Читать книгу Krwawiące serce Azji - Tomasz Turowski - Страница 8
1
ОглавлениеSamolot kazachskich linii lotniczych Air Kazakhstan schodził do lądowania na lotnisku Osokin koło Ałmaty szarpany gwałtownymi turbulencjami. Przypominały one bardziej jazdę arbą, dwukołowym wozem, na ogół ciągniętym przez osła po środkowoazjatyckich bezdrożach zabitych deskami aułów – wiosek, w tutejszym interiorze. Ten lot z Moskwy był swego rodzaju odkryciem dla Pawła, który już od ponad trzech lat zajmował się, jako radca ambasady polskiej, krajami należącymi do powstałej po rozpadzie Związku Radzieckiego Wspólnoty Niepodległych Państw. Odkryciem dość szokującym. Pasy bezpieczeństwa w samolocie nie dopinały się, zagłówki siedzeń żyły własnym, niezależnym od fotela, życiem. Na dodatek widział przez brudny iluminator skrawki duraluminiowej blachy, które w czasie lotu unosił znad skrzydła potok powietrza. Ił-62 jakoś jednak dał sobie radę z długą trasą. Podobnie jak tęgie stewardesy z obsługą pasażerów. Podawały im wodę w głębokich, plastikowych czarkach wielokrotnego użytku i niejadalne kanapki z ogórkiem kiszonym oraz czymś, co przypominało kiełbasę. Ił przyziemił ostro i wyhamował, powodując skrzypienie i drgania konstrukcji maszyny. Paweł odetchnął. Pomyślał, że chyba przeżył najniebezpieczniejszy moment swego zadania w poradzieckiej Azji Środkowej. W porównaniu z zagrożeniem życia przy takich lotach reszta wydawała się nic nie znaczącym epizodem. Podkołowały schodki, po których leniwie, w słoneczny żar, zaczęli schodzić pasażerowie. Ostatnim etapem udręki było odnalezienie bagaży, zjeżdżających z luku taśmociągiem wprost na betonową płytę lotniska. Większość podróżnych udała się już pieszo do budynku terminala. Paweł, którego przylot zaanonsował tutejszemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych protokół dyplomatyczny polskiej ambasady w Moskwie, czekał na przybycie mających go przywitać urzędników. Powinni odebrać go samochodem z pokładu statku powietrznego. Tymczasem schronił się przed parzącymi promieniami w cieniu skrzydła. Załoga też już zakończyła pracę i rozklekotanym gazikiem odjechała. Paweł zrozumiał, że jest w Azji, że pojęcie punktualności jest tu relatywne, i że będzie miał dużo czasu na rozmyślania.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.