Читать книгу Nowoczesność i tożsamość - Anthony Giddens - Страница 7
ROZDZIAŁ 1 Ramy późnej nowoczesności
ОглавлениеNa wstępie moich rozważań pozwolę sobie przytoczyć wyniki pewnego badania, które dość arbitralnie wybrałem spośród swoistego nurtu badań socjologicznych. Second Chances autorstwa Judith Wallerstein i Sandry Blakeslee (1989) to studium rozwodu i powtórnego małżeństwa. W swojej książce autorki charakteryzują wpływ, jaki przez mniej więcej dziesięć kolejnych lat wywierał rozpad małżeństwa na sześćdziesiąt par rodziców i ich dzieci. Zdaniem autorek jakkolwiek rozwód stanowi zagrożenie dla poczucia komfortu i bezpieczeństwa, i jako taki jest z pewnością kryzysem życia osobistego jednostek, otwiera on zarazem nowe możliwości rozwoju osobowego i rysuje perspektywę osiągnięcia szczęścia. Separacja i rozwód, oraz ich następstwa, mogą stać się przyczyną zaburzeń psychicznych. Ale też zmiany wywołane rozkładem małżeństwa stają się okazją, aby, jak piszą autorki, „dojrzeć emocjonalnie”, „zyskać nowy rodzaj kompetencji i dumy” i „wzmocnić bardziej, niż byłoby to możliwe wcześniej, więzy intymnej zażyłości” (tamże, s. 293).
Zdaniem Wallerstein i Blakeslee separacja małżeńska stanowi punkt, w którym „zastygają i krzepną pewne wyobrażenia, jakie będą odtąd determinowały działanie jednostek. Źródłem i trwałym motywem gniewu bywa często sposób, w jaki nastąpiło rozejście się współmałżonków, jak wówczas, kiedy ktoś nagle odkrywa, że partner lub partnerka ma romans z najlepszym przyjacielem obojga, zostawia liścik, w którym jakby nigdy nic oznajmia, że wszystko jest skończone, albo z dnia na dzień zabiera dzieci i wyjeżdża, nie zostawiając adresu” (tamże, s. 294). Bez względu na to, ile bólu i cierpienia kosztowało współmałżonków bycie razem, rozpad małżeństwa z reguły wywołuje żal po stracie partnera.
Z reguły też im dłużej dwoje ludzi było ze sobą, tym dłużej żal się utrzymuje. Jego przyczyną są utracone chwile spędzane razem i wspólne przeżycia oraz zaprzepaszczone nadzieje pokładane niegdyś w związku. Kiedy pojawia się żal, zranione uczucia przesłaniają wszystko i, jeżeli będą utrzymywały się zbyt długo, mogą doprowadzić do rozpaczy i załamania psychicznego. Jak się zdaje, uczucia wywołane przez rozwód najczęściej nie znikają bez śladu z upływem lat. Nowe zdarzenia, takie jak powtórne małżeństwo albo spór o sposób wychowywania dzieci, mogą spowodować gwałtowne ożywienie dawnych emocji. Jeżeli partnerzy zachowali dość silną – choćby w przeważającej mierze negatywną – więź psychiczną, takie sytuacje zazwyczaj pogłębiają przygnębienie.
Zdaniem Wallerstein i Blakeslee faza żałoby pomaga „pozbierać się” po rozwodzie. Każdego, komu udało się „oderwać” od współmałżonka lub współmałżonki, czeka jeszcze zadanie wypracowania „nowego poczucia «ja»”, „nowego poczucia tożsamości”. W długotrwałych związkach tożsamości współmałżonków są uzależnione od siebie nawzajem i, w istocie, także od samego małżeństwa. W następstwie zerwania związku każda ze stron musi więc „sięgnąć wstecz do swoich wczesnych doświadczeń, by odnaleźć inne wzory i podstawy niezbędne do osiągnięcia niezależności, umiejętności życia w pojedynkę i skorzystania z drugiej szansy, jaką stworzył rozwód” (tamże, s. 296).
Osoba w separacji lub po rozwodzie musi mieć wiele odwagi moralnej, by spróbować nowego związku i odkryć nowe zainteresowania. Tymczasem wiele osób traci w takich okolicznościach zaufanie do własnych sądów i możliwości i jest gotowych w ogóle zwątpić w sens układania sobie życia. Takie osoby „czują, że życie to nie bajka i nigdy nie wiadomo, czym człowieka zaskoczy, więc jakkolwiek by je zaplanować, i tak nic się nie uda. Zniechęcają się do stawiania sobie nie tylko dalekosiężnych, ale nawet doraźnych celów, a tym bardziej nie działają w kierunku realizacji zamierzeń” (tamże, s. 297). Przezwyciężenie tych emocji wymaga wytrwałości w pokonywaniu przeszkód i chęci zmiany dotychczasowych utrwalonych cech charakteru i przyzwyczajeń. Na to też muszą się zdobyć – zawsze głęboko zranione rozkładem domu rodzinnego – dzieci rozwiedzionych rodziców. „Dzieci rozwiedzionych rodziców – mówią Wallerstein i Blakeslee – stają w obliczu trudniejszego zadania niż dzieci osierocone. Śmierć jest nieodwracalna, ale ludzie, którzy wzięli rozwód, żyją i zawsze mogą zmienić zdanie. Fantazja pojednania tak głęboko zapada w dziecięcą psychikę [...], że [dzieci] nie są w stanie oderwać się od niej dopóty, dopóki same wreszcie nie odejdą od rodziców i nie opuszczą domu rodzinnego” (tamże, s. 308).
Problemy osobiste, przejścia i kryzysy osobiste, związki osobiste... Jak wyraża się przez nie społeczny pejzaż nowoczesności i co mogą nam o nim powiedzieć? Są tacy, którzy powiedzieliby, że niewiele, bo to, czym są osobiste uczucia i troski, nie zależy od miejsca ani czasu. Można przyjąć, że nowoczesność znacząco zmienia środowisko społeczne jednostki, a tym samym wpływa na małżeństwo, podobnie jak na inne instytucje, jednakże ludzie dalej mają swoje życie osobiste i radzą sobie najlepiej jak potrafią ze zmianami społecznymi zachodzącymi w otaczającym ich świecie. Ale czy aby na pewno tak jest? Przecież warunki społeczne ani nie są odizolowane od życia osobistego, ani też nie są jego środowiskiem zewnętrznym. Zmagając się z najbardziej prywatnymi problemami, poszczególne jednostki czynnie odtwarzają otaczający je świat życia społecznego.
Świat wysoko rozwiniętej nowoczesności z pewnością rozciąga się daleko poza bezpośrednie środowisko jednostkowych zachowań i spraw osobistych. Jest to pełen niebezpieczeństw groźny świat, do którego szczególnie stosuje się pojęcie „kryzysu” rozumianego nie tyle jako doraźne zakłócenie, ile nieprzerwanie utrzymujący się stan rzeczy. Owo „nowe poczucie tożsamości”, które według Wallerstein i Blakeslee trzeba wypracować po rozwodzie, jest wyrazistym przykładem skądinąd wymuszanego na nas wszystkich „odnajdywania siebie”, procesu, który wymaga od jednostki czynnego udziału i przemiany.
Wallerstein i Blakeslee podsumowują wyniki swojego badania w rozdziale Danger and Opportunity (Niebezpieczeństwo i szansa). Chociaż tytuł ten brzmi banalnie, stosuje się nie tylko do małżeństwa i jego zmiennych kolei, ale do całego nowoczesnego świata. Sfera, jak ją dziś określamy, „stosunków osobistych” stwarza takie warunki dla rozwoju intymności i wyrażania siebie, jakich brakuje w licznych, bardziej tradycyjnych, kontekstach. Ale jednocześnie stosunki te stały się na swój sposób niebezpieczne i groźne. Wzory zachowań i sposoby odczuwania związane z pożyciem seksualnym i małżeńskim okazują się zmienne, niestałe i „otwarte”. Można wiele uzyskać, ale też nie mniej ryzykując, trzeba samodzielnie przecierać szlaki na nieznanym terenie.
Rozważmy na przykład szeroko dyskutowane przez Wallerstein i Blakeslee zjawisko zmiany charakteru rodzin, w których któreś z rodziców powtórnie wchodzi w związek małżeński, zaczynając na nowo nie, jak było dawniej, po śmierci partnera, ale po rozwodzie. Dziecko w takiej rodzinie może mieć dwie matki, dwóch ojców i podwójne rodzeństwo, wraz z całym złożonym układem relacji pokrewieństwa, który wynika z wielokrotnych małżeństw rodziców. Trudności nastręcza nawet sama terminologia: czy dziecko ma nazywać macochę „mamą”, czy mówić do niej po imieniu? Rozstrzyganie takich problemów może być udręką i wyczerpać psychicznie wszystkie strony – ale jest to też przecież okazja do zawiązania się nowego rodzaju satysfakcjonujących relacji społecznych. Jednego możemy być pewni: zmiany, o których mowa, nie zachodzą gdzieś na zewnątrz. Te nowe rozszerzone więzy rodzinne zostały ustanowione przez tych samych ludzi, którzy są w nie jak najbardziej bezpośrednio uwikłani.
Lęk naturalnie towarzyszy wszelkiego rodzaju zagrożeniom. Wywołują go niepokojące sytuacje lub groźba ich zaistnienia, ale z drugiej strony uczynnia on mechanizmy przystosowawcze i pobudza do działania. Autorki Second Chances często powtarzają takie określenia, jak ból, troska i żal. Jednak równie często wymieniają odwagę i zdecydowanie. Najwyraźniej życie przysparza problemów na chybił trafił i są tacy, którzy, uświadomiwszy to sobie, znajdują azyl w rezygnacji i odrętwieniu. Ale jest też wielu, którzy potrafią z większą stanowczością uchwycić nowe możliwości, jakie pojawiają się wraz z wyczerpaniem ustalonych sposobów zachowań, i umieją się zmienić. W jakim stopniu niepokoje, zagrożenia i możliwości, o których tu mowa, są nowe? Na czym polega w odniesieniu do nich wpływ wywierany przez instytucje nowoczesności? W dalszej części książki będę się starał odpowiedzieć na te pytania.
Second Chances to praca socjologiczna, ale będą ją czytać nie tylko socjologowie. Prawdopodobnie zajrzą do niej terapeuci, doradcy rodzinni, pracownicy socjalni i zainteresowani jej tematyką przedstawiciele innych zawodów. Nieprofesjonaliści, a szczególnie osoby, które same niedawno się rozwiodły, też pewnie sięgną po tę pozycję, by odnieść zawarte w niej idee i wnioski do własnej sytuacji życiowej. Autorki dobrze zdawały sobie z tego sprawę. Mimo że książka jest zasadniczo utrzymana w formule studium badawczego, prezentacja konkretnych wyników, jej liczne fragmenty zawierające podpowiedzi, jak się praktycznie zachować, i wskazówki, jakie podjąć kroki, są wyraźnie skierowane do czytelników, którzy właśnie znaleźli się w separacji lub są od niedawna rozwiedzeni. Jedna książka nie może rzecz jasna wywrzeć znaczącego wpływu na całość społecznych zachowań. Ale Second Chances to tylko mały fragment obfitej i od wielu lat stale uzupełnianej literatury specjalistycznej i popularyzatorskiej poświęconej małżeństwu i związkom osobistym. Taka literatura jest częścią refleksyjności nowoczesności, bo przyczynia się do rutynowej organizacji i reorganizacji tych aspektów życia społecznego, które są w niej relacjonowane i analizowane. Dzisiaj każdy, kto rozważa małżeństwo albo kogo spotyka rozpad małżeństwa lub długotrwałego związku, wie dobrze, nawet jeśli nie umiałby tego ująć w słowa, „co jest grane” na społecznej scenie małżeństwa i rozwodu. Wiedza nie tyle towarzyszy faktycznym zdarzeniom, ile współtworzy je. Podobnie rzecz ma się ze wszystkimi innymi wymiarami życia społecznego w warunkach nowoczesności.
Co więcej, każdy jest w jakiś sposób świadomy tej refleksyjnej konstytucji nowoczesnego sposobu działania i jego odczuwalnych we własnym życiu efektów. Tożsamość wyznacza nam trajektorię, która przecina różne ramy instytucjonalne nowoczesności w durée zwanej kiedyś – na sposób bardziej przystający do czasów przednowoczesnych niż nowoczesnych – „cyklem życiowym”. Każdy z nas nie tylko „ma”, ale refleksyjnie przeżywa swoją biografię, pod wpływem społecznej i psychologicznej wiedzy o możliwościach jej kształtowania. Nowoczesność jest porządkiem posttradycyjnym, który codziennie, wraz z każdą decyzją, jak się zachować, w co się ubrać, co zjeść, i mnóstwem innych, wymusza na każdym odpowiedź na pytanie „jak żyć” i każe interpretować odpowiedzi w kategoriach własnej, dynamicznie zmieniającej się tożsamości.
Przejdźmy teraz od poziomu życia osobistego do płaszczyzny bardziej zinstytucjonalizowanej. Koniecznym tłem dla dalszych rozważań jest charakterystyka owego niepokojącego i niespokojnego zjawiska, jakim jest nowoczesność.