Читать книгу Nietypowa Matka Polka - Anna Szczepanek - Страница 7

Dlaczego nie zostałam modelką Victoria’s Secret

Оглавление

Była bardzo wczesna wiosna, kilka lat temu. Postanowiliśmy wybrać się na spacer całą, wtedy jeszcze czteroosobową rodziną. Musiałam też zajść na pocztę, zamienić awizo na, jak to mówią, „życie w przeciągu”, gdyż ci, którzy do mnie piszą, tego właśnie oczekiwali. No wiecie…

„W przeciągu 7 dni należy to i tamto, bo jeśli nie, to nic fajnego”.

„W przeciągu 14 dni należy coś tam, bo jak nie, to jeszcze gorzej”.

I właśnie niedaleko poczty zaczepiła nas ona.

Była młoda, sympatyczna, wzbudzała zaufanie i naprawdę nie wyglądała jak zło wcielone, którym się później okazała. Przedstawiła się jako dziennikarka. Dziennikarka „zziębnięta”, gdyż nieco piździło, jak to w marcu. I dziennikarka „smutna”, której to na szczęście jesteśmy w stanie pomóc, gdyż ona szuka do swojego artykułu zdjęcia rodziny, a my tacy ładni i tacy idealni.

W sumie nic nowego nie powiedziała.

Ale coś mi zaczęło i tak śmierdzieć.

Skąd w niej taki altruizm?

Dlaczego chce mi zrobić zdjęcie, aby później ludzie z Victoria’s Secret nie chcieli mi dać spokoju? Jak ja udźwignę sławę i pieniądze? Przecież to na pewno ciężkie.

Postanowiłam podzielić się swoimi obawami z mężem, ale jego już przy mnie nie było.

Pozował 100 metrów dalej, trzymając ręce skrzyżowane na piersi, zastanawiając się, jak mi później powiedział, jak wpłyną te zdjęcia na jego życie, gdy już zostaną opublikowane w „Cosmopolitanie”, w artykule o najseksowniejszych mężczyznach świata. Czy on aby na pewno da radę odeprzeć te tłumy fanek, które będą rzucały w niego stringami i specjalnie wpadały pod jego nowiuteńkiego bentleya, którym niedługo będziemy musieli jeździć na pocztę, bo chodzić „z buta”, już nie będzie bezpiecznie, przez te rzesze fanów.

Głupi.

Nie wie, że ci z Victoria’s Secret, jak mnie tylko zobaczą, to od razu będą wiedzieli, jaki diament im się trafił, i przydzielą mi ochronę. A ja zażądam wtedy na ochroniarza Vina Diesela. Nareszcie!

27 lat musiałam czekać, aby dostrzeżono we mnie gwiazdę światowych wybiegów. Ciekawe, czy to dlatego, że w końcu zadział trik z chodem i lepszym profilem?

Musicie wiedzieć, że od kiedy wyczytałam, że nasze ciało jest niesymetryczne i przez to każdy ma swój lepszy i gorszy profil oraz że seksownym chodem można zwrócić na siebie więcej uwagi – chodzę z głową zwróconą na prawo i kuleję na obie nogi.

No muszę, prawy to mój lepszy profil i inaczej jakoś swobodne kręcenie tyłkiem mi nie szło.

Nieważne.

Czas powiedzieć mężowi, żeby nie robił z siebie pajaca, bo to o mnie tu chodzi.

Trza się zorientować, z której strony wieje, i ustawić się tak, żeby wiatr nawiewał seksownie kudły na gębę. Wypiąć piersi i pośladki, czyli trochę wygiąć się tak, jakby się miało lordozę lędźwiową. I strzelić swój uśmiech #418, ten od fotoreporterów na mieście.

Więc się ustawiłam i strzeliłam.

A oczy pani dziennikarki zrobiły się okrągłe.

Ton niepewny.

– Czy może pani zawołać dzieci do siebie? – wydukała.

– Mogę, oczywiście, że mogę je zawołać – odpowiedziałam czarująco i walnęłam się ręką w czoło.

Kurwa mać!

Dzieci!

Że też na to nie wpadłam!

Przecież to najładniejsi chłopcy, jakich w ogóle widziałam. I dziennikarka pewnie też. Jest dopiero początek wiosny, H&M szykuje pewnie letnią kolekcję i potrzebują dziecięcych modeli.

Co ja pieprzę, H&M to zwykła sieciówka, a pani dziennikarka taka elegancka, pewnie pracuje co najmniej dla Anne Geddes.

No trudno, będę tłem. Za to ładnym i profesjonalnym. Przecież ludzie od Victoria’s Secret pewnie też mają dzieci, to tak czy siak mnie wypatrzą.

Zawołałam dzieci, stanęliśmy przy Siarze, który tym razem stał lewym bokiem, lewą rękę miał wzniesioną ponad głowę, prawą wzdłuż ciała, a nogi lekko ugięte. Moim zdaniem była to głupia pozycja. Jakby się pytał: „Czy tam, daleko, daleko w kosmosie mają wychodek, bo ja muszę pilnie skorzystać?”. Ale postanowiłam się nie odzywać, tylko skoncentrować na sobie. Ponownie się wygięłam i tym razem zrobiłam minę, jakbym sama miała zatwardzenie, mrużąc przy tym oczy jak przy zapaleniu spojówek, gdy się patrzy na ostre światło. To taka mina intelektualno-marzycielska. Niech wiedzą, że mają z urodzoną modelką do czynienia.

Oczy pani dziennikarki już nie były okrągłe, ale dosłownie wyszły z orbit.

Wiedziałam, że zrobię na niej wrażenie.

Poprosiła, czy ja z Siarą możemy przez chwilę nie pozować i czy jedno dziecko może przestać kopać drugie, a to drugie czy może wyjąć palec z nosa. A że, jak już wspominałam, była miła, wszyscy zrobiliśmy to, o co nas poprosiła, a ona cyknęła fotkę.

Jedną.

Trochę się zawiodłam, bo myślałam, że będzie cała sesja.

Choć w sumie po co? Profesjonalizm widać przecież po profesjonaliście od razu.

Podziękowała nam, my jej, spisała nasze imiona i wiek, wszyscy się do siebie uśmiechnęliśmy i rozeszliśmy się, każdy w swoją stronę.

Na drugi dzień zadzwoniła do mnie koleżanka, z pytaniem, czy chcę jej się czymś pochwalić. Od razu wiedziałam, o co chodzi, więc odpowiedziałam jej, że tak i że siedzimy w domu, bo na dworze samochody szumią i nie będziemy mogli swobodnie gadać, jak zadzwonią ci z Victoria’s Secret, „Cosmopolitana” i sama Anne Geddes w sprawie kontraktów. Po czym w słuchawce zapanowała cisza. Bardzo mi to było nie na rękę, bo koleżanka jednak linię blokowała i ci wyżej wymienieni mogli się w tym czasie nie móc dodzwonić, więc poprosiłam, by nam szybko pogratulowała i zadzwoniła kiedy indziej, a wtedy już moja osobista sekretarka umówi ją na krótką rozmowę ze mną, jednak nie wcześniej niż za pięć lat, bo przypuszczam, że w najbliższym czasie będę miała bardzo napięty grafik.

Na co moja koleżanka powiedziała mi coś, co mną wstrząsnęło.

Pomijam to, że zdjęcie ukazało się w popularnym tabloidzie.

Pomijam również, że wyszłam tak, że sama siebie nie poznałam.

Pomijam, że pani dziennikarka wsadziła nam w usta słowa, których żeśmy w życiu nie wypowiedzieli.

Pomijam, że byliśmy w jednym numerze z artykułem: „O fuuu. Kamel ulizał sobie włosy” oraz „Szok! Rachel Wood nosiła perukę na łonie”.

Pomijam, że jak się wygoogluje nasze imiona i nazwisko, pojawiają się nasze twarze z wielkim napisem „Oszuści żerują na Papieżu”.

Pomijam, że jeden syn miał wówczas ledwo co skończone 7 lat (a nie 9), a drugi miał 5 (a nie 7).

Ale jak, no kurwa jak, ta pseudodziennikarka miała sumienie mnie postarzyć o dwa lata, a Siarę o rok odmłodzić?!

Czy ona zdaje sobie sprawę, że złamała mi karierę?!

I że przez nią ci z Victoria’s Secret nigdy nie zadzwonili…

Nietypowa Matka Polka

Подняться наверх