Читать книгу Nowa tożsamość - Ewelina Dobosz - Страница 6
Emily
ОглавлениеTo był ciężki dzień. Rozprawa w sądzie nie poszła po mojej myśli. To nic nowego. Rodzice byli dumni, bo zostałam prawniczką i pracuję w renomowanej kancelarii w Nowym Jorku. Niestety nie wiedzieli, że jestem w tym beznadziejna. To i tak cud, że jeszcze mnie trzymali w Dorn & Spencer. Miałam świadomość, że jest tak tylko dlatego, że Spencer, czyli główny udziałowiec, uwielbia mnie bzykać w każdej wolnej chwili w firmie. Chyba powinno mi to przeszkadzać i może nawet tak było, ale ciągle przymykałam na to oko – seks był całkiem dobry, a ja miałam pracę, mimo że adwokat ze mnie do dupy. Dopóki nie wiedziałam, że ma żonę, było mi bardzo przyjemnie, nawet czułam, że mogę się zakochać. Kiedy poznałam przykrą prawdę i okazało się, że jestem tylko zabawką, bałam się mu sprzeciwić. To strasznie kurewskie. Niestety nie miałam lepszego pomysłu na siebie w tamtej chwili. Mogłam odejść, ale w najlepszym przypadku skończyłabym w jakiejś poradni prawnej i dostawałabym jedynie sprawy z urzędu. Moja pensja byłaby zbliżona do wynagrodzenia ekspedientki, a przecież standard życia, które prowadziłam, bardzo mi odpowiadał. Nienawidziłam siebie za to, ale z drugiej strony nigdy nie miałam za wysokiej samooceny.
Przerwałam swoje bezsensowne rozmyślania i zdjęłam szarą ołówkową sukienkę. Po drodze do łazienki zrzuciłam biustonosz i przyjrzałam się sobie w lustrze. Niemal widziałam głupotę w swoich oczach. Nie ma się co dziwić, że żaden facet nie chciał się ze mną związać. Weszłam pod prysznic, żeby zmyć z siebie trudy nieudanego dnia.
Był piątek i wyjątkowo zapowiadała mi się wolna sobota. Moja przyjaciółka Anna nie miała dla mnie czasu tego dnia. W sumie odkąd zaszła w ciążę, coraz rzadziej chciała gdzieś wychodzić. Musiałabym być kretynką, żeby mieć do niej o to żal, wiedziałam, jak długo walczyła o to dziecko. Jednak poza Anną nie miałam zbyt wielu koleżanek, z którymi mogłabym wieczorem wyjść do klubu. To znaczy… nie miałam żadnej. Boże, jakie to żałosne. Jaka ja byłam żałosna. Najpierw istniała dla mnie tylko nauka, potem ciągła praca, która okazała się przekleństwem. Wszystko było ważniejsze od życia towarzyskiego, a i tak wyszło na to, że prawdopodobnie obrałam złą drogę życiową. Jednak nie chciałam spędzać kolejnego wieczoru, oglądając głupie romansidła, a potem zabawiając się sama ze sobą. Otworzyłam szafę i wyjęłam swoją ukochaną czerwoną sukienkę, która potrafiła wykrzesać ze mnie odrobinę kobiecości. Co jak co, ale cycki mam naprawdę dobre. Po godzinie zadzwoniłam po taksówkę. Poprosiłam kierowcę, żeby zawiózł mnie do jakiegoś przyzwoitego baru, gdzie nie oberwę za sam wyraz twarzy. Spojrzał w lusterko.
– Turystka? – zapytał.
– Urodziłam się w Nowym Jorku, proszę pana. – Westchnęłam i oparłam głowę o szybę, czekając, aż dojedziemy do celu.
W barze usiadłam przy stoliku i zamówiłam whiskey single malt na lodzie, na co kelner zrobił zdziwione oczy.
– Tak, piję dobrą whiskey i nie bezczeszczę jej colą. To aż tak dziwne? – burknęłam, a on tylko uniósł przepraszająco ręce i odszedł.
No, fajnie się prezentuję.
Siedziałam i rozglądałam się wkoło, spodziewając się, że w podrzędnym barze znajdę miłość życia. Jak w tanim filmie.
– Taka ślicznotka sama? – Odwróciłam wzrok na kompletnie pijanego faceta, próbującego skupić się jednocześnie na mnie i na drinku, który ledwo trzymał w dłoni. Jego stan był na tyle poważny, że modliłam się, by nie zwymiotował.
– Chyba powinieneś wrócić do domu… – odezwałam się do niego z litością.
– Ale tylko z tobą! – Oparł się o moje krzesło i położył mi rękę na ramieniu. Zauważyłam na niej obrączkę.
– A co na to żona? – Speszony jakby otrzeźwiał. Podniósł dłoń i skierował wzrok na swój serdeczny palec. Jego mina mówiła, że przypomniał sobie o rzeczywistości.
– Kurwa. Masz rację… Pójdę już… – Machnął ręką, odwrócił się i odszedł.
Co to było?!
Po czterech drinkach uznałam, że mój plan nie ma sensu, bo poza paroma kiepskimi tekstami od pijanych facetów nic ciekawego mnie nie spotkało. Podeszłam do baru i zostawiłam kelnerowi spory napiwek za to, że znosił moje nieprzyjemne odzywki. Od zawsze czułam wewnętrzną potrzebę dawania napiwków. Wydawało mi się, że jeżeli ktokolwiek coś dla mnie robi, to ja muszę mu to dodatkowo wynagrodzić.
Otuliłam się płaszczem i wyszłam. Zdecydowałam się na spacer w kierunku choinki przy Rockefeller Center. Kochałam Nowy Jork za tę świąteczną atmosferę, która chyba nigdzie nie oddziaływała na taką skalę. Usiadłam na ławeczce, mając dobry widok na drzewko, i włączyłam muzykę na swoim iPhonie. Włożyłam w uszy słuchawki, zamknęłam oczy i zaczęłam się relaksować. Słuchałam swojej ukochanej romantycznej składanki na Spotify. Tego wieczoru nie było jakoś szczególnie zimno i zrobiło mi się błogo. Przymknęłam na chwilę oczy.
– Proszę pani, proszę się obudzić. Dobrze się pani czuje? – Poczułam, że ktoś delikatnie szturcha mnie w ramię, wyjmując przy tym jedną słuchawkę z mojego ucha.
Otworzyłam oczy i poczułam się, jakbym śniła. Wpatrywał się we mnie przystojny facet o ciemnych gęstych włosach i przenikliwych jasnoniebieskich oczach. Wydawał się lekko wystraszony i wyglądał jak znany aktor. Nie mogłam sobie przypomnieć jego nazwiska.
W tym mieście wszystko jest możliwe. Tak czy siak, chyba się zakochałam…
– Jezu, co jest… Ja pana chyba znam z serialu? – wymamrotałam totalnie bez sensu, na co on zmarszczył brwi, jakby patrzył na wariatkę.
– Boże, nie jestem żadnym aktorem. – Na jego twarzy malowało się lekkie rozbawienie. – Musiała mnie pani z kimś pomylić. Na pewno wszystko dobrze? Podejrzewam, że zasnęła pani na chłodzie. Może wezwać taksówkę? – powiedział z obcym, ale wyjątkowo seksownym akcentem.
Mój anioł nie był aktorem, co mnie akurat ucieszyło, bo tamten był gejem… Ale nie pochodził z Ameryki, więc istniała szansa, że nie jest zepsuty jak wszyscy, których znałam. Po chwili jednak potarłam oczy i zorientowałam się, co wyprawiam.
– Nie potrzebuję pomocy, to po pierwsze. Po drugie, na pewno nie spałam. Nie jestem jakimś marginesem społecznym, proszę pana, tylko poważną kobietą! Miałam zamknięte oczy i słuchałam muzyki – zaczęłam się tłumaczyć, choć wiedziałam, że to nie ma sensu, bo chyba po prostu na chwilę odleciałam. Mój piękny nieznajomy uśmiechnął się, a wtedy poczułam dziwne ciepło w całym ciele.
– Nie twierdzę, że potrzebujesz pomocy, po prostu chciałem być miły. Jestem Igor. – Wstrzymał na chwilę powietrze i przymknął powieki, jakby powiedział coś złego. – Przechodziłem tędy i wydawało mi się, że zasnęłaś. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym poszedł dalej i nie zapytał.
– Zawsze spacerujesz o tej porze? Szukasz śpiącej królewny?
– A ty królewicza, który cię pocałuje i zabierze do domu? To chyba mało bezpieczny sposób na podryw – dodał sarkastycznie.
– Skąd pomysł, że szukam faceta? Wracałam z imprezy. Nieważne. Nie twoja sprawa… – dodałam nieprzyjemnie, na co on zareagował uniesieniem jednej brwi.
Boże, jaki on jest przystojny…
– O tej godzinie wracasz już do domu? Niezła z ciebie imprezowiczka. – Obrzucił mnie seksownym spojrzeniem, a potem głośno się zaśmiał. – Pewnie mieszkasz w Jersey City.
– A z ciebie niezły dupek. Szukasz chętnej, co się złapie na te twoje śliczne oczka? – Wywołałam tym zdaniem delikatny uśmiech na jego twarzy. – Szukaj dalej. Dobranoc.
Wstałam z ławki, minęłam go i podeszłam do ulicy, modląc się, żeby taksówka szybko się zatrzymała. Miałam więcej szczęścia niż rozumu. Gdy odjeżdżałam, widziałam, jak pan piękny wstaje i też próbuje złapać taksówkę. Dlaczego zachowałam się tak kretyńsko? Wyszłam z domu, żeby znaleźć miłość swojego życia albo przynajmniej kogoś, kto zajmie się moimi ustami tego wieczoru, a tymczasem uciekłam jak spłoszona wiewiórka, kiedy przysiadł się facet idealny. Jeszcze do tego gadałam jak potłuczona.
Może dla niego lepiej, że uciekłam.
Po kilkunastu minutach podjechałam pod swój apartamentowiec i szybko ruszyłam do budynku, bo mróz nieprzyjemnie szczypał w policzki. Przywitałam portiera i czekałam na windę, która jak na złość zatrzymywała się chyba na każdym piętrze. Pewnie znowu jakiś dzieciak wcisnął dla zabawy wszystkie przyciski. Policzyłam w myślach do dziesięciu, żeby nie oszaleć z nerwów. Po kilku sekundach obok mnie stanął mój śliczny nieznajomy. Przeglądał coś w telefonie i zdawał się mnie nie widzieć. Spojrzałam na niego i zapytałam agresywnie:
– Śledziłeś mnie?!
Spojrzał na mnie i na jego twarzy zobaczyłam nieprzyjemny grymas, który zniknął zaraz po tym, jak zorientował się, kto mu zadał pytanie.
– Nie wytrzymam… Mało kobiet w tym mieście?! – krzyknęłam.
– Daj spokój, dobra? Ja tutaj mieszkam, na czterdziestym trzecim piętrze. Od niedawna. – Zamarłam, a on bez sensu nacisnął przycisk windy, mimo że był już podświetlony. – Nie ganiam obcych kobiet, wyluzuj. Poza tym jesteś strasznie pyskata i niezbyt miła dla ludzi, którzy się o ciebie troszczą. – Poczułam się głupio.
– Ja też mam tutaj mieszkanie… na trzydziestym siódmym. Przepraszam. To po prostu dość niewiarygodny zbieg okoliczności.
– Mam pecha do zbiegów okoliczności – powiedział chłodno, ale po chwili się uśmiechnął. – Ale może jednak zła passa minie, odkąd cię poznałem. Chyba cię dzisiaj rano widziałem, gdy wsiadałaś do taksówki… – Popatrzył na mnie i w jego oczach widziałam, że właśnie odtwarza wspomnienie.
– Możliwe, że tak było… – Uśmiechnął się bardziej do siebie niż do mnie. Kątem oka dostrzegłam, że próbuje zajrzeć w mój dekolt. Bardzo mnie tym zawstydził, mimo że raczej nie jestem pruderyjną kobietą. Faceci, z którymi byłam, nie działali na mnie w taki sposób. Przy nim jednak czułam się bardzo dziwnie. Całe ciało mnie wręcz paliło. Nie wiem, czy to od whiskey, czy z jego powodu. Absolutnie nie chodziło o to, że brakowało mi seksu, bo tak nie było. Po prostu z jakiejś niezrozumiałej przyczyny bardzo go pragnęłam. To do mnie niepodobne. Widziałam go dopiero drugi raz, a jego feromony próbowały mi ściągnąć bieliznę na odległość. Zachowujesz się jak gówniara. Winda w końcu się zatrzymała i weszliśmy do niej oboje. Nie wiem, co z tymi windami, ale mają w sobie jakąś erotyczną moc. Wybrałam swoje piętro, a on swoje. Kiedy ruszyła, stałam naprzeciwko i obserwowałam go. Było mi strasznie gorąco, gdy patrzył na mnie, nie zdradzając swoich uczuć. Po prostu patrzył. Jego jasne oczy wwiercały się we mnie. Oddałabym wszystko, żeby się dowiedzieć, o czym teraz myślisz. Postawiłam wszystko na jedną kartę i wcisnęłam przycisk STOP. Igor uniósł brwi ze zdziwieniem.
– Czy teraz to ja mam się bać? Jesteś naprawdę dziwna. – Z rezygnacją pokręcił głową.
– Nie musisz się bać, ale możesz mnie dzisiaj… zerżnąć… jeśli chcesz… – powiedziałam, czerwieniąc się przy tym jak nastolatka, a potem położyłam dłoń na twarzy, chcąc zniknąć. Zerżnąć?! Powinnam przestać czytać tyle erotyków. Zaskoczony tym, co usłyszał, Igor delikatnie się uśmiechnął, a potem objął mnie całą wzrokiem, prawdopodobnie oceniając, czy jestem warta grzechu.
– Wyjątkowo kuszące, ale może najpierw zaprosisz mnie na drinka? Nie wiem, może wyglądam inaczej, ale nie posuwam obcych dziewczyn w windzie. – Przysunął się i założył mi kosmyk włosów za ucho, a potem zjechał ręką po szyi, obojczyku, pomiędzy piersiami, wywołując gęsią skórkę, a na koniec chwycił mnie w talii i przysunął do siebie. Stał się bardzo poważny i nieziemsko seksowny. Poczułam, że cała płonę, i lekko rozchyliłam usta, co on od razu wykorzystał, całując mnie bardzo delikatnie. Jego język powoli się ze mną witał. Momentalnie poczułam to coś w dole brzucha. Motyle, o których wcześniej tylko słyszałam. Poczułam też jego męskość, która nie była obojętna na moje wyznanie. Uśmiechnęłam się i wyłączyłam przycisk STOP, a kiedy winda zatrzymała się na trzydziestym siódmym piętrze, złapałam go za rękę i skierowaliśmy się do mojego mieszkania.