Читать книгу Grzechy ojców - Zofia Dromlewiczowa - Страница 5
Rozdział II.
Оглавление— Mary kochasz mnie?
— Kocham cię Ottonie.
— Więc kiedy zostaniesz moją żoną?
— Wiesz przecież, że rodzice uważają, że jestem jeszcze za młoda.
— Ale chyba nie mają nic przeciwko mojej osobie?
— Nie, napewno nie mają nic przeciwko tobie.
— Zdaje mi się, że matka mi sprzyja?
— Ojciec także ci sprzyja Ottonie.
— A ty Mary?
— Ja?
— No tak, czy mi sprzyjasz?
— Jakiś ty zabawny!
I Mary śmiała się długo swoim dźwięcznym śmiechem małej dziewczynki, który rozbrzmiewał po całej sali.
— Nie widzę w tem nic zabawnego — obraził się główny kelner baru Wilhelma Sprengla — obchodzisz mnie, więc chcę wiedzieć czy obchodzę cię także?
— Naturalnie, że jesteś zabawny, bo powinieneś tem o dobrze wiedzieć.
Otton mruknął coś w odpowiedzi i zabrał się do gorliwego sprzątania sali, w której widniały jeszcze nieporządki nocy.
Mary sprzątała także, od czasu do czasu, rzucając w jego stronę czułe spojrzenia.
Właściwie nie wydawał jej się zabawnym. Wydawał jej się poprostu najbardziej interesującym mężczyzną na całej kuli ziemskiej.
Mary była głęboko przekonana, że nikt na świecie niema tak pięknych oczu jak jej Otton, że nikt nie porusza się tak zręcznie roznosząc, stałym bywalcom baru, talerze z dymiącą kapustą i kiełbasą.
Stojąc przy bufecie, pomagając matce patrzyła Mary, zwykle z zachwytem, na płynne, szybkie ruchy Ottona. Jego biały fartuch lśnił w zapełnionej ludzmi, ciemnej od dymu papierosów i cygar sali, jak plama radości i nadziei. Mary nie czuła nigdy zmęczenia, patrząc na uwijającego się wciąż Ottona. Gdy nalewała piwo, do kufli stawianych przez niego, cieszyła się blaskiem płynu, wzdymającą się pianą. Hałas pijących gości wydawał jej się sympatycznym i miłym i całkowicie rozumiała ciągłe zadowolenie swego ojca, który w ciągu kilku lat awansował ze stanowiska kelnera nr. 12 na właściciela baru. żałowała tylko, że matka nie czuje się wcale wesoła i szczęśliwa w tym gwarze, że tak łatwo się męczy, kaszle bezustannie i miewa zawroty głowy, oraz bicia serca i nagłe omdlenia. Wprawdzie o zmęczeniu swem mówiła rzadko, chorobę ukrywała przed mężem, a sama pracowała ciężko od wczesnego ranka do późnej nocy, lecz Mary sądziła, że należy być wesołą w tej gwarnej, przepełnionej ludźmi sali, śród których kręcił się bezustannie Otton.
Otton był punktem wszystkich spojrzeń Mary, Otton interesował ją najbardziej ze wszystkich ludzi, jego nieobecność powodowała żal i smutek, a jego przybycie — radość i szczęście.
Zanim jeszcze Otton powiedział jej, że ją kocha, wiedziała już Mary, że jest on dla niej najważniejszym na całym świecie, od chwili zaś gdy wyznał jej swą miłość Mary nie widziała wokoło siebie nic poza Ottonem.
— Więc jestem dla ciebie tylko zabawny — mruknął Otton z żalem.
Mary przelękła się, że może się obrazić.
— Wiesz, że nie to chciałam powiedzieć.
Uchwycił nutę przerażenia w jej głosie i uśmiechnął się. Odstawił kufel, który wycierał właśnie i podszedł do dziewczyny.
— Wiem, że nie to chciałaś powiedzieć — szepnął i objął ją czule ramieniem.
— Uważaj — wyswobodziła się z jego ramion — mama idzie.
Otton odsunął się szybko. Obiecał niedawno gospodyni, że przez rok jeszcze nie będzie mówił Mary o swoim uczuciu.