Читать книгу Podglądaczka - Caroline Eriksson - Страница 7

Оглавление

Prolog

Więc tak ma się to skończyć?

Chwieję się na krawędzi, odwracam i napotykam jej wzrok. Te same oczy, które niegdyś, przed ołtarzem małego malowniczego wiejskiego kościoła, spoglądały w moje. Wtedy przepełniało je szczęście i żar. Teraz są czarne z nienawiści. Wyrażają żądzę zemsty. Na jej twarzy widzę zdecydowanie, od dawna nieobecną determinację. Dopiero teraz pojmuję, że to, co się dzieje, to, co się stanie, nie jest żadnym przypadkiem. Moja żona tylko czekała na odpowiednią okazję. Chce widzieć mnie martwego.

Cały czas się o nią niepokoiłem... Nagle uświadamiam sobie, że to o siebie powinienem był się niepokoić.

Podobno człowiekowi tuż przed śmiercią przelatuje przed oczami całe jego życie, od początku do końca. Skąd to niby wiadomo? Ja nie doświadczam niczego podobnego. Nie oglądam kawalkady urodzin i świątecznych spotkań, niepowodzeń i sukcesów. Twarzy tych, którzy znaczyli dla mnie najwięcej i byli mi najbliżsi. Widzę przed sobą tylko jedno, i co dziwne, jest to kościół, w którym kiedyś przyrzekaliśmy sobie miłość na dobre i na złe.

Dzień naszego ślubu. Splecione palce, gdy szliśmy do ołtarza. Uśmiechy posyłane nam z rzędów mijanych ław, szelest eleganckich strojów, zapach świeżo zebranych polnych kwiatów. Pamiętam wszystko, każdy szczegół, tak wyraźnie, jakby było to wczoraj. Nasza samodzielnie napisana przysięga, słońce wpadające przez witraże, błogosławieństwo księdza.

A teraz? Czy pochowa mnie w tym kościele, gdzie przyrzekaliśmy sobie miłość, dopóki śmierć nas nie rozłączy? A raczej, czy pochowa to, co ze mnie zostanie?

Otchłań pod stopami jest głęboka i nieprzenikniona. Nie pozostawia wątpliwości, żadnego zmiłuj. Wszystko idzie tak szybko, a jednak moment ten ciągnie się w nieskończoność. Żona się zbliża, jest tuż obok. Podnosi rękę, potem drugą. Zaraz spadnę, zaraz uderzę o ziemię. Zaraz będzie po wszystkim.

Trzy, dwa, jeden.

Już.

Podglądaczka

Подняться наверх