Читать книгу Przewodnik po problemach finansowych. Jak radzić sobie z długami i komornikiem - Filip Powroźnik - Страница 6
Moja historia
ОглавлениеMaj 1997 roku, Warszawa. Dwunastoletni chłopak obchodzi właśnie w domu urodziny. Gdy rodzice stawiają na stole tort, proszą go, żeby – jak co roku – zamknął oczy i pomyślał jakieś życzenie. Myśli więc: „Żeby nasze problemy finansowe w końcu zniknęły i żeby nikt nie wyrzucił nas z mieszkania za zaległości w czynszu. I jeszcze żeby rodzice znaleźli pieniądze na spłatę długów”. Choć chłopak nie zdaje sobie do końca sprawy z sytuacji, w jakiej znaleźli się jego rodzice, i nie jest w stanie wyobrazić sobie jej konsekwencji, dobrze wie, że ciągle brakuje im do pierwszego. W domu nie rozmawia się o pieniądzach, bo ich po prostu nie ma. Zamiast tego są coraz częstsze kłótnie, podczas których dorośli mówią o niezapłaconych rachunkach. Domyśla się, że rodzice mają problemy finansowe. Wie, że ojciec, który prowadzi firmę produkcyjno-handlową, nie może wyegzekwować zapłaty od nierzetelnego kontrahenta. Nie ma jednak świadomości, że zadłużenie w spłacie czynszu za mieszkanie jest tak wysokie, iż do drzwi puka komornik, a rodzinę czeka eksmisja.
Tym dwunastolatkiem byłem ja, a moje urodzinowe życzenie spełniło się – tyle że znacznie później. Przez kolejne lata dorastałem i przyglądałem się temu, jak kłopoty finansowe rodziców wpływają na sytuację w domu. Nie załamałem się. Wręcz przeciwnie: jakaś siła podpowiadała mi, żebym szukał rozwiązania i nigdy się nie poddawał w obliczu problemów. Nauczyłem się, aby tego typu trudności traktować jak wyzwanie. Dziś jakikolwiek kryzys to dla mnie zarazem szansa na zwycięstwo.
W 2005 roku zadłużenie naszej rodziny było tak wysokie, że nie było już dla nas ratunku. Sprawa o eksmisję z mieszkania za niepłacenie czynszu dobiegała końca. Oprócz długu wobec spółdzielni rodzice z tytułu prowadzonej firmy mieli jeszcze zaległości wobec Urzędu Skarbowego i ZUS. Miałem wówczas dwadzieścia lat. Wisiał nad nami wyrok o eksmisję, gdy dzięki ślepemu trafowi, prowadzący naszą sprawę sędzia dopatrzył się pewnych błędów proceduralnych przy wypowiadaniu nam umowy przez spółdzielnię mieszkaniową. W ten sposób sprawa znalazła się aż w Sądzie Najwyższym, ponieważ sąd, badający sprawę o eksmisję, skierował do niego pytanie prawne. To wszystko dało nam dodatkowy czas na odnalezienie się w nowej rzeczywistości i przygotowanie się do opuszczenia mieszkania, ponieważ do czasu rozpoznania sprawy w Sądzie Najwyższym nasza sprawa o eksmisję została zawieszona. W sumie okoliczności te dały nam kilkanaście miesięcy spokoju. Wyrok w końcu zapadł, ale ten dodatkowy czas mogliśmy wykorzystać na przeprowadzenie się do innego lokum.
W tamtym czasie studiowałem prawo. Choć były to dopiero moje pierwsze lata studiów i nie posiadałem jeszcze wiedzy praktycznej – intuicyjnie znalazłem pewne rozsądne rozwiązanie, które polegało na sprzedaży zadłużonego mieszkania i spłaceniu długów z uzyskanej kwoty. Jako że nasze mieszkanie w Warszawie miało powierzchnię ponad 70 m2, udało nam się spłacić wszystkie długi i jeszcze kupić inne pod Warszawą. W ten sposób wylądowałem w Tarczynie.
***
W trakcie studiów prawniczych dwa wydarzenia ukształtowały mój światopogląd i zbudowały mnie jako prawnika, który zawodowo doradza osobom z problemami finansowymi.
Na czwartym roku studiów trafiłem do pracy w kancelarii komorniczej. Była to jedna z większych takich instytucji w Warszawie, prowadzona przez Andrzeja Kulągowskiego – wówczas Prezesa Krajowej Rady Komorniczej. Dziewięć miesięcy tam spędzonych dało mi potężny zastrzyk wiedzy o tym, jak funkcjonuje system egzekucji komorniczej. Miałem wokół siebie bardzo pomocnych przełożonych, którzy wprowadzali mnie w procedury. Zyskałem doświadczenie, jednak nie chciałem zostać komornikiem. Chyba przez wspomnienia z domu rodzinnego wolałem pomagać dłużnikom. Wiedza – którą zdobywałem, pracując u komornika – dawała mi pewność, że będę w stanie realizować ten cel z sukcesem.
Uważam, że rozpoczynałem pracę w komfortowych warunkach. W Tarczynie, gdzie wówczas mieszkałem, nie było ani jednego prowadzącego praktykę prawnika. Na początek w lokalnej gazecie „Wiadomości Tarczyńskie” zamieściłem proste ogłoszenie o udzielaniu porad prawnych. Pojawili się pierwsi klienci, a ja zauważyłem, że moje porady i wskazówki zaczynają działać – sytuacja klientów poprawiała się. W ogłoszeniu o poradach prawnych nie było mowy o rozwiązywaniu problemów finansowych. Tak się jednak złożyło, że petenci przychodzili do mnie właśnie z tego typu sprawami. Przy tym zupełnie nie przeszkadzało im, że jestem jeszcze studentem i nie mam żadnego doświadczenia. Byli zadowoleni z porad, których im udzielałem, i sporządzanych przeze mnie pism procesowych. Największą satysfakcję odczuwałem, gdy po jakimś czasie wracali do mnie z kolejnymi sprawami.
To tylko umocniło mnie w przekonaniu, że bycie prawnikiem nie polega na wieloletnim odbywaniu kursów, zdawaniu w nieskończoność egzaminów i oczekiwaniu na to, aż starszy kolega zarekomenduje cię i wprowadzi do środowiska. Bycie prawnikiem to umiejętność odnalezienia się na rynku, stworzenia swojej tożsamości i zdolność do stosowania zdobytej wiedzy w celu rozwiązywania problemów klienta.
Po ukończeniu studiów prawniczych zaryzykowałem i otworzyłem własną działalność gospodarczą. Zacząłem zajmować się doradztwem prawnym dla osób z problemami finansowymi. Wiązało się z tym pewne ryzyko – nie miałem bowiem ani oszczędności; ani podstaw, by sądzić, że się uda; ani ludzi wokół siebie, którzy mogliby mi pomóc lub natchnąć nadzieją. Miałem za to wizję bycia szanowanym prawnikiem, który będzie w stanie pomóc rodzinom, by już nigdy nie miały problemów finansowych. Wypisałem sobie usługi prawne, w których chciałbym się specjalizować. Kluczową pozycję zajęła usługa „obrona przed komornikiem”. Uwierzyłem w siebie i w swój pomysł na zarabianie pieniędzy. Do dziś trzymam w pracy kalendarz z 2009 roku, w którym to wszystko zanotowałem.
Książka, którą jako jej czytelnik trzymasz właśnie w ręku, powstawała w 2018–2019 roku i jest efektem doświadczeń zawodowych od 2009. Postanowiłem ją napisać, aby zrealizować dwa cele. Po pierwsze, chciałem w przystępny i uporządkowany sposób przekazać czytelnikom moją wiedzę i doświadczenie w zakresie pomocy osobom zadłużonym. Stworzyć poradnik, który pomoże ludziom radzić sobie z problemami finansowymi, nawet w tak poważnych sytuacjach jak te, gdy pojawia się komornik. Po drugie, chciałem w ten sposób wnieść wkład w publiczną dyskusję o zadłużaniu się Polaków. Pokazać, jak można temu przeciwdziałać, a zarazem podkreślić, że dłużnicy także mają swoje prawa, których respektowania powinniśmy się domagać.
Moi rodzice nie mają już problemów finansowych. Ja spełniam się zawodowo jako prawnik, który realizuje dokładnie to, co sobie założył. Doradzam konsumentom i firmom w postępowaniach windykacyjnych, komorniczych i pomagam im wychodzić z długów. Usługa „obrona przed komornikiem” jest głównym, wyróżniającym hasłem mojej kancelarii (Kancelaria Prawna LEXADVISOR – www.lexadvisor.pl), a zarazem tytułem bloga, który prowadzę: www.obronaprzedkomornikiem.pl.