Читать книгу Zgadnij kto - Chris McGeorge - Страница 8
2
ОглавлениеNie potrafił powiedzieć, jak długo siedział bez ruchu, przysłuchując się dzwonkowi telefonu. I wieczność, i najkrótszą chwilę. W końcu jednak pojawił się nowy dźwięk. Głos. Kobiecy. Jakby syntetyczny.
– Dzień dobry, panie Sheppard. Witamy w znakomitym hotelu Great. Od sześćdziesięciu lat z dumą zapewniamy wygodę i szeroki wachlarz niepowtarzalnych usług, z których będzie pan mógł skorzystać w obrębie naszego luksusowego budynku. Aby uzyskać informacje na temat menu śniadaniowego, proszę wcisnąć jeden, aby dowiedzieć się więcej o niedawno odnowionej siłowni i salonie spa, proszę wcisnąć dwa, w celu zamówienia usług do pokoju, na przykład wczesnej pobudki, proszę wcisnąć trzy…
Panie Sheppard? Cóż, przynajmniej posłużyli się jego nazwiskiem. Znali jego nazwisko? Czyżby znów…?
– …aby zasięgnąć informacji na temat występów na żywo w strefie barowej, proszę wcisnąć cztery…
Za dużo wypił? Pozwolił sobie na zbyt wiele? Po dwudziestu latach picia, używania i używania połączonego z piciem zaczął sobie wyobrażać, że pojęcie przesady go nie dotyczy. Ale zdarzyło mu się kilka takich wpadek. Urwanie filmu tak monumentalne, że budził się w miejscu, którego nie poznawał. Rollercoaster fugi dysocjacyjnej, na który sam kupił bilet.
– … aby zasięgnąć informacji na temat miejscowych atrakcji, rezerwacji biletów i usług komunikacyjnych, proszę wcisnąć pięć…
Pamiętał jednak uczucia, które towarzyszyły tym sytuacjom. To było coś innego.
Bo…
Wiedział, że nie jest tam. Tam, gdzie był… poprzednio? Gdzie… ostatnie, co pamiętał. Teraz, w pokoju hotelowym, a wtedy… na obrzeżach jego pamięci tańczyła jakaś postać. Kobieta.
Przełknął suchość i potarł językiem zęby. Coś na nich było. Zszarzały, stęchły posmak wina połączonego z czymś chemicznym.
– … w celu wcześniejszego wymeldowania się, proszę wcisnąć sześć, w celu ponownego odtworzenia listy opcji, proszę wcisnąć siedem.
Coś się nie zgadzało. Nie powinien tu być.
A telefon… telefon zamilkł. Z jakiegoś powodu poczuł się gorzej, nie słysząc głosu kobiety. Czy póki on ją słyszał, ona słyszała jego? To przecież automat, skarcił się w myślach. Ale połączenie wciąż mogło być aktywne. Warto spróbować.
– W celu ponownego odtworzenia listy opcji, proszę wcisnąć siedem.
Spróbował znów poruszyć dłońmi, żeby odzyskać w nich czucie. Kilka razy szybko zacisnął pięści. A kiedy poczuł, że w miarę panuje nad swoimi ruchami, napiął plecy i szybkim ruchem nadgarstków uderzył w rurę łańcuchem spinającym kajdanki. Brzęk był głośny, ale najwyraźniej nie dość. Marnujesz czas. To tylko automat.
– W celu ponownego odtworzenia listy opcji, proszę wcisnąć siedem.
Rozwarł usta. Wargi miał sklejone tak, jakby nie poruszał nimi od lat. Nie miał pojęcia, co chce powiedzieć, ale i tak spróbował. Z jego gardła wydostało się ochrypłe stęknięcie.
– W celu ponownego odtworzenia listy opcji, proszę wcisnąć siedem.
Cisza.
Jeszcze raz otworzył usta. To, co wydobyło się spomiędzy nich, przypominało słowo „proszę”. To tylko automat. Nadal za cicho.
Cisza.
A potem głos w telefonie się zaśmiał. Jednak nie automat.
– Dobra, panie Sheppard, zrobimy tak, jak pan sobie życzy. Ale niedługo będzie pan musiał zacząć się odzywać. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, co pan zrobi.
Co? Nie zdążył przemyśleć słów, które usłyszał, bo wytrącił go z równowagi przerażający dźwięk. Tępy sygnał wolnej linii telefonicznej. Kobieta się rozłączyła.
Spróbował się uspokoić – serce dudniło mu w klatce piersiowej. To się nie działo naprawdę. Nie mogłoby… I może się nie działo. Może to był tylko jakiś zły sen albo nowy rodzaj przykrego tripu. Ostatnio ładował w siebie naprawdę sporo. Ale im dłużej się zastanawiał, tym trudniej mu było w to uwierzyć.
Nie czuł się jak we śnie.
Ktoś przyjdzie. Na pewno. Przecież w hotelu musieli wiedzieć, że tu jest. Ktoś z obsługi musiał go widzieć. No i z pewnością do łóżka nie przykuł się sam, więc…
Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, co pan zrobi.
Jaki był sens tej rozmowy? Na tym polegał kłopot z telefonami – mogłeś zasadniczo udawać kogokolwiek chciałeś i nie dało się ocenić, czy kłamiesz. Po co ta kobieta robot do niego dzwoniła? Nie mógł dosięgnąć słuchawki. Czyli to mogła być ona – osoba, która przykuła go kajdankami do łóżka. Która wciągnęła go w jakąś chorą grę. A jeśli nie należała do obsługi, istniała możliwość, że nikt nie przyjdzie go uwolnić.
Nie. To był hotel. Ktoś na pewno się pojawi, prędzej czy później.
Zamknął oczy. Postarał się opanować oddech na tyle, by wsłuchać się w odgłosy dochodzące spoza pokoju. Odgłos kroków, szum kółek walizki. Ale niczego nie słyszał. Panowała cisza.
Tyle że wcale nie.
Zanim usłyszał, poczuł to. Zjeżyły mu się włosy na karku. A chwilę później znów, na granicy słyszenia – odgłos oddechu.
Nie był sam.