Читать книгу Royal. Tom 7. Zbuntowana księżniczka - Valentina Fast - Страница 7

Оглавление


Rozdział 1

SKORZYSTAJ Z OKAZJI,

GDY SIĘ NADARZA

– Lino, przestań, wiesz przecież, że nie wolno nam tego robić. – Cassandrze drżał lekko głos, jak zawsze, kiedy była zdenerwowana.

Niewzruszona zebrałam materiał ciemnoniebieskiej sukni i krok za krokiem posuwałam się po gzymsie.

– Wyluzuj, Cassie. Ja po prostu nie wytrzymam dłużej w tej śmierdzącej dziurze.

– To nie jest żadna śmierdząca dziura! To nasz dom!

– O nie, Cassie! Naszym domem jest pałac, a tutaj zostałyśmy zesłane tylko dlatego, żeby nikt nas nie zobaczył w czasie Wyboru księżnej – wyjaśniłam z uśmiechem, po czym spojrzałam na przyjaciółkę, która w końcu również podciągnęła suknię i zaczęła wychodzić przez okno zwyczajnej, niczym się niewyróżniającej gospody.

– Masz rację – odparła, lekko dysząc. – Tylko dlaczego nie patrzysz na to jak na wakacje albo coś w tym rodzaju? Tutaj naprawdę nie jest źle, a za kilka tygodni będzie po wszystkim i wtedy wrócimy do siebie.

– No właśnie, wakacje! To nasza jedyna szansa, by poznać trochę świata poza murami pałacu! Poza tym nie przejadła ci się jeszcze ta bezustanna zabawa w chowanego ze wszystkimi? Chciałabym chodzić na bale, spotykać ludzi, przeżyć coś w końcu i móc dobrze się bawić. Zapewne szybko wydadzą mnie za mąż, ale zanim to nastąpi, chciałabym poznać trochę życia.

Zamyślona stanęłam na wystającym fragmencie gzymsu i spojrzałam w dół. Od ziemi dzieliły mnie prawie trzy metry, jednak kilka kroków dalej dostrzegłam schody przeciwpożarowe.

– Jesteś księżniczką i już za rok będziesz równie szczęśliwa jak twój brat. Wystarczy, że skończysz osiemnaście lat, rozpocznie się kolejny show, wybierzesz męża i będziesz wolna.

Cassandrze załamywał się głos. Ekscytowała się myślą o kolejnym Wyborze i wyczekiwała go najbardziej z nas wszystkich. Co nie znaczy, że moje pozostałe towarzyszki, Laura i Melissa, nie cieszyły się na to wydarzenie. W tej chwili obie spokojnie spały, a Cassie, moja najbliższa przyjaciółka, miała po prostu pecha, że zaskoczyła mnie w chwili, w której wymykałam się przez okno.

– Wolna? Akurat! Będę musiała wyjść za mąż za jakiegoś przystojniaka, którego i tak skuszą głównie sława i pieniądze. Zastanów się, proszę, kto zgłasza się do takiego idiotycznego show z myślą, żeby znaleźć miłość?

– A twoi rodzice? Oni się przecież kochają – zaprotestowała Cassie i znieruchomiała, kurczowo uczepiona parapetu. Szłam dalej, mimo rozpaczy w jej spojrzeniu.

– To było coś innego. Moja mama od zawsze kochała tatę, więc to się nie liczy. – Szczęśliwie dotarłam do schodów przeciwpożarowych i odetchnęłam z ulgą. Potem odwróciłam się do przyjaciółki. – Jak tam, idziesz w końcu?

– A nie mogłabym zostać tu, gdzie jestem? – zapytała płaczliwym tonem.

– Żeby Martha cię zauważyła? Mowy nie ma!

– Jejku, ale z ciebie egoistka! – syknęła Cassie, lecz powoli ruszyła w moją stronę. Na ostatnim fragmencie gzymsu przyspieszyła mimowolnie kroku, by z lekkim westchnieniem skoczyć mi w ramiona. Z trudem udało mi się utrzymać równowagę.

Z tego miejsca gzyms rzeczywiście wydawał mi się wyjątkowo... wąski. Ale niczego nie dałam po sobie poznać, choć w duchu zaczęłam mieć wątpliwości, czy to, co robimy, jest rozsądne.

Cassie dała mi kuksańca w bok i skarciła mnie spojrzeniem.

– Bezczelna i okropnie apodyktyczna!

– Powiedz mi coś, o czym nie wiem. – Mrugnęłam do niej i uśmiechnęłam się szeroko, podekscytowana czekającą nas przygodą. – Dobrze, w takim razie zobaczmy, co Stolica ma nam do zaoferowania.

– Poczekaj jeszcze chwilę, daj mi wszystko podsumować: jesteś niepełnoletnia, jesteś kobietą i jesteś tu bez powierniczki, co czyni twoją wycieczkę nielegalną. – Cassie wygładziła ciemnozieloną suknię i poprawiła sobie włosy, choć miała idealną fryzurę. – Naprawdę, nie mam pojęcia, po co ci to wszystko.

– Już ci przecież tłumaczyłam – odparłam lekko zniecierpliwiona. – Chcę zobaczyć trochę świata. Wiesz chyba, jak strasznie nienawidzę, kiedy nic mi nie wolno. Nigdy nie będę królową, a jednak spędzam życie ukryta za wysokimi murami pałacu. W przypadku Phillipa środki bezpieczeństwa są zrozumiałe, skoro ma rządzić Królestwem, ale po co mnie tak pilnować? Kompletny bezsens.

Popatrzyłam w dal, w stronę horyzontu, gdzie kopuła stykała się z ziemią, a na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. Kopuła dawała nam ochronę, to oczywiste, ale jednocześnie tak wiele nam zabierała!

– Czasem chciałabym być kimś innym – szepnęłam.

– A niby kim chciałabyś być? – Cassie stanęła obok mnie i zrobiła smutną minę. Wiedziałam, że rozumie mój punkt widzenia, mimo że z trudem jej to przychodziło, bo podobało jej się moje życie.

– Chciałabym żyć normalnie – wyznałam i ruszyłam schodami przeciwpożarowymi w dół. – A teraz mam szansę spróbować prawdziwego życia. Przynajmniej przez parę chwil.

– Pomyślałaś, co się stanie, jeśli ktoś nas złapie? – zapytała Cassie z przestrachem. Mimo to podążyła za mną.

– Przyznam się po prostu, że to był mój pomysł, a ty poszłaś ze mną, żebym nie narobiła sobie kłopotów. I nieważne, jeśli dostanę potem szlaban. Zobaczysz, że się opłaci. – Uśmiechnęłam się zadowolona i stopień po stopniu schodziłam coraz niżej, aż w końcu stanęłam bezpiecznie na ziemi.

Chwilę potem dołączyła do mnie Cassie i odetchnęła głęboko.

– Co teraz? Pędzimy przed siebie i czekamy, aż zaatakuje nas jakiś psychopata?

– Rany, nie powinnaś czytać tylu kryminałów z dawnych czasów! – Roześmiałam się, przecinając żwawo podwórze zajazdu, w którym mieszkałyśmy. – Przecież takie rzeczy już się u nas nie zdarzają.

– Jesteś pewna? – Przyjaciółka spojrzała na mnie sceptycznie.

– Oczywiście, że jestem pewna. W Viterze nie ma psychopatów ani przestępców i nikt nie stanowi dla nas zagrożenia. Ostatnia osoba, która została wtrącona do lochów, trafiła tam całe wieki temu za to, że zaszlachtowała świnię sąsiadowi, bo tamta urosła tłustsza niż jego!

– Nie, to nie może być prawda! – Cassie zachichotała, ale szybko zasłoniła dłonią usta, zgodnie z zasadami dobrego wychowania, wpajanymi nam przez naszą powierniczkę Marthę.

– A właśnie że to jest prawda. Phillip mi opowiedział tę historię. Słyszał, jak ojciec i generał Wilhelm o tym rozmawiali.

– Niewiarygodne! Tak po prostu zabić komuś świnię!

– Dokładnie to samo pomyślałam. Mimo to uważam, że wtrącenie go do lochów było przesadą. Zrobili to, żeby zrozumiał powagę czynu, którego się dopuścił, ale tak naprawdę im też podobały się ekscytacja i poruszenie, które wiązały się z tą sprawą. Wiesz, to chyba zrozumiałe, kiedy trudno odróżnić jeden dzień od drugiego, bo nic się nie dzieje.

Kiedy zbliżyłyśmy się do wyjścia na ulicę, przywarłam do ściany i wyjrzałam zza węgła.

– Oby nikt nas nie zauważył, bo będzie straszny wstyd – mruknęła Cassie i stanęła obok mnie, krzyżując ramiona na piersi.

– Skończ już narzekać – syknęłam i przycisnęłam ją do ściany obok siebie. Mimo że było już po północy, na ulicy zobaczyłam zaskakująco wielu ludzi – głównie mężczyzn, którzy wyszli z karczmy w naszym zajeździe. Budynek był mało wyszukany i nie rzucał się w oczy, dzięki czemu stanowił dla nas idealną kryjówkę. Nawet jeśli ktoś zwróciłby uwagę na cztery młode panny, które w towarzystwie starszej kobiety zamieszkały w pokojach gościnnych, nikomu nie przyszłoby do głowy, że jedną z nich jest księżniczka, córka króla Viterry. Przypuszczalnie wiele osób podejrzewało, że ukrywam się gdzieś w Stolicy, jednak byłam pewna, że zupełnie inaczej wyobrażano sobie miejsce, w którym miałabym mieszkać, bo standard zajazdu był daleki od królewskiego. Choć oczywiście nie miałam na co narzekać! Pokoje były czyste i przyjemne. A jednak nikt nie wpadłby na to, że na czas Wyboru przyszłej księżnej mogłabym trafić akurat tutaj.

Mężczyźni, którzy szli ciemną alejką, mocno się zataczając, zupełnie nie zwracali na nas uwagi. Część z nich rozmawiała bardzo głośno, a ja czułam bijący od nich zapach alkoholu tak mocny, że aż mnie zemdliło. Piwo – odrażający napój, który moim zdaniem powinien zostać zakazany. Niestety, to był chyba jedyny z nałogów mieszkańców Viterry, na który przymykano oko. I całe szczęście, że jedyny, bo nie zniosłabym chyba, gdyby ludzie wciągali dym z żarzących się niewielkich rulonów wypełnionych jakimś suszem i zanieczyszczali tym smrodem okolicę. Choć tak do końca nie rozumiałam, co to było ani jak się tego używało, bo w niektórych opisach Martha była wyjątkowo nieprecyzyjna.

– Co ty na to, żebyśmy już wracały? Chyba dość już się napatrzyłaś, co? Poza tym to miejsce jest strasznie nieprzyjemne – jęczała Cassie. Jej narzekanie działało mi już na nerwy.

Właśnie chciałam się odwrócić i zganić ją za to, kiedy na przeciwległej ścianie dostrzegłam niewielki plakat.

– O rany, popatrz! Ktoś organizuje jutro bal maskowy, i to całkiem niedaleko! Już wcześniej słyszałam, że niektórzy mieszkańcy zapraszają się nawzajem, żeby razem się bawić, ale jeszcze nigdy nie brałam w czymś takim udziału. Co byś powiedziała, żebyśmy się tam wybrały?

– A skąd w ogóle wiesz, że to niedaleko? – Przyjaciółka popatrzyła na mnie zaintrygowana i wydęła czerwone usta.

Przewróciłam oczami, oparłam dłonie na biodrach i skarciłam ją spojrzeniem.

– Bo kiedy jechałyśmy tutaj bryczką, słuchałam, co Martha do nas mówi. Pokazała nam niewielkie muzeum. A na plakacie jest napisane, że bal odbędzie się właśnie tam.

– Tylko dlaczego mieliby nas tam wpuścić? – Cassie dalej nie była przekonana.

– Przeczytałaś ogłoszenie? Wstęp jest wolny dla wszystkich mieszkańców Viterry! – Uśmiechnęłam się szeroko i z radości przygryzłam dolną wargę.

– Mam złe przeczucia. To nie jest dobry pomysł! – burknęła Cassie i westchnęła. – Dobrze, to teraz możemy już wracać?

– Oczywiście. Czeka nas jeszcze sporo planowania.

I radośnie podskakując, ruszyłam w stronę schodów przeciwpożarowych. Zupełnie przestałam się przejmować jakimikolwiek środkami ostrożności.

Wdrapując się z powrotem na gzyms, słyszałam za sobą ciężkie westchnienie przyjaciółki. Cassie była ucieleśnieniem doskonale wychowanej dziewczynki z dobrego domu. Wszystko by oddała, aby tylko zamienić się ze mną miejscami i zostać księżniczką oraz zyskać coś, o czym marzyły chyba wszystkie dziewczynki z Viterry – diadem królewskiej córki. Ja natomiast nie zawahałabym się ani przez chwilę, mogąc z tego wszystkiego zrezygnować, gdyby tylko nadarzyła się okazja.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Royal. Tom 7. Zbuntowana księżniczka

Подняться наверх