Читать книгу Tracę ciepło - Łukasz Orbitowski - Страница 5

Wejście (I)

Оглавление

Jezioro pod moim oknem. Ciemna tafla napierała na szybę. Cholernie duża, bo mieszkam na dziewiątym piętrze. Kilkadziesiąt metrów wody pode mną, może i więcej. Spałem z głową na stole i bolał mnie kark.

Postawiłem kubek z kawą na parapecie i gapiłem się w wodę jeziora. Z tafli, ciągnącej się po horyzont, sterczały wierzchołki bloków. Pod wodą frunął ptak. Ot, życie – wróciły. Zawsze wiedziałem, że wrócą. Konrad sądził podobnie.

Gdybym otworzył okno, jeziora zatrzymałyby się jak nożem ucięte. Ani kropla nie wlałaby się do pokoju. Chcąc się w nich zanurzyć, musiałbym skoczyć z parapetu. Idę o zakład, że część samobójców wcale nie chciała ze sobą skończyć, tylko popływać.

Dobra, jeziora wróciły i co powinienem zrobić? Pewno coś się szykuje, a jeśli nie – tyle czasu minęło, może chcą sprawdzić, czy jeszcze pamiętam. Początek tego wszystkiego i co zdarzyło się potem. Czy pamiętam.

Jak mógłbym zapomnieć?

Tracę ciepło

Подняться наверх