Читать книгу Spowiedź Stalina. Szczera rozmowa ze starym bolszewikiem - Christopher Macht - Страница 7

Jestem starym bolszewikiem

Оглавление

Czy jestem bestią i wrogiem ludu? Jeszcze nie tak dawno miałem kochającą żonę, piękną brunetkę Rusłanę. Do tego troje potomstwa, nawet nie wiem, czy żyją. To właściwie tyle o mnie.

Do jedynie słusznej Partii bolszewickiej wstąpiłem w czasach carskich, oddałem jej życie i duszę (jeśli ją mam). Dla zdobycia środków na walkę rewolucyjną rabowałem banki i powozy, wtedy poznałem Stalina. A dziś nie ma już u mego boku ani żony, ani dzieci. Kiedy to piszę, mam łzy w oczach. Przywołanie tamtych dramatycznych wspomnień rozdrapuje moje rany. Rusłana nie mogła zrozumieć, że w moim życiu najważniejsza jest Partia. Kiedy stawiałem pierwsze kroki w partyjnych szeregach, czyniła mi niepotrzebne wymówki. Później było tylko gorzej. Nie rozumiała mojego zaangażowania.

W końcu nastał ten dramatyczny dzień, było to jakoś po śmierci Kirowa[1]. Pod domem zaparkował czornyj woron[2], siedziało w nim trzech ludzi. Dzieci z ciekawością zbiegły na dół, zagadywały przybyłych. Ale ci milczeli.

Nie odczuwałem żadnego niepokoju, pomyślałem, że Partia zdemaskowała wśród moich sąsiadów któregoś z licznych wrogów ludu i właśnie po niego przyjechali. Po dwóch godzinach załomotali do mieszkania. Zapytali, czy to ja jestem Walentin Mongołow i powiedzieli krótko:

– Sobirajties s nami.

Domagałem się wyjaśnień, zapytałem, czy wiedzą, że jestem członkiem komitetu obwodowego Partii i znam osobiście towarzysza Stalina z rewolucyjnej konspiracji, ale w odpowiedzi dostałem tylko pięścią w twarz. Rusłana, która patrzyła na życie i rzeczywistość bardziej trzeźwo niż ja, wpadła w jakiś niemy letarg i tylko w jej oczach widać było skrajne przerażenie. Cała trójka dzieci zaczęła płakać.

Co było robić. Szybko się ubrałem, spakowałem najpo-trzebniejsze rzeczy, żonie powiedziałem, że wkrótce wszystko się wyjaśni i niedługo wrócę.

Wyjaśniło się, ale do domu nie wróciłem i nie zobaczyłem już nigdy więcej mojej Rusłany ani żadnego z dzieci. O następnych latach nie chcę dużo pisać, bo to nie o mnie jako o jednostce ten zapis, liczy się tylko społeczność ludzi pracy. W Penzie[3], w której mieszkałem, odbył się mój proces. Trwał krótko i toczył się na ogół pod moją nieobecność. Tylko czasem wywlekano mnie na salę sądową i zdumiony słuchałem zeznań jakichś nieznanych mi posiniaczonych i pokrwawionych osobników. Mówili, że razem z nimi należałem do spisku i dybałem na życie towarzysza Kirowa.

Dostałem wyrok ośmiu lat łagru bez prawa do korespondencji, choć w świetle przedstawionych zarzutów mogłem obawiać się najgorszego. Co z tego, gdy minęło te osiem lat, wyrok przedłużono o drugie tyle. A przecież w 1941 roku wybuchła wojna i wielu osadzonych zyskało szanse odkupienia win wobec socjalistycznej ojczyzny w batalionach karnych lub budowlanych. Mnie tej szansy nie dano i dalej nie wiedziałem, co z moją rodziną.

W 1950 roku, gdy oba wyroki odsiedziałem, zostałem zwolniony i zatrudniony na poczcie w pewnym syberyjskim miasteczku, bez prawa opuszczania go. Jego nazwy nie wolno mi wymieniać ze względu na dobro socjalistycznej ojczyzny.

O łagrze wspominał więcej nie będę, choć niedawno wpadł mi w ręce Jeden dzień Iwana Denisowicza Sołżenicyna[4]. Wypisz wymaluj moje losy, ale ja dalej boję się o tym pisać, choć towarzysz Chruszczow potępił kult jednostki. Na odchodnym komendant obozu ujawnił mi, że moja Rusłana też została uwięziona i gdzieś cicho zgasła lub została rozstrzelana w jednym z niezliczonych łagrów Północy. Dzieci trafiły do domów dziecka, gdzie wpojono im, jakim jestem łotrem i teraz nie wolno mi szukać z nimi kontaktu. Przyjąłem to wszystko bez emocji, bo, nie powiem, kochałem swoją rodzinę, ale jak na prawdziwego starego bolszewika przystało najważniejsza jest dla mnie Partia i Sprawa.

Dali mi kwaterę w jakiejś ruderze, pracowałem spokojnie, aż nadszedł ten dzień. Kolejny dramatyczny dzień mojego życia. Chyba najważniejszy. Po latach przed moimi oczami znowu pojawił się On. Koba.

1 Siergiej Kirow, sekretarz komitetu leningradzkiego WKP(b), był postrzegany przez Stalina jako potencjalny rywal do władzy. Jego zabójstwo i w następstwie masowe represje utrwaliły na lata samowładztwo Stalina (przyp. red.).

2 Radziecka karetka więzienna służąca do przewożenia aresztowanych w okresie stalinowskim (przyp. red.).

3 Po zwycięstwie rewolucji ludzie zasłużeni w walce o komunizm, ale niewygodni teraz Leninowi i Stalinowi, trafiali na prowincję, obejmowali podrzędne funkcje i mogli w miarę spokojnie żyć. Do czasu (przyp. red.).

4 Rękopis Walentina Mongołowa otrzymałem od rezydenta rosyjskiej FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa) w Niemczech, z którym podczas biznesowych spotkań wypiłem morze różnych trunków. Na rękopisie nie było daty jego powstania, ale z powyższego zapisu wynika, że powstał w latach sześćdziesiątych, za Chruszczowa, na pewno po 1962 roku, gdy opublikowano Jeden dzień Iwana Denisowicza (przyp. aut.).

Spowiedź Stalina. Szczera rozmowa ze starym bolszewikiem

Подняться наверх