Читать книгу Konstantynopol 626 - Łukasz Marek Czarnecki - Страница 9

Opowieść o dwóch imperiach

Оглавление

Cesarz Justynian umierał. Władca, opromieniony chwałą wskrzesiciela dawnej potęgi Imperium Rzymskiego, już raz stoczył pojedynek ze śmiercią, kiedy przed laty, w trakcie epidemii pustoszącej cesarstwo, zaraził się dżumą. Wtedy wygrał, teraz jednak ulegał temu, który zwyciężał największych mocarzy – czasowi. Monarcha liczył sobie 82 lata i dla wszystkich było jasne, że ta noc z 14 na 15 listopada 565 roku stanowić będzie jego ostatnią na tym świecie.

Co myślał konający władca, gdy przygotowywał się na spotkanie ze Stwórcą? Tego nie dowiemy się nigdy, ale możemy przypuszczać, że towarzyszyło mu uczucie dobrze spełnionego zadania. W trakcie swoich długich rządów rozszerzył panowanie Bizancjum na dawną rzymską prowincję – Afrykę, Italię i część Hiszpanii, na jego rozkaz wzniesiono też wiele wspaniałych budowli, z których najważniejsza, kościół Mądrości Bożej w Konstantynopolu, po dziś dzień głosi jego chwałę. Niepokój Justyniana mógł budzić fakt, że mimo podejmowanych przez niego wysiłków nie udało się doprowadzić do pojednania się monofizytów (chrześcijan wierzących, że boska natura Chrystusa wchłonęła ludzką) ze wspólnotą ortodoksyjną, w efekcie czego w państwie istniały dwie konkurujące ze sobą organizacje kościelne.

Władca, któremu przyszłe pokolenia nadać miały przydomek „Wielki”, nie pozostawiał męskiego potomka — jego małżeństwo z ukochaną Teodorą pozostało bezdzietne. Dlatego też na następcę namaścił swojego siostrzeńca – Justyna. Przyszłość miała zweryfikować ten wybór i pokazać, jak bardzo zła była to decyzja.

Nowy imperator Justyn II okazał się monarchą równie ambitnym co nieudolnym. Wielki wpływ wywierała na niego jego małżonka Zofia, córka jednej z sióstr cesarzowej Teodory. Młoda imperatorowa była tak samo bezwzględna jak ciotka. O charakterze siostrzenicy, wcześniej aktorki, najlepiej świadczy fakt, że to jej przypisywano winę za śmierć konkurenta męża do tronu, kuzyna Justyniana, wysokiego rangą dowódcy wojskowego również noszącego imię Justyn, który został skrytobójczo zamordowany w Aleksandrii[3].

Podczas gdy Justynian jak tylko mógł starał się zawsze unikać wojen na dwa fronty, wykupując za cenę danin pokój z Persją i niektórymi barbarzyńskimi ludami zza Dunaju, jego następca całkowicie zerwał z tą polityką. Gdy na jego dworze pojawił się wysłannik Awarów, żądający wypłacenia haraczu przyrzeczonego przez poprzedniego cesarza, został odprawiony z kwitkiem[4]. Na szczęście dla Bizancjum ci groźni, przybyli niedawno do Europy koczownicy chwilowo zajęci byli wojną, jaką wraz z zamieszkującym obszar dzisiejszej Austrii ludem Longobardów toczyli przeciwko plemieniu Gepidów. Justyn, wykorzystując to zamieszanie, nakazał swym wojskom zająć położone nad Sawą Sirmium, okupowane przez tych ostatnich. W wyniku walk Gepidowie zostali pokonani, lecz zwycięska koalicja po zakończeniu działań zbrojnych szybko się rozpadła. Król Longobardów, Alboin, uznawszy, że sąsiedztwo świeżo powstałego imperium Awarów stanowi dla jego ludu zbyt wielkie zagrożenie, poprowadził go do Italii. W daleką podróż zabrał ze sobą żonę Rozamundę, córkę ostatniego króla Gepidów, którą przemocą przymusił do małżeństwa i wychylania toastów z kielicha zrobionego z czaszki jej ojca. Z początkiem 568 roku Longobardowie zaatakowali Półwysep Apeniński, szybko kładąc kres bizantyńskiemu panowaniu nad północną Italią, a także znacznymi terenami w środkowej i południowej części współczesnych Włoch[5].

Utrata ziem odzyskanych wielkim nakładem kosztów przez Bizancjum za czasów Justyniana nie była jednym problemem, z jakim borykał się Justyn. W Afryce Północnej raz za razem wybuchały rewolty Berberów. W wyniku tych rebelii zginęło aż trzech wysokich rangą cesarskich urzędników[6]. Ciągłe najazdy barbarzyńskich jeźdźców pustyni, w połączeniu ze zmianą klimatu, doprowadziły ostatecznie tę do niedawna mlekiem i miodem płynącą prowincję do ruiny[7].

Największe nieszczęście miało jednak dopiero nadejść. Wuj cesarza zawarł za swych rządów układ z królem Persji, Chosroesem I. W zamian za pokój Bizantyńczycy płacili Persom roczne subsydia. Justyn odmówił wypełniania tych zobowiązań[8]. Co więcej, prowadził politykę jawnie wrogą szachowi, czego przykładem było m.in. przyjęcie w Konstantynopolu poselstwa Turkutów, wojowniczego ludu zagrażającego Persom od północy. Prócz tego wyprawił swoich wysłanników do odległej Etiopii, aby zawarli antyperski sojusz z rządzącym tym krajem cesarzem Arethasem. Afrykański władca, namówiony przez bizantyńskich dyplomatów, zgodził się wypowiedzieć wojnę Chosroesowi i uderzył na sąsiadujące z jego obszarem ziemie, uznające zwierzchność Iranu[9]. Kiedy zaś w Armenii wybuchła rebelia skierowana przeciwko perskiemu gubernatorowi, usiłującemu siłą nawrócić jej mieszkańców na zoroastryzm, imperator udzielił powstańcom swego poparcia. Tym samym w legła gruzach wcześniej prowadzona polityka Justyniana, dążąca do zachowania pokoju na wschodniej granicy. W 572 roku pomiędzy Bizancjum a Iranem rozgorzała wojna. Po początkowych sukcesach szczęście odwróciło się od Bizantyńczyków. Nowy perski król, syn Chosroesa, Hormizd IV poprowadził swe wojska przeciwko potomkom Rzymian i zdobył strategicznie miasto Dara. Gdy ta straszliwa informacja dotarła do Konstantynopola, pchnęła cesarza w otchłań szaleństwa i wymusiła na Zofii wzięcie spraw państwowych w swoje ręce. Monarchini udało się wynegocjować roczne zawieszenie broni, co kosztowało skarbiec aż 45 000 sztuk złota. Rozejm przedłużono później na kolejne pięć lat, płacąc Persom następne 30 000[10]. Niestety szkód, jakie poniesiona klęska poczyniła w umyśle Justyna, nie udało się już naprawić. Władca, który najprawdopodobniej zachorował na schizofrenię, coraz bardziej oddalał się od rzeczywistości. Całymi godzinami potrafił słuchać muzyki organowej, a od czasu do czasu uganiał się za dworzanami i ich gryzł. Zofia, obawiając się o los państwa, wymogła na nim w końcu w 574 roku, aby wyznaczył na regenta doświadczonego w walkach przeciw Awarom dowódcę gwardii cesarskiej – Tyberiusza[11]. Justyn go adoptował i obdarzył tytułem cezara. Rychło po Konstantynopolu rozeszła się plotka, że cesarzowa i regent mają romans[12].

Nieszczęsny Justyn pożegnał się ze światem w październiku 578 roku. Nowym władcą został dotychczasowy regent, który do historii przeszedł jako Tyberiusz II Konstantyn. Zaraz na samym początku swych rządów sprawił domniemanej kochance, liczącej na to, że się z nią ożeni, przykrą niespodziankę, sprowadzając do stolicy prawowitą żonę, Anastazję. Zawiedziona w swych rachubach Zofia musiała pogodzić się z odsunięciem jej od władzy. Na pociechę dostała od nowego imperatora specjalnie dla niej zbudowany pałac, w którym zamieszkała[13].

Cesarz musiał zmierzyć się z problemem Awarów. Koczownicy, po pokonaniu Gepidów i w rzeczywistości po przepędzeniu swych sojuszników – Longobardów, znacznie urośli w siłę i zaczęli ostrzyć sobie zęby na bizantyńskie posiadłości na Bałkanach. W 579 roku najechali i oblegli odzyskane niedawno przez Justyna II miasto Sirmium. Przybysze z Azji żądali przekazania tej ważnej twierdzy w ich ręce, argumentując, że jako zwycięzcy Gepidów mają prawo do wszystkich ziem, jakie dawniej znajdowały się w ich władaniu. Tyberiusz nie zamierzał jednak ustąpić. Niestety nieliczne oddziały Bizantyńczyków nie były w stanie stawić oporu najeźdźcom. Chcąc uniknąć rzezi mieszkańców, dowództwo miejscowego garnizonu za cesarską zgodą przystąpiło do negocjacji z awarskim chaganem. Ostatecznie ustalono, że żołnierze i cywile opuszczą Sirmium, pozostawiając w mieście cały dobytek. Dodatkowo monarcha zgodził się wypłacić Awarom 240 000 sztuk złota haraczu[14].

Za jeden z najważniejszych celów swego panowania Tyberiusz uznał zawarcie pokoju z Persją. Udało się to tylko połowicznie. Działania wojenne na wschodniej granicy cesarstwa co prawda tymczasowo ustały, ale wciąż trwały walki w Armenii. W 580 roku na teren tej krainy wkroczyła potężna armia perska dowodzona przez samego Hormizda. Naprzeciwko niej stanęły bizantyńskie wojska. W walnej bitwie potomkowie Rzymian rozgromili Persów i zdobyli wiele łupów, w tym królewski namiot i pewną liczbę słoni. Następnie ruszyli w pościg za przeciwnikiem, za którym zapędzili się aż na ziemie szacha, gdzie przetrwali zimę.

W następnym roku Tyberiusz kontynuował wojnę, gromadząc piętnastotysięczną armię. Dowództwo nad wojskiem powierzył swojemu zaufanemu człowiekowi – Maurycjuszowi. Generał nie zawiódł pokładanych w nim nadziei i odniósł kilka zwycięstw, przywracając bizantyńskiej władzy miasta utracone za panowania Justyniana Wielkiego i Justyna. Gdy po skończonej kampanii powrócił do Konstantynopola, wyprawiono wielką fetę na jego cześć, a władca w podzięce za dokonania ożenił go ze swą córką, Konstantyną, i mianował cezarem. Wkrótce potem imperator zmarł, pozostawiając tron w rękach zięcia[15].

Nowy monarcha, wywodzący się z osiadłych w Kapadocji imigrantów z Italii, był człowiekiem wyjątkowo rodzinnym. Ściągnął do stolicy swojego ojca Pawła i aż do jego śmierci w 593 roku odnosił się do niego z szacunkiem tak wielkim, że zagraniczni ambasadorowie prosili owego starca o wstawiennictwo. Nawet potężny król Franków, pragnąc załatwić swoje sprawy na konstantynopolitańskim dworze, wysyłał korespondencję do cesarskiego rodziciela. Małżeństwo zawarte między Maurycjuszem a Konstantyną również okazało się nadzwyczaj udane i dzietne. Para doczekała się pięciu synów i czterech córek[16].

Po koronacji cesarza do Konstantynopola przybyli wysłannicy chagana Awarów. Żądali zwiększenia rocznej daniny, jaką w zamian za spokój na Bałkanach Bizantyńczycy płacili ich władcy. Imperator, którego uwagę zaprzątała wojna przeciwko Persji, na to przystał. Co więcej, spełnił też niezwykłe życzenie awarskiego wodza, który poprzez swych posłów prosił o przesłanie mu… słonia. Zwierzę nie przypadło chyba jednak chaganowi do gustu, gdyż rychło odesłał je ofiarodawcy i dla odmiany zażyczył sobie łoża wykonanego ze złota. I tej prośbie stało się zadość, lecz prezent również wrócił do stolicy cesarstwa. Wkrótce potem władca koczowników wystąpił z kolejnymi pretensjami i zaczął grozić, że jeśli należne mu subsydium nie zostanie zwiększone o kolejne 20 000 sztuk złota, zaatakuje Bizancjum. Maurycjusz miał już jednak dość awarskiego monarchy i pieniędzy nie wypłacił. W odpowiedzi przybysze z Azji uderzyli na Bałkany i zajęli kilka miast. Cesarz, niemający na razie wystarczających sił, aby odeprzeć ten najazd, postanowił się ugiąć i wysłał na dwór chagana poselstwo, które wynegocjowało pokój. Nie przetrwał on długo, gdyż już w roku następnym awarski wódz podburzył uzależnione od jego ludu plemiona słowiańskie, które zaatakowały na bizantyńską Trację. Najeźdźcy spustoszyli prowincję i wzbudzili strach w samej stolicy, podchodząc aż pod fortyfikacje, tzw. Długie Mury, strzegące Konstantynopola. Kiedy jednak Słowianie ruszyli w drogę powrotną do domu, wściekły Maurycjusz wysłał za nimi pościg, który dopadł wycofujących się barbarzyńców i zgładził wielu z nich, uwalniając wziętych do niewoli Bizantyńczyków.

Wojna z Persją trwała w najlepsze. I jak to na wojnie bywa, toczyła się ze zmiennym szczęściem. Raz górą byli potomkowie Rzymian, a raz Persowie. Siłami Bizancjum dowodził szwagier cesarza – Filipikos, który odniósł wiele sukcesów. Jednakże w 585 roku z powodu ciężkiej choroby powrócił do stolicy. Już rok później można go było widzieć ponownie na froncie, gdzie znów powiódł dowodzonych przez siebie ludzi ku zwycięstwu. Co ciekawe, po wkroczeniu na wrogie terytorium postąpił z daleko idącym humanitaryzmem, rzadkim w tamtych czasach, zakazując żołnierzom niszczenia pól uprawnych i dręczenia wieśniaków. Tymczasem generał dowodzący siłami perskimi, którego imię przepadło w mrokach dziejów, szykował się do ostatecznej rozprawy z potomkami Rzymian, każąc… wykuwać łańcuchy. Zamierzał w nie zakuć wziętych do niewoli przeciwników. Pewność siebie czerpał z horoskopu postawionego mu przez zoroastryjskich kapłanów, czyli magów, wedle którego miał odnieść wielki sukces. Przepowiednia, jak to zwykle bywa, okazała się nietrafiona. Ostatecznie bitwa zakończyła się zwycięstwem Bizantyńczyków. Wkrótce potem rzekę Tygrys przekroczył ojciec i imiennik późniejszego cesarza Herakliusza, który złupił ziemie położone po drugiej stronie rzeki, po czym powrócił do cesarstwa, unosząc ze sobą bogate łupy[17].

Nie było jednak czasu na świętowanie, gdyż na horyzoncie rysowały się już kolejne problemy. Awarowie ponownie złamali pokój i znów poczynali sobie na Bałkanach. Wysłany przeciwko nim generał Komentiolos okazał się marnym dowódcą, co było przyczyną klęski Bizantyńczyków. Wojownicy chagana po złupieniu ziem cesarstwa wycofali się na swoje terytoria. Najazd miał mieć w przyszłości poważne konsekwencje, gdyż to właśnie w trakcie tej kampanii dzicy koczownicy nauczyli się od bizantyńskiego inżyniera wziętego do niewoli budować maszyny oblężnicze[18].

Tymczasem cesarski skarbiec zaczął świecić pustkami. Za rządów Justyniana rząd wydawał ogromne sumy pieniędzy i choć potem Justyn II próbował wprowadzać politykę oszczędności, to Tyberiusz już od niej odszedł. Ogromne kwoty, jakie szły na płacenie haraczu nieobliczalnemu chaganowi, i prowadzenie długotrwałej wojny z Persją drenowały finanse państwa. W tej sytuacji Maurycjusz postanowił zacisnąć pasa i obniżył armii żołd o jedną czwartą. Był to straszliwy błąd, na którego efekty nie trzeba było długo czekać. Żołnierze stacjonujący na wschodniej granicy cesarstwa podnieśli bunt. Udało im zdobyć poparcie mieszkańców części tamtejszych miast, w których zaczęto obalać pomniki monarchy. Rozwścieczeni wojacy okrzyknęli imperatorem komendanta wojsk prowincji Fenicji Libańskiej – Germanusa. Generał nie miał ochoty zasiąść na tronie, najprawdopodobniej obawiając się o swe życie, ale mimo to przyjął zaszczyt. Jednak zamiast poprowadzić swych ludzi na Konstantynopol, ruszył przeciwko Persom, którzy wykorzystali panujące zamieszanie i podjęli działania ofensywne. Po pokonaniu najeźdźców odesłał zdobyte łupy do stolicy, deklarując tym samym swą wierność wobec tronu. Rewolta trwała długo i wygasła dopiero w 590 roku, w czym niemała była zasługa pośredniczącego między rządem a buntownikami patriarchy Antiochii – Grzegorza. Germanus i prowodyrzy rebelii zostali skazani na karę śmierci, ale egzekucji nie wykonano i wkrótce ich zrehabilitowano[19].

Niespokojnie było również w Afryce i w Italii. W tej pierwszej kłopoty wciąż sprawiali buntowniczy Berberowie, na Półwyspie Apenińskim zaś w 587 roku rozgorzała wojna z Longobardami[20]. Maurycjusz, zdając sobie sprawę, że obydwie prowincje znajdują się daleko od centrum cesarstwa i są przez cały czas narażone na ataki, ostatecznie zdecydował się na przekazanie terenów pod władanie tzw. egzarchów, czyli specjalnych urzędników łączących władzę wojskową i cywilną. Miało to ułatwić zarządzanie tymi niespokojnymi obszarami. W kilka lat później, w 597 roku, cesarz, będąc ciężko chorym i sądząc, że znajduje się na łożu śmierci, wykonał kolejny krok w kierunku decentralizacji imperium. Podzielił je w testamencie pomiędzy dwóch swoich najstarszych synów, z których jeden miał panować z Konstantynopola, a drugi – z Rzymu. Plan ten nie wszedł jednak w życie, gdyż cesarz wyzdrowiał. Kiedy zaś pięć lat później władca rzeczywiście przebył rzekę Styks, okoliczności jego śmierci były na tyle dramatyczne, że nie pozwoliły na przekazanie dziedzictwa jego potomkom[21].

W tym samym czasie Król Królów, Hormizd IV, borykać się musiał z własnymi problemami. W 587 roku w Lethe, w południowo-zachodnim Iranie, gdzie przetrzymywano Bizantyńczyków wziętych do niewoli po zdobyciu Dary, doszło do buntu jeńców. Więźniowie, po zabiciu strażników i wzięciu na pamiątkę głowy ich komendanta, Marousasa, ruszyli do ojczyzny. O dziwo udało im się przedostać do Bizancjum, w którym zostali powitani z wielką radością. Nie trzeba dodawać, że wydarzenie to nie wpłynęło najlepiej na autorytet perskiego monarchy. Przez chwilę wydawało się, że udana rewolta zostanie przyćmiona przez blask chwały, jaką przyniosło odniesione przez Persów zwycięstwo pod Martyropolis, gdzie Irańczycy pobili potomków Rzymian. Jednakże wkrótce po tym na froncie wschodnim pojawił się Komentiolos, który poradził sobie o wiele lepiej niż w trakcie walk z Awarami i Słowianami. Bizantyński generał stanął na czele swych żołnierzy w walce przeciwko Persom, których rozbił w bitwie pod Sarbanon. W boju tym ponownie odznaczył się Herakliusz Starszy. Ów dzielny oficer zaatakował wraz ze swymi oddziałami wrogie szeregi i osobiście zabił dowodzącego nimi generała, po śmierci którego zastępy wojowników szacha zostały rozbite. W ręce Bizantyńczyków wpadły bogate łupy, a gdy skarby te razem z wieścią o zwycięstwie dotarły do stolicy, Maurycjusz uczcił zwycięstwo, organizując wyścigi rydwanów i publiczne festiwale.

Bizantyńczycy nie byli jedynym zmartwieniem Hormizda. Od północy jego ziemiom zagrażali wojowniczy Turkuci z Chaganatu Zachodniego. Szach zdecydował się posłać przeciwko owym dzikim wojownikom utalentowanego generała Bahrama Czobina, który na czele potężnej armii wyruszył na terytoria południowego Kaukazu do prowincji Souani. Kampania zakończyła się sukcesem, a pobici Turkuci musieli uiścić Królowi Królów trybut wysokości 40 000 sztuk złota.

Wkrótce potem opromienionemu chwałą Bahramowi pisane było zmierzyć się z wysłanym przeciwko niemu przez Maurycjusza bizantyńskim wodzem – Romanem. Tu Czobin nie mógł pochwalić się zwycięstwem: jego armia została rozgromiona przez przeciwnika, a gdy wieści o tym dotarły do stolicy Króla Królów, ten wściekł się i, chcąc upokorzyć generała, wysłał mu kobiecą szatę. Nie wiedział, że czyni to na własną zgubę. Rozjątrzony wojownik wypowiedział posłuszeństwo władcy i zaadresował do niego obraźliwy list, w którym tytułował szacha córką Chosroesa. Następnie odczytał żołnierzom rzekomy rozkaz perskiego króla. Z rozporządzenia wynikało, że zmniejszony miał zostać ich żołd. Co więcej, tekst przypomniał im o wszystkich okrucieństwach Hormizda. Wojownicy dali się przekonać argumentacji wodza i złożyli przysięgę, że nie spoczną, aż nie obalą Króla Królów. Ruszyli na ówczesną stolicę Iranu, Ktezyfon, aby przekuć swe słowa w czyn.

Szach nie zamierzał poddać się bez walki. Przygotował wojskowy korpus z generałem Ferochanesem na czele i wysłał go przeciwko zrewoltowanemu wodzowi. Tu jednak czekała go przykra niespodzianka. Gdy obie armie stanęły gotowe do bitwy, Bahram oświadczył, że nie pozwoli na to, aby Persowie przelewali bratnią krew (zupełnie jakby kraj nie był już pogrążony w wojnie domowej). Spodobało się to żołnierzom Ferochanesa, którzy zabili swojego przywódcę i przyłączyli się do wojsk Czobina.

Król Królów nie mógł być już pewny nikogo na swoim dworze. W ktezyfońskim więzieniu przebywał za pewne przewinienia arystokrata Bindoes. W chaosie, jaki ogarnął stolicę w tamtych dniach, został on uwolniony przez swojego brata Bestana. Następnie obaj Persowie zorganizowali złożoną z wieśniaków i mieszczan bojówkę, na czele której wdarli się do pałacu, dopadli Hormizda i zawlekli go lochów, po czym zaproponowali królewski diadem synowi obalonego monarchy – Chosroesowi. Młody następca, który nie darzył swego ojca zbytnią miłością za plany powierzenia korony drugiemu synowi, tym bardziej przystał na propozycję przejęcia władzy i zasiadł na tronie jako Chosroes II.

Na oczach nieszczęsnego szacha stracono jego ukochaną żonę i dotychczasowego sukcesora, a gdy egzekucje dobiegły końca, oślepiono go i ponownie zamknięto. Początkowo syn nakazał osadzić upadłego monarchę w luksusowych warunkach, jednak później, uznawszy widocznie, że były szach, nawet oślepiony, stanowi potencjalne niebezpieczeństwo, nakazał go zatłuc. Czyn ten wywołał w całej Persji wielkie oburzenie i nastawił poddanych przeciwko młodemu Królowi Królów.

Kolejnym krokiem nowego władcy miało być stłumienie rewolty Bahrama Czobina. Chosroes zebrał wierne sobie wojska i ruszył przeciwko buntownikom. W czasie marszu popełnił jednak fatalny błąd, przeprowadzając czystkę wśród oficerów podejrzewanych przez niego o prorebelianckie sympatie. Egzekucje dowódców wzburzyły wojowników, którzy się zbuntowali i dołączyli do Bahrama. Młody Król Królów został teraz sam, otoczony tylko przez najbliższych doradców, krewniaków i garstkę dworzan. Na plecach czuł oddech zbliżającego się Czobina. Pozostało mu już tylko jedno wyjście: uciekać! Pytanie brzmiało, dokąd? Jedni radzili udać się na dwór Maurycjusza, inni – szukać bezpiecznego schronienia u Turkutów. Zdesperowany Chosroes postanowił zdać się na ślepy los. Puścił luzem swojego konia i zdecydował się pojechać tam, gdzie ruszy zwierzę. Rumak pogalopował na zachód. Decyzja zapadła. Ojcobójca, ścigany gniewem poddanych, zbiegł do Bizancjum.

Wieści o niezwykłych wydarzeniach (a takim był perski przewrót) rozchodzą się błyskawicznie. Nie inaczej było w VI wieku n.e. W chwili gdy uciekający Król Królów przekroczył bizantyńską granicę, okazało się, że w Hierapolis czeka już na niego Komentiolos. Wódz w imieniu Maurycjusza przyjął królewskiego zbiega ze wszystkimi honorami. Wkrótce potem Chosroes został oficjalnie adoptowany przez imperatora[22]. Cesarz przy okazji wydał za młodego szacha swą córkę Marię[23], która miała stać się matką jego pierworodnego syna i przyszłego Króla Królów, Kawada II[24].

W rok po haniebnej ucieczce Chosroesa do Iranu wkroczył bizantyński korpus ekspedycyjny dowodzony przez wybitnego wodza Narsesa[25]. O wadze, jaką przykładał imperator do misji przywrócenia tronu upadłemu monarsze, świadczy fakt, że generałowi towarzyszył w niej jego bratanek – biskup Melitene Dometianus. W tym samym czasie druga cesarska armia uderzyła na Persję od strony Armenii. Zaniepokojony Bahram postanowił zrobić wszystko, by nie pozwolić połączyć się siłom Maurycjusza. Zebrał swoje wojska, w skład których wchodziły m.in. oddziały budzących grozę słoni bojowych i dzicy Turkuci, i ruszył na najeźdźców. Bizantyńczycy przejrzeli jednak zamiary przeciwnika. Pod osłoną nocy obie armie ominęły jego obóz rozbity w miejscowości Arbela (dzisiejszy Erbel w Iraku), połączyły się i wydały uzurpatorowi krwawą bitwę. Narses po rozbiciu środka nieprzyjacielskich formacji zmusił irańskich wojowników do ucieczki. Wśród umykających Persów znalazł się sam Czobin.

W ręce bizantyńskich żołnierzy wpadły bogate łupy, m.in. namiot uzurpatora wraz z całym jego wyposażeniem i bezcenne indyjskie słonie. Wszystkie te skarby natychmiast przesłano Chosroesowi wraz z 6000 jeńców, których mściwy młodzieniec nakazał zakłuć włóczniami[26].

Siły Bahrama zostały rozbite, a on sam, chcąc zachować życie, musiał szukać schronienia wśród Turkutów. Jednak i tu dosięgła go długa ręka Króla Królów. Płynące z Ktezyfonu perskie złoto rychło sprawiło, że niedawny władca Iranu został zamordowany[27].

Po powrocie na tron Chosroes nie mógł jednak zaznać spokoju. Pamiętając o losie swego ojca i wiedząc, że z powodu swojego postępowania nie cieszy się miłością Persów, bez przerwy obawiał się zamachu. Noc w noc lęk przez zdradą ze strony rodaków spędzał mu sen z powiek. W końcu wykończony nerwowo Król Królów poprosił Maurycjusza o przysłanie mu oddziału żołnierzy mających pełnić przy nim funkcję gwardii doborowej. Cesarz spełnił prośbę zięcia i tym samym na ktezyfońskim dworze pojawiło się tysiąc bizantyńskich wojowników ochraniających życie Króla Królów[28].

Między Persją a Bizancjum po raz pierwszy od lat zapanował pokój. Nowy szach potrafił się odwdzięczyć za pomoc i zwrócił Bizantyńczykom terytoria cesarstwa, które opanowali jego poprzednicy. Zrzekł się również Armenii. Imperator mógł teraz zająć się sprawami granicy naddunajskiej, gdzie wciąż zagrażali Awarowie i Słowianie. W 592 roku stacjonujący dotychczas na wschodzie imperium żołnierze zostali wysłani na front tracki. Rozpoczął się dziesięcioletni cykl kampanii skierowanych przeciwko dzikim koczownikom i ich słowiańskim sprzymierzeńcom. Równocześnie Maurycjusz usiłował wprowadzić w armii pewne reformy, co jednak zaczęło budzić słyszalny sprzeciw w jej szeregach. Mimo sukcesów odnoszonych w walkach z Awarami z roku na rok morale wojska było coraz gorsze. I to właśnie miało przynieść zgubę cesarzowi[29].

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

3 A. Louth, Justynian I Wielki i jego dziedzictwo (500–600), [w:] Bizancjum ok. 500–1024, tom I, praca zbiorowa pod redakcją J. Sheparda, Warszawa 2012, s. 126–127.

4 Ibidem, s. 127.

5 A. Krawczuk, Poczet cesarzy bizantyjskich, Warszawa 1996, s. 186–187.

6 A. Louth, Justynian I Wielki i…, s. 127–128.

7 T.E. Gregory, Historia Bizancjum, Kraków 2008, s. 153–155.

8 A. Louth, Justynian I Wielki i…, s. 128.

9 Theophanes Confessor, TheChronicle of Theophanes Confessor. Byzantine and Near Eastern History. AD 284–813, Oxford 1997, s. 362.

10 A. Louth, Justynian I Wielki i…, s. 128.

11 T.E. Gregory, Historia…, s. 152.

12 Theophanes Confessor, The Chronicle of…, s. 367–370.

13 Ibidem, s. 369–371.

14 A. Krawczuk, Poczet cesarzy…, s. 192.

15 Theophanes Confessor, The Chronicle of…, s. 371–374.

16 A. Krawczuk, Poczet cesarzy…, s. 195–196.

17 Theophanes Confessor, The Chronicle of…, s. 374–379.

18 Ibidem, s. 380–381.

19 A. Krawczuk, Poczet cesarzy…, s. 198–199.

20 Theophanes Confessor, The Chronicle of…, s. 384.

21 T.E. Gregory, Historia…, s. 153–155.

22 Theophanes Confessor, The Chronicle of…, s. 385–389.

23 Muhammad ibn Jarir Al-Ṭabarī, The History of Al-Tabari vol. 5: The Sasanids, the Byzantines, the Lakmids, New York 1999, s. 312.

24 M.J. Olbrycht, Iran starożytny, [w:] Historia Iranu, pod red. A. Krasnowolskiej, Wrocław 2010, s. 250.

25 Nie mylić z Narsesem, eunuchem i generałem z czasów Justyniana Wielkiego.

26 Theophanes Confessor, The Chronicle of…, s. 389.

27 M.J. Olbrycht, Iran starożytny…, s. 248.

28 Theophanes Confessor, The Chronicle of…, s. 389.

29 A. Louth, Justynian I Wielki i…, s. 130–131.

Konstantynopol 626

Подняться наверх