Читать книгу Śmierć w blasku fleszy - Alek Rogoziński - Страница 8

ROZDZIAŁ II

Оглавление

Trzy tygodnie przed pokazem mody

Damian Czerwiec dźwignął się na łokciu i powoli zaczął wstawać z łóżka. Prawie mu się to udało, kiedy został chwycony za ramiona i pociągnięty z powrotem w pościel.

– Skarbie, daj spokój – poprosił łagodnie. – Kiedyś trzeba wrócić do rzeczywistości.

– Jeszcze nie, misiaczku! Proszę…

Poczuł dotyk języka w swoim uchu, z każdą chwilą coraz bardziej natarczywy. Wcale go to nie podniecało. Przez kilkanaście ostatnich godzin był jednak obiektem wielu zachowań, które w zamierzeniu jego partnerki miały go rozpalić, ale nie spełniały tej funkcji. Jedna więcej czy jedna mniej nie czyniła mu już żadnej różnicy.

– Nie lepiej dawkować przyjemności? – zapytał z góry przewidując, co usłyszy w odpowiedzi. Oczywiście, wcale się nie pomylił.

– Po co mamy dawkować, skoro możemy w nich utonąć…

Ręce dziewczyny, z którą spędził w łóżku ostatni wieczór i noc, zaczęły błądzić po jego ciele, aby zatrzymać się na sutkach. Kiedy poczuł tam mocny uścisk, syknął z bólu.

– Myślałby kto, że jesteś taki wrażliwy… – Jego partnerka roześmiała się perliście.

– W sutkach znajdują się ujścia gruczołów łojowych i potowych. Kiedy je ściskasz jak imadło, to możesz uszkodzić…

– Jakoś gdy cię w nocy w nie gryzłam, to tak nie protestowałeś, misiaczku!

„To też nie było miłe” – pomyślał Damian, przypominając sobie, że przez ostatnie godziny miał wrażenie, jakby zamiast z normalną osobą kochał się z kimś, kto akurat przeżywa napad wścieklizny. Przez cały czas miał ochotę zadać pytanie, czy aby jego partnerka nie była ostatnio w jakimś egzotycznym kraju i nie została tam ugryziona przez małpkę. Z rezygnacją poddał się kolejnym dziwacznym pieszczotom dziewczyny, smętnie dumając, czy da radę ponownie zaspokoić jej pragnienia. W ciągu nocy zrobił to pięć razy i teraz wyraźnie czuł, że z szóstym może mieć problem. Nigdy, co prawda, nie narzekał na potencję, ale Weronika wykończyłaby nawet Casanovę, który zażył viagrę.

– Och, czy już mnie nie kochasz? – usłyszał rozczarowany szept, będący najwyraźniej następstwem odkrycia przez jego partnerkę, że z szóstego razu nic nie wyjdzie.

– Oczywiście, że kocham!

– Jakoś tego nie czuję…

Damian doskonale wiedział, że są takie chwile w życiu, kiedy mężczyzna musi stanąć na wysokości zadania. To była jedna z nich. Na szczęście kiedy zaczynał poznawać tajniki seksu, trafił na sporo starszą od siebie kobietę, która okazała się perfekcyjną nauczycielką ars amandi. „Pamiętaj, skarbie, że wbrew temu, co myśli większość twoich rówieśników, facet nie składa się tylko z penisa. Ma jeszcze rączki i język. I dobrze by było, gdyby nauczył się ich używać…” – powiedziała mu kiedyś, po czym dokładnie pokazała, co powinien zrobić w praktyce z wyżej wymienionymi częściami ciała. Teraz ta wiedza mogła mu uratować karierę. Nie namyślając się ani chwili, delikatnie odwrócił Weronikę na plecy, po czym zanurkował głową między jej udami.

– Jesteś absolutnie fenomenalny… – usłyszał mniej więcej kwadrans później, kiedy dziewczyna przestała w końcu wydawać z siebie spazmatyczne jęki. – Absolutnie…

– Naprawdę muszę się zbierać. – Damian, korzystając z tego, że Weronika przez chwilę nie ma siły wykonać żadnego ruchu, czym prędzej wstał z łóżka i zaczął się ubierać. – Siłownia już dzisiaj przepadła, a chciałem przed castingiem trochę powyciskać na ławce…

– Przecież i tak wygrasz. – Weronika przeciągnęła się w łóżku i popatrzyła na niego z politowaniem. – Poza tym seks jest o wiele lepszy od siłowni. A o wynikach castingu decyduje moja mama. Chyba nie masz wątpliwości, kogo wybierze?

Damian zastanowił się, czy to dobry moment, aby wreszcie zadać pytanie, z którym czaił się od kilku dni.

– Kochanie… – postanowił zaryzykować. – Kiedy przedstawisz mnie swojej mamie?

– Jeśli chcesz, to umówię nas na wspólną kolację w przyszłym tygodniu. Tylko po co? – zdziwiła się Weronika. – To straszna nudziara. Bez końca ględzi o kontraktach, pieniądzach, interesach. Jakbym słuchała TVN Biznes.

– Mnie wydaje się fascynująca! – powiedział z entuzjazmem Damian.

– Naprawdę? – W głosie Weroniki słychać było niedowierzanie. – Cóż w niej może być fascynującego? Chyba tylko to, że po tylu operacjach plastycznych jej twarz nie zaczęła jeszcze żyć własnym życiem ani nie odleciała w kosmos.

– Nie żartuj! – Damian przysiadł na krawędzi łóżka, ale widząc, że Weronika wyciąga rękę w stronę jego uda, czym prędzej wstał i zaczął zapinać koszulę. – Kobieta z małej wioski, która przyjeżdża do stolicy, zaczyna od sprzedawania ciuchów na stadionie, a kończy jako właścicielka najbardziej prestiżowej agencji modelek i modeli? Legenda branży? Właścicielka imperium, z której usług korzystają nawet zagraniczni projektanci?

– Ble, ble, ble… – Weronika wzniosła oczy ku górze. – Dla mnie to raczej bezduszny robot, zapatrzony wiecznie w ekran komputera i niemający żadnych ludzkich uczuć. Czy wiesz, że gdy byłam dzieckiem, wołałam „mamo” do swojej niańki? Kiedyś zrobiłam to nawet przy mamie. Jestem pewna, że każdą normalną kobietę chwyciłoby to za serce. A wiesz, co zrobiła ona?

Damian pokręcił głową.

– No właśnie, nic! Nawet jej powieka nie drgnęła. Poprosiła tylko Klarę, moją nianię, żeby mi wytłumaczyła pomyłkę, po czym spokojnie wróciła do swoich słupków w Excelu. Tak jakby w ogóle jej to nie obeszło. Myślę, że ktoś musiał ją kiedyś bardzo skrzywdzić, bo nie wierzę, że taka się urodziła. To niemożliwe, żeby być aż tak wyzutą z ludzkich uczuć. Czasem marzę, by zniknęła z mojego życia. Jedyne, czego chcę, to jej firma. Jestem pewna, że pokierowałabym nią o wiele lepiej.

Damian nie podzielał jej zdania, ale wolał zachować to dla siebie.

– A twój tata?

– Nie pamiętam go, ale nie sądzę, żeby to on ją skrzywdził. Z opowieści ludzi wiem, że była już taka, gdy go poznała. – Weronika sięgnęła po paczkę papierosów, leżącą na stoliku przy łóżku, wyciągnęła jednego, przypaliła i zaciągnęła się głęboko. – Mam wrażenie, że to on chciał mieć dziecko, a jej to wisiało. Spełniła jego marzenie, urodziła mnie i od razu po porodzie straciła mną zainteresowanie. Tata zmarł, gdy miałam trzy lata. Zapisał mi w testamencie jakieś pieniądze. Nawet nie wiem ile, ale podobno to jakaś oszałamiająca kwota. Dowiem się, gdy skończę dwadzieścia jeden lat, czyli za kilka miesięcy. Szkoda, że tak późno. Chciałam za nie odkupić firmę od mamy, ale obawiam się, że do tego czasu ona ją wykończy.

– Wykończy? – Damian zrobił wielkie oczy –Przecież ona znakomicie prosperuje!

– Pozory – mruknęła Weronika. – Matka jest już stara, dobiega przecież z wolna pięćdziesiątki. Powinna iść na emeryturę! Nie rozumie nowych trendów, wymogów rynku. Dla niej Snapchat to jakiś wynalazek dla dzieci. Nie założyła nawet konta na Insta. Do tego ulokowała część kapitału w jakichś marnych interesach. W tej sytuacji powinna się cieszyć, że uratuję ją przed plajtą. Choć nie wiem, czy zdążę.

Weronika zgasiła papierosa i wstała z łóżka. Miała szczupłe ciało z zaskakująco dużym biustem, którego, o czym Damian zdążył się dość szybko przekonać, nie zawdzięczała bynajmniej Matce Naturze, ale chirurgowi plastycznemu.

– Jeśli chcesz poznać mamę – powiedziała, otwierając drzwi łazienki – to namówię ją, aby zaprosiła cię w przyszłym tygodniu do nas na kolację. Tylko uprzedzam, żebyś wypił wcześniej ze trzy redbulle albo wziął coś innego na pobudzenie, bo inaczej uśniesz najpóźniej po kwadransie. Ona jest nudniejsza nawet od mojego wykładowcy filozofii, któremu kiedyś zasnęło na wykładzie trzydziestu studentów, z czego jednego nie można było w ogóle dobudzić. Myśleliśmy, że umarł.

Damian kiwnął głową, po czym podszedł do Weroniki i namiętnie ją pocałował. Dziewczyna klepnęła go w pośladek i przeszła do łazienki, skąd po chwili rozległ się szum wody. Czerwiec włożył kurtkę i właśnie miał opuścić apartament swojej ukochanej, kiedy jego spojrzenie padło na leżącą na stoliku czerwoną kopertę, z której wystawała mała kartka. Ku swojemu zaskoczeniu dostrzegł na niej znane sobie nazwisko. Nie mogąc się oprzeć pokusie, wyciągnął ją i przebiegł oczami treść zapisanej na niej informacji.

– Cholera jasna – mruknął po chwili pod nosem, chowając kartkę z powrotem do koperty. – Ten pokaz to będzie kompletna katastrofa…

Śmierć w blasku fleszy

Подняться наверх