Читать книгу Matka jej córki - Daniela Petrova - Страница 6
Prolog
ОглавлениеPatrzyłam, jak idzie ulicą. Miała szybki, pewny krok kogoś, kto dobrze wie, dokąd zmierza. Żadnego zatrzymywania się czy spoglądania w witryny butików i delikatesów. Nie rozpraszał jej nawet widok słodkich piesków i niemowląt. Ta kobieta miała misję do wypełnienia. Nie oglądała się za siebie. Nietrudno ją było śledzić. Jednak na wszelki wypadek nie podchodziłam zbyt blisko.
Panował spory ruch, ale nie było tłoczno. Pojazdy wolno sunęły w górę i w dół ulicy Broadway. Wstąpiła do Starbucksa na rogu, przytrzymując drzwi dwóm wychodzącym stamtąd kobietom. Stanęłam przed sąsiednim sklepem, sprzedającym telefony komórkowe, wiedząc, że trochę to potrwa; kolejka po kawę była bardzo długa. Na pewno zamówi latte. Zawsze kupowała duże latte. I to mi się w niej podobało. Nie dawała się skusić na jedno z tych wymyślnych podwójnych mocha frappuccino z syropem karmelowym, ale też nie piła zwykłej czarnej kawy. Dziewczyna taka jak ja.
Z zachodu napływały ciemne, groźne chmury; kłębiły się nad dachami domów i wieżami ciśnień. Podmuch wiatru poderwał z ziemi foliową torebkę, która przeleciała obok mnie na wysokości pasa. Odwróciłam się i patrzyłam, jak na moment przykleiła się do przedniej szyby żółtej taksówki, a później opadła z powrotem na ziemię. Z przepełnionego kosza na rogu ulicy wysypały się kawałki papieru. Nadciągała burza.
Wyszła ze Starbucksa z dużym latte w dłoni i bojową miną, gotowa zawojować świat.
Lubiłam ją. Naprawdę ją lubiłam.