Читать книгу Anioły i demony - Дэн Браун - Страница 31
Rozdział 24
ОглавлениеTechnik z ochrony wstrzymał oddech, gdy dowódca nachylił się nad jego ramieniem i przyglądał uważnie znajdującej się przed nimi ścianie monitorów. Minęła minuta.
Można się było spodziewać, że będzie milczał, powiedział sobie technik. Jego dowódca był człowiekiem ściśle trzymającym się protokołu. Nie powierzono by mu dowodzenia jednymi z najbardziej elitarnych jednostek ochrony na świecie, gdyby najpierw mówił, a potem myślał.
Tylko co o tym myśli?
Widoczny na monitorze przedmiot, nad którym się zastanawiali, był pewnego rodzaju pojemnikiem o przejrzystych ściankach. W tym nie było nic dziwnego, natomiast resztę trudno było pojąć.
Wewnątrz pojemnika widoczna była niewielka kropla metalicznej cieczy, unosząca się jakimś cudem w powietrzu. Kropelka pojawiała się i znikała w świetle mrugającej na czerwono diody wyświetlacza, na którym nieuchronnie trwało odliczanie. Na ten widok strażnikowi ciarki przechodziły po skórze.
– Możesz wyostrzyć kontrast? – wyrwał go z zamyślenia głos przełożonego.
Posłusznie zrobił, co mu kazano, i obraz na ekranie stał się wyraźniejszy. Komendant pochylił się do przodu, dokładniej przyglądając się szczegółowi przy podstawie pojemnika, który dopiero teraz stał się widoczny.
Technik również tam spojrzał. Tuż koło wyświetlacza widniał jakiś skrót. W rozbłyskach światła można było dojrzeć cztery wielkie litery.
– Zostań tu – polecił mu komendant. – Nic nikomu nie mów. Ja się tym zajmę.