały się i wykształciły we Francji. Z ich listów wynikało, że były inteligentne i kochały Francję na równi z Wielką Brytanią.

By wyszukać odpowiednie kandydatki do szkolenia na agentki, do analizy listów Gubbins wybrał Selwyna Jepsona. Był on autorem sztuk teatralnych, reżyserem filmowym i scenarzystą, który służył jako oficer wywiadu w czasie I wojny światowej. Mieszkał przez rok w Szwajcarii, potem spędził cztery lata w Rzymie i dwa w Paryżu. Płynnie mówił w językach tych krajów. Gubbins powiedział mu, że wybrane przez niego kandydatki na agentki będą kluczem do sukcesu SOE. Ponieważ czekające je zadania nie przypominały żadnej innej pracy, wiedział, że musi mieć pewność, iż wybrane kobiety w pełni rozumieją ryzyko, jakiemu przyjdzie im stawić czoło.

* * *

27 maja 1941 roku, po upadku Grecji i Krety, Roosevelt wygłosił cotygodniowe przemówienie radiowe do osiemdziesięciu pięciu milionów Amerykanów, ostrzegając przed zagrożeniami, jakie niosło zwycięstwo nazistów w Europie. Ogłosił „wprowadzenie nieograniczonego narodowego stanu wyjątkowego”. Jak kraj długi i szeroki, nikt nie był pewien, co owe słowa miały oznaczać. Ale szybko nastąpił gwałtowny wzrost programów rozwojowych armii i marynarki. Izolacjoniści, pod przewodnictwem potężnego lobby irlandzkiego, także rozpoczęli debaty, sprzeciwiając się przystąpieniu Ameryki do wojny. Senator Worth Clark z Idaho w lipcu tegoż roku wzywał do „nakreślenia na Atlantyku linii, za którą Amerykanie mogliby się schronić, sprawując pokojową kontrolę nad całą półkulą, w tym nad Ameryką Południową i Kanadą”. Owa propozycja odbiła się szerokim echem w niemieckiej prasie, jako dowód na to, że Roosevelt nie powinien mieszać się do wojny.

* * *

W amerykańskiej ambasadzie w Londynie ambasador Joseph P. Kennedy nieustannie okazywał pogardę krajowi, który go gościł. Nie przysparzało mu to przyjaciół ani w Białym Domu, ani w Departamencie Stanu. Cordell Hull, sekretarz stanu, ostrzegał go przed takim nastawieniem. Jednak Kennedy upierał się przy próbach spotkania z Hitlerem, człowiekiem, którego podziwiał. W tym samym czasie amerykański ambasador w Paryżu William Bullit także nie ustawał w wysyłaniu do Waszyngtonu dyskredytujących raportów o szansach Wielkiej Brytanii na przetrwanie wojny.

Gdy na Londyn spadły pierwsze bomby, Kennedy wysłał do Departamentu Stanu depeszę, w której stwierdzał, iż Wielka Brytania „nie walczy o demokrację, lecz o przetrwanie. Demokracja w Anglii skończyła się. Nie powinniśmy dostarczać Zjednoczonemu Królestwu pomocy militarnej ani ekonomicznej”.

W 1940 roku brytyjska Służba Bezpieczeństwa MI5 nieustannie monitorowała działalność Tylera Kenta, pracownika ambasady amerykańskiej. Przybył on na tę placówkę w październiku 1939 roku z Moskwy, gdzie od 1936 roku służył jako szyfrant Departamentu Stanu, na tym samym stanowisku, które obecnie zajmował w Londynie. Ten dwudziestodziewięcioletni syn amerykańskiego konsula w Pekinie zaczął wyrażać swój antysemityzm na spotkaniach Klubu Prawicowego (Right Club), grupy antysemickich faszystów, która zbierała się w domu kapitana Archibalda Ramsaya, dalekiego krewnego rodziny królewskiej i członka Parlamentu. Kent udostępnił Ramsayowi depesze, w których Kennedy jasno wyrażał opinię, iż Churchill jest podżegaczem wojennym, wiodącym Wielką Brytanię ku klęsce. Spowodowało to konsternację w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

22 stycznia 1940 roku lord Vansittart, główny doradca dyplomatyczny rządu brytyjskiego, przesłał notatkę ministrowi spraw zagranicznych Anthony’emu Edenowi.

Pan Kennedy to wyjątkowo odrażający okaz dwulicowca i defetysty. MI5 odnotowało, iż ilekroć Londyn jest bombardowany, ucieka wraz z rodziną na wieś. Dokonuje także zyskownych inwestycji na giełdzie towarowej, co stanowi pogwałcenie polityki Departamentu Stanu. Przede wszystkim zaś pragnie zerwania stosunków pomiędzy Rooseveltem i Churchillem.

Kent obsługiwał także kod Graya, system szyfrowania, który Departament Stanu uważał za nie do złamania. Kodem tym Churchill posługiwał się w korespondencji z Rooseveltem. W jednej z wiadomości Churchill przekazał prezydentowi informację o powołaniu SOE.

Dane nieustannie spływały na biurko Churchilla, który dzielił się nimi z Rooseveltem. Prezydent rewanżował się, przekazując informacje, które otrzymywał od marynarki USA. Chcieli w ten sposób umożliwić rozsądną dyspozycję siłami morskimi obu krajów na Pacyfiku i Atlantyku. Churchill miał także dodatkowy powód: nadzieję, że wymiana ta wzmocni amerykańskie współczucie i wsparcie dla Wielkiej Brytanii, a także ostatecznie doprowadzi do przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny.

Kent w samotności, jaką zapewniał mu pokój kodów ambasady, odczytywał zaszyfrowane kodem Graya depesze, które pokonywały Atlantyk. Rankiem 20 maja 1940 roku grupa detektywów Scotland Yardu wkroczyła do jego mieszkania z widokiem na Hyde Park. Przeszukanie dokonane przez specjalistów sądowych pod nadzorem oficera z ambasady amerykańskiej ujawniło tysiąc pięćset najświeższych depesz zapisanych kodem Graya. Kent upierał się, iż działał „w interesie swojego kraju, by zapobiec amerykańskiej polityce zagranicznej prowadzącej do udziału w wojnie”. Zabrano go do ambasady, gdzie Kennedy oświadczył mu, iż zostaje wydalony ze służby zagranicznej. Pozbawionego immunitetu dyplomatycznego Kenta aresztowano, postawiono przed sądem w Old Bailey i oskarżono o kradzież oraz „machinacje w dokumentach dotyczących bezpieczeństwa narodowego”. Skazano go na siedem lat w Dartmoor, najcięższym więzieniu w Wielkiej Brytanii.

Zdruzgotany ambasador Kennedy wysłał Rooseveltowi depeszę, w której zapewniał, iż nie był świadom działalności Kenta. Prezydent odczekał z odwołaniem Kennedy’ego do Waszyngtonu, do zwycięskiego wyboru na trzecią kadencję. Osobiste ambicje polityczne ambasadora spełniły się ostatecznie, gdy wprowadził do Białego Domu swojego syna Johna F. Kennedy’ego.

Gdy po ataku na Pearl Harbor Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny, prezydent Roosevelt powołał do życia Biuro Służb Strategicznych (Office of Strategic Services, OSS) – pierwszą agencję wywiadowczą Ameryki, odpowiednik SOE. Starannie wybrane z jego szeregów kobiety wysłano do Anglii, by swoimi umiejętnościami wsparły agentki SOE. Były pierwszymi z czterech tysięcy kobiet, które miały znaleźć zatrudnienie w OSS.

* * *

W chwili wybuchu wojny większość pracowników służb wywiadowczych instynktownie sądziła, że najlepszymi agentami są mężczyźni. Sekcja Francuska SOE miała zakwestionować te zakorzenione opinie. Ostatecznie kobiety stanowiły jedną czwartą jej sił. Dowódcy sekcji uświadomili sobie, że kobiety będą mniej rzucały się w oczy w kraju, w którym mężczyźni w wieku poborowym powinni pracować lub mogli zostać wywiezieni na roboty przymusowe do Niemiec. Możliwość łatwiejszego poruszania się czyniła niebezpieczne zadanie przenoszenia radiostacji nieco mniej groźnym. Większość agentek miała pracować jako kurierki i radiotelegrafistki.

Po wojnie wiele z tych kobiet, jak Violette Szabo i Odette Sansom, uhonorowano za odwagę. To one doprowadziły do zatarcia różnic płciowych, wcześniej tak znamiennych dla wojny, ponieważ nie pozostały w domu, kiedy mężczyźni wyruszali do walki w obronie ojczyzny. Niektóre z nich, pomimo bohaterskich czynów w otwartej, jak również w tajnej walce, podkreślały swoją kobiecość. Urodzona w Nowej Zelandii Nancy Wake, z której praca dla francuskiego ruchu oporu uczyniła najbardziej poszukiwaną przez Gestapo agentkę we Francji, po wojnie wyznała:

– Musisz pamiętać, że byłam normalną młodą kobietą.

By podjąć walkę z wrogiem, Wake nabyła to, co uważano za „męskie umiejętności”. Jednak pojawiały się również kobiety, które do zdobywania informacji wykorzystywały swoją seksualność. Najbardziej znaną z nich była Betty Pack, która pracowała zarówno dla SOE, jak i dla Amerykanów, stając się sławną agentką OSS o pseudonimie Cynthia. Pack wiedziała, że mężczyźni posiadają sekrety, które pragnęła poznać, i że sposobem na ich zdobycie jest seks.

Chociaż uwodzicielskie agentki pojawiają się w opowieściach z większości wojen, to sposób, w jaki Betty Pack zdobywała informacje dla sprzymierzonych, mógł faktycznie stawiać ją w cieniu agentów walczących z pistoletem Sten w ręku. Jak stwierdził pułkownik Maurice Buckmaster, szef Sekcji Francuskiej SOE:

– Moja organizacja wykorzystywała wiele odważnych kobiet. Nie musiały używać kobiecych wdzięków w sposób, w jaki robiła to Cynthia. Dostrzegam jednak zalety pięknej kobiety szpiega, wykorzystującej kobiecy wdzięk jako dodatkową broń do zdobywania informacji.

Betty Pack dowodziła natomiast, że jej metody pozyskiwania danych były lepsze niż tortury czy zabijanie.

* * *

Kandydatki na agentki mogły zgłosić się ochotniczo lub zostać zaproszone, lecz to nie oznaczało, że nie musiały stawiać czoło seksizmowi i drwinom. Yolande Beekman, skuteczna i odważna agentka stracona przez Niemców, została lekceważąco oceniona przez jednego z instruktorów SOE jako „miła dziewczyna, [która] powinna cerować mężowi skarpetki; idealna żona dla człowieka bez wyobraźni, ale nic ponad to”. W raporcie na temat Eileen Nearne, która w czasie szkolenia na radiotelegrafistkę miała dwadzieścia dwa lata, oficer wykorzystał przeciwko niej zarówno jej wiek, jak i płeć. „Bardzo kobiecy i niedojrzały charakter”, napisał.

Motywacja kobiet pragnących dołączyć do tajnej wojny była różna, lecz wiele z nich powoływało się na doświadczenia swoich rodzin z okresu I wojny światowej. Odette Sansom miała sześć lat, gdy zginął jej ojciec, a ona dorastała u boku dziadka, który ostrzegał, że wkrótce wybuchnie kolejna wojna.

– Słuchałam tego przez lata – powiedziała. – Ziarno zostało zasiane.

Mąż Violette Szabo zginął w Afryce Północnej w październiku 1942 roku.

– Zamierzam im za to jakoś odpłacić – stwierdziła.

Yvonne Cormeau, która miała się stać jedną z najbieglejszych radiotelegrafistek Sekcji F, była świadkiem śmierci swojego męża podczas jednego z ataków na Londyn.

– Chciałam zrobić wszystko, co mogłam – powiedziała. – Myślę, że to było coś, co zrobiłby mój mąż. A ponieważ jego już nie było, uznałam, że nadszedł czas, abym zrobiła to ja.

Zgłaszając się, Sansom, Szabo i Cormeau zostawiły małe dzieci. Sansom i Cormeau wróciły. Szabo niestety nie.

* * *

Ramy czasowe niniejszej książki plasują się gdzieś pomiędzy współczesną historią i blaknącymi wspomnieniami. Jednakże istnieją wystarczające dowody nadzwyczajnej odwagi kobiet i mężczyzn z SOE i OSS, które dostarczają świadectwa dokładnego, wyważonego i nie do obalenia wobec tego, co działo się, gdy w blasku księżyca agenci byli zrzucani na spadochronach, by pomagali pokonać Trzecią Rzeszę. Przez pierwsze dwa lata wojny SOE działało samo. W 1942 roku jego partnerem zostało OSS.

Dotychczas jeszcze nie powiedziano wszystkiego o ich pracy. Przygotowując niniejsze opracowanie, korzystaliśmy z oficjalnych zapisów, pamiętników i materiałów prywatnych, w tym dzienników i listów. Przestrzegaliśmy zasady podwójnego sprawdzania informacji, gdy pojawiały się sprzeczności i niejasności.

Sekretny świat zdobywania danych wywiadowczych zafascynował nas po przeczytaniu historii Gideona, bohatera Starego Testamentu, który ocalił Izraelitów przed silniejszym nieprzyjacielem, dostarczając im lepszych informacji. Lecz jak wykorzystywano wywiad w czasie jednego z największych i najstraszliwszych wydarzeń w historii, jakim była II wojna światowa? Jak gromadzono dane wywiadowcze? Kim byli ludzie, którzy stworzyli tajne siły i uświadomili sobie, że powinny być wśród nich kobiety? I kim były kobiety, które wybrali?

Po wojnie zwycięzcy – Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja – a później również Niemcy przenieśli swoje archiwa na mikrofilmy. W poświęconym historii wojskowości Imperial War Museum w Londynie przechowuje się setki godzin nagrań, na których mężczyźni i kobiety, którzy pracowali przy gromadzeniu danych wywiadowczych, przywołują swoje wspomnienia z czasów działalności za liniami wroga i prowadzenia szarpiących nerwy operacji sabotażowych. Po dzień dzisiejszy ich głosy pozostają ponadczasowym świadectwem wspieranym zasobami archiwum Biura Służb Strategicznych, przechowywanymi w Archiwum Narodowym w Waszyngtonie.

Źródła uzupełniają zbiory niemieckie: Archiwum Wojskowe we Freiburgu, Archiwum Federalne w Koblencji i Federalne Archiwum Polityczne w Berlinie. W kilku przypadkach dokumenty nie były kompletne; część z nich mogła ulec zniszczeniu w czasie wojny lub po niej, być może przypadkowo, a być może celowo. Historie mężczyzn i kobiet opisane na kolejnych stronach wyjaśniają jednak, dlaczego rola wywiadu zyskała swe pełne znaczenie podczas II wojny światowej.

Gordon Thomas

Greg Lewis

2016, Bath, Anglia

1 Adres Sherlocka Holmesa to oczywiście Baker Street 221B (przyp. tłum.).

Walczyły w cieniu mężczyzn

Подняться наверх