Читать книгу Jeff Bezos i era Amazona. Sklep, w którym kupisz wszystko - Brad Stone - Страница 12
ROZDZIAŁ 2 Księga Bezosa
ОглавлениеWiadomość rozesłana przez firmę Usenet 21 sierpnia 1994 roku:
Młoda firma z pokaźnym kapitałem poszukuje wyjątkowo uzdolnionych programistów z umiejętnością obsługi C/C++/Unix, którzy chcą się zaangażować w rozwijanie nowatorskiej działalności handlowej w internecie. Kandydaci muszą mieć doświadczenie w projektowaniu i opracowywaniu dużych, złożonych i stabilnych systemów. Powinni być gotowi na to, że będą musieli dokonać tego trzy razy szybciej, niż większość fachowców uważa za możliwe. Wymagane dyplomy absolwenta, magistra lub doktora nauk technicznych z informatyki lub pokrewnej specjalności. Niezbędne umiejętności komunikacyjne na najwyższym poziomie. Znajomość działania serwerów sieciowych oraz protokołu HTML przydatna, lecz niekonieczna.
Praca z utalentowanymi, ambitnymi i ciekawymi kolegami i koleżankami. Kandydaci muszą być przygotowani na przeprowadzkę w okolice Seattle (firma pomoże pokryć koszty przeprowadzki).
Wynagrodzenie obejmie znaczące udziały w firmie.
CV i listy motywacyjne proszę wysyłać do Jeffa Bezosa. Adres pocztowy: Cadabra Inc., 10704 N.E., 28th St., Bellevue, WA 98004.
Firma zapewnia wszystkim równe możliwości.
„Łatwiej jest wymyślić przyszłość, niż ją przepowiedzieć”.
Alan Kay
Od początku było dla nich jasne, że potrzebna jest lepsza nazwa. Już po zarejestrowaniu nazwy Cadabra Inc… w stanie Waszyngton w lipcu 1994 roku pierwszy prawnik Bezosa Todd Tarbert zauważył, że jej konotacje magiczne są zbyt niejasne, a wypowiadana przez telefon przez wielu ludzi odbierana jest jak słowo cadaver (zwłoki). Jeszcze tego samego lata Jeff i MacKenzie wynajęli domek w Bellevue, na wschodnim przedmieściu Seattle, i zaczęli intensywnie myśleć nad nową nazwą. Z zapisów w internecie wynika, że w owym czasie zarejestrowali domeny Awake.com, Browse.com oraz Bookmall.com. Bezos zastanawiał się także nad Aard.com; ten wyraz holenderskiego pochodzenia zająłby miejsce na szczycie większości zestawień internetowych, które były wtedy układane w porządku alfabetycznym.
Bezosowi i jego żonie spodobała się inna nazwa: Relentless.com (nieustępliwy, nieubłagany). Przyjaciele uważali jednak, że brzmi nieco złowieszczo. Musiało jednak być w niej coś, co ujęło Jeffa i sprawiło, że we wrześniu 1994 roku zarejestrował domenę URL i z niej nie zrezygnował. Jeśli wpiszesz w wyszukiwarce nazwę Relentless.com, zostaniesz skierowany do Amazona.
Jeff Bezos wybrał na siedzibę swojej firmy Seattle ze względu na to, że miasto cieszyło się opinią centrum nowych technologii, a także dlatego, iż stan Waszyngton ma stosunkowo niewielką liczbę mieszkańców w porównaniu z Kalifornią, Nowym Jorkiem i Teksasem; dzięki temu Amazon mógł pobierać stanowy podatek VAT od niewielkiego procentu klientów. Miasto wciąż uważane było za leżące na uboczu i bardziej słynęło z odmiany rocka zwanej grunge niż jako ośrodek przemysłowy; jednak w pobliskim Redmond zaczynała już wypływać na szerokie wody firma Microsoft, a Uniwersytet Stanu Waszyngton wypuszczał na rynek dyplomowanych informatyków. Poza tym Seattle leżało w pobliżu siedziby jednego z dwóch największych dystrybutorów książek: magazyn firmy Ingram znajdował się o sześć godzin jazdy od miasta, w Roseburgu w stanie Oregon. Mieszkający w Seattle biznesmen Nick Hanauer, którego Bezos poznał dzięki swojemu znajomemu, namawiał go, by dał miastu szansę. Hanauer odegra później kluczową rolę, przedstawiając Bezosa potencjalnym inwestorom.
Jesienią Shel Kaphan wsiadł do samochodu z przyczepą i przewiózł swój dobytek z Santa Cruz; tym samym dołączył do Jeffa i jego żony i stał się jednym z pracowników założycieli Amazona oraz jego dyrektorem technicznym. Kaphan dorastał w regionie zatoki San Francisco, a jako nastolatek pasjonował się ARPANET-em, opracowanym przez amerykański Departament Obrony poprzednikiem internetu. W szkole średniej poznał Stewarta Branda, pisarza i aktywistę kultury alternatywnej, a latem po ukończeniu szkoły rozpoczął pracę przy projekcie Whole Earth Catalog, prowadzonym przez Branda seminarium na temat narzędzi i książek o nowej, oświeconej erze informacyjnej. Nosił długie włosy i gęstą brodę na hipisowską modłę i pracował w Menlo Park w czymś, co nazywało się Whole Earth Truck Store, a było mobilną biblioteką oraz prężnym centrum edukacyjnym. Obsługiwał kasę, wypełniał formularze subskrypcyjne, pakował książki i katalogi, które miały być wysłane do klientów.
Studiował z przerwami przez dziesięć lat i w końcu uzyskał dyplom z matematyki na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz; pracował w szeregu firm nad zatoką, między innymi w chybionym wspólnym przedsięwzięciu Apple’a i IBM-u o nazwie Kaleida Labs, zajmującym się tworzeniem oprogramowania do obsługi multimediów komputerowych. Rozczarowania zawodowe, które stały się jego udziałem, uwidaczniały się na jego obliczu – znajomi nazywali to zjawisko wisielczą miną. Po przybyciu do Seattle Kaphan okazywał typowe dla siebie wątpliwości co do powodzenia nowego przedsięwzięcia. Od razu zaczął się martwić o nazwę firmy. „Pracowałem kiedyś w małej firemce konsultacyjnej, która nazywała się Symmetry Group, a ludziom zawsze się wydawało, że nazywamy się Cemetery Group (grupa cmentarna) – opowiada Kaphan. – Kiedy usłyszałem, że nowa firma będzie nosiła nazwę Cadaver Inc., od razu pomyślałem: Boże, tylko nie to”. Jednak Kaphan (który niedawno skończył czterdziestkę, zgolił brodę i lekko łysieje) dostrzegł w Amazonie potencjał; stwierdził, że za pomocą sieci internetowej ma szansę spełnić wizję, którą usiłował wcześniej realizować ze Stewartem Brandem, twórcą Whole Earth Catalog, a która polegała na tym, by informację i narzędzia komputerowe uczynić dostępnymi na całym świecie.
Początkowo Kaphan sądził, że napisze pewną liczbę kodów źródłowych, wróci do Santa Cruz i będzie pracował na odległość, więc połowę rzeczy zostawił w domu w Santa Cruz. Zamieszkał na kilka dni z Jeffem i MacKenzie, a jednocześnie szukał mieszkania do wynajęcia. Biuro urządzili w garażu bez ocieplenia, za to z pękatym czarnym piecykiem na środku. Pierwsze dwa biurka zrobił Bezos z jasnych drzwi kupionych za sześćdziesiąt dolarów w sklepie Home Depot; wydarzenie to obrosło później w Amazonie niemal biblijnymi znaczeniami, niczym budowa arki przez Noego. Pod koniec września pojechał do Portlandu w Oregonie, by wziąć udział w czterodniowym kursie sprzedaży książek sponsorowanym przez Amerykańskie Stowarzyszenie Księgarzy, zrzeszające niezależnych sprzedawców książek. Program szkolenia obejmował między innymi zagadnienia takie jak „Wybór początkowego asortymentu” oraz „Zarządzanie asortymentem”1. Tymczasem Kaphan zaczął szukać komputerów i baz danych i uczyć się pisać kody stron internetowych; w tym czasie wszystko, co znajdowało się w internecie, skrojone było pod konkretne zamówienie.
Budżet przedsięwzięcia był skąpy. Bezos wyłożył 10 tysięcy dolarów w gotówce, a w ciągu następnych szesnastu miesięcy dorzucił 84 tysiące z nieoprocentowanych kredytów; tak wynika z publicznie dostępnych dokumentów. Umowa Kaphana zobowiązywała go do wstępnego zakupu udziałów za 5 tysięcy dolarów. Zrezygnował z opcji zakupu akcji za dodatkowe 20 tysięcy przysługującej mu z tytułu tego, że pobierał w firmie połowę wynagrodzenia, i podobnie jak Bezos miał zarobić w ciągu roku tylko 64 tysiące dolarów. „Wszystko wtedy wydawało się bardzo wątpliwe – mówi Kaphan, który uważa się za współzałożyciela Amazona. – Był tylko facet z hałaśliwym śmiechem, który robił z drzwi biurka w garażu przerobionym na biuro, takie same, jakie zobaczył w moim domowym biurze w Santa Cruz. Dużo ryzykowałem, przeprowadzając się i godząc na niską pensję, i mimo że miałem trochę oszczędności, wolałem się bardziej nie angażować”.
Na początku 1995 roku rodzice Jeffa Bezosa, Jackie i Mike, zainwestowali w Amazon 100 tysięcy dolarów. Koncern Exxon pokrywał większość kosztów życia obojga, kiedy Mike pracował w Norwegii, Kolumbii i Wenezueli, mieli więc spore oszczędności i chcieli wydać znaczną ich część na najstarszego syna. „Przeczytaliśmy biznesplan, ale był dla nas za mądry – mówi Mike Bezos. – Może zabrzmi to jak ckliwy banał, ale postawiliśmy na Jeffa”. On zaś zapowiedział rodzicom, że istnieje 70 procent szans, że stracą zainwestowany kapitał. „Chcę, żebyście zdawali sobie sprawę z ryzyka, bo jeśli mój biznes nie wypali, nadal chcę przyjeżdżać do domu na Święto Dziękczynienia”, oznajmił im Jeff.
Amazon nie tylko pod tym względem funkcjonował jako firma rodzinna. MacKenzie, początkująca pisarka, została pierwszą oficjalną księgową, zajmowała się finansami, wypisywaniem rachunków i naborem pracowników. Na kawę i spotkania chodzili zwykle do pobliskiego lokalu firmy Barnes & Noble; Bezos z ironią wspominał o tym później w przemówieniach i wywiadach.
W ich poczynaniach przynajmniej na początku nie było gorączkowości. Kaphan wspomina, że pewnego dnia w październiku zjawił się wcześnie rano w domu Bezosów i usłyszał, że pojadą na wycieczkę. „Pogoda była zmienna, dni robiły się coraz krótsze – wspomina. – Mieszkaliśmy od niedawna w tej okolicy i niewiele zdążyliśmy zobaczyć”. Jeff, MacKenzie i Kaphan przejechali sto dziesięć kilometrów do góry Rainier; przez cały dzień wędrowali po częściowo zaśnieżonych zboczach majestatycznego wulkanu, który w słoneczne dni góruje nad panoramą Seattle.
Późną jesienią tego roku zatrudnili Paula Davisa, urodzonego w Wielkiej Brytanii programistę, który wykładał na wydziale informatyki i inżynierii Uniwersytetu Stanu Waszyngton. Koledzy Davisa dziwili się, że przyjął posadę w księgarni internetowej, która jeszcze nie rozpoczęła działalności, i na wypadek, gdyby przedsięwzięcie nie wypaliło, urządzili dla niego małą zbiórkę pieniężną. Programista dołączył do garażowej firmy Bezosa i Kaphana; pracowali na serwerach SPARC produkcji Sun Microsystems, przypominających pudła na pizzę i czerpiących tyle prądu, że często wywalało w domu bezpieczniki. W końcu musiano podłączyć komputery do osobnych obwodów, lecz i tak uniemożliwiało to włączenie w domu suszarki do włosów bądź odkurzacza2.
„Z początku firma nie kipiała energią, choć wedle stereotypu tak właśnie się dzieje w nowo powstałych biznesach tego rodzaju – opowiada Davis, który codziennie przyjeżdżał do pracy w Bellevue rowerem, w długich getrach naciągniętych na spodnie. – Byliśmy ledwie zaczynem początkującej firmy. Shel, ja i Jeff siadywaliśmy przy stole z tablicą i ustalaliśmy podział pracy przy pisaniu oprogramowania”.
Jednym z celów, które sobie postawili, było stworzenie sklepu lepszego od istniejących księgarni internetowych takich jak Books.com – była to strona sieciowa mieszczącej się w Cleveland księgarni Book Stacks Unlimited. „Może to zabrzmi jak rojenia szaleńca, ale naszym pierwszym wyzwaniem było zrobienie czegoś lepszego niż to, co stworzyli tamci – mówi Davis. – Bo choć wydaje się to niedorzeczne, istniała już konkurencja. To nie było tak, że Jeff wykombinował coś całkowicie nowego”.
Nadal w użyciu pozostawała nazwa Cadabra; miała tymczasowo zajmować miejsce w sieci. Jednak pod koniec października 1994 roku Bezos podczas przeglądania w słowniku haseł zaczynających się na „A” doznał olśnienia, trafiwszy na słowo „Amazon”. Amazonka – największa rzeka świata; Amazon – największa na świecie księgarnia3. Pewnego ranka wszedł do garażu i ogłosił kolegom nową nazwę firmy. Sprawiał wrażenie kogoś, kogo nie interesuje opinia kolegów w tej materii, i 1 listopada 1994 roku zarejestrował nowy URL. „Amazonka to największa rzeka na świecie, kilkakrotnie większa od drugiej w kolejności. Ona dosłownie kasuje wszystkie inne rzeki”, oznajmił.
□ □ □
Garaż w Bellevue stał się symbolem romantycznego okresu pradziejów Amazona – podobnie skromne początki miały legendarne firmy, jak Apple czy Hewlett-Packard – jednak Amazonowi służył jako siedziba zaledwie kilka miesięcy. Kaphan i Davis byli bliscy ukończenia prymitywnej wersji beta strony sieciowej, Bezos zaś jął myśleć o zatrudnieniu nowych pracowników; oznaczało to konieczność znalezienia siedziby wyglądającej bardziej profesjonalnie. Wiosną przeprowadzili się do małego biura nad sklepem Color Tile w dzielnicy przemysłowej zwanej SoDo w pobliżu śródmieścia Seattle. Pierwszy oficjalny magazyn Amazona zajmował część piwnicy budynku – było to pomieszczenie bez okien o powierzchni około 20 metrów kwadratowych, w którym kiedyś odbywały się próby jakiegoś zespołu muzycznego (z czarnych jak atrament drzwi wciąż krzyczał zrobiony sprayem napis: „Dźwiękowa dżungla”). Wkrótce potem Jeff i MacKenzie wyprowadzili się z domu w Bellevue, ponieważ brakowało im energii miasta, którą pamiętali z czasów nowojorskich. Znaleźli sobie mieszkanie o powierzchni 80 metrów kwadratowych przy Vine Street w modnej dzielnicy Seattle o nazwie Belltown.
Wiosną 1995 toku Bezos i Kaphan wysłali linki do wersji beta strony sieciowej kilkudziesięciu znajomym, krewnym i dawnym kolegom. Stronę zapełniał tekst, była przystosowana do prostych przeglądarek i ówczesnych ślamazarnych łączy internetowych. „Milion tytułów, zawsze niskie ceny”, tak brzmiał pierwszy anons zapisany niebieską czcionką z podkreśleniem. Obok widniało logo wykonane amatorskimi metodami: olbrzymie A umieszczone na tle niebieskiego marmuru, z wizerunkiem rzeki przewijającej się przez kreski tworzące literę. Na kulturalnych użytkownikach, którzy często całymi dniami przeglądali półki księgarni i bibliotek, zrobiła wrażenie nieprzyjaznej. „Przyszło mi na myśl, że to bardzo mało prawdopodobne, by ktoś chciał korzystać z tej strony”, wspomina Susan Benson, której mąż Eric wcześniej pracował z Kaphanem. Oboje mieli zostać jednymi z pierwszych pracowników Amazona.
Kaphan poprosił byłego kolegę z pracy Johna Wainwrighta o wypróbowanie serwisu i to właśnie on uważany jest za osobę, która dokonała pierwszego zakupu. Kupił książkę popularnonaukową Fluid Concepts and Creative Analogies (Płynne koncepcje i kreatywne analogie) pióra Douglasa Hofstadtera. Z rejestru Amazona wynika, że inauguracyjne zamówienie dokonane zostało 3 kwietnia 1995 roku. Jeden z budynków kompleksu firmy w Seattle nosi nazwę Wainwright.
Strona internetowa nie prezentowała się imponująco, lecz Kaphan i Davis mnóstwo zrobili w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Opracowano wirtualny koszyk na zakupy, bezpieczny sposób wprowadzania numerów kart kredytowych do przeglądarki sieciowej oraz najprostszy program pozwalający przeszukiwać katalog pozycji z zapisanego na płytach CD-ROM katalogu Books in Print, publikowanego przez firmę R.R. Bowker, która książkom wydawanym w Stanach Zjednoczonych przypisywała standardowe numery ISBN. Kaphan i Davis stworzyli także system, który pozwalał użytkownikom pierwszych serwisów internetowych, takich jak Prodigy i AOL, uzyskiwać informacje o książkach i składać zamówienia wyłącznie za pomocą poczty elektronicznej. System ten nigdy jednak nie został w pełni rozwinięty.
Były to szczytowe osiągnięcia w początkowych, siermiężnych czasach internetu, gdy stosowano prymitywne narzędzia, a techniki korzystania z sieci nieustannie ewoluowały. Protokół HTML, swoista lingua franca internetu, miał powstać dopiero za pięć lat, natomiast nowoczesne języki programowania, takie jak JavaScript i AJAX, jeszcze kolejne kilka lat później. Pierwsi inżynierowie z Amazona używali języka C, a stronę internetową 1 katalog książek zapisali w powszechnie dostępnej bazie danych o nazwie Berkeley DB, nieprzystosowanej do obsługi ogromnego strumienia informacji, który niebawem miała przetwarzać.
W pierwszych miesiącach działania serwisu każde zamówienie przyprawiało pracowników Amazona o dreszczyk emocji. Kiedy ktoś dokonywał zakupu, w komputerach rozlegał się dzwonek i wszyscy się zbiegali, by sprawdzić, czy ktoś zna nabywcę. (Po kilku tygodniach dzwonek dzwonił już tak często, że musiano go wyłączyć). Wtedy Amazon zamawiał książkę od jednego z dwóch głównych dystrybutorów, płacąc cenę hurtową, czyli połowę ceny detalicznej (tej, która widnieje na okładce książki).
Metody dystrybucji książek wykorzystywane przez Amazon w początkowym okresie działalności były dość proste. Firma nie miała czegoś takiego jak zapas towarów. Kiedy klient kupował książkę, Amazon zamawiał ją, ona zaś w ciągu kilku dni docierała do firmy; trafiała do piwnicy, a stamtąd wysyłano ją do nabywcy. Przeważnie dostawa trwała tydzień, lecz jeśli tytuł był trudniej dostępny, to kilka tygodni, a nawet ponad miesiąc, jeśli zamówienie dotyczyło rzadkiego tytułu.
Nawet wtedy na większości transakcji Amazon zarabiał bardzo mało. Książki oferowane były za cenę o 40 procent niższą niż detaliczna, jeśli tytuł figurował na liście bestsellerów i na stronie serwisu Spotlight, jednym z pierwszych, które codziennie wyróżniały nowe dostępne pozycje. Pozostałe książki sprzedawano z 10-procentowym rabatem, a opłaty za dostawę zaczynały się od 3 dolarów 95 centów za pojedynczą książkę.
Jedna z pierwszych przeszkód polegała na tym, że dystrybutorzy książek wymagali od detalistów, by ci zamawiali dziesięć książek naraz. Amazon nie miał takiej sprzedaży; Bezos opowiedział później, jak obszedł ten wymóg. „Znaleźliśmy lukę. Ich system informatyczny nie wymagał, by nabywca odebrał dziesięć egzemplarzy – wystarczyło ich tyle zamówić. Znaleźliśmy jakąś ramotę o porostach, którą mieli w bazie, lecz nie było jej w magazynie. Zaczęliśmy zamawiać pozycje, o które nam chodziło, i dziewięć egzemplarzy książki o porostach. Wysyłali nam pożądaną pozycję wraz z listem, w którym wyrażali żal, że skończyły im się zapasy książki o roślinach”4.
Na początku czerwca Kaphan dodał do portalu opcję recenzowania książek, której kod napisał w ciągu jednego weekendu. Bezos uważał, że jeśli na stronie Amazon.com znajdzie się więcej recenzji czytelniczych niż na innych, portal uzyska nad nimi ogromną przewagę, gdyż czytelnicy stracą bodziec do korzystania z usług innych księgarni sieciowych. Zastanawiali się, czy niefiltrowane treści mogą wpędzić firmę w tarapaty. Bezos postanowił kontrolować zamieszczone recenzje, zamiast czytać je przed publikacją.
Wiele wyszło spod ręki pracowników oraz ich znajomych. Kaphan wziął z półki pozycję przeznaczoną dla klienta, chińską książkę wspomnieniową zatytułowaną Bitter Winds: A Memoir of My Years in China’s Gulag (Groźne wiatry. Wspomnienie lat spędzonych w chińskim gułagu). Przeczytał ją od deski do deski i napisał jedną z pierwszych recenzji.
Rzecz jasna, niektóre recenzje były nieprzychylne. W późniejszych latach Bezos wspominał gniewny list od pewnego dyrektora wydawnictwa, który sugerował, że ten nie rozumie, iż działalność Amazona powinna polegać na sprzedaży książek, nie zaś na traktowaniu ich niczym śmieci. „My byliśmy innego zdania – tłumaczy Jeff Bezos. – Czytając tamten list, pomyślałem, że nie zarabiamy na sprzedaży, lecz na pomaganiu klientom w podejmowaniu decyzji o zakupie”5.
□ □ □
Strona zadebiutowała w internecie 16 lipca 1995 roku i od tej pory stała się widoczna dla wszystkich użytkowników sieci. Gdy tylko wieść o tym się rozeszła, nieliczna ekipa Amazona niemal momentalnie przekonała się, że oto stworzyli nową możliwość obserwacji przedziwnych ludzkich zachowań. Pierwsi użytkownicy internetu zamawiali podręczniki korzystania z komputerów, komiksy z cyklu o Dilbercie, książki o naprawie starych instrumentów muzycznych, a także przewodniki erotyczne. (Najlepiej sprzedającą się pozycją w portalu Amazon.com tego roku okazała się książka pióra Lincolna D. Steina zatytułowana How to Set Up and Maintain a World Wide Web Site: The Guide for Information Providers) (Jak założyć i utrzymać stronę WWW. Przewodnik dla dystrybutorów informacji elektronicznej).
Spływały zamówienia od amerykańskich żołnierzy odbywających służbę za granicą oraz między innymi od pewnego obywatela Ohio, który napisał, że mieszka osiemdziesiąt kilometrów od najbliższej księgarni i że portal Amazon.com to dla niego dar niebios. Ktoś z Europejskiego Obserwatorium Południowego w Chile zamówił książkę Carla Sagana – najwyraźniej na próbę – a gdy zamówienie zostało zrealizowane, złożył drugie, tym razem na kilkadziesiąt egzemplarzy tej samej pozycji. Pracownicy Amazona mieli okazję zetknąć się z marginaliami – długą listą artykułów ezoterycznych mających wartość dla niewielkiego grona osób. Paul Davis zrobił pewnego razu przegląd osobliwości książkowych zgromadzonych na półkach piwnicznego magazynu firmy i z westchnieniem określił je mianem „najmniejszej i najbardziej eklektycznej księgarenki świata”.