Читать книгу Śmierć w blasku fleszy - Alek Rogoziński - Страница 6
PROLOG
ОглавлениеTrzy dni po pokazie mody
– Co pani zrobiła?! – Komisarz Krzysztof Darski popatrzył na siedzącą przed sobą dziewczynę z wyraźnym zaskoczeniem. Jeszcze chwilę wcześniej był pewny, że zna rozwiązanie sprawy, którą od kilkudziesięciu godzin ekscytowała się cała Polska i dzięki której jako pierwszy przedstawiciel wydziału zabójstw wylądował w najpopularniejszym portalu plotkarskim Sensatek.pl, stając się bohaterem artykułu pod nieco mylącym tytułem: „Czy Magic Mike polskiej policji ujmie zabójcę pięknej modelki?!”. Błąd polegał na tym, że Darski ani trochę nie przypominał słynnego filmowego striptizera Channinga Tatuma, a za to prezentował się jak brat bliźniak Matta Bomera, który w kultowym filmie o męskich rozbierankach grał jedynie rolę drugoplanową. Tak czy siak, komisarz za sprawą artykułu miał przechlapane w swoim miejscu pracy i musiał dzielnie znosić kpiny kolegów, którzy prześcigali się w zadawaniu przemądrych pytań w stylu, ile inkasuje za pokazanie wacka na wieczorkach panieńskich. Następnie zaś sprezentowali mu cekinowe męskie stringi w gustownym srebrnym kolorze, w dodatku z odblaskową czerwoną marchewką doszytą w strategicznym miejscu, oraz dołączyli do tego karteczkę o treści: „Teraz możesz zażądać większych stawek!”. Najgorsze, że Darski, najwyraźniej w chwili zamroczenia umysłowego, próbował w domu przymierzyć ową wstrząsającą bieliznę, na której to czynności przyłapała go jego narzeczona i w związku z widokiem, jaki roztoczył się przez jej oczami, zaczęła się do niego zwracać słowami „mój ty seksowny bałwanku”.
– Zaplanowałam jej morderstwo.
Darski poczuł, że nic nie rozumie.
– Jest pani pewna tego, co mówi?
Teraz wyraz zdziwienia pojawił się na twarzy jego rozmówczyni.
– Chyba nie można nie być pewnym, czy się coś zrobiło, czy nie – odpowiedziała głosem wyzutym z jakichkolwiek emocji. – Chyba że jest się niepoczytalnym, ale zapewniam pana, że w moim przypadku nic takiego się nie dzieje. Mam pełną świadomość i tego, co mówię teraz, i tego, co robiłam przez ostatnich kilka tygodni.
– Jaki był motyw?
– Najbardziej banalny na świecie. – Dziewczyna nadal nie okazywała żadnych emocji, tak jakby pozbawienie kogoś życia było dla niej zwyczajną, codzienną czynnością, czymś, co wykonuje się między zjedzeniem śniadania a zrobieniem makijażu. – Zazdrość. I nienawiść. Ona miała wszystko to, co powinno być moje. Szczęśliwe dzieciństwo, majątek, karierę podaną na tacy. A do tego była wredną suką.
Darski mimowolnie zmarszczył czoło. Błyskawicznie się opanował, ale jego rozmówczyni zdążyła to wyłapać.
– Wiem, że o nieżyjących powinno się mówić tylko dobrze – powiedziała szybko. – Ale sam pan rozumie, że o niektórych się nie da. Do tego prowokowała mnie na każdym kroku. Udawała moją przyjaciółkę, a robiła wszystko, abym ją znienawidziła. W pewnym momencie miarka się przebrała.
Darski popatrzył nią z namysłem.
– Dlaczego pani się do tego wszystkiego przyznaje? – zapytał.
Dziewczyna rzuciła mu zdziwione spojrzenie.
– To przecież oczywiste. Ze strachu. Nie chciałabym też skończyć w kostnicy, tak jak moja przyjaciółka. Przynajmniej nie w najbliższym czasie.
– Ma pani pewność, że to nie był wypadek? Bo przecież… – zaczął Darski, ale dziewczyna nie dała mu dokończyć.
– Wydaje się panu, że wsadziliście za kratki osobę, która jest odpowiedzialna za to morderstwo? Jestem pewna, że nie!
– Kiedy mamy jej przyznanie się do winy!
Dziewczyna spojrzała na niego z niekłamanym zdziwieniem.
– To jakaś bzdura! – powiedziała stanowczo. – Nie wiem, co jej zrobiliście, ale na pewno nie mówi prawdy! I do tego to drugie morderstwo. Przecież nie popełniła go, skoro siedzi za kratkami! Poza tym mogę panu coś udowodnić…
Sięgnęła po swoją torebkę, a potem wyjęła z niej mały przedmiot. Na jego widok Darski poczuł, że jego dotychczasowa koncepcja wali się w gruzy.
– To jest…? – Popatrzył na nią pytającym wzrokiem.
– Tak. Jeśli pan nie wierzy, może pan porównać oznaczenia. Wszystko będzie pasować.
Darski wiedział, że jego rozmówczyni nie blefuje.
– W takim razie niech mi pani opowie wszystko od początku – zaproponował, rozsiadając się wygodniej na krześle.
– Oczywiście. Nie ma najmniejszego problemu. – Dziewczyna też odchyliła się do tyłu, dotykając plecami oparcia. – Zastanawiam się tylko, od czego by tu zacząć. Może od zapewnienia, że choć zaplanowałam to morderstwo, to bynajmniej go nie popełniłam…