Читать книгу Spowiedź Stalina. Szczera rozmowa ze starym bolszewikiem - Christopher Macht - Страница 8
Wprowadzenie
ОглавлениеJak już pisałem, nazywam się Walentin Mongołow. Zobaczyłem Go ponownie kilka miesięcy temu. Już dawno nie miałem rodziny. Mimo to powinienem być dumny. To dlatego, że dostąpiłem czegoś, co wielu moich rodaków nazwałoby ogromnym zaszczytem. Nie wiedziałem, co się stanie. Nie wiedziałem, że wreszcie będę mógł się najeść do woli, pobyć w nagrzanym pomieszczeniu i spokojnie nacieszyć się towarzystwem kartek i pióra. O czym mowa?
Pod koniec 1951 roku głośne pukanie do drzwi wyrwało mnie z objęć snu. Ledwo przytomny otworzyłem rozpadające się drzwi i ujrzałem za nimi nieznanych ludzi. Nie zdążyłem zadać żadnych pytań, gdy usłyszałem:
– Pakujcie się! Idziecie z nami.
Żebym to ja jeszcze miał co pakować – pomyślałem ze smutkiem.
Zaraz potem spakowałem cerowane w niezliczonych miejscach brązowe spodnie, wszystkie – czyli dwie – koszule w soczystą czarno-czerwoną kratę i przepocony łach, który kilka lat temu przypominał podkoszulek. Chętnie napisałbym, że przed wyjściem pożegnałem się z najbliższymi, ale przecież ich nie miałem. Zwierzę? Tak, był kot, ale gdzieś się zawieruszył, może na jego kocie szczęście. Nie szukałem go, przybyli towarzysze nalegali, bym się pośpieszył. Tymczasem włożyłem wielki stalowy klucz w ogromny otwór rozpadających się drzwi, przekręciłem dwukrotnie w lewo, po czym podążyłem za nieznajomymi. Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno. Dzisiaj już wiem, co się wówczas stało – straciłem przytomność.
Stalin z nieodłączną fajką