Читать книгу Łzy wojny - Wilbur Smith - Страница 12
ОглавлениеSaffron na starcie opanowała nerwy. Po prostu muszę pobić Percy’ego! – powiedziała sobie w duchu.
Trzynaste urodziny Percy’ego Toyntona wypadały za tydzień, tak więc ledwo się zakwalifikował do udziału w tych zawodach. Nie tylko był prawie dwa razy starszy od Saffron, ale też on i jego koń byli dużo więksi i silniejsi niż ona i Kipipiri. Saffron nie uważała go za sympatycznego chłopca. Przechwalał się i lubił wykazywać swój spryt kosztem innych dzieci. Tak czy owak, przejechał parkur bez ani jednego błędu. Absolutnie musiała mu teraz dorównać i pokonać go w rundzie dodatkowej.
– Nie wybiegaj myślą za daleko – pouczył ją przy śniadaniu tato. – To bardzo ważna życiowa zasada. Jeśli masz poważne, trudne zadanie do wykonania, nie martw się tym, jak będzie ciężko. Rozłóż je na mniejsze, łatwiejsze cząstki i z każdą po kolei się uporaj, aż na końcu zobaczysz, że dałaś radę. Rozumiesz?
Saffron zmarszczyła czoło i skrzywiła się lekko, myśląc o słowach taty.
– Chyba tak – bąknęła bez wielkiego przekonania.
– No więc trzeba zaliczyć czysty przejazd. To bardzo trudne, prawda?
– Tak. – Skinęła głową.
– Ale gdy przed skokiem patrzysz na daną przeszkodę, z pewnością zawsze myślisz, że dasz radę.
– Zawsze! – przyznała Saffron.
– W takim razie nie myśl, jak trudno zaliczyć czysto cały przejazd. Myśl o jednym łatwym skoku, potem o następnym i następnym… a kiedy dotrzesz do końca, zaliczywszy czysto wszystkie przeszkody, okaże się, że przejazd był bardzo łatwy.
– Och, rozumiem! – powiedziała z entuzjazmem.
Teraz spojrzała na nierówny szereg innych zawodników i ich rodziców, zajmujących miejsca po jednej stronie parkuru, i zobaczyła ojca. Pochwycił jej wzrok i energicznie do niej pomachał, uśmiechając się szeroko, co zawsze było dla niej krzepiące i dodawało jej otuchy. Odpowiedziała mu uśmiechem i skupiła się na pierwszej przeszkodzie, kopercie, zwykłej parze skrzyżowanych drągów, tworzących leżące na boku „X”. Łatwizna! – pomyślała i poczuła nagły przypływ siły i wiary w siebie. Spięła Kipipiri do kłusa, potem do galopu i klaczka posłusznie minęła linię startu, kierując się ku przeszkodzie.