Читать книгу Moja Beatrice - Zygmunt Krasiński - Страница 2

POEZYE

Оглавление

Niewymarzona, a cudowna

Neapol, 1839 r.

Znasz co namiętność? czy ty wiesz co piekło?

Gdy myśl jak skorpion w ogniu się przewraca?

Gdy serce kipi żądzą szczęścia wściekłą,

I życie życiem co chwila się skraca!

Czy wiesz co próżnia? czy znasz świat nicości,

Gdzie wszystko zmarło, a żyć jeszcze trzeba,

Żyć bez nadziei i żyć bez miłości,

Patrząc się w niebo, nie wrócić do nieba!

Serce się moje w perzynę rozwiało!

Byłem tak smutny, jak nocy milczenie-

Byłem tak zimny, jak umarłych ciało-

I tak samotny jak umarłych cienie.

Na ustach moich drgał śmiech żartobliwy,

Ludzie go mieli za radości znamię-

Ludzie mówili: „Jaki on szczęśliwy!”

Jam tylko wiedział, że ten śmiech mój kłamie

Tak długom błądził na życia pogrzebie,

Nie znałem duszy, coby mnie pojęła-

Anim jej szukał, aż spotkałem ciebie,

Równie samotną, żądza mnie zdjęła

Jeszcze raz w życiu spojrzeć w twarz anioła:

Jeszcze raz w życiu, nim zamknę powieki,

Nim darń cmentarzy dotknie mego czoła

Wyrzec do ciebie: „Teraz i na wieki.”

Znów czuję węża, który mnie oplata

Znów czuję Boga, który mnie porywa-

Sen śmierci znika, a w obszarach świata.

Hymn wniebowstąpień zewsząd się odzywa!


……………………………………….

Jakaż to przestrzeń zielona podemną?

Jakież sklepienie błękitu nademną?

Wszystkiemi marzeń zasiane tęczami,

Wszystkich aniołów zasute skrzydłami..

Słońc, gwiazd, księżyców okryte rojami!


……………………………………….

……………………………………….

Znów serce bije, to wiosna nadchodzi-

Słyszę śpiew ptaków i czuję woń róży-

Bujam po morzu-gdzieś w skrzydlatej łodzi

Wody tak ciche, ach, nie będzie burzy.

Żagiel mój biały jak sztandar powija,

Przestwór lazuru ciągnie się przedmną,

Ta, którą kocham może płynie zemną,

Może w jéj duchu mój duch się odbija?-

Może, gdy patrzy na te śliczne fale

Głos tajemniczy szepcze jej do ucha

Spowiedź méj duszy, i wszystkie me żale…

– Tylko czyż ona tego głosu słucha?

A może teraz, gdy oczy zwróciła,

A jam me czoło pochylił w cierpieniu

Mówić coś chciała-lecz nic nie mówiła-

Rękę jéj tylko ścisnąłem w milczeniu.-

Czyż to nie widmo, które ja stworzyłem?

I w chwili natchnień sam wywiodłem z siebie?

Nie! tej postaci ja nie wymarzyłem!

Ona przez Boga wymarzona w niebie!

I tu na chwilę tak krótką zleciała,

Jak anioł siadła przy mej łodzi sterze;

Ach, gdyby tutaj na wieki została!

Śmiejcie się wiatry, że ja w szczęście wierzę!

Śmiejcie się fale, lecz płyńcie powoli,

Żaglu mój biały nie pędź tak po brzegu.

Ten dzień mi jeszcze nie jest dniem niedoli,

I chciałbym wstrzymać jego chwile w biegu!

Gdy lądu dotkniesz, ona zaraz wstanie

I powie: “Żegnaj, bo wracam wśród ludzi!”

Cóż mi na świecie w tej chwili zostanie?

Niech więc mnie jeszcze ta chwila nie budzi!..

Niech jeszcze marzę, że mi ten dzień bogi

Na zawsze dali-że na wód krzysztale,

Zlały się razem losów naszych drogi

By płynąć w wieczność razem jak te fale!

……………………………………….

Jutro dopiero niech będę przeklęty!

Niech gwóźdź jej dłonią z piersi mi wyjęty

Padnie znów ostrzem i piersi przebije!

Niech jędza nudy, która we mnie żyje

Mózg mój wydrąży na otchłań piekielną

Jak śmierć wystygłą-jak czas nieśmiertelną.-

Lecz jutro-jutro, a nie teraz Boże!

Tej reszty życia będę bronił wściekle-

Rozpacz mnie jutro czeka w mojem piekle,

Zostaw mi dzisiaj to błękitne morze!


Boleść rozłączenia

Neapol 1839 roku.

Czyż z Tobą wtedy raz ostatni byłem?

Smutnem przeczuciem dusza mi się żali,

Bo na tym świecie wszystko co marzyłem

Przeszło jak chmura i znikło w oddali!

I dla mnie rozdział jest godłem kochania

Bom ile razy w życiu nienawidził,

Los ze mnie wtedy połączeniem szydził,

I gdziem przeklinał, nie było rozstania!

Tych tylko wiecznie ze łzami żegnałem,

Których me serce czciło lub kochało-

I teraz, patrzaj, podobnie się stało-

Znać, gdzieś została, tam kochać musiałem.

Gdzież jesteś teraz? czy sama w komnacie

Dumasz nad dniami ubiegłych radości?

Gorżko ci w duszy po anielskiej stracie

I rozpacz matki na Twem czole gości-

A możeś poszła chodzić po nad brzegiem

Wód źwierciadlanych, gdzie fala spieniona

Konając stopy głaskała ci śniegiem-

Ja byłem wtedy przy Tobie-jak ona!

Jak ona, dzisiaj rozbity, daleki,

Nie wiem gdzie jestem, przed ludźmi się kryję-

Ona gdzieś w morzu przepadła na wieki-

W Twojej pamięci czy ja dotąd żyję?

Ona szczęśliwsza, bo poszła w głębiny,

Nie czując żalu, nie znając miłości,

Dla niej nie było uroku godziny

I dla niej nie ma rozstania wieczności!

Ona śpi teraz na koralu łożach-

żaden jej wicher rozbicia nie wróży-

A ja się błąkam po życia bezdrożach,

Miota mną burza i skonam wśród burzy!


Moja Beatrice

Подняться наверх