Читать книгу W labiryncie psychosomatyki - Анастасия Колендо-Смирнова - Страница 8

Połowa drogi – czy to dopiero początek?

Оглавление

Świadomość wreszcie nadeszła. Przyczyna jest psychologiczna, zaczynamy rozumieć to coraz wyraźniej. Pozostała drobnostka – skontaktować się ze specjalistą?

Wydawałoby się… Nawet rozumiejąc istotę problemu, osoba często nie decyduje się na kontakt z psychoterapeutą lub psychologiem. Woli siedzieć na specjalistycznych forach, czytać odpowiednią literaturę, gromadzić informacje i poszerzać wiedzę teoretyczną na temat problemu. Innymi słowy, pacjent psychosomatyczny ma nadzieję samodzielnie poradzić sobie z objawem. W naszym kraju nieufność do psychologów i psychoterapeutów nie została jeszcze całkowicie przezwyciężona, a strach przed byciem napiętnowanym jako „świrnięty” wciąż występuje. Jednak jest to najgłębsze nieporozumienie, które negatywnie wpływa na stan zdrowia osoby, jakość jej życia i relacje z innymi. Przypomnę, że psychiatra i psychoterapeuta to lekarze z wykształceniem medycznym. Psychiatra zajmuje się głównie „ciężkimi” chorobami psychicznymi, takimi jak schizofrenia, upośledzenie umysłowe, padaczka itp. Z reguły stosuje metody leczenia farmakologicznego. A psychoterapeuta pracuje z łagodniejszymi zaburzeniami i stosuje „zabiegi psychologiczne” – takie jak rozmowy, wyjaśnienia, techniki psychologiczne. Psycholog jest specjalistą działającym tymi samymi metodami co psychoterapeuta, ale nie ma wykształcenia medycznego. Często psycholog i psychiatra pracują jako para, ponieważ czasami osoba musi być wspierana przez leki, a techniki psychologiczne nie wystarczą. Jednak do przepracowania i wyeliminowania psychologicznych przyczyn symptomatyki same leki z reguły nie wystarczą. Tabletki pomagają przez pewien czas, zmniejszając poziom napięcia układu nerwowego, ale przyczyny tego napięcia należy opracować osobno. Nie zgubienie się w natłoku informacji nie zawsze jest w zasięgu nawet profesjonalnego psychologa. Dlatego przeciętny człowiek, który czyta artykuły w Internecie i nie wie, jak „filtrować” informacje, jest najprawdopodobniej skazany na długą wędrówkę po labiryncie.

Andrzej, 40 lat.

„Jestem psychologiem, jednym z nielicznych w małej miejscowości. Niedawno zwróciła się do mnie osoba, która cierpi na bóle brzucha. To trwa wystarczająco długo, lekarze nie mogli jej pomóc. Zdiagnozowano zespół jelita drażliwego, czyli w rzeczywistości jest to zaburzenie psychosomatyczne.

Człowiek wykazał się odwagą i chęcią walki z chorobą. Przyszedł do mnie po pomoc. Problem w tym, że nie mogę mu pomóc. Muszę to szczerze przyznać: nie mam wystarczającego doświadczenia w rozwiązywaniu takich problemów. Już miałem do czynienia z psychosomatyką, ale nie tak często, żebym bez trudu sobie z tym poradził. Materiałów teoretycznych jest wiele.

Freud mówi, że podświadomy konflikt psychiczny pacjenta „bije” narządy ciała. W koncepcji profili osobowości Friedmana i Dunbara wyróżnia się związek wzorców osobowości i chorób psychosomatycznych. A teoria Eidemillera i Justyckiego nazywa je pogwałceniem głównych sfer życia rodziny pacjenta jako ich przyczynę. Teorii, teorii, teorii. Co mam zaoferować osobie, która się do mnie zwróciła? Zdaję sobie sprawę, że sam potrzebuję kompasu, aby przejść przez wszystkie teorie i znaleźć ścieżkę właściwą specjalnie dla tego pacjenta”.


W pewnym momencie, po długich wędrówkach po labiryncie, osoba w końcu zbliża się do etapu, w którym zaczyna się znajomość z psychologami. To z pewnością optymistyczny kamień milowy. Jednak prawdziwy sukces jest jeszcze daleko. Komunikacja z psychologiem nie zawsze jest wyjściem z labiryntu. Problemu nie można jeszcze nazwać rozwiązanym. Mogą być co najmniej dwie przyczyny tego. Po pierwsze: psycholog zwykle nie pracuje z psychosomatyką w przepływie. Jak widzimy w powyższej historii, może nie mieć wystarczającego doświadczenia z takimi klientami i jasnego zrozumienia istoty problemu. Jest jeszcze jedna przyczyna. Sam pacjent cierpiący na zaburzenie psychosomatyczne nie jest gotowy do przepracowania problemu i jego rozwiązania. Innymi słowy, nie jest gotowy „wyjść z labiryntu”. Sytuacja, w której chodzi w kółko, próbując poradzić sobie z chorobą, od dawna stała się zwykłą. Jest to rodzaj „strefy komfortu”, studiował ją i teraz kontynuuje rzucanie od jednego psychologa do drugiego.


Z własnego doświadczenia

„Oto jestem na początku długiej i trudnej podróży. Nie mogę zrozumieć, co jest ze mną nie tak, co zepsuło się w psychice i co najważniejsze – jak to naprawić? Zaczynam chodzić do psychologa.

Pierwsza sesja. Druga. Dwunasta… objaw nie ustępuje, nie ma ulgi. Sytuacja jest taka sama, jakby wszystko było zamrożone. Zwracam się do innego specjalisty, już z rekomendacji. Przechodzimy przez pięć sesji. Objaw jest na miejscu. Do trzeciego psychologa… do czwartego… wreszcie zwracam się do psychiatry, wyżej na wszelki wypadek, aby wykluczyć ten czynnik. Przepisuje mi tabletki, od których jest coraz gorzej. Przestaję je brać, znowu idę do psychologów. Sytuacja się powtarza i powtarza. Po przejściu kilku kręgów od jednego psychologa do drugiego postanowiłam iść na studia i zdobyć zawód psychologa praktycznego. Miałam świadomość, że od innych specjalistów w tej dziedzinie mam jakieś 15 lat spóźnienia. Lata te poświęcone były reżyserii. Trzeba było w jak najkrótszym czasie dogonić kolegów. Uczyłam się zawsze i wszędzie, nie zatrzymując się, nie zwalniając tempa. Przede wszystkim interesowałam się kierunkiem psychosomatyki, musiałam dowiedzieć się, co ze mną, a co najważniejsze – co z tym zrobić. Bez przesady przestudiowałam wszystkie informacje na ten temat, które można znaleźć w rosyjskojęzycznej przestrzeni Internetu. Było wystarczająco dużo teorii, ale niewiele było praktycznego zastosowania, przynajmniej dla mnie osobiście. Mój własny objaw psychosomatyczny nigdzie nie zniknął”.

W labiryncie psychosomatyki

Подняться наверх