Читать книгу Irlandzka przygoda - Agata Vyhnankova - Страница 5
Rozdział 3
ОглавлениеTiobhraid Maogh-Óg
To wszystko, co wykaligrafowano bardzo starannym pismem na podniszczonym już papierze.
– Moja znajomość angielskiego tutaj poległa – stwierdził zrezygnowany Antek.
– To nie jest niestety po angielsku.
– A co, jakiś wymyślony język wikingów?
– Nie, to po irlandzku. Ale ja znam tylko podstawy. A to, co tutaj jest napisane, nie należy do zakresu
moich umiejętności.
– Pamiętaj, że jeszcze nie graliśmy dzisiaj na konsoli. Może tę cenną godzinę wykorzystamy na surfowanie w internecie. Możemy sprawdzić znaczenie tych słów – z nadzieją w głosie zaproponował Antek.
– No, ale żeby zrezygnować z gry, tak po prostu? – zastanawiał się Jakub.
– Słuchaj, jeżeli tam jest ukryty skarb, kupimy sobie wszystkie najnowsze gry i przekupimy twoją mamę, aby pozwoliła nam grać non stop, aż do końca wakacji.
– Dobrze, chodźmy po laptopa – w lepszym już nastroju zgodził się Jakub.
Zadanie okazało się dziecinnie proste. Wystarczyło wpisać cały krótki tekst w wyszukiwarkę i odpowiedź pojawiła się na ekranie.
– Co to znaczy well? – spytał kuzyna Antek po pobieżnym przeczytaniu tekstu, który udało im się znaleźć w internecie.
– Well to po angielsku „studnia”. Chyba nawet wiem, gdzie to jest. Niedaleko jest takie miejsce. Tu jest napisane, że jest to studnia z 560 roku i wejście do niej znajduje się pod ulicą. Codziennie tamtędy przejeżdżam.
Przekonanie mamy, aby pozwoliła wyjść chłopcom poza osiedle, nie było trudne. Wystarczyło obiecać, że po spacerze przyniosą ze sklepu mleko. Mama nawet się ucieszyła, że Jakub z Antkiem zaczynają być bardziej kreatywni i chcą poznać przyrodę Ferns. Właśnie chęcią obserwacji okolicznej flory wytłumaczyli tę nagłą potrzebę wyjścia.
– Mamo, ja też chcę iść poszukać paprotek. A właściwie to dlaczego akurat paprotki was tak interesują? – Bo fern to po polsku „paproć” – odpowiedziała dziewczynce mama. – Ale niestety jeszcze jesteś za mała, abym mogła cię wypuścić z chłopcami poza osiedle. No i niedługo zacznie się ściemniać. Ale możesz mi pomóc w pieczeniu ciasta bananowego.
– Super! A dla was nic nie zostanie, ha ha! Możecie sobie pomarzyć – oświadczyła Ela.
Chłopcy nie przejęli się tym za bardzo, bo w sklepie i tak mieli zamiar kupić oprócz mleka parę najbardziej niezdrowych produktów, jakie uda im się znaleźć.