Читать книгу A co, jeśli? Pytania zmieniające Twój świat - Beata Jusik - Страница 7

Sekretny sukces

Оглавление

Żyjemy, funkcjonujemy, opierając się na wielu punktach widzenia. Niektóre z nich są mniej znaczące, np. przedkładanie kawy nad herbatę, psów nad koty czy szerokich spodni nad wąskie. Niezależnie od tego, jak błahe są dane punkty widzenia, utrzymywanie ich istnienia wymaga posiadania dużej ilości osądów na dany temat. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele osądów posiadamy. Zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych, ponieważ osąd nie zależy od polaryzacji. Osądzamy wszystko, co nas otacza, co jest elementem naszego świata, niezależnie od tego, czy dotyka nas bezpośrednio, czy też nie. Osądzamy innych ludzi, ich wybory, wygląd, zachowanie, partnerów, pracę, upodobania. Osądzamy siebie samych, za to, jak wyglądamy, jacy jesteśmy, co osiągnęliśmy lub czego nie osiągnęliśmy, z kim jesteśmy czy nie jesteśmy. Tych osądów jest niezliczona ilość. Sama nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wiele wciąż jeszcze ich mam, dopóki nie postanowiłam się temu przyjrzeć.

Na co dzień rzadko się nad tym zastanawiamy. Żyjemy automatycznie, opierając się na przyzwyczajeniach, często powtarzanych wyborach. Na tym, co znamy. Nawet jeśli nie jest to całkiem komfortowe, jest znajome. Nie zastanawiamy się, jak wiele zbudowaliśmy barier, które umacniają nasze punkty widzenia.

Żyjemy tak, by każdym naszym wyborem, nawet tym najmniejszym, nieustannie potwierdzać sobie swoje punkty widzenia.

Żyjemy tak, by każdym naszym wyborem wciąż potwierdzać sobie słuszność naszych punktów widzenia.

Żyjemy tak, by każdym naszym wyborem potwierdzać sobie, że mamy rację na dany temat.

Jednym słowem, będziemy dokonywać takich wyborów, by w rezultacie osiągnąć to, w co wierzymy.

Jeśli wierzymy, że umrzemy na choroby serca, bo w rodzinie wszyscy chorują na serce, to będziemy tak żyć, tak wybierać i tak myśleć, by miało to odpowiednie odbicie na stanie naszego serca i układu krążenia.

Jeśli wierzymy, że nie układa nam się w związkach, to będziemy tak dobierać partnerów i kreować takie sytuacje, żeby te związki były intensywne, niełatwe i w rezultacie się rozpadały.

Jeśli wierzymy, że nie mamy pieniędzy, to nawet jeśli otrzymamy nagle większą sumę, przyciągniemy wydarzenia, awarie, potrzeby, na które będzie trzeba pilnie wydać pieniądze (lub przyciągniemy złodzieja, który pomoże nam w pozbyciu się „zalegającej” sumy).

To zaledwie trzy przykłady z całej ogromnej listy naszych punktów widzenia, których słuszność i prawdziwość każdego dnia skrupulatnie potwierdzamy. Wydawało mi się, że tyle pracuję nad sobą, od lat uwalniam ograniczenia, ciągle się coś u mnie zmienia… a tu klops. Wciąż jeszcze w moim życiu dominują przeróżne punkty widzenia, a wśród nich większość na mój własny temat. Zauważam je najczęściej wtedy, gdy silniej reaguję na jakąś sytuację – bronię się lub wzbierają we mnie przeróżne emocje. Jest to dla mnie informacja, żeby przyjrzeć się samej sobie. I przyglądam się. Czasem potrzebuję wsparcia, spojrzenia kogoś z boku, a czasem wystarczy chęć zobaczenia tego, co jest, i bycia szczerą z samą sobą. A tego właśnie często unikamy. Bardziej komfortowo jest patrzeć przez różowe okulary, podziwiając iluzję świata, jaką sobie tworzymy we własnej głowie. Robimy wszystko, by nie zobaczyć tego, co jest naprawdę. Jednak kiedy odważymy się to zobaczyć bez osądów, będziemy mogli to zmienić.

„Czy wolisz mieć rację, czy wolisz być wolny?” – Gary Douglas

Jednymi z kluczowych punktów widzenia, jakie determinują nasze życie, są te na temat samego siebie. Wszelkie „nie jestem wystarczający”, „nie jestem wartościowy”, „nic nie jestem wart”, „jestem nieudacznikiem”, „nic mi nie wychodzi, nic mi się nie udaje”, „nie radzę sobie w życiu”, „nikt mnie nie chce” i inne, plus cała gama osądów na temat własnego ciała, kształtują nasze relacje, nasz biznes, nasze funkcjonowanie. Przy ich pomocy zamykamy się w klatce, a w zasadzie w pudełku, żeby nikt nie mógł dostrzec tego, jacy naprawdę jesteśmy. Żeby nikt nie mógł zobaczyć, jak jesteśmy „beznadziejni”, i nas jeszcze bardziej osądzić i pogrążyć… Ale czy na pewno? Mając takie punkty widzenia, tak czy siak emanujemy osądem na temat siebie i przyciągamy ludzi oraz sytuacje umacniające ten osąd. Zatem czy na pewno chcemy ukryć swoją beznadziejność? Pokazujemy ją przecież jak na dłoni, po to, by móc dalej potwierdzać swoje punkty widzenia.

A może głęboko ukrywamy przed samym sobą i całym światem to, jacy naprawdę jesteśmy?

Co by się stało, gdyby ktoś dostrzegł naszą prawdziwą twarz?

Co by się stało, gdyby ktoś zobaczył to, co ukrywa się pod tymi wszystkimi historiami i usprawiedliwieniami, dlaczego nie możemy, dlaczego nam się nie udaje?

Co by się stało, gdybyśmy spotkali w swoim życiu choć jedną osobę, która spojrzałaby bez osądów na nas, nasze historie i nasze wybory?

Nasze punkty widzenia zaczęłyby się rozpuszczać. Zaczęłoby robić się lżej i bardziej przestrzennie. Wszystko bardzo fajnie, ale zaczęłyby też tracić sens nasze własne wymówki i usprawiedliwienia, i co wtedy? Wtedy musielibyśmy zacząć wybierać…

Nie każdy ma szczęście spotkać taką osobę w swoim życiu. Ale każdy może stać się taką osobą dla samego siebie.

Gdybym nie miał punktów widzenia na siebie, to jaki mógłbym być?

Gdybym nie miał punktów widzenia na siebie, to co mógłbym wybrać?

Gdybym nie miał punktów widzenia na siebie i swoje życie, to jakie życie mógłbym kreować?

A co, jeśli? Pytania zmieniające Twój świat

Подняться наверх