Читать книгу Zaślepienie - Aga Lesiewicz - Страница 5
Prolog
ОглавлениеDostałam nowego e-maila. Ogarnia mnie fala niepokoju. Zdaję sobie sprawę, że nie ma już powodu, bym reagowała w taki sposób, ale wciąż napawa mnie to lękiem. Klikam w ikonkę poczty i z niedowierzaniem wpatruję się w listę wiadomości.
„Odsłona 5”.
A więc najgorszy z moich koszmarów wcale się nie skończył.
Mogłabym zignorować ten e-mail, mogłabym go skasować, ale wiem, że dostanę kolejny. I kolejny. Wiem też, że nie ma sensu próbować ustalić, kim jest jego nadawca. Osoba, która go wysłała, nie chce, żebym poznała jej tożsamość, i nie jest zainteresowana moją odpowiedzią.
Biorę głęboki oddech i otwieram załącznik. Tym razem do e-maila dołączono zdjęcie. Jest fascynujące. Widziałam już gdzieś taką technikę. Fotografia składa się z dwóch przenikających się obrazów: miejskiego pleneru i jakiegoś pokoju. Plenerowy obraz jest odwrócony do góry nogami i nałożony na widoczną w tle drugiego obrazu ścianę. Obracam fotografię na ekranie komputera i przyglądam się jej uważnie. To fragment miejskiego nabrzeża rzeki: nad ciemną taflą wody wznosi się okazały rząd cztero- i pięciopiętrowych budynków. Na schludnych fasadach z brązowych i beżowych cegieł tu i ówdzie widoczne są kolorowe akcenty – deweloper wykazał się fantazją i pomalował niektóre z maleńkich balkonów na biało i na niebiesko. Ceglaną monotonię przełamuje wbudowana w ścianę jednego z budynków osobliwa konstrukcja ze szkła i stali, zwieńczona szyldem „Na sprzedaż”. Poniżej rzeka obmywa nadgniłe drewniane pale i betonowe mury porośnięte koloniami jasnozielonych alg. Uświadamiam sobie, że znam ten widok, i serce zaczyna mi bić szybciej.
Wiem, gdzie zrobiono to zdjęcie.
Ponownie obracam fotografię i skupiam się na widocznym na niej pomieszczeniu. To sypialnia z dużym łóżkiem, dominującym nad całym wnętrzem. Jego ciężka, drewniana rama wypełnia niemal całą szerokość kadru, a staroświeckie, rzeźbione wezgłowie kontrastuje z widocznym na nim zdjęciem nabrzeża. Na łóżku panuje nieład: porozrzucane poduszki i kołdra, splątana z ciemnoczerwonym, niemal szkarłatnym prześcieradłem. Po lewej stronie niewielka nocna szafka, a na niej mosiężna lampka. Na podłodze rzucone niedbale książki; większość z nich to poświęcone sztuce albumy w twardej oprawie. Mój wzrok uparcie powraca do leżącej na łóżku kobiety. Jej ciało jest częściowo zakryte szkarłatnym prześcieradłem, a fala ciemnych włosów spływa poza krawędź materaca. Jedna ręka wykręcona pod dziwnym kątem; nad nadgarstkiem mały tatuaż. Rozpoznaję go. I wiem, że kobieta na łóżku jest martwa.
Zamykam załącznik i wstaję z krzesła. Jest mi słabo i kręci mi się w głowie, moja skóra jest lepka, a cienka koszula – przesiąknięta zimnym potem. Nie mogę pozwolić, by panika wzięła nade mną górę. Muszę myśleć i działać. Idę do zlewu i nalewam sobie szklankę wody. Piję łapczywie, rozpryskując wodę po podłodze. Trochę mi to pomaga, ale uczucie dławienia w gardle nie ustępuje. Wracam do komputera i raz jeszcze klikam w ikonkę załącznika. Zmuszam się, by ponownie spojrzeć na fotografię. Tak, nie mam już żadnych wątpliwości. To ja jestem tą martwą kobietą. I wiem, kto mnie zabił.