Читать книгу Trylogia Nadzoru - Charlie Fletcher - Страница 6
Śnieg na rzece
ОглавлениеGeradeso wie unsere Leben aus dem Nichts entstehen
und im Nichts enden,
so sind alle Reisen ein Kreis.
Und ganz egal, wie weit uns unsere Reise führt – wir enden alle an unseren Anfängen.
Podobnie jak nasze życia wywodzą się z nicości
i kończą się nicością,
tak wszystkie podróże stanowią cykl.
I nieważne, jak daleko zaprowadzi nas droga, wszyscy skończymy tam, gdzie zaczęliśmy.
Carl Fleischl von Marxow
Pod koniec panowała cisza.
Sara znajdowała się w wodzie, lecz nie mogła dostrzec miasta.
Nie było niczego oprócz bólu teraźniejszości. Żadnej przeszłości, żadnej przyszłości.
I nie widziała niczego oprócz płomieni.
I porażki.
I swojej dłoni, wyciągniętej, próbującej chwytać się nieba, łapać powietrze, powstrzymać ryczący nurt przed pochłonięciem również jej.
Była ostatnią z Ostatniej Ręki.
Nie zastanawiała się, czy pojawi się następna.
Nie zastanawiała się, czy pewnego dnia Kowal wróci i zbuduje wszystko od nowa.
Dziwiła się zamiast tego, dlaczego śnieg spadający z nieba na płonącą rzekę pojawił się w tym roku tak wcześnie.
I zastanawiała się, kiedy zacznie boleć.
A później uświadomiła sobie, że już boli. Uświadomiła sobie, że zawsze bolało. Uświadomiła sobie, że nigdy, przenigdy już nie przestanie boleć, nawet jeśli jej samej uda się ujść z tego z życiem.
Ponieważ pozostałym się nie udało.
Ponieważ Sharpowi się nie udało.
Ostatnia Ręka zawiodła. Pożoga została uwolniona.
Koniec z nadzieją.
Koniec z bohaterami.
Koniec z nim.