Читать книгу Wyjątkowy rok - Thomas Montasser - Страница 7
Raz
ОглавлениеGdyby ktoś zajrzał przez okno, zobaczyłby po chylone plecy schludnie ubranej starszej pani i trochę rozczochrany śnieżnobiały kok unoszący się nad kasą w łaskawym świetle zmęczonej lampy sufitowej. Może patrzyłby, jak kobieta energicznie stawia kreskę pod listą w staromodnym notesie, po czym tylko ciut mniej energicznie ów notes zamyka, otwiera stojącą obok torebkę i wyjmuje z niej portmonetkę, a następnie wkłada do kasy banknot o raczej niskim nominale. Później zobaczyłby, jak usiana starczymi plamami, lecz arystokratycznie blada szczupła dłoń zamyka kasę i dotyka jej tak, jakby pocieszająco klepała po ramieniu starego przyjaciela. Wreszcie nasz obserwator ujrzałby, jak starsza pani wstaje, idzie wzdłuż sięgających sufitu regałów, ogląda je, coś do nich szepcze, a potem gasi światło i wychodzi tylnymi drzwiami – i w ten sposób stałby się świadkiem zdarzenia, które można streścić w dwóch słowach: „Charlotte znika”.
Nie trzeba jednak wyjątkowej przenikliwości, by się domyślić, iż takiego obserwatora nie było. Tego zimowego wieczoru – znaczącego, jak później stwierdzimy – żaden przechodzień nie spojrzał w okno czy, powiedzmy, na wystawę. Innymi słowy: był to zupełnie zwyczajny, typowy wieczór, niczym nieróżniący się od innych. Z pewnością nie brakowało ludzi, którzy mogliby się zabłąkać w te okolice. Przeciwnie, mały sklepik starszej pani, nawet jeśli ukryty trochę w głębi, znajdował się w uczęszczanej okolicy, jak się to ładnie nazywa. Jakaś piekarnia robiłaby tu prawdopodobnie dobre interesy, tak samo sklep z napojami, nie mówiąc już o klubie fitness. Starsza pani, którą dostrzegłby na wstępie nasz obserwator, miała trudniej. O wiele trudniej. Przypadkowa klientela to rzadki gatunek, zawzięty, uparty i nieobliczalny, a przede wszystkim nigdy jej nie ma, kiedy jest potrzebna. Przy czym gwoli ścisłości należy wspomnieć, że akurat w branży Charlotte powodzenie zależy raczej od stałych klientów, jako że nie oferuje ona błyskawicznie więdnącej wątpliwej urody czy szybko zbywalnych dóbr masowej produkcji, ale coś znacznie istotniejszego, by nie powiedzieć doniosłego. Tu chodzi – nie tylko w pewnym sensie – o być albo nie być. Dlatego zniknięcie starszej pani można uznać za wydarzenie kulturalne, nawet jeśli niezbyt pomyślne. Ale o tym później.
Minie trochę czasu, zanim drzwi małego sklepiku znów się otworzą. W zupełnie innych okolicznościach.