Читать книгу Włocławek 1914 - Tomasz Cybulski - Страница 6

W przededniu wielkiej wojny

Оглавление

Od wielu wieków za najbardziej zapalne terytorium w Europie (w tym rejonie rodziło się najwięcej konfliktów zbrojnych) uważano Półwysep Bałkański. Obejmował on terytorium imperium tureckiego. Z upływem czasu rejon ten stawał się coraz słabszy. Efektem każdego rodzącego się tu konfliktu było oderwanie od terytorium osmańskiego części ziem. Prowadziło to do wymuszenia zgody na ich usamodzielnienie i niepodległość. Powstałe w ten sposób państwa zaczęły walczyć między sobą. Zaczęły odradzać się ruchy nacjonalistyczne. Brak wprowadzenia reform w imperium pogłębiało dodatkowo zacofanie w każdej dziedzinie życia, zarówno gospodarczego, administracyjnego, jak i kulturalnego. Zacofanie to z czasem doprowadziło do tego, że imperium osmańskie zaczęło się chylić ku upadkowi i stało się łakomym kąskiem dla mocarstw europejskich, takich jak Rosja, Wielka Brytania i Francja. Postanowiły one wyrwać jak najwięcej dla siebie ze spuścizny osmańskiej. Były dodatkowo zainteresowane zdobyciem terytoriów kolonialnych w Afryce i Azji, bogatych w surowce naturalne tak potrzebne do ich rozwoju. Na Afrykę i Azję chciwie spoglądały również Niemcy, które uważały, że pominięto je w podziale świata. Z tego powodu często wybuchały konflikty i toczono wojny.

Wojna krymska z lat 1853–1856 nie rozwiązała żadnego z problemów dotyczących Półwyspu Bałkańskiego. Rosji nie udało się zająć cieśnin czarnomorskich ani wyzwolić spod panowania tureckiego Słowian, mimo że w wyniku wojny otrzymali w ograniczonym zakresie swobody polityczne. Wielka Brytania i Francja nie zdołały podporządkować sobie Turcji. Sułtan Abdülhamid II starał się prowadzić politykę niedrażniącą mocarstw zachodnich. Działania liberalnej opozycji skłoniły go zaraz po objęciu tronu w 1876 r. do ogłoszenia konstytucji, którą wkrótce jednak zawiesił. Pomimo tych poczynań w państwie tureckim wciąż wrzało. Trwające od 1875 antytureckie powstanie w Hercegowinie szybko przerodziło się w ogólnoeuropejski konflikt. Do mieszkańców Hercegowiny przyłączyli się bowiem Bułgarzy, a poparcia udzielili im również Serbowie i Czarnogórcy. W 1877 car Rosji Aleksander II postanowił tradycyjnie poprzeć niepodległościowe dążenia Słowian południowych, a przy okazji zagarnąć Bosfor, Dardanele, a także… Stambuł. Armia rosyjska dość szybko uporała się z siłami tureckimi, w przeważającej masie uzbrojonymi w przestarzałe armaty i karabiny. W marcu 1878 r. w tureckiej miejscowości San Stefano podpisano traktat rosyjsko-turecki, w którym przewidziano utworzenie Wielkiej Bułgarii, która oprócz ziem rdzennie bułgarskich obejmowałaby Trację i pozostałe posiadłości tureckie nad Morzem Czarnym i Morzem Egejskim. Wieść o podpisaniu traktatu w San Stefano zaniepokoiła Francję i Wielką Brytanię, które były zainteresowane utrzymaniem swobodnej żeglugi przez cieśniny czarnomorskie i status quo słabej monarchii tureckiej. Postępowanie Rosji naruszało ten układ, co dla Wielkiej Brytanii oznaczało, że w przyszłości może ona zagrozić jej pozycji nad Morzem Śródziemnym, choćby pod pretekstem obrony wiernych Kościoła Wschodniego na Bliskim Wschodzie. Nadmiernym wzmocnieniem Rosji nie byli również zainteresowani cesarz Wilhelm I ani jego kanclerz Otto von Bismarck, który zaproponował niemieckie pośrednictwo w rozwiązaniu tej nader trudnej i drażliwej sytuacji. W 1878 r. do Berlina zjechali na kongres przedstawiciele europejskich dyplomacji i pod przewodnictwem Bismarcka zgodzili się na zmiany w układzie sił na Bałkanach. Niepodległość uzyskały wówczas Serbia i Czarnogóra, a Bułgaria stała się autonomicznym księstwem (w dawnych i etnicznych granicach), choć formalnie pozostała tureckim lennem. Bośnię i Hercegowinę przygarnęły pod swą opiekę Austro-Węgry[10].

Bezpośrednim następstwem kongresu berlińskiego było zbliżenie Niemiec i Austro-Węgier, państw o wyraźnie antyrosyjskim nastawieniu. Podpisane w 1879 r. porozumienie między oboma krajami przewidywało wspólną walkę w momencie agresji przeciwko któremuś z nich. W 1882 r. do sojuszu cesarzy przyłączyło się Królestwo Włoskie, które po wtargnięciu Francuzów do Tunisu w 1881 r. poczuło się niepewnie w basenie Morza Śródziemnego. W 1882 r. powstał więc system sojuszy, obejmujący trzy najpotężniejsze państwa centralnej Europy, zwany trójprzymierzem. Wprawdzie kanclerz Bismarck usiłował uspokoić obawy cara Aleksandra III i podpisał z nim traktat reasekuracyjny, ale europejska opinia publiczna trafnie oceniła ten akt jako jeszcze jeden wybieg dyplomatyczny. Tekst porozumienia zawierał bowiem klauzule dające zarówno Niemcom, jak i Rosji możność obejścia sojuszniczych zobowiązań w wypadku niewygodnych dla obu stron konfliktów, a więc wojny Rosji z Austro-Węgrami bądź konfliktu Niemiec z Francją.

W 1891 r. w Kronsztadzie car Aleksander III powitał eskadrę francuskich okrętów i gościnnie podejmował przywiezioną na ich pokładach delegację. W 1893 Francja i Rosja zawarły sojusz wojskowy, co dla nikogo nie było zaskoczeniem. Oba państwa w równej mierze obawiały się niemieckiego zagrożenia. Rosja potrzebowała kapitału francuskiego do rozbudowy przemysłu, a Francja – ogromnego rosyjskiego rynku zbytu[11]. Wielka Brytania z dystansem spoglądała na zawierane przymierza i na coraz to nowsze pomysły rozwiązania „bałkańskiego węzła”. Sama nie bardzo chciała i nie bardzo miała z kim się związać. Sojusz z Niemcami Londyn traktował jako naruszenie europejskiej równowagi, o którą wszystkie brytyjskie gabinety konsekwentnie zabiegały od czasu kongresu wiedeńskiego w 1815, podobnie rzecz wyglądała z Francją. Po wybuchu konfliktu o Faszodę w 1898, kiedy to omal nie doszło do francusko-brytyjskiej wojny w południowym Sudanie, Brytyjczycy nie widzieli we Francji odpowiedniego sojusznika. Rosja natomiast wydawała się zbyt zadufana w swoje siły i zbyt niebezpieczna na Bałkanach, aby stać się sprzymierzeńcem Wielkiej Brytanii.

Opanowanie Chin przez cudzoziemców wywoływało coraz większy sprzeciw patriotów chińskich. W 1899 r. doszło do wielkiego ludowego powstania zbrojnego, tzw. powstania bokserów (nazwę w europejskiej literaturze wzięło od jednego z tajnych związków patriotycznych – Wielkiej Pięści). Powstanie, zapoczątkowane tam, gdzie ucisk Europejczyków, „zamorskich diabłów”, był najbardziej brutalny i bezlitosny, czyli w niemieckiej strefie w Szantungu, wybuchło pod hasłem usunięcia z kraju wpływów obcych mocarstw. Objęło ono północne i północno-wschodnie Chiny, z Tiencinem i Pekinem, gdzie „bokserzy” otoczyli dzielnicę, w której znajdowały się siedziby przedstawicielstw dyplomatycznych. W odpowiedzi na powstanie osiem państw wysłało w 1900 do Chin korpus ekspedycyjny.

14 sierpnia 1900 r. wojska interwencyjne zajęły Pekin. Bezlitośnie rozprawiono się z powstańcami. Szczególnym okrucieństwem odznaczały się wojska niemieckie. Żegnając jeden z odpływających do Chin oddziałów w Bremerhaven, pod koniec czerwca 1900 r. cesarz Wilhelm II powiedział w tzw. mowie huńskiej: „Tępić bez pardonu, nie brać jeńców, kto wpadł wam w ręce, niech ginie. Podobnie jak tysiąc lat temu Hunowie pod wodzą swego króla Attyli zdobyli sławę, która przetrwała po dziś dzień w podaniach i bajkach, tak stwierdza ich wielkość, tak niech imię Niemców w Chinach będzie przez was wyniesione tak wysoko, aby i po upływie tysiąca lat żaden Chińczyk nie ośmielił się nigdy więcej spojrzeć krzywo na Niemca”.

7 września 1901 przedstawiciele chińskiego rządu cesarskiego podpisali z przedstawicielami jedenastu państw (w rokowaniach wzięły także udział Belgia, Holandia i Hiszpania) tzw. protokół końcowy. Nakładał on na Chiny olbrzymią kontrybucję – 450 mln taeli – a ponadto narzucał im wiele ograniczeń, m.in. zabraniał importu broni. Oznaczało to de facto dalsze umocnienie w tym kraju wpływów mocarstw imperialistycznych[12].

Sytuacja uległa zmianie, gdy stało się oczywiste, że potencjał militarny Niemiec daleko wykroczył poza poziom potrzeb obronnych państwa. W 1904 r. Wielka Brytania i Francja osiągnęły porozumienie w sprawie podziału stref wpływu w Afryce. Francja zrezygnowała z dalszego marszu na wschód i z konieczności zadowoliła się północno-wschodnimi rubieżami Konga i Czadu. Oba kraje zdecydowały się również przełamać wielowiekową niechęć i nawiązać bliższą współpracę wojskową. Ich przedstawiciele podpisali wówczas porozumienie zwane serdecznym (Entente cordiale), zapowiadające owocną współpracę również na scenie europejskiej. Klęska Rosji w wojnie z Japonią zasadniczo zmieniła jej wizerunek. Postrzegana dotąd jako groźna potęga, Rosja okazała się kolosem na glinianych nogach, który 5 września 1905 musiał podpisać w Portsmouth niekorzystny pokój z Japonią. W konsekwencji Rosja utraciła na rzecz Japonii połowę wyspy Sachalin i archipelag Wysp Kurylskich. Kilka miesięcy później w Persji wybuchła rewolucja skierowana zarówno przeciwko wpływom Rosji, jak i Wielkiej Brytanii. Jej wybuch zbliżył oba europejskie mocarstwa, co zaowocowało przymierzem rosyjsko-brytyjskim zawartym w 1907 r. W ten sposób ukształtował się system sojuszy konkurencyjny do trójprzymierza zwany trójporozumieniem (ententą).

Wiosną 1906 w hiszpańskim mieście Algeciras państwa europejskie podpisały układ dotyczący Maroka. Największe korzyści odniosła Francja. Trzeba pamiętać, że nabytki terytorialne i koncesje gospodarcze przypadły w udziale również Hiszpanii. Wynik konferencji nie zadowolił Wilhelma II, który pragnął kawałka sułtanatu dla siebie. Niemcom przypadła w udziale część prowincji Sus, w której znajdowały się bogate złoża rud metali.

Rok 1908 stanowił punkt zwrotny w dotychczasowej, dość ostrożnej polityce zagranicznej II Rzeszy. W styczniu wybuchła wojna domowa w Maroku pomiędzy popieranym przez Francję sułtanem Abd al-Azizem a przeciwnikiem obcych wpływów, a zwłaszcza obecności wojsk francuskich w Maroku – Mulajem Hafidem. W trakcie działań wojennych na stronę Mulaja Hafida przeszedł jeden z najważniejszych ośrodków religijnych Maroka – Fez. Władze Fezu zażądały jednak od niego obietnicy wyzwolenia wszystkich ziem zajmowanych przez wojska francuskie oraz odebrania cudzoziemcom wszelkich przywilejów gospodarczych i prawnych na obszarze Maroka. Nie mając wielkiego wyboru, Mulaj Hafid podjął ofensywę przeciwko wojskom Abd al-Aziza i wspierającym go oddziałom francuskiej legii cudzoziemskiej. Francja zareagowała niemal natychmiast wysłaniem kolejnego kontyngentu żołnierzy. W obawie o swoją pozycję Mulaj Hafid oficjalnie zwrócił się do europejskich konsulatów w Tangerze o uznanie swojej władzy. Przedstawiciele Francji i Hiszpanii, najbardziej uprzywilejowanych państw sygnatariuszy układu w Algeciras, postawili Mulajowi kilka warunków, od których spełnienia uzależnili przystanie na jego żądania. Domagali się m.in. pokrycia szkód wyrządzonych Francuzom w Casablance w czasie wojny, a także zwrotu wydatków, które Francja i Hiszpania poniosły w trakcie interwencji. W grudniu nowy sułtan zaaprobował je i uzyskał potwierdzenie swej władzy, co oczywiście rozjuszyło Berlin.

W tym samym czasie do wybuchu niezadowolenia doszło w tureckiej armii, oskarżającej rząd o korupcję i brak ochrony interesów Turcji na arenie międzynarodowej. Szczególnie aktywna była organizacja Jedność i Postęp, której członków nazywano młodoturkami. Głównym jej zapleczem osobowym był III Korpus, stacjonujący w Macedonii. Sułtan Abdülhamid II lekceważył pogłoski o planowanym buncie i zdecydował o wysłaniu komisji śledczej do Macedonii. Zanim jednak na dobre rozpoczęła ona dochodzenie, w czerwcu 1908 r. pierwsze oddziały zbuntowanych żołnierzy ruszyły w kierunku Stambułu, a w stolicy wybuchły zamieszki. W efekcie sułtan został zmuszony do przywrócenia starej konstytucji i zwołania parlamentu, co jednak nie uspokoiło nastrojów w społeczeństwie. Ponadto zaczęła się komplikować sytuacja międzynarodowa Turcji. 5 października 1908, wykorzystując wewnętrzne kłopoty nowego rządu tureckiego, Bułgaria ogłosiła pełną niepodległość, a rząd Austro-Węgier poinformował o aneksji Bośni i Hercegowiny. Kiedy habsburskie wojska zaczęły zajmować te obszary, w Stambule doszło do gwałtownych manifestacji przeciwko młodoturkom, których oskarżano o ten stan rzeczy. W rezultacie zamieszek sułtan Abdülhamid II abdykował, a na tron powołano w 1909 r. niemal od początku ubezwłasnowolnionego Mehmeda V Reşada. Dla Niemiec sytuacja ta stwarzała szansę na zajęcie miejsca Wielkiej Brytanii i Francji w rozkładającym się imperium osmańskim. Niemal natychmiast do Turcji udała się misja handlowa, a następnie grupa ekspertów wojskowych, zaproszona do szkolenia armii tureckiej.

Feralny w polityce światowej okazał się rok 1911. Od stycznia wojna domowa ogarnęła Chiny, które w jej wyniku 1 stycznia 1912 r. proklamowano republiką. Dla zachodniej Europy, Japonii i Rosji próba emancypacji chińskiej oznaczała konieczność zwiększenia kontroli wojskowej nad ich obszarem. Rząd młodej republiki za pomocą gróźb, przekupstw i politycznego szantażu przynajmniej częściowo przywołano do posłuszeństwa. W maju Francuzi postanowili zakończyć sprawę Maroka. Jednak gdy 21 maja 1911 r. do Fezu wkroczyły kolumny legii cudzoziemskiej, nieoczekiwanie sprzeciwiły się temu Niemcy. Na początku lipca do marokańskiego portu Agadir wpłynęła niemiecka kanonierka „Panther”. Nad Europą zawisła groźba wojny. Co więcej, Włochy, wykorzystując wzrost napięcia, wystosowały pod adresem Turcji ultimatum, z żądaniem przekazania dwóch tureckich prowincji w północnej Afryce: Trypolitanii i Cyrenajki. Chcąc zachować twarz, premier Włoch Giovanni Giolitti wyjaśnił w tekście ultimatum, że anarchia, do jakiej dopuścili Turcy na tych obszarach, zagraża bezpieczeństwu włoskich inwestycji. Jednak zanim rząd turecki zdołał rozważyć ultimatum, Włosi zaatakowali większość miast libijskich i zdobyli je do połowy października. Libia stała się kolonią włoską. Jej sąsiedztwo z Egiptem zaniepokoiło Brytyjczyków, którzy postanowili wzmocnić obsadę Kanału Sueskiego.

W listopadzie 1911 r. Francja i Niemcy zawarły układ o poszanowaniu wzajemnych interesów na afrykańskim kontynencie. W 1912 r. w Paryżu zdecydowano jednak położyć kres niepodległości Maroka i ogłoszono je francuskim protektoratem. Choć francuski premier Raymond Poincaré obiecał Niemcom gwarancje gospodarcze, kanclerz Theobald Bethmann Hollweg zrozumiał, że Niemcy przegrały batalię o Maroko.

Osłabienie Turcji zaktywizowało kraje bałkańskie. W marcu 1912 r. Serbia i Bułgaria doszły do wniosku, że należy wykorzystać sprzyjającą koniunkturę w polityce międzynarodowej i odebrać Turcji Macedonię. W obu słowiańskich krajach nienawiść do Turków była ciągle żywa, a hasła nacjonalistyczne padały na podatny grunt. Do października do bułgarsko-serbskiego sojuszu przyłączyły się Grecja i Czarnogóra. Powstał tzw. sojusz bałkański. W październiku jego sygnatariusze zażądali od Turcji daleko idącej autonomii dla krajów słowiańskich znajdujących się pod panowaniem rządu tureckiego. Turcy nawet byli skłonni do pewnych ustępstw, lecz agresywne kraje bałkańskie, nie czekając na odpowiedź, jeszcze w tym samym miesiącu zaatakowały terytorium tureckie. W listopadzie niepodległość ogłosiła Albania, a wojska tureckie znalazły się w odwrocie na wszystkich frontach. Minister spraw zagranicznych Austro-Węgier, hrabia Leopold Berchtold, zaapelował do mocarstw europejskich o zwołanie konferencji w sprawie położenia kresu wojnie bałkańskiej. W grudniu wyczerpana Turcja poprosiła kraje sojuszu bałkańskiego o rozejm. Zainteresowane strony spotkały się w Londynie. Zabrakło jednak minimum dobrej woli. Po dwóch tygodniach zaciekłych sporów, wygórowanych żądań i wzajemnego obwiniania rozmowy londyńskie zawieszono, a Półwysep Bałkański ponownie ogarnął ogień wojny. Na domiar złego w styczniu 1913 r., w wyniku przewrotu w Turcji, do władzy doszli skrajni nacjonaliści, którzy nie chcieli słyszeć o jakimkolwiek porozumieniu. Wiosną sytuacja militarna Turcji była beznadziejna. Jej wrogowie zajęli Adrianopol oraz Janinę i w szybkim tempie zbliżali się do Stambułu. Rząd turecki nie widział szansy na dalsze prowadzenie skutecznej walki i przyjął zaproponowane mu warunki pokojowe. 30 maja 1913 na konferencji w Londynie państwa sojuszu bałkańskiego i Turcja zawarły pokój. Jego warunki były bardzo surowe. Turcja utraciła wszystkie europejskie posiadłości, z wyjątkiem niewielkiego skrawka Tracji (granica na linii Enez–Midye), a także musiała ostatecznie zrezygnować z pretensji do Krety. Grecja uzyskała zachodnią Trację i południową Macedonię, Serbia – pozostałą część Macedonii i sandżak (część okręgu) nowopazarski (do podziału z Czarnogórą). Niewielki skrawek Macedonii otrzymała również Bułgaria. Zarówno Serbia, jak i Bułgaria poczuły się oszukane przyznaniem im tych terytoriów. Serbia dążyła do uzyskania dostępu do Adriatyku, ale stanowczy sprzeciw Włoch zmusił ją do uznania niepodległości Albanii. Tym samym rozwiano jej marzenia o dostępie do morza. Bułgarzy natomiast przypomnieli sobie o rosyjskim projekcie Wielkiej Bułgarii sprzed prawie półwiecza i przynajmniej częściowo zamierzali go zrealizować. Negocjacje na temat nowego podziału Macedonii, podjęte przez Bułgarów i Serbów, zostały bardzo szybko przerwane na skutek całkowitej rozbieżności stanowisk. W tej sytuacji car Bułgarii Ferdynand I Koburg zaatakował w czerwcu 1913 r. swoich niedawnych sojuszników: Serbię i Grecję. Tym razem przeliczył się z siłami. Po stronie Serbii tradycyjnie opowiedziała się Czarnogóra, a od północy przeciw Bułgarii nieoczekiwanie wystąpiła Rumunia, która zgłosiła pretensję do Dobrudży. Armia koalicjantów bardzo szybko zmusiła wojska bułgarskie do odwrotu. Kiedy los Bułgarii wydawał się przypieczętowany, w sukurs przyszła jej wierna protektorka – Rosja. Nakłoniła Serbię, Czarnogórę, Rumunię i Grecję do rokowań. 10 sierpnia w Bukareszcie walczące strony podpisały traktat pokojowy. Bułgaria utraciła na rzecz Rumunii południową Dobrudżę, natomiast Serbię i Grecję zmuszono do oddania większej części terytoriów w Tracji i Macedonii. Zachowały one jedynie wąski pas wybrzeża egejskiego, pomiędzy rzekami Mesta i Marica. 29 września Bułgaria podpisała odrębny traktat pokojowy z Turcją, której nie pozwolono uczestniczyć w rozmowach bukareszteńskich. Na mocy jego warunków Turcy odzyskali część Tracji Wschodniej z twierdzą Adrianopol.

Rząd w Wiedniu z coraz większym niepokojem obserwował przetasowania polityczne i coraz bardziej dziwaczne kombinacje linii granicznych na niespokojnym półwyspie. Niektórzy politycy z otoczenia cesarza Franciszka Józefa I zaczęli zadawać sobie pytanie, czy nie nadszedł już czas, aby „uspokoić” butne ludy południowych Słowian.

W maju 1914 r. Franciszek Józef wysłał swego szefa sztabu generalnego, Franza Conrada von Hötzendorfa, w podróż służbową do Niemiec na rozmowy z niemieckim szefem sztabu generalnego, Helmuthem von Moltkem młodszym. Obaj wojskowi omówili sytuację polityczną i zgodnie uznali potrzebę „trzymania się dotychczasowych ustaleń w sprawie wspólnego przystąpienia do wojny”. Kiedy Moltke zapytał, dlaczego monarchia naddunajska nie „ruszyła” już w 1909, 1912 i 1913 roku, Franz Conrad von Hötzendorf odparł: „Jego Cesarska Mość każdorazowo sprzeciwiał się temu w ostatniej chwili”. Analizując perspektywy wspólnej wojny przeciw Rosji i Francji, zastanawiano się, ile czasu mogą potrzebować Niemcy na pokonanie Francji, aby wesprzeć potem Austrię w walkach z armią rosyjską. Moltke, odwołując się do takiej sytuacji, mówił o sześciu tygodniach, na co Hötzendorf odparł z goryczą w głosie: „A więc musimy stawiać czoła Rosjanom co najmniej przez sześć tygodni!”. Taka była jednak logiczna konsekwencja niemieckiego planu Schlieffena, który Franz Conrad von Hötzendorf zaakceptował już w 1909 roku „za zgodą i aprobatą cesarza […] w formie pisemnej umowy z szefem niemieckiego sztabu generalnego z pełną świadomością skutków militarnych, jako podstawę działań w ramach wspólnej wojny z Rosją, Francją, Serbią i Czarnogórą, również Rumunią oraz prawdopodobnie Anglią i Włochami”.

Franz Conrad von Hötzendorf, obsesyjnie przywiązany do idei wojny prewencyjnej, bezpośrednio po zamachu w Sarajewie na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda zażądał ogłoszenia powszechniej mobilizacji. „Węzeł należy przeciąć siłą” – brzmiała jego maksyma. W przeciwnym razie, jak twierdził, prestiż monarchii habsburskiej obniży się do reszty. Franciszek Józef oraz minister spraw zagranicznych Berchtold, zasadniczo podzielający jego zdanie, woleli jednak poczekać z ostateczną decyzją na wyniki śledztwa w Sarajewie i najpierw upewnić się co do wsparcia ze strony Rzeszy Niemieckiej. Kiedy Berchtold spotkał się z cesarzem po raz pierwszy po zamachu, Franciszek Józef sprawiał wrażenie całkowicie załamanego – miał łzy w oczach i potrzebował „słów pociechy co do przyszłych perspektyw panowania Habsburgów”. Był podobno tak przejęty, że podał Berchtoldowi rękę i poprosił, by usiadł obok niego – zaszczyt doprawdy wyjątkowy. Starania grupy dyplomatów o poczynienie „wszelkich możliwych kroków w celu nakłonienia nadal niezdecydowanego hrabiego Berchtolda do wojny” przyniosły wreszcie owoce. „Kunktator” z roku 1913 przemienił się w konsekwentnego zwolennika uderzenia na Serbię. Należy przy tym podkreślić wpływ szefa jego gabinetu, Aleksandra Hoyosa, szefa sekcji Janosa Forgacha oraz jego bliskiego współpracownika barona Musulina, „jastrzębia” w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Historyk Helmut Rumpler nie miał żadnych wątpliwości: do wojny nie doprowadziły naciski ze strony Franza Conrada von Hötzendorfa lub Krobatina, ministra wojny, „lecz przekonanie dyplomatów, że atak na serbskich nacjonalistów na Bośnię i Hercegowinę jest agresją przeciw całej południowosłowiańskiej części monarchii”. Duchowny historyk Hugo Hantsch wyjaśnił, że to Berchtold – pod naciskiem wspomnianej grupy arystokratów – „zapalił lont pod wybuch wojny światowej”. Zapomina się jednak zbyt często, że zgodę na podpalenie lontu wydał cesarz.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

10 H. Kissinger, Dyplomacja, przeł. S. Głąbiński, G. Woźniak, I. Zych, Warszawa 1996, s. 163–164; Ch. Dickinger, Franciszek Józef I, przeł. M. Dutkiewicz, Warszawa 2006, s. 140–144.

11 H. Kissinger, Dyplomacja, s. 190–191.

12 A. Bartnicki, Konflikty kolonialne 1869–1939, Warszawa 1971, s. 87–88.

Włocławek 1914

Подняться наверх