Читать книгу Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoje opisuiący - Krajewski Michał Dymitr - Страница 6

Rozdział V

Оглавление

Gdyby mi było wolno, iak niektórym dzieiopisom, odeyść daleko od zamiaru i błąkać się z uwagą nad pobocznemi okolicznościami, prowadząc za sobą ziewaiącego czytelnika, opisałbym tu, iak wystawiłem sobie w umyśle Warszawę, pierwszy raz ią zobaczywszy. Rozległość iey zdawała mi się na kształt sylogizmu długiego, który ułożywszy według reguł logiki, stałby się trzecią częścią krótszy. Powietrze grube i zarażone fetorem z cmentarzow i fabryk mydlarskich, na kształt materyi pierwszey Arystotelesa, która szperaiącym w niey zawraca głowę. Hałas ludzi, koni na kształt gwaru i zgiełku podczas zapalonych dysput. A tak powiedziałbym, iż umieiętność moia nic osobliwszego nie znalazła w tym mieście. Ale zamiar móy ma w sobie co innego. Czytelnik, ieżeli iest ciekawy dalszey osnowy życia i przypadków moich, nie zechce mię spuszczać z oka, ale idąc za mną do domu wuia mego, przypatrzy się, iak byłem od niego przywitany.

Nim mu oddałem list matki moiey, którym mię polecała opiece i względom iego, cokolwiek przyiść mi mogło naprędce do głowy, co by okazywało głęboką moią naukę, starałem się iak naylepiey wyrazić. Przerwał mi mowę wuy móy, śmieiąc się i nie chcąc daley słuchać. „Przestańże – rzekł potym54 do mnie – tey szkolney perory. Komplement twóy iest iak z karty. Trzeba zapomnieć o bakalarskiey nauce, która by cię śmiesznym czyniła w posiedzeniu55 ludzi roztropnych”.

Właśnie iak Edyp zagadniony do Swinxa stanąłem, nie wiedząc, co powiedzieć. W dalszey iednak mowie dałem mu poznać, iż zdanie, które o mnie powziął, mocno go pokrzywdzało. A że rozum naylepiey się pokazuie na piśmie, tak iak żołnierza męstwo na placu, przeczytałem mu moią Chryą Działaiącą, prosząc według zwyczaiu, aby mi szczerze zdanie swoie wyłożył.

„Ponieważ chcesz tego, abym ci w szczerości powiedział, co sądzę o tobie, móy kochany siestrzeńcze, iako wuy, nie mam przyczyny, abym cię oszukiwał. Szkoda tych pieniędzy, które rodzice twoi łożyli na to, aby ci przewrócono głowę. I bardzo żałuię straty lat twoich młodych, które na co innego trzeba było obrócić. Starałeś się usilnie o to, abyś był nieużytecznym w kraiu. Jesteś cudzoziemcem w Polszcze i w osobie twoiey przywiozłeś nam Rzymianina do Warszawy. Wiesz, co się działo w Troi, a nie wiesz tego, co się ściąga do naszey oyczyzny. Gadasz po łacinie, a nie umiesz oyczystego języka. Nie ganię ia tego, żeś się po łacinie uczył, ale zbyteczna troskliwość i strata czasu w nabywaniu łaciny iest zawsze z krzywdą dla Polaka.

Co się zaś tycze twego dziwotworu Monodrammaloginekapotos, zdanie moie iest, abyś spalił to, coś napisał, i zapomniał o tym, czegoś się nauczył, a z czasem dopiero przez czytanie xiąg dobrych, rozważanie i obcowanie z ludźmi dobrego gustu nabywał prawdziwey umieiętności, od którey się mocno odbłąkałeś, złych maiąc do tego przewodnikow”.

Stanąłem powtórnie iak bez zmysłów. Prawda, iż niektórzy toż samo mi mówili, ale wielu, a co większa podeszleysi w wieku nauczyciele moi dodawali mi ochoty, twierdząc, iż swego czasu będę ozdobą mieysca, zaszczytem familii i pociechą oyczyznie. Przyszedłszy do siebie właśnie iak z letargu, ostatnia myśl moia była ta, iż mądrzy maią zawsze przeciwników, którzy uwłóczą ich przymiotom, aby się przez to z swoim rozumem popisywali.

Chociaż dom wuia mego zawsze był otwarty, nudziłem iednak sobą, nie słysząc nigdy, aby rozmawiano ani o przymiotach ukrytych, ani o wpływaniu fizycznym, ani o trzecim przyległym56. Owszem, cała kompania tak rozmawiała z sobą, iak gdyby nigdy nie było na świecie Arystotelesa. Uważałem pilnie, ieżeli bym się kiedy nie mógł przyłożyć do dyskursu, ale w wszystkich rozumowaniach nie słyszałem ani sposobu zbiorowego, ani rozbiorowego. To mię zaś naybardziey gniewało, iż wielu, chociaż Francuzów między niemi nie było, gadali iednak do siebie po francusku; a przeciwnie żadnegom nie słyszał, aby się odezwał po łacinie, chociaż mi zawsze mówiono w szkołach, iż ten język iest naypotrzebnieyszy.

Odsunąłem się od kompanii mężczyzn, chcąc się przysłuchać temu, co z sobą rozmawiały damy. Ale ieżeli logika pierwszych była bez porządku, dopieroż bardziey tych, które głębokich nauk nie znaią. Całą ich rozmowę nazwać można było: circulus vitiosus. Same tylko zagadnienia coraz insze, bez żadnych dowodów. Jedna z nich mówiła że: toque à la Rosiere nie był iey do twarzy; druga przyganiała swoiey sąsiadce, iż miała na sobie iakiegoś Malboruga, który iuż nie był w modzie. Trzecia: że iey darowano wczora pieska bardzo rozumnego; insza odezwała się, że ma kapelusz à la Figaro. Ostatnia z nich coś niby z logiki powiedziała: „Czemuż go nie nosisz ma chere amie?”. Przystąpiłem bliżey na te słowa i maiąc porę popisania się z rozumem: „Sprawiedliwie – rzekłem – W. Panna Dobrodzieyka mówisz. Jest to sylogizm in Brocardo. Jak gdyby tak było: Na to zrobiono Figaro, aby go nosić; ale że ta Dama ma Figaro, ergo”…

Jeszczem był nie dokończył sylogizmu, gdy wszystkie usłyszawszy Brocardo śmiać się głośno poczęły. Chciałem ie nauczyć, iak poznać można sylogizm, kiedy iest in Brocardo, ale ich śmiech coraz większy pobudził mię do gniewu. Mądry człowiek prawdę tylko poważać umie, daleki od przesądu, względów i uwodzenia się stronnością. Dowiodłem im przez Sorites, iż się śmieią z własney nieumieiętności. „Kto się śmieie – mówiłem – z rzeczy rozumnych, nie ma ich wyobrażenia; kto nie ma ich wyobrażenia, nie wie, iak przydatnik wiąże się z podpadnikiem57; kto nie wie, iak przydatnik wiąże się z podpadnikiem, nie zna drugiey opercyi duszy, o którey druga część logiki traktuie; kto nie zna drugiey części logiki, nie zna wszystkich innych nauk, do których ona iest kluczem; a kto nie zna wszystkich innych nauk, iest nieumieiętnym, ergo”… Na samym wniosku uchwycił mię za rękę ieden z młodych, który się był przysunął do naszey kompanii, i przerywaiąc, szepnął mi do ucha, iż się uymuie o honor dam, które pokrzywdziłem tą mową. „A ia uymuię się – odpowiedziałem – o honor całego perypatetu, a mianowicie Akademii moiey, która mi przysiąc kazała, iż bronić będę iey honoru58”.

W półtory godziny odebrałem bilet w grzecznych wyrazach zapraszaiący mię nazaiutrz, o godzinie dziesiątey z rana do Jezierny. Nie wiedziałem, co by to było, i pierwsza myśl, która mi przyszła do głowy, napełniła mię radością, iż tam musi się odprawiać iakiś akt publiczny, na który mię proszą, powziąwszy wiadomość o przymiotach moich. Chwała dla ludzi uczonych iest iak powietrze, którym oddychamy. Ta myśl pochlebna utaić nie mogła przed wuiem ukontentowania mego. Ale iakem się zdziwił, kiedym z ust iego usłyszał, iż Jezierna iest szkołą, gdzie młodzież ma popis z nauki zabiiania się, która także wchodzi do iey edukacyi; że honor tego wyciąga, aby mię zabił móy przeciwnik, ieżeli go ia wprzód nie zabiię. Nade wszystko zaś to mię zmieszało, że wuy móy zabronił mi na zawsze powrotu do domu swego, ieżeli nie pokażę tego, iż mniey poważam sobie życie niż punkt honoru. Pierwszy raz obiły się o uszy moie te maxymy honoru i ta nauka, aby się zabiiać. Rozumiałem nayprzód, iż wuy móy żartuie, ale utrata łaski i zabronienie domu dały mi na koniec poznać, iż sylogizm in Brocardo ściągnął na głowę moią nieszczęście. Wszystkie uwagi wuia, iż lepsza śmierć chwalebna niż życie niesławne, były nadaremne. Bardziey kochaiąc życie niż dziwaczny honor, zacząłem przed nim rzewliwie płakać, ale im więcey pozwalałem żalowi, tym bardziey wuy gniewał się na mnie, wyrzucaiąc mi lękliwość, która kobietom tylko przystoi, żałował, że noszę na sobie imię Zdarzyńskich, które w podobnych okolicznościach dało kilkokrotne dowody męstwa umysłu i odwagi serca.

Niech mi każdy wyświadczy, który kiedykolwiek miał do czynienia w podobnym przypadku, iaka była noc moia aż do tey godziny, kiedy nie tak ze snu, iako raczey z letargu ocucił mię Pan Maior, wchodząc do pokoiu mego z nowiną, że ma sobie za szczęście, iż Pan Starosta wuy móy obrał go za sekundanta dla mnie. Te słowa uspokoiły nieco pomieszanie moie. Rozumiałem, iż zwyczay iest dlatego obierać takich przyiaciół, aby ci czynili zgodę między rozróżnionemi! Alem się zdziwił, słysząc na placu sekundanta mego, iż przez gorliwość o honor przyiacielski zezwolić nie chciał na to, aby meta nasza była o siedem kroków, tę daiąc przyczynę, iż w tak delikatney materyi nie przystoi dla odległości mety strzelać do siebie na wiatr.

Widząc oczywiste niebezpieczeństwo życia i przeciwnika mego nie nadto nacieraiącego, pogodziłem się z nim na placu, chociaż sekundanci nasi przytaczali nam ustawę punktu honoru, iż plamę iego krwią tylko zmyć można. Powróciłem zdrów do Warszawy, a nie śmieiąc pokazać się wuiowi, wprosiłem się na czas do iednego klasztoru, póki bym przez przyiaciół nie przebłagał zagniewanego wuia.

Szczęście zdarzyło dla mnie w tym klasztorze uczonego lektora, który w smutnym stanie moim był mi pociechą. Dałem mu poznać moią naukę, rozprawiaiąc o wszystkim, cokolwiek być może subtelnieyszego w filozofii Arystotelesa. Weszliśmy z sobą w ściślieysze związki przyiaźni, a pochwały, które mi dawał, były powodem dla mnie, żem wynurzył żal przed nim na wuia mego z okazyi pierwszego przywitania i utraty łaski. Ubolewał nade mną, ale bardziey ieszcze nad naukami, które teraźnieysze panowanie przywiodło do upadku. A gdy mi począł wyliczać filozofow perypatetycznych imiona, których xięgi in folio gniią teraz zarzucone w szafach, zdawało mi się, że patrzę na ową ruinę nauk, która była około piątego wieku, gdy barbarzyńcy osiadać poczęli polerowną59 Europę.

Powziąłem wieczną nienawiść ku imionom: Konarskich, Krasickich i Naruszewiczów, którzy pierwsi, iak mi powiedział, pismami swemi odmienili gust nauk i wymowy. Ale nierównie bardziey znienawidziłem sobie imienia Łuskinów i Wiśniewskich, którzy pierwsi wprowadzili do Polski nowość poźnieyszey filozofii i obalili kilku wiekami ubezpieczoną naukę Arystotelesa. Zostawuiąc czasowi pracę około przywrócenia do dawney sławy filozofii perypatetyczney, zacząłem wprzód myśleć o sposobach przebłagania wuia. A zażywszy wiele trudności, zostałem na koniec przywrócony do łaski.

54

potym – dziś popr.: potem. [przypis edytorski]

55

w posiedzeniu – tu: na spotkaniu. [przypis edytorski]

56

O trzecim przyległymDe tertio adiacente. [przypis autorski]

57

przydatnik wiąże się z podpadnikiemattributum cum subjecto. [przypis autorski]

58

Akademii moiey, która mi przysiąc kazała, iż bronić będę iey honoru – zwyczay był przedtym, iż kazano przysięgać młodzieży, iako bronić będzie honoru Akademii; teraz z reformą ustało i krzywoprzysięstwo. [przypis autorski]

59

polerowny (daw.) – cywilizowany. [przypis edytorski]

Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoje opisuiący

Подняться наверх