Читать книгу Franck Ribery. Piłkarz z blizną - Alexis Menuge - Страница 4

Słowo wstępne

Оглавление

Pierwszy raz spotkałem Francka Ribéry’ego w lipcu 2007 roku w Donaueschingen. Właśnie tam, w Schwarzwaldzie, odbywał się ośmiodniowy obóz przygotowawczy, podczas którego na zlecenie „L’Équipe” śledziłem pierwsze kroki Francka w Niemczech. Od samego początku był wobec mnie bardzo grzeczny, zawsze gotowy na rozmowę, czy to dłuższy wywiad, czy też krótką wypowiedź. Dość szybko dał mi swój prywatny numer, a nasze stosunki od początku cechowało zaufanie. Jeszcze przed jego pierwszym meczem w Bundeslidze, przeciwko Werderowi Brema, obiecał, że zadzwoni do mnie po spotkaniu, by opowiedzieć o wrażeniach z gry. I tak się stało: jeszcze siedząc w autobusie, opowiedział mi o tym, jaki jest szczęśliwy, o udanym występie na wysprzedanym do ostatniego miejsca Weserstadion oraz swojej pierwszej bramce na wyjeździe.

Podczas naszych regularnych wywiadów zawsze na pierwszym miejscu była zabawa. Franck często żartował; wsypał mi na przykład sól do szklanki, gdy wyszedłem do łazienki. Kiedy wróciłem i napiłem się z niej, a następnie się skrzywiłem, wybuchnął głośnym śmiechem. Ale gdy przeprowadzam z nim wywiad, jest zawsze bardzo poważny, profesjonalny. Jedyny gorszy moment między nami zdarzył się w 2010 roku, gdy światło dzienne ujrzała afera z nieletnią prostytutką. Z dnia na dzień zaczął unikać jakichkolwiek kontaktów z francuskimi mediami – nie wykluczając mnie. Obwiniał nas wszystkich, że ta historia wyszła na jaw. Osobiście nie napisałem nawet jednego słowa o tej sprawie, ale Franck nie chciał robić żadnych wyjątków. Od kwietnia 2010 roku do listopada 2011 nie zamieniliśmy nawet zdania. Dodam, że nie przespałem wielu nocy, bo nie mogłem zrozumieć, dlaczego mnie tak ignoruje. Podczas obiadu w Grünwald opowiedziałem o wszystkim Danielowi van Buytenowi. Środkowy obrońca Bayernu był zdziwiony, bo nie wiedział, że jego kolega postanowił nie przerywać milczenia. Zaoferował mi pomoc i stwierdził, że pogada z Franckiem. Van Buyten optymistycznie uznał, że wszystko się ułoży i już niedługo znów będziemy ze sobą rozmawiać. Wiedział, że do wiosny 2010 roku świetnie się dogadywaliśmy. Kilka dni później Franck odpowiedział na moje pytania podczas najzwyklejszego wywiadu przeprowadzonego na Allianz Arena. Zachowywał się jakby nigdy nic. Gdy po wszystkim poszliśmy do jego auta, powiedział mi: „Spotkajmy się w najbliższym czasie, to porozmawiamy”.

Trzy tygodnie później mieliśmy długą rozmowę przy espresso macchiato pitym na Säbener Straße. Franck opowiadał, że jest mu przykro, iż tak długo się do mnie nie odzywał. Wiedział, że nigdy nie napisałbym ani jednej linijki o jego życiu prywatnym czy złym zachowaniu francuskiej reprezentacji podczas mistrzostw świata w 2010 roku w RPA. Chociaż miał świadomość, że zawsze byłem w stosunku do niego fair, podjął wtedy decyzję, że nie będzie robił wyjątków. Tymczasem nasze relacje w pełni się unormowały. Ostatnią prywatną rozmowę przeprowadziliśmy w styczniu 2014 roku w pokoju hotelowym w Katarze. Dwa dni później miał zostać wybrany zdobywcą Złotej Piłki. Właśnie wówczas po raz pierwszy pokazałem Franckowi stronę tytułową tej książki. Po błysku w oku dało się poznać, że jest zadowolony. Od początku opowiadałem mu o tym projekcie, a on sam zawsze mnie wspierał. Przekazał mi kontakty do swoich bliskich i byłych trenerów. Podziękował za to, że ściągnąłem do Kataru Jeana Fernandeza (trenera, który w 2004 roku w FC Metz zrobił z Ribéry’ego zawodowca), aby ten mógł się przywitać ze swoim podopiecznym na miejscu. Obaj wyszli sobie naprzeciw, jak gdyby przez te lata nic się nie zmieniło. Jedno jest naprawdę pewne: Franck Ribéry po dziś dzień pozostał tym samym człowiekiem – nieskomplikowanym chłopakiem z Boulogne-sur-Mer…

Franck Ribery. Piłkarz z blizną

Подняться наверх