Читать книгу Raport z północy - Andrzej Pilipiuk - Страница 9
ОглавлениеWstęp
Moi czytelnicy przyzwyczajeni są do tego, że zazwyczaj piszę lekkie historyjki o ciekawych kolesiach i koleżankach przeżywających w niebanalnej scenerii fajne przygody. A tu figa. To nie taka książka. Scenerie będą głównie nieciekawe – jakieś skały, krzaczki i stare rudery. Przygód w tym tomiku brak rozpaczliwie – ot, tyle: wsiadłem w pociąg, pojechałem, pociąg się spóźnił, ale jakoś dojechał, wysiadłem, gdzie chciałem... W dodatku główny bohater tej książki, czyli ja, to wyjątkowo nudny, marudny i sfrustrowany koleś. O nudnym gościu, który nie miał przygód, napisałem książkę, która siłą rzeczy też jest długa i nudna. Co kryją zasieki liter czerniących stronice? Ano znajdziecie tu nieliczne, przeważnie bezwartościowe obserwacje, liczne bezwartościowe rozważania oraz równie liczne dygresje, czasem związane z odwiedzanymi miejscami, a przeważnie jedynie stanowiące utyskiwania na tematy wszelakie. Wspominam o paru postaciach historycznych i artystach żyjących w Skandynawii – ale więcej i ciekawiej pisze o nich Wikipedia. W dodatku książka ta zawiera trucie, moralizowanie, użalanie się nad sobą oraz niestrawne wywody natury moherowej.
Docelowy czytelnik, któremu mogłaby się ta pozycja spodobać, prawdopodobnie nie istnieje. Miłośnicy kultury krajów skandynawskich wiedzą od dawna o tym wszystkim, co tu popisałem. Dla spragnionych opisów dalekich lądów jest w niej za dużo polityki. Dla miłośników esejów politycznych zawiera zbyt wiele zbędnych opisów przyrody i zabytków. Dla kaczystów będzie zbyt upeerowska, dla korwinistów zbyt pisowska, a dla wyznawców pozostałych poglądów zapewne kompletnie niestrawna lub wręcz toksyczna. Dla moherów za mało w niej będzie miłości bliźniego, a dla ateuszy za wiele rozważań religijnych. Ewangelików zabolą bezpardonowe opisy licznych zbrodni skandynawskiego luteranizmu. Katolikom też się może nie spodobać, bo i skandynawscy biskupi mieli swoje za uszami. Produkt jest szczególnie niewskazany dla istot człekokształtnych z gatunku lemingus michnikoidae, gdyż zawiera „poglądy zoologiczne”, i to w wysokich stężeniach. Piszę otwarcie, co sądzę o wszystkim, co widziałem w drodze, i o wszystkim, o czym usłyszałem i doczytałem. Nie staram się być miły, nie staram się autocenzurować. Tylko słabi ludzie noszą maski, a polityczna poprawność to zdecydowanie nie moja bajka.
Ta książka jest poniekąd pozycją podróżniczą – jednak w przeciwieństwie do dzieł prawdziwych podróżników nie opisuję miejsc egzotycznych ani choćby trudno dostępnych. Zamiast to draństwo czytać, możecie wsiąść w samolot tanich linii lotniczych i zobaczyć wszystko na własne oczy. Opisane miejsca możecie obejrzeć na zdjęciach i filmach dostępnych w necie. Możecie też znaleźć o nich znacznie ciekawsze artykuły niż moje wypociny. W dodatku większość z was o wiele lepiej niż ja zna języki obce, tym łatwiej wyszukacie informacje... O mentalności Skandynawów więcej, pełniej i ciekawiej napisali ludzie, którzy tam żyją na stałe. Osoby złaknione mojej autobiografii ostrzegam od razu, że też się rozczarują. Być może pozycja ta zaciekawiłaby psychologów i psychiatrów jako studium przypadku – ale mają znacznie bardziej interesujących pacjentów.
Po co zatem napisałem tę książkę? Może po to, żeby poudawać intelektualistę i erudytę, chwaląc się ciekawostkami, które wygrzebałem. Tylko że intelektualista wygrzebałby znacznie więcej ciekawostek, a erudyta z większą erudycją by je wam zaprezentował. I ładniejszy tytuł by wymyślili. I zgrabniej ubrali w słowa. Napisałem to, bo chyba musiałem coś z siebie zrzucić... Napisać wolno każdemu. Ale po co rzecz opublikowałem!? Pewnie dlatego, że przez te wszystkie lata jakoś przywykłem publikować to, co napiszę... Zasadniczo wszystkie książki w życiu stworzyłem, żeby zarobić. Z tej dochodów raczej nie będzie. Czy napisałem ją, żeby odstraszyć nawet najwierniejszych czytelników? Mam nadzieję, że jednak nie!
Obsesją mojego życia zawsze była chęć odgryzienia się. Odwrócenia wyroków. W 1939 roku wydano na nas wyrok śmierci. W 1945 roku skazano nas na byt chłopów pańszczyźnianych, a nasz kraj zamieniono w wielki folwark. W roku 1989 skazano nas na małość. Mieliśmy być na zawsze krajem biednym i słabym, Polacy stanowić mieli dla UE rezerwuar taniej siły roboczej. Podjąłem walkę, by nie dać się wdeptać w błoto. By się uratować. By się odegrać. By żyć po swojemu, a nie tak, jak nam wymyślono. Moje podróże po Skandynawii to część tego planu. I ta książka jest pełna moich obsesji. To jest książka napisana przez wkurzonego niewolnika, który zdołał zerwać się z łańcucha.
Lepiej nie czytajcie, bo albo się wynudzicie, albo – co gorsza – zarazicie tą goryczą. Tak czy inaczej, zostaliście ostrzeżeni. Jeśli ostrzeżenie zignorowaliście, trudno. Zapraszam do lektury.