Читать книгу Jan Paweł II i Ojciec Pio Historia niezwykłej znajomości - Edward Augustyn - Страница 6

Niecodzienna pielgrzymka

Оглавление

KARDYNAŁ KAROL WOJTYŁA

U GROBU OJCA PIO

2–3 LISTOPADA 1974

Kardynał Karol Wojtyła i biskup Andrzej Deskur w klasztorze kapucynów w San Giovanni Rotondo – 2 listopada 1974 roku


Dzień Wszystkich Świętych to dla Karola Wojtyły szczególne święto. Właśnie tego dnia w 1946 roku otrzymał w kaplicy pałacu arcybiskupiego w Krakowie święcenia kapłańskie. Następnego dnia odprawił w krypcie św. Leonarda, tuż przy grobach Sobieskiego, Wiśniowieckiego, Poniatowskiego i Kościuszki, prymicje. Gdy jako biskup, a później kardynał przebywał w tych dniach w Krakowie, zawsze drugiego listopada odprawiał przy grobach królewskich mszę i prowadził procesję zaduszną. Ale tak się składało, że częściej przeżywał te uroczystości w Rzymie. Sesje soboru, a później biskupiego synodu, na które regularnie wyjeżdżał, odbywały się zawsze na przełomie października i listopada.

W Bazylice św. Piotra na Watykanie w uroczystość Wszystkich Świętych wystawia się do adoracji wszystkie relikwie, jakie od wieków zgromadzono w tej świątyni – ołtarz zastawiony jest zdobnymi relikwiarzami z różnych epok, przechowującymi szczątki świętych, o których czasem mało kto już pamięta, o których nie myślimy w ciągu roku, których obchody wycofano z kalendarza liturgicznego. Bo uroczystość przypadająca 1 listopada to także święto wszystkich świętych zapomnianych oraz tych, którzy nie doczekali się jeszcze (a być może nie doczekają się nigdy) formalnego wyniesienia na ołtarze. O nich mówi w tym dniu liturgia Kościoła.

1 listopada 1974 roku kardynał Karol Wojtyła również przebywał w Watykanie. Przyjechał pod koniec września na obrady synodu, które zakończyły się przed czterema dniami. Jednak postanowił zatrzymać się w Rzymie jeszcze przez kilka dni. Wraz z przyjacielem, biskupem Deskurem organizuje wyjazd do San Giovanni Rotondo, by tam, przy grobie Ojca Pio, sługi Bożego, który zmarł przed sześcioma laty, wspominać rocznicę swojej pierwszej mszy.

Takie wyjazdy nie dziwią tych, którzy znają biografię papieża Polaka. Wolne od obrad chwile przeznaczał na wyjazd do miejsc, gdzie mógł znaleźć choć odrobinę wytchnienia i odpoczynku czy to dla ciała, czy dla ducha. Przyjęło się, że „osobistym kierowcą” biskupa Wojtyły podczas pobytu we Włoszech był ksiądz Alojzy Cader – kapłan diecezji krakowskiej, przebywający na studiach w Rzymie. Rok młodszy od Wojtyły, pochodzący z Rybarzowic koło Szczyrku, przedwojnenny harcerz, w czasie wojny łącznik AK, więzień Oświęcimia i Buchenwaldu, do Rzymu przyjechał w 1949 roku z Londynu na… rowerze. Wstąpił do polskiego seminarium, a po święceniach kapłańskich pozostał w Wiecznym Mieście na dalsze studia. Dzięki rencie wypłacanej co miesiąc przez rząd zachodnich Niemiec mógł utrzymać się w Rzymie i kupić samochód. W czasie soboru znalazł pracę w sekretariacie II Soboru Watykańskiego – tak poznał młodego biskupa z Krakowa, któremu od tej pory oddawał przeróżne przysługi. To dzięki księdzu Cadrowi trafiały do Krakowa kopie wszystkich ważnych propozycji nadsyłanych do Watykanu przez biskupów z całego świata. To on organizował spotkania Wojtyły z przedstawicielami episkopatów różnych krajów. A przede wszystkim oddawał do dyspozycji biskupa z Krakowa swój czas i swój samochód. W gronie dwóch, trzech księży wyjeżdżali nad morze albo w góry na narty, albo do jakiegoś uroczego miasteczka, których tak wiele jest we Włoszech. Czasem były to ledwie kilkugodzinne wypady do jakiegoś nieodległego od Rzymu sanktuarium, na przykład w Mentorelli, a czasem dwu, trzydniowe wyjazdy. Dwudziestą piątą rocznicę święceń kapłańskich w 1971 roku kardynał Wojtyła spędził w La Vernie, miejscu stygmatyzacji św. Franciszka z Asyżu, a w Dzień Zaduszny odprawił mszę na cmentarzu polskich żołnierzy w Bolonii. Z kolei w 1977 roku kolejną rocznicę prymicji – ostatnią przed pamiętnym konklawe – obchodził w Loreto, gdzie jest nie tylko znane sanktuarium maryjne, ale również polski cmentarz wojenny. Takich wyjazdów było wiele.

Jednak nawet biorąc pod uwagę wspomniany zwyczaj, trudno nie uznać wizyty w San Giovanni Rotondo na początku listopada 1974 roku za wyjątkową. Kardynał Wojtyła, który tak wiele zawdzięczał stygmatykowi, był osobiście przekonany o jego świętości i nigdy tego nie ukrywał. Dwa lata wcześniej, 3 maja 1972 roku, właśnie z inicjatywy biskupa krakowskiego episkopat polski wysłał do ojca świętego Pawła VI list z prośbą o rychłą beatyfikację Ojca Pio. Już w pierwszych zdaniach tego dokumentu słyszymy głos Wojtyły: „Niektórzy z nas widzieli na własne oczy Ojca Pio i jego apostolat; inni czerpali wiadomości od tych, którzy go widywali, słuchali i pisali do niego”. Dalej polscy kardynałowie i biskupi piszą, że długie i wzorowe życie kapucyna, jego nieustanna modlitwa i heroiczne ofiary, a także dzieła, jakie po sobie pozostawił – szpital Dom Ulgi w Cierpieniu oraz Grupy Modlitwy – są najlepszym dowodem jego świętości. Dodają, że sługa Boży z Pietrelciny znany jest również w Polsce i dlatego – w imieniu duszpasterzy i wiernych polskiego Kościoła – proszą ojca świętego o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego.

Niestety, pismo z Polski, jak również prośby wielu innych episkopatów nie przyniosły oczekiwanych skutków. W lipcu 1974 roku Święta Kongregacja Nauki Wiary, następczyni Świętego Oficjum, po raz drugi sprzeciwia się rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego Ojca Pio. W kurii rzymskiej krążą pogłoski, że powodem tej decyzji są oskarżenia stygmatyka o nieposłuszeństwo i niemoralność zawarte w opinii biskupa Maccariego, który z ramienia Stolicy Apostolskiej wizytował klasztor i szpital w San Giovanni Rotondo w 1960 roku. Niektórzy są przekonani, że do beatyfikacji Ojca Pio nie dojdzie nigdy, inni mówią, że bardziej niż o kanonizację należałoby się modlić o jego zbawienie…

W takim właśnie czasie dwóch polskich hierarchów podejmuje pielgrzymkę do grobu pomawianego zakonnika. Znają się i przyjaźnią jeszcze z czasów Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie Wojtyła studiował polonistykę i teologię, a Deskur prawo. Razem działali w studenckiej Bratniej Pomocy. Deskur wstąpił do seminarium jesienią 1945 roku, a pierwsze niższe święcenia i związaną z nimi tonsurę otrzymał od kardynała Sapiehy podczas mszy 1 listopada 1946 roku, na której wyświęcony na kapłana został również Karol Wojtyła. Potem ksiądz Deskur wyjechał, na polecenie kardynała Sapiehy, na studia do Szwajcarii, skąd nie mógł już wrócić do komunistycznej Polski. Za granicą otrzymał święcenia kapłańskie i uzyskał tytuł doktora. Pracował w Szwajcarii i we Francji, od 1952 roku był urzędnikiem Papieskiej Komisji do spraw Kinematografii, Radia i Telewizji (w 1964 roku przemianowanej na Komisję do spraw Środków Społecznego Przekazu, której w 1973 roku zostanie przewodniczącym). Współpracował z biskupem Wojtyłą podczas II Soboru Watykańskiego. To właśnie ksiądz Deskur w czasie pierwszego pobytu biskupa Wojtyły na sesji soboru umożliwił dostarczenie w ciągu kilkudziesięciu godzin listu w sprawie Wandy Półtawskiej do rąk Ojca Pio. Dodajmy jeszcze, że gdy Karol Wojtyła zostanie papieżem, będzie z przekonaniem powtarzał, że jego pontyfikat to łaska, za którą przyjaciel zapłacił wielką cenę cierpienia i kalectwa. Dzień przed pamiętnym konklawe biskup Deskur uległ udarowi mózgu i drugiemu zawałowi serca. Do końca życia pozostanie sparaliżowany. Odwiedziny chorego w klinice Gemelli były pierwszą wizytą Jana Pawła II (nazajutrz po wyborze) poza murami Watykanu. A później, przez całe 27 lat pontyfikatu, jedyną i „nienaruszalną przyjemnością niedzielną” papieża – jak wyznał jego osobisty fotograf Arturo Mari – były obiady z kardynałem Deskurem.


Wróćmy do roku 1974. W czerwcu ksiądz Deskur otrzymuje z rąk Pawła VI sakrę biskupią. W listopadzie organizuje dla swego przyjaciela z Krakowa wyjazd do grobu Ojca Pio.


Msza święta w krypcie grobu Ojca Pio – 2 listopada 1974 roku. Od lewej: ks. Ignacy Różycki, ks. Adam Kubiś, ks. Stanisław Dziwisz, bp Andrzej Deskur, kard. Karol Wojtyła, ks. Edward Lubowiecki, ks. Alojzy Cader, ks. Stanisław Ryłko


Jadą dwoma samochodami, w osiem osób. Pierwszy samochód prowadzi biskup Deskur, drugi ksiądz Cader. Kim byli pozostali uczestnicy wyprawy? To księża w różny sposób związani z kardynałem Wojtyłą. Najstarszym (miał wtedy sześćdziesiąt trzy lata) i darzonym przez pozostałych pielgrzymów dużym szacunkiem był ksiądz Ignacy Różycki – profesor teologii dogmatycznej. Jako wykładowca, a zwłaszcza egzaminator, był niezwykle wymagający i ostry, siał postrach wśród studentów. W latach 1944–1946 był nauczycielem i promotorem przyszłego papieża Polaka. Pod jego opieką kleryk Wojtyła napisał nie tylko pracę magisterską, ale również prawie całą pracę doktorską na temat wiary u św. Jana od Krzyża. Po wyjeździe do Rzymu mógł tylko przetłumaczyć gotowy tekst i – po naniesieniu niewielkich poprawek pod kierunkiem profesora Garrigou-Lagrange’a – złożyć go jako rozprawę doktorską na Uniwersytecie Angelicum. Ksiądz Różycki użyczał też Wojtyle pokoju w swoim mieszkaniu przy ul. Kanoniczej 19. Mieszkali razem przez osiem lat – od 1951 roku, gdy Wojtyła odszedł z parafii św. Floriana, do 1958 roku, gdy został wyświęcony na biskupa i otrzymał własne mieszkanie przy tej samej ulicy, pod numerem 22.

Jako kardynał, pod koniec lat sześćdziesiątych, Wojtyła poprosił swego dawnego profesora o teologiczne opracowanie Dzienniczka siostry Faustyny Kowalskiej. Ksiądz Różycki wiele razy wcześniej wypowiadał się krytycznie na temat jej objawień, ale z czasem uważna lektura Dzienniczka doprowadziła wybitnego teologa do zmiany poglądów. To właśnie jego opracowanie i komentarze w znacznym stopniu przyczyniły się do usunięcia teologicznych przeszkód i wydania zgody na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego siostry Faustyny.

Innym towarzyszem wyprawy do San Giovanni Rotondo był ksiądz infułat Edward Lubowiecki – wówczas generalny wikariusz polskiej diecezji w Niemczech (czyli mówiąc inaczej – zastępujący w obowiązkach biskupa ordynariusza, którego na razie nie mianowano). Po wojnie na terenie Austrii i Niemiec znalazło się blisko dwa miliony Polaków – byłych więźniów czy przymusowych robotników. Wśród nich była duża liczba księży (ok. 700). Wielu Polaków nie mogło lub nie chciało wracać do oddanej w protektorat Stalinowi ludowej ojczyzny. Dla nich Stolica Apostolska ustanowiła specjalną diecezję, której ordynariuszem do 1964 roku (a więc do swej śmierci) był biskup Józef Gawlina. Po nim rządy w diecezji objął – nie będąc biskupem – właśnie ksiądz Edward Lubowiecki. Przed wojną był długoletnim sekretarzem biskupa Sapiehy. Uwięziony przez Niemców, torturowany (prawdopodobnie chciano zmusić go do zeznań przeciwko księciu Sapieże, który odmówił opuszczenia Krakowa i pod nieobecność kardynała Hlonda faktycznie sprawował rolę prymasa Polski i duchowego przywódcy narodu), wywieziony do obozu w Dachau, doczekał w nim wyzwolenia i pozostał na Zachodzie. Ksiądz Lubowiecki od czasu objęcia urzędu wikariusza aż do swej śmierci w 1975 roku wspierał materialnie diecezję krakowską, a także sponsorował wiele zagranicznych podróży biskupa Wojtyły. Gdy tylko krakowski biskup przyjeżdżał do Rzymu, zjawiał się tam i Lubowiecki, który brał na siebie kwestie finansowe pobytu, a przy okazji opowiadał Wojtyle o życiu na emigracji i relacjonował pracę polskiego duszpasterstwa w Niemczech.

Jan Paweł II i Ojciec Pio Historia niezwykłej znajomości

Подняться наверх